Globalna R*
Kategoria: Polityka pieniężna
dr hab. Ewa Cieślik, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, ekonomistka
więcej publikacji autora Ewa Cieślik
(©Envato)
Chiny podążają ścieżką, którą wcześniej wytyczyły starzejące się społeczeństwa Japonii czy Korei Południowej. Widać to już w codziennym życiu – liczba zapisanych dzieci w wielu przedszkolach jest nawet o połowę mniejsza, niż zakładano przy ich budowie. Tymczasem coraz więcej młodych Chińczyków wybiera opiekę nad kotem lub psem zamiast planowania rodziny.
Starzejące się społeczeństwa są powszechnym problemem w krajach rozwiniętych. Gospodarki te miały dziesięciolecia, aby testować skuteczność różnych form przeciwdziałania niekorzystnej demografii. Generalnie efekty tych działań są raczej mizerne. Natomiast w Chinach, przy tempie starzenia się populacji, może zabraknąć czasu na takie próby. Długotrwała drakońska polityka ludnościowa wraz ze zmianami w postawie społeczeństwa względem rodzicielstwa stają się przekleństwem Pekinu. Populacja Chin, choć z perspektywy europejskiego kraju jej wielkość jest nie do wyobrażenia, kurczy się kolejny rok z rzędu, gdyż nadal przeważają zgony nad urodzeniami. Ubiegłoroczny lekki wzrost wskaźnika urodzeń (narodziny na 1000 mieszkańców) – z 6,39 w 2023 r. do 6,77 rok później – to raczej efekt Roku Smoka (według chińskich wierzeń ludzie urodzeni w tym znaku osiągają w życiu najwięcej, w Państwie Środka zawsze wtedy rodzi się najwięcej dzieci) niż odwracanie się niekorzystnych trendów.
Podążanie drogą Japonii
Chiny stoją dziś przed poważnym wyzwaniem – walką z kryzysem demograficznym. Obecnie coraz bardziej przypominają Japonię, gdzie starzenie się społeczeństwa jest jednym z kluczowych czynników stagnacji gospodarczej. Kraj Kwitnącej Wiśni już 14. rok z rzędu notuje spadek populacji. To efekt kombinacji wielu czynników, w tym rosnących kosztów życia, zmian społecznych, wzrostu aspiracji kobiet, opóźniania małżeństw i trudności w godzeniu pracy z rodziną. Tokio wierzy, że poprawa demografii mogłaby rozruszać gospodarkę. Rząd od lat wprowadza liczne inicjatywy mające zachęcać do zawierania małżeństw i posiadania dzieci. Dwa lata temu zapowiedział, że będzie przekazywać około 25 mld dol. rocznie na opiekę nad dziećmi i inne środki w celu wsparcia rodziców, m.in. rozszerzenie świadczeń z tytułu urlopu rodzicielskiego. Jednak już w ubiegłym roku podbił tę kwotę do 34 mld dol.
Ile wspólnego mają Chiny z Japonią?
W Chinach w porównaniu z Japonią obserwujemy znacznie większą dynamikę zmian liczby ludności. ONZ przewiduje, że do 2100 r. populacja Chińczyków spadnie do 630 mln (z obecnych ponad 1,4 mld), a Japończyków będzie około 80 mln (ze 120 mln). W 2020 r. chiński wskaźnik dzietności (liczba dzieci przypadająca na statystyczną kobietę) przebił Japonię i nadal maleje. W porównaniu do lat ze szczytową wartością zjechał ponad sześciokrotnie (w Japonii – prawie trzykrotnie).
Chiny stoją dziś przed poważnym wyzwaniem – walką z kryzysem demograficznym. Obecnie coraz bardziej przypominają Japonię, gdzie starzenie się społeczeństwa jest jednym z kluczowych czynników stagnacji gospodarczej. Kraj Kwitnącej Wiśni już 14. rok z rzędu notuje spadek populacji. To efekt kombinacji wielu czynników, w tym rosnących kosztów życia, zmian społecznych, wzrostu aspiracji kobiet, opóźniania małżeństw i trudności w godzeniu pracy z rodziną
Konsekwencją niskiej dzietności jest pogarszająca się struktura demograficzna. Można powiedzieć, że oba kraje zaczynały z tego samego pułapu udziału ludności w wieku produkcyjnym. Dziś stanowi on w Chinach 68 proc., a w Japonii – 59 proc. Jednak prognozy są pesymistyczne – w połowie tego stulecia ludność w wieku produkcyjnym spadnie w Kraju Środka do 50 proc. populacji.
Japonię nadal cechuje znacznie większe obciążenie osobami 65+ (ok. 50 proc. wobec ok. 20 proc. w przypadku Chin), jednak za kilka dekad gospodarki mogą się zrównać pod tym kątem. Obecnie mediana wieku u Chińczyków wynosi około 40 lat (w Japonii prawie 50 lat). Dla porównania, kiedy Chiny rozpoczynały swój marsz do bycia światowym mocarstwem, mediana była o połowę niższa. Generalnie w obu gospodarkach okno demograficzne się wyczerpało (w Japonii w latach 90. XX w., w Chinach – w drugiej dekadzie XXI w.).
