Czy wynagrodzenie minimalne w Polsce jest adekwatne?
Kategoria: Demografia
Inflacja w 2026 roku będzie zależeć od cen energii – jeśli wzrosną, to w pierwszej połowie roku inflacja może wzrosnąć – powiedziała PAP wiceprezes NBP Marta Kightley. Dodała, że wejście w życie ETS2, co ma nastąpić w 2027 r., będzie stanowić poważne zagrożenie dla kształtowania się inflacji.
„Inflacja w I połowie roku będzie zależeć od cen energii – jeśli ceny energii dla gospodarstw domowych zostaną uwolnione, to w I połowie roku może dojść do wzrostu inflacji, ale w drugiej połowie roku, zgodnie z naszą lipcową projekcją opracowaną przy założeniu niezmienionych stóp procentowych, inflacja powinna spaść i powinniśmy utrzymać się w celu inflacyjnym” – powiedziała PAP pierwsza wiceprezes Narodowego Banku Polskiego.
Oceniła, że mamy obecnie do czynienia z wygasaniem zjawisk, które wpływały na podwyższoną inflację w poprzednich kwartałach. Dodała, że Rada dostrzega jednak ryzyka dla inflacji, w tym ze względu na poluzowanie polityki fiskalnej, wciąż wysoką dynamikę płac, obserwowane ożywienie konsumpcji czy też dalsze kształtowanie się cen energii.
„Jeszcze nie wszystko wiadomo, nie są znane szczegóły, ale już w tej chwili można powiedzieć, że wejście w życie ETS2 będzie stanowić poważne zagrożenie dla kształtowania się inflacji” – powiedziała Marta Kightley.
Według niej dynamika wynagrodzeń w gospodarce kształtuje się na poziomie, który stwarza ryzyka dla inflacji w średnim okresie.
„Przede wszystkim nadal wynagrodzenia rosną szybciej niż wydajność pracy. Z naszych badań wynika, że w II kwartale br. nadal 27 proc. przedsiębiorców zgłaszało, że wynagrodzenia rosły szybciej niż wydajność pracy. To jest mniej niż przed rokiem, gdy wskazywało na to 33 proc. przedsiębiorców, ale nadal jest to podwyższony poziom w stosunku do wyników z przeszłości. Z danych za II kwartał wynika, że realny wzrost wynagrodzeń to 4,8 proc., ale wzrost wydajności pracy wynosi 3,4 proc. Jednocześnie spodziewamy się, że tempo wzrostu wynagrodzeń będzie spadać. Odczyt z sierpnia dla sektora przedsiębiorstw mówił, że dynamika wynagrodzeń wyniosła już 7,1 proc., choć należy pamiętać, że w całej gospodarce wzrost wynagrodzeń w III kwartale będzie prawdopodobnie szybszy” – powiedziała.
Kightley powiedziała, że przedsiębiorstwa chomikowały i nadal chomikują pracę.
„Kiedy spojrzymy na lata 2023-2024, to widać, że spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw był niewielki, to było ok. 73 tysiące etatów, z tego ponad połowa w przemyśle, a główną przyczyną była zapewne słaba koniunktura w Niemczech” – powiedziała.
„Jest jeszcze jeden wskaźnik – wskaźnik wykorzystania siły roboczej, który mówi, o ile dłużej ludzie chcieliby pracować tygodniowo w stosunku do tego, ile pracują obecnie. No i ten wskaźnik wzrósł z 18 minut przed dwoma laty do 51 minut obecnie. To jest wyraźna zmiana, która pokazuje, że wykorzystanie siły roboczej zmalało i że przedsiębiorcy nadal często utrzymują zatrudnienie, choć pracownicy mogą być w mniejszym stopniu obciążeni bieżącymi zadaniami. To oznacza, że w razie wzrostu popytu, choćby związanego z KPO, w pewnej mierze da się ten popyt zaspokoić przy wykorzystaniu obecnych pracowników, którzy po prostu będą więcej pracować. Niewątpliwie jednak relatywnie szybki wzrost popytu w gospodarce przy niskim bezrobociu mogą oddziaływać w kierunku wolniejszego obniżania się dynamiki wynagrodzeń” – dodała.
Według niej zmiany w odczycie bezrobocia rejestrowanego wywołane były w dużej mierze zmianą regulacyjną oznaczającą, że trudniej jest stracić status bezrobotnego.
„Przede wszystkim ten spadek jest niewielki. Mówimy o redukcji zatrudnienia o 36 tys. od początku roku do sierpnia, a więc nadal mamy do czynienia z chomikowaniem pracy. Jednocześnie nie trzeba się obawiać przyspieszenia spadku bezrobocia, bo wzrost PKB w bieżącym roku wyniesie ok. 3,5 proc. I tak jak w okresie stagnacji przedsiębiorcy utrzymali pracowników na etatach, to przy przyspieszeniu gospodarki, kiedy podręcznikowo należałoby się spodziewać wzrostu zatrudnienia, po prostu ci pracownicy będą przepracowywać więcej godzin’ – powiedziała.
Według Kightley wysoki deficyt budżetu w pewnej części wynika on z większych wydatków na obronność, ale można szacować, że wzrost deficytu pomiędzy 2021 a 2024 rokiem jedynie w ok. 20 proc. wynikał ze zwiększonych wydatków na obronę. Również przyrost długu publicznego w tym okresie w zaledwie 20 proc. wynikał ze zwiększonych wydatków militarnych.
„Wysoki deficyt finansów publicznych wynika głównie ze wzrostu wydatków socjalnych i szybko rosnących wynagrodzeń w sektorze publicznym, w tym w ochronie zdrowia. To jest wysoki deficyt, który powoduje, że polityka pieniężna musi być trochę bardziej restrykcyjna” – powiedziała.
Kightley powiedziała, że NBP nie spodziewał się takiego tąpnięcia inflacji, jak wynikało z niektórych prognoz dostępnych na rynku.
„Pojawiały się prognozy, że w lipcu będzie inflacja na poziomie 2,5 proc., nasze analizy wskazywały na poziom zbliżony do 3 proc. Owszem, było wiadomo, że w lipcu wystąpi efekt bazy, wynikający z częściowego odmrożenia cen prądu w zeszłym roku. Do tego doszło obniżenie taryf na gaz. Widać również spowolnienie tempa wzrostu cen usług oraz towarów, więc można było oczekiwać wyraźnego spadku inflacji, ale według naszych analiz nie składało się to na aż tak niski odczyt inflacji. Tempo spadku inflacji i sierpniowy odczyt na poziomie 2,9 proc. jest zgodny z naszą projekcją. Co będzie w najbliższych miesiącach, zobaczymy. Będzie to zależeć od tego, czy ceny energii dla gospodarstw domowych pozostaną zamrożone. Jeśli taryfy zostaną zamrożone, to w IV kwartale powinniśmy mieć inflację na podobnym poziomie, jak obecnie” – powiedziała.
Dodała, że inflacja w I połowie roku będzie zależeć od cen energii – jeśli ceny energii dla gospodarstw domowych zostaną uwolnione, to w I połowie roku może dojść do wzrostu inflacji, ale w drugiej połowie roku, zgodnie z lipcową projekcją opracowaną przy założeniu niezmienionych stóp procentowych, inflacja powinna spaść i powinniśmy utrzymać się w celu inflacyjnym.
Pytana, czy istnieje jeszcze miejsce na obniżki stóp powiedziała, że Rada Polityki Pieniężnej nie podejmuje decyzji z wyprzedzeniem, lecz obserwuje napływające dane i prognozy dotyczące inflacji.
„Wszystko zatem zależy od tego, co się będzie działo w gospodarce. Wraz ze spadkiem inflacji, Rada dostosowała poziom stóp procentowych, obniżając stopę referencyjną NBP w bieżącym roku łącznie o 1 punkt procentowy. Ogólnie rzecz biorąc mamy do czynienia z wygasaniem zjawisk, które wpływały na podwyższoną inflację w poprzednich kwartałach. Niemniej Rada dostrzega również ryzyka dla inflacji, w tym ze względu na poluzowanie polityki fiskalnej, wciąż wysoką dynamikę płac, obserwowane ożywienie konsumpcji czy też dalsze kształtowanie się cen energii. Oczywiście, mogą się pojawić jakieś czynniki, w tym na przykład geopolityczne, które będą miały wpływ na inflację’ – powiedziała.
Według niej wejście w życie ETS2 będzie stanowić poważne zagrożenie dla kształtowania się inflacji.
Marek Siudaj (PAP)
ms/ pad/ map/ pr/