Autor: Sebastian Stodolak

Dziennikarz, filozof, muzyk, pracuje w Dzienniku Gazecie Prawnej.

Rosja jest sama i szuka sobie miejsca na arenie międzynarodowej

Osłabiona gospodarczo i pozbawiona sojuszników Rosja próbuje „zgrywać ważniaka” w Syrii. Eugene Rumer z amerykańskiego think-tanku Carnegie Endowment for International Peace przekonuje, że Rosja jest dziś w gorszej sytuacji niż była za czasów ZSRR. – Wtedy wszyscy myśleli, że jest potęgą gospodarcza, gdy nie była. Teraz jest w gospodarczym kryzysie, o którym wszyscy wiedzą.
Rosja jest sama i szuka sobie miejsca na arenie międzynarodowej

Eugene Rumer (Fot. EFNI)

Obserwator Finansowy: Europejskie państwa, które w wyniku kryzysu syryjskiego zalane zostały falą uchodźców, budują mury na granicach. Czy to odwrót Europy od idei globalizacji?

Eugene Rumer: Ale co ma jedno z drugim wspólnego?

Wolność podróżowania to jeden z fundamentów globalizacji. Mury mogą ją utrudnić. Mury nie symbolizują spadku zaufania na arenie międzynarodowej – czynnika w tym kontekście jeszcze istotniejszego?

Nie sądzę, żeby kryzys syryjski miał aż tak dramatyczne skutki. Jest on oczywiście ogromną katastrofą. To wojna, która pochłonęła już dziesiątki tysięcy ofiar i oczywiście generuje obciążenia gospodarcze dla krajów postronnych, w tym państw Unii Europejskiej.

Nie uważam jednak, że proces globalizacji, który jest niejako obiektywny, spowolni, albo się zatrzyma.

Czy Putin zaangażował się w konflikt syryjski, by zmusić Zachód do zniesienia skierowanych przeciw Rosji sankcji?

Możliwe. Kwestia utrzymania sankcji będzie rozstrzygana przez Unię Europejską w grudniu i wtedy realnie zobaczymy, co Putin ma w tej kwestii do powiedzenia. Na pewno jednak nie jest to główny powód zaangażowania Rosji w ten kryzys. Nie jest, gdyż sankcje tak naprawdę mają dla obecnie trudnej sytuacji w Rosji znaczenie drugorzędne – blokują napływ zagranicznego kapitału. To niskie ceny ropy naprawdę duszą Rosję.

Sankcje uwierają do tego stopnia, że Rosja je odczuwa i czuje się być może przez Zachód „ukarana” i jakoś upokorzona. Ale są zbyt słabe i zbyt krótkotrwałe, by wywołać realną zmianę polityki Putina. Spójrzmy na Iran – ile lat trzeba było na ten kraj nakładać sankcje gospodarcze, by w końcu jego władze zasiadły do negocjacji w kwestiach nuklearnych? Sankcje mają też swoje koszty i jeśli chcemy by były skuteczne – czyli np. aby w ich wyniku Putin wyszedł z Ukrainy – musimy być na nie gotowi.

Nie sądzi pan, że używając gospodarki jako instrumentu nacisku politycznego, cofamy świat do czasów „zimnej wojny”, gdy Zachód w ogóle nie handlował z ZSRR? To nie służyło ani jednej, ani drugiej stronie.

Nie, nie sądzę. Po pierwsze nawet w trakcie zimnej wojny Zachód robił interesy z Rosjanami. Przecież – mimo sprzeciwu USA – to właśnie wtedy wybudowano gazociąg łączący ZSRR z Europą, prawda?

Co oznacza, że sankcje trudno w 100 proc. wyegzekwować…

Po drugie obecna Rosja to jednak nie dawne ZSRR – i to z kilku względów. Po pierwsze, gdy trwała zimna wojna, Zachód sądził, że ZSRR to potężna gospodarka. Było inaczej. Teraz wszyscy wiedzą, że Rosja jest w bardzo złej sytuacji gospodarczej. Wszyscy wiedzą, że rosyjska armia jest w słabej kondycji. Rosjanie mają dostęp do zewnętrznych źródeł informacji i – nawet mimo propagandy – mogą się zorientować, jak wygląda globalna sytuacja. W ZSRR nie mogli.