W konsekwencji oba kraje mają problem z systemem emerytalnym. Emerytury są dość niskie, co powoduje, że około 1/5 starszych Japończyków żyje w ubóstwie (dane OECD). Dla Chin brak takich danych. Tokio rozważa wydłużanie wieku emerytalnego do 65 lat, zachęca firmy, aby zatrudniały osoby starsze, a nawet wbrew tradycyjnej kulturze, coraz częściej nakłania kobiety do podjęcia zatrudnienia. Natomiast Pekin po raz pierwszy od 1951 r. został zmuszony do stopniowego zwiększania wieku emerytalnego: w przypadku mężczyzn do 63 lat (z 60), a w przypadku kobiet, w zależności od wykonywanej pracy, do 55 lub 58 lat (z odpowiednio 50 i 55).
Malejąca siła robocza w obu krajach zwiększa presję na koszty produkcji. Widać to chociażby w płacach. W 2024 r. średnie roczne wynagrodzenie w Chinach wyniosło 3217 dol., co oznacza wzrost o 5,8 proc. w porównaniu z 2023 r. W ciągu ostatniej dekady średnie płace wzrosły ponad dwukrotnie, ale nadal istnieje przepaść między sektorem publicznym a prywatnym (średnia płaca w sektorze publicznym jest prawie dwukrotnie wyższa niż w prywatnym). W Japonii natomiast średnia płaca roczna wynosiła w zależności od sposobu jej liczenia ok. 40–48 tys. dol. i od wielu lat zbytnio się nie zmienia, co negatywnie wpływa na wydajność.
W obu krajach stabilizuje się dynamika wzrostu produktywności. Chociaż w Chinach jest na wyższym poziomie, co pozwala na zamykanie luki między przeciętną produktywnością Japończyka i Chińczyka. Jeszcze w latach 90. Japończyk był ponad 30-krotnie wydajniejszy od Chińczyka, natomiast obecnie luka ta zmniejszyła się do ledwie ponad dwukrotności. Badania empiryczne nie napawają optymizmem, gdyż ukazują ujemną zależność między produktywnością a obciążeniem demograficznym. Wskazują na odwróconą linię U w produktywności w obu gospodarkach. Najwyższą wydajnością w Kraju Środka cechują się osoby w wieku 50–59 lat, natomiast w Japonii osoby w wieku 40–49 lat.
Zgodnie z hipotezą cyklu życia, obie gospodarki powinny spodziewać się spadków oszczędności, co wpłynie na inwestycje. Jeżeli faktycznie zmaleją oszczędności i inwestycje, wówczas istnieje większa szansa na przywrócenie równowagi w chińskiej gospodarce. Jednak trzeba być ostrożnym w stwierdzeniach, że przestawianie gospodarki na konsumpcję krajową przyspieszy wzrost gospodarczy. Raczej należy się spodziewać bardziej zrównoważonego wzrostu. Istnieje też druga opcja – starzenie się społeczeństwa może prowadzić do wyższych oszczędności w oczekiwaniu na dłuższe życie (efekt behawioralny), a także z powodu innych czynników, np. altruizmu. Dane z chińskich gospodarstw domowych z lat 2014, 2018 i 2022 pokazują, że starsze kohorty nadal oszczędzają (czyli osoby w wieku 70+ nie dekumulują zgromadzonych oszczędności, jak oczekiwano w ramach hipotezy cyklu życia), ale w mniejszym stopniu niż osoby w średnim wieku, które są w szczytowym momencie swojej kariery zawodowej. Na tej podstawie nie jest jasne, która z teorii przeważy w Chinach. Zresztą w Japonii występuje podobna sytuacja.
Rosną też wydatki na opiekę zdrowotną. W obu krajach rząd stara się zbudować dobrze funkcjonujący system opieki zdrowotnej. Tokio wydaje ok. 10 proc. PKB na ochronę zdrowia, natomiast Pekin – ok. 3 proc., ale należy spodziewać się wzrostu tych udziałów. Zabezpieczenia społeczne w Japonii stanowią ponad 33 proc. wydatków fiskalnych i są najważniejszą pozycją w budżecie. W Chinach ta kategoria wydatków stanowi ok. 22–23 proc. (dane na 2023 r.).
Pojawiają się też zmiany w popycie. Starzejąca się populacja sprzyja rozwojowi rynku na produkty i usługi ukierunkowane na zdrowie i wygodę, obejmujące świadczenia medyczne, planowanie emerytury i zajęcia rekreacyjne oraz specjalistyczne produkty, takie jak pomoce w poruszaniu się i suplementy