Estonia: przyjęcie euro wymusi konieczne reformy

Kryzys w strefie euro to nie jest najlepszy moment do wprowadzania wspólnej europejskiej waluty. Estonia, która przyjmie euro już w przyszłym roku, dokonuje jednak pod wieloma względami racjonalnego wyboru.
Estonia: przyjęcie euro wymusi konieczne reformy

Dr Monika Michaliszyn

Po pozytywnej decyzji Komisji Europejskiej i wyrażeniu poparcia przez ministrów finansów UE dla kandydatury Estonii, zgoda na akcesję, której udzielić ma Rada Ecofin 13 lipca 2010 roku, wydaje się być formalnością. Dla Estończyków jest to ostatni etap prowadzonej konsekwentnie od początku lat 90. polityki ścisłej integracji z Europą w wymiarze międzynarodowym, polityki bezpieczeństwa i w końcu  gospodarczym. To są nadrzędne cele z punktu widzenia małego kraju na obrzeżach Europy, pozostającego w bezpośrednim sąsiedztwie z Rosją. Zwłaszcza w sytuacji, gdy kraj ten najwyraźniej próbuje odzyskać swoje wpływy w należących niegdyś do terytorium ZSRR państwach bałtyckich.

Wstąpienie w 2004 roku do Unii Europejskiej i NATO zapewniło Estonii bezpieczeństwo w wymiarze międzynarodowym. Do pełnego sukcesu pozostała Estończykom pełna integracja gospodarcza. Dlatego krótko po uzyskaniu członkostwa w UE Estonia przystąpiła do mechanizmu kursowego ERM II. Decyzja ta została wsparta akceptacją społeczeństwa estońskiego, które podczas referendum unijnego w 2003 roku miało okazję wyrazić swoje stanowisko w kwestii wprowadzenia europejskiej waluty.

Wprowadzeniu euro sprzyjają procesy gospodarcze zachodzące w Estonii przez cały okres przemian po odzyskaniu niepodległości. Chodzi o wprowadzenie stabilnej waluty, wolną wymianę handlowej z zagranicą (zniesiono wszelkie ograniczenia dla eksportu oraz cła na towary importowane), a przede wszystkim zrównoważenie budżetu, którego podstawą było przyjęte w 1993 roku prawo budżetowe zabraniające  doprowadzania do deficytu, oraz podatku liniowego.

Estończycy jako jeden z nielicznych krajów na świecie wprowadzili koncepcję zarządu walutowego, który w znacznym stopniu ograniczył kompetencje banku centralnego co do regulacji podaży pieniądza i udzielania pożyczek w sytuacjach krytycznych. Jedynym mechanizmem pozwalającym na utrzymanie zbilansowanego budżetu pozostawały cięcia budżetowe.  Następnym  krokiem w stronę strefy euro było  przywiązanie wartości korony estońskiej do marki niemieckiej.

Wejście do ERM II, wprowadzające zmianę waluty referencyjnej z marki niemieckiej na euro oraz ograniczenie miejscowej polityki monetarnej na rzecz Europejskiego Banku Centralnego nie było więc specjalnie trudne dla liberalnej gospodarki estońskiej. Dlatego już w 2007 roku kraj ten po raz pierwszy zgłosił gotowość wejścia do strefy euro.

Na przeszkodzie stanęła jednak zbyt wysoka inflacja, będąca wynikiem przegrzania rozwijającej się w bardzo szybkim tempie gospodarki, a później dramatyczne załamanie gospodarcze, będące efektem szybkiego wzrostu napędzanego przez konsumpcję kredytowaną przez banki. Ogólnoświatowa recesja tylko pogłębiła tę zapaść.

Dodatkowo exodus obywateli Estonii do krajów starej Unii w celach zarobkowych wpłynął na wzrost wynagrodzeń  siły roboczej pozostającej w kraju. Spowodowało to znaczne obniżenie konkurencyjności estońskiej gospodarki i spadek bezpośrednich inwestycji zagranicznych (w pierwszej połowie 2009 roku inwestycje zagraniczne spadły aż o jedną trzecią).

W wyniku kryzysu PKB Estonii w 2009 roku spadło o 14,1 proc.,  a bezrobocie w 2009 roku przekroczyło 13 proc. Dewaluacja estońskiej korony stawała się coraz bardziej realna, co byłoby ostateczną katastrofą dla młodej gospodarki. Jednak dramatyczne cięcia budżetowe (20 proc.), uelastycznienie płac i cen – dzięki czemu koszty pracy spadły o 7,5 proc. w ostatnim kwartale 2009 roku, oraz wykorzystanie rezerw finansowych sięgających 10 proc. PKB umożliwiły ustabilizowanie gospodarki. Eksport wzrósł o jedną szóstą w 2009 roku, a bank centralny prognozuje wzrost gospodarczy już w 2010 roku.

Inflacja wyhamowała. W okresie 12 miesięcy do marca 2010 roku wyniosła – 0,7, czyli znacznie poniżej wartości referencyjnej dla krajów strefy euro, wynoszącej 1,0 proc. i prawdopodobnie utrzyma się w tych granicach. Jednocześnie ograniczenie wysokości deficytu budżetowego (1,7 proc.) oraz długu publicznego (dług brutto wyniósł 7,2 proc, PKB w 2009 roku i jest najniższy w UE),  sprawiły, iż Estonia jako jeden z dwóch krajów w Europie (obok Szwecji)  spełniła wszystkie wymogi konwergencji.

Kraj ten nie ma instrumentu oceny spełnienia kryterium stopy procentowej – 10-letnie obligacje nie mogą być emitowane przez estoński  rząd. Komisja Europejska stwierdziła jednak w swoich raportach konwergencji, że Estonia nie powinna mieć problemów ze spełnieniem tego kryterium.

Dla władz w Tallinie wprowadzenie euro jest w obecnym momencie także korzystne z uwagi na politykę wewnętrzną. Pozwala bowiem na usprawiedliwienie kosztownych społecznie reform fiskalnych, które ze względu na niewielką liczbę instrumentów do walki z inflacją istniejących w estońskim modelu gospodarczym oparte są głównie na cięciach budżetowych.

Korzystna dla Estończyków będzie także pozytywna zmiana obrazu Estonii w opinii międzynarodowej, której będzie stawiana za przykład dyscypliny budżetowej i płynących z niej korzyści. Z bałtyckiego „upadłego tygrysa” kraj ten może zmienić się w przykład sprawnego działania w warunkach głębokiej recesji. To niewątpliwie będzie czynnik zachęcający do powrotu inwestorów, wypłoszonych pogłębiającym się w krajach bałtyckich kryzysem i pogłoskami o dewaluacji miejscowych walut. A to z kolei wpłynie na rozwój gospodarczy i tworzenie nowych miejsc pracy.

Ujednolicenie waluty przyniesie więc także redukcję kosztów wymiany handlowej.  80 proc. handlu zagranicznego Estonii jest prowadzone w ramach UE, a jedna trzecia wymiany handlowej jest dokonywana  w euro. Dla kraju, którego fundamentem jest otwartość i rozwój oparty na wymianie handlowej, te czynniki są niezwykle istotne. Spadną także koszty kredytów, z których ponad 80 proc. zaciągane jest przez obywateli Estonii w euro.

Władze w Tallinie mają też nadzieję, że uczestnictwo w unii walutowej zwiększy ich wpływ na decyzje zapadające w Unii Europejskiej. Rząd stara się także wprowadzić mechanizmy, które mają zamortyzować koszty społeczne wprowadzenia waluty europejskiej. Od lipca 2010 r. wszystkie towary mają być podawane w koronach i euro i przeliczane według oficjalnego kursu.

Obie waluty będą w obiegu przez pierwsze dwa tygodnie stycznia 2010 roku. Ceny w sektorze państwowym (podatki i świadczenia) mają być zaokrąglane w dół, co ma być także dobrym przykładem dla sektora prywatnego. Jesienią ma się odbyć społeczna kampania, zachęcająca do detalistów do rezygnacji z zawyżania cen. Przedsiębiorstwa mają także dobrowolnie podpisać Porozumienie o Rzetelności Cen przygotowywane przez estońską Izbę Handlową. Nad poziomem cen czuwać będzie Rada Ochrony Konsumentów, która informować będzie społeczeństwo o wynikach obserwacji.

Powodzenie wprowadzenia euro uwarunkowane jednak będzie kilkoma czynnikami. Przede wszystkim zależeć będzie od tego, czy uda się utrzymać wskaźniki ekonomiczne tak, aby mieściły się w kryteriach konwergencji, co w kontekście recesji, z którą zmaga się Estonia, będzie wymagało od rządu żelaznej konsekwencji w polityce budżetowej.

Dla zależnej od eksportu gospodarki estońskiej czynnikiem niezwykle istotnym będzie także sytuacja ekonomiczna Finlandii i Szwecji – głównych partnerów handlowych Estonii. Zagrożeniem dla powodzenia projektu, a zwłaszcza dla dalszego wzrostu gospodarkij, mogą być także procesy zachodzące w całej strefie euro.

Poprawa kondycji gospodarki Estonii na pewno nie nastąpi szybko. Cięcia budżetowe jak również wysokie bezrobocie wpływają  na osłabienie  siły nabywczej ludności, ale przede wszystkim na nie najlepsze nastroje społeczne. Być może duma z dołączenia do niedostępnej dla pozostałych bałtów (i większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej) strefy euro i zakładana przez rząd stabilizacja finansów (warunkowana wymogami konwergencji) będzie osłodą w ciężkich latach wychodzenia z kryzysu.

Dr Monika Michaliszyn

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu

Kategoria: Analizy
Na mapie Europy widać podział na Zachód z euro w obiegu i środkowo-wschodnie peryferia z własnymi walutami. O ile nie zdarzy się w świecie coś nie do wyobrażenia, euro sięgnie jednak w końcu Bugu, choć niewykluczone, że wcześniej dopłynie do Dniepru.
Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu