Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

Giełdy są czymś więcej niż tylko platformami handlu

Współczesne zautomatyzowane giełdy wcale nie są tylko bezdusznym miejscem handlu – twierdzi Juan Pablo Pardo-Guerra w książce „Automating Finance”.
Giełdy są czymś więcej niż tylko platformami handlu

Automatyzacja rynku finansowego – a w szczególności giełd papierów wartościowych – jest procesem, który trwa od wielu dekad, ma wiele przyczyn i jest nie do zatrzymania – uważa Juan Pablo Pardo-Guerra w książce „Automating Finance: Infrastructures, Engineers, and the Making of Electronic Markets” (Cambridge University Press, 2019). Jest to bowiem proces, który odzwierciedla nie tylko potrzeby inwestorów i spekulantów czy dynamiczny rozwój technologiczny z ostatnich dekad, ale też… zmiany społeczne – podkreśla Pardo-Guerra.

Pardo-Guerra to niemalże człowiek renesansu. Obecnie jest pracownikiem naukowym wydziału socjologii University of California w San Diego. Ukończył fizykę na Universidad Nacional Autónoma de México oraz ekonomię na El Colegio de México. Doktorat z socjologii obronił na University of Edinburgh w 2010 r. Jak przyznaje na swoim blogu, od początku kariery naukowej jest zafascynowany rynkiem kapitałowym i jego wpływem na współczesne społeczeństwo. W latach 2000 – 2005 prowadził badania nad efektywnością rynku giełdowego. W ostatnich latach skupił się na badaniu instytucji rynkowych oraz na wpływie rozwoju nowoczesnych technologii na rynek finansowy. Publikacja „Automating Finance” jest owocem jego pracy z ostatnich lat.

Jak krzyki maklerów zastąpił szum procesorów

Parkiet giełdowy od zawsze kojarzył się laikom z dużym ryzykiem oraz z maklerami w białych koszulach i czerwonych szelkach, którzy w jednej dłoni trzymali słuchawkę telefonu, a drugą nerwowo wymachiwali, krzycząc „kupuj” lub „sprzedaj”. I rzeczywiście, przez lata parkiety tak właśnie wyglądały.

Automatyzacja rynku finansowego jest procesem, który trwa od wielu dekad, ma wiele przyczyn i jest nie do zatrzymania. Był to złożony proces, w ramach którego utkana została gęsta sieć infrastrukturalna

Ale od kilkunastu lat wyglądają inaczej, a wszystko za sprawą rozwoju nowoczesnych technologii. Obecnie w salach notowań na całym globie słychać tylko cichy szum procesorów i klimatyzacji, a na ekranach widać cały las cyfr i komunikatów. W ramach tego cichego chaosu dokonują się miliardy operacji dziennie, często w tak zawrotnym tempie, że niedostrzegalnym gołym okiem. Uświadomiła to szerokiej rzeszy czytelników – zainteresowanych rynkiem finansowym – książka „Błyskotliwi chłopcy” Michael’a Lewis’a. Była ona jednak skupiona na problemie handlu wysokich częstotliwości (HFT – high frequency trading), który powiększa nierówności między przeciętnymi inwestorami indywidualnymi a „rekinami” giełdowymi, dysponującymi najnowszą technologią umożliwiającą składanie i zamykanie zleceń w ułamkach sekundy.

Książka Juana Pabla Pardo-Guerry jest niejako naukowym uzupełnieniem książki Lewisa. I pokazuje świetnie, jak dużo wydarzyło się na przestrzeni ostatnich kilku dekad na rynku finansowym w zakresie jego automatyzacji. Robi to, przedstawiając historie osób i projektów. Jednocześnie, poprzez mnogość tych historii pokazuje, że nie było żadnego herosa, ani żadnego przełomowego wynalazku (udoskonalenia) stojącego za automatyzacją giełd. To złożony proces sprawił, że obecnie rynki finansowe są niezwykle skomplikowane i jednocześnie niemal w całości sterowane przez programy komputerowe.

Pardo-Guerra dużo miejsca i uwagi poświęca rozwojowi technologicznemu London Stock Exchange (LSE). Przypomina, że giełda kiedyś była rzeczywiście miejscem spotkania kupującego i sprzedającego, a nie tylko platformą funkcjonującą wirtualnie. Była swego rodzaju zjawiskiem socjologicznym – instytucją, na łonie której obowiązywał pewien kodeks moralny i pewne zwyczaje. 100 lat temu na giełdach w emocjach łamano długopisy, ciskano kartkami zwiniętymi w kulki. Ale stopniowo wszystko się zmieniało, wraz ze zmianą społeczeństw i technologii. „Jeszcze 50 lat temu giełdy papierów wartościowych były swego rodzaju urzędami. Dziś są notowanymi na giełdach korporacjami skupionymi na ciągłym unowocześnianiu infrastruktury” – wskazuje naukowiec.

Pierwsze rozdziały książki Pardo-Guerry skupiają się właśnie na opisaniu w jaki sposób parkiet z miejsca spotkań („rynkowa wspólnota” Maxa Webera) zmieniał się powoli w bezduszny mechanizm służący do handlu na odległość („wspólnota efektów” – jak to określa cytowana przez niego antropolożka Ellen Hertz). Działo się to równolegle do rozwoju technologicznego. Ludzie z sektora informatycznego przenosili się stopniowo z peryferiów rynku giełdowego do samego centrum. Przy czym nie było żadnego wieloletniego planu. Była to po prostu ewolucja, której skala przeszła najśmielsze prognozy i przyniosła nieoczekiwane efekty. „Dlaczego rynki kapitałowe zautomatyzowały się? To skomplikowana odpowiedź. Stało za tym wiele czynników, począwszy od czysto organizacyjnych bitew konkurencyjnych, przez oddolne zapotrzebowanie uczestników obrotu, a skończywszy na próbach ekonomizacji demokracji. Automatyzacja rynków finansowych to był złożony proces, w ramach którego utkana została gęsta sieć infrastrukturalna” – podkreśla autor „Automating Finance”.

Giełdy są obiektami o wysokim stopniu skomplikowania organizacyjnego, łączą uczestników obrotu oraz dokonują transferu i przerobu informacji. Odgrywają dużą rolę w życiu ekonomicznym, społecznym i politycznym społeczeństw

Oczywiście, można wskazać pewne „kamienie milowe” automatyzacji giełd. Jednym z nich było uruchomienie systemu SEAQ (Stock Exchange Automated Quotations) w 1984 r. Był to pierwszy komputerowy i w pełni zautomatyzowany system do handlowania akcjami małych spółek na brytyjskiej giełdzie. Łączył w prosty i szybki sposób kupujących i sprzedających.

Co ciekawe, Pardo-Guerra ani nie potępia procesu automatyzacji giełd, ani go nie wychwala pod niebiosa. Jest bezstronnym obserwatorem, który opowiada historię i stara się podkreślać, że jeszcze wiele przed nami. Pojawią się nowe wielkie problemy i wyzwania związane z automatyzacją giełd. Oczywiście, namawia także do pewnej refleksji, ale nie pozostawia złudzeń, że można odwrócić bieg wydarzeń.

Kanarki w kopalni współczesnego kapitalizmu

Niezwykle ciekawie dla humanistów wypadają te fragmenty „Automating Finance”, w których Pardo-Guerra zastanawia się nad wpływem automatyzacji giełd na społeczeństwo i relacje społeczne. „Współczesne giełdy nie są jednak tylko mechanizmami tradingowymi, tudzież podmiotami, które można sprowadzić do programu komputerowego, podobnie jak rynek nie jest li tylko areną, na której wszyscy obserwują i rywalizują. Giełdy są obiektami o wysokim stopniu skomplikowania organizacyjnego, których głównym zadaniem jest oczywiście łączenie uczestników obrotu, ale równie ważne jest to, że dokonują transferu i przerobu informacji, w związku z tym odgrywają dużą rolę w życiu ekonomicznym, społecznym i politycznym społeczeństw” – zauważa naukowiec z University of California. Podkreśla, że giełdy są nie tylko przekaźnikiem informacji, ale też budują pewne relacje, bo przecież wielu tych relacji – o takim natężeniu i tak szybko się rozwijających – nie byłoby bez wysoce zautomatyzowanych parkietów („te relacje nie istniały wcześniej, poza parkietami” – wskazuje naukowiec).

Dlatego też, według Pardo-Guerry, zautomatyzowane rynki są czymś więcej, niż niszową ciekawostką. Są sprzężone ze społeczeństwem, ale też są w pewnym sensie jego emanacją, jego organizacyjną formą wyższego rzędu. „Parkiety nie są abstrakcyjnym zbiorem transakcji, przebiegających w błyskawiczny sposób dzięki najnowszym technologiom. One są swego rodzaju odbiciem społeczeństwa i napięć, jakie pojawiają się w nim w zakresie polityki i nauki, podziałów i nierówności, starcia sił i interesów. To dlatego we współczesnym świecie giełdy są tak ważne: są ilustracją procesów zachodzących w społeczeństwach. Są kanarkiem w kopalni współczesnego kapitalizmu” – podkreśla naukowiec, sugerując, by je bacznie obserwować i wyciągać wnioski.

„Automating finance” to niezwykle ciekawa książka. Udana dzięki temu, że napisał ją naukowiec-orkiestra: ekonomista, fizyk i socjolog w jednym. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się rynkiem finansowym. Niestety, czyta się ją niełatwo. Wymaga ona poświęcenia i skupienia. Warto się wysilić.

Otwarta licencja


Tagi