I główna kwestia: Rosja właściwie nie ma obecnie sojuszników, podczas gdy za czasów zimnej wojny miała ich wielu. Jej obecność w Syrii ma za zadanie pokazać światu, że Rosja to wciąż gracz o światowym znaczeniu. Putin chce upewnić się, że prezydent Syrii, Baszszar al-Asad nie upadnie, bo zainwestował w niego sporo pod każdym względem: militarnym, politycznym i gospodarczym. Ale jednak to gra pozorów. Rosja jest oczywiście ważna, ale to ona ma problemy, a nie Zachód. To ona musi znaleźć swoje miejsce na świecie.

Stany Zjednoczone upierają się, że Asada należy usunąć.

Są pewne sygnały, że z czasem mogą przyjąć bardziej umiarkowaną pozycję. Niemniej myślę, że USA będą zawsze optować za tym, by Asad w pewnym momencie odszedł. Ze względów humanitarnych, bo przecież dopuścił się zbrodni na własnym narodzie, jak i pragmatycznych: nie ma już stronnictwa w Syrii, które chciałoby z nim rozmawiać. Tego rosyjskie zaangażowanie w Syrii nie zmieni. Rosja ma poważny geopolityczny problem. Z jednej strony ma USA i Unie Europejską, wciąż gospodarcze potęgi mimo wszystkich swoich problemów – z drugiej strony Chiny. Mamy więc dwa punkty grawitacji w światowym układzie sił i Rosja musi znaleźć dla siebie miejsce.

Chiny. To przyjazny kraj?

Trudno w ten sposób mówić o państwach. Przyjazne, czy wrogie. Państwa mają interesy, co z uczuciami przyjaźni, czy wrogości ma niewiele wspólnego. Ale skoro Pan pyta w ten sposób, to Chiny nie są szczególnie agresywne. Mają swoje zatargi terytorialne z Japonią, ale to historyczne sprawy, nic nowego. Globalnie Chiny nastawione są na wzmacnianie swoich relacji gospodarczo-politycznych.

I nie mają ambicji imperialnych? Są głosy wskazujące, że Chiny rozbudowują arsenał militarny i że w końcu jakiegoś rodzaju konflikt z Zachodem uosobionym przez Stany Zjednoczone jest nieuchronny. Skończy się handel.

Nie wiem, czy Chiny chcą być imperium. To, że rozbudowują i modernizują swoją armię to normalne. W miarę bogacenia się, chcą także wyjść z militarnego skansenu. Nie jest to z automatu oznaką, że Chiny mają wrogie, czy agresywne zamiary. Na przykładzie konfliktu syryjskiego widać, że Chiny przyjmują pozycję obserwatora, a nie aktywnej strony. I bardzo rozsądnie. Na pewno z czasem będą aktywniejsze na arenie międzynarodowej, ale odpowiedzialnie tylko to można obecnie powiedzieć. Nic więcej.

Rozmawiał: Sebastian Stodolak

Eugene Rumer – ekspert amerykańskiego think-tanku Carnegie Endowment for International Peace. Były oficer wywiadu ds. Rosji i Eurazji. Bada trendy polityczne, gospodarcze i dotyczące bezpieczeństwa w Rosji oraz w dawnych republikach sowieckich oraz relacje Rosji ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Bliskim Wschodem.

Eugene Rumer (Fot. EFNI)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Kategoria: Trendy gospodarcze
Cudowne recepty na pokój nie istnieją, ale odnaleźć można lepsze i gorsze rozwiązania. Historia gospodarcza przestrzega nas przed pochopnym rozpętywaniem wojny ekonomicznej – która może nie tylko nie zapobiec eskalacji militarnej, ale nawet ją pogłębić.
Obecne sankcje to za mało. Co może powstrzymać Rosję?

Rosja jest zbyt mała, aby wygrać wojnę na Ukrainie

Kategoria: Trendy gospodarcze
Rosja jest małym krajem. Przynajmniej, jeśli chodzi o wielkość jej gospodarki. Według danych MFW w 2021 roku PKB Rosji wyniósł 1,7 bln dol. Odpowiada to zaledwie 10 proc. PKB Unii Europejskiej albo mniej więcej łącznemu PKB Belgii (620 mld dol.) i Niderlandów (1,1 bln dol.).
Rosja jest zbyt mała, aby wygrać wojnę na Ukrainie