Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
To drugi wzrost wskaźnika z rzędu. Od początku roku jego spadki są coraz słabsze, przerywane okresami stagnacji, zaś w ostatnich miesiącach nawet niewielkimi wzrostami. Pomimo to w gospodarce w dalszym ciągu przeważają czynniki deflacyjne wspomagane impulsami zewnętrznymi związanymi głównie z utrzymującym się spadkiem cen na rynkach surowców.
– Stąd też, w najbliższej przyszłości spodziewać się można jedynie nieco wolniejszego spadku cen konsumpcyjnych a w miesiącach, gdy na ogół ceny rosną z przyczyn sezonowych, wskaźnik cen CPI może nieznacznie wzrosnąć – spodziewa się Maria Drozdowicz z BIEC.
W ostatnich dwóch miesiącach nie zmieniły się oczekiwania konsumentów na temat kształtowania się cen towarów i usług. Odsetek osób spodziewających się podwyżek jest niemal taki sam jak odsetek tych konsumentów, którzy spodziewają się dalszego spadku cen. Podobną sytuację obserwujemy w przypadku oczekiwań przedstawicieli przedsiębiorstw.
W ujęciu branżowym, jedynie w sześciu przypadkach obserwujemy niewielką przewagę tych, które zamierzają w najbliższych miesiącach podnieść ceny. Są to głównie producenci dóbr, których ceny rosną zwykle o tej porze roku, jak przedsiębiorstwa branży spożywczej, producenci ubrań i tekstyliów. Najsilniejsze redukcje cen planowane są przez przedstawicieli branż związanych bezpośrednio z rynkiem surowców, jak przemysł przetwórstwa ropy naftowej czy przemysł metalurgiczny.
Wskaźnik cen surowców, publikowany przez MFW spadł w listopadzie do poziomu nie notowanego od 2008 roku. Najsilniej spadały ceny ropy naftowej, która w stosunku do sytuacji sprzed roku potaniała o blisko 44 proc. Skala przeceny na rynku surowcowym porównywalna jest z tą z 2008 roku, jedynie – nieco bardziej rozłożona w czasie.
– Nadmiar podaży oraz niepewność rozwoju sytuacji ekonomicznej na świecie powodują, że najprawdopodobniej wyraźnego odwrócenia trendu nie należy spodziewać się również w przyszłym roku. Eksperci zwracają uwagę, że kraje OPEC nie będą prawdopodobnie ograniczać wydobycia ropy w celu ustabilizowanie jej ceny. Niskie ceny tego surowca eliminują bowiem konkurentów z innych regionów pozyskujących ropę metodą droższych technologii, jak np. wydobycie ze złóż łupkowych – prognozuje Drozdwoicz.
Niewiele przemawia za tym aby w najbliższym czasie wzrósł odsetek wykorzystania mocy produkcyjnych w przedsiębiorstwach sektora przetwórczego, co często jest jednym z pierwszych sygnałów zapowiadających wzrost inflacji. Stopień ich wykorzystania nie zmienił się od początku 2015 roku i średnio kształtuje się na poziomie ok. 77 proc.
Brak wyraźnych zmian po stronie stopnia wykorzystania mocy produkcyjnych nie generuje dodatkowych kosztów związanych z konserwacją i naprawą maszyn oraz nie wyzwala popytu inwestycyjnego na zakup nowego, bardziej wydajnego parku maszynowego. Nawet jeśli wykorzystanie mocy w przedsiębiorstwach w najbliższych miesiącach wzrośnie, to nie szybko wyzwoli to podwyższone zainteresowanie inwestycjami. Popyt inwestycyjny przedsiębiorców hamowany będzie niepewnością związaną z ewentualnymi zmianami w polityce gospodarczej a w szczególności zmianami w podatkach oraz polityką kredytową banków. Stabilizująco na koszty ogólnej działalności przedsiębiorstw wpływają koszty związane z zatrudnieniem. Co prawda, jednostkowe koszty pracy w ostatnich dwóch miesiącach nieznacznie wzrosły, jednak wzrost ten miał zaledwie charakter wyrównania do poziomu sprzed kilku miesięcy. Nie ma więc, jak na razie charakteru trwałego – wynika z oceny BIEC.
Jedynym czynnikiem, który działał w kierunku ewentualnego wzrostu cen był kurs złotego. Od maja polska waluta osłabiła się względem euro o około 6 proc. Ewentualna kontynuacja tej tendencji może podrożyć import, a także zachęcić rodzimych producentów do podnoszenia cen. Na razie jednak utrata wartości polskiej waluty jest niewielka i rekompensowana spadkiem cen surowców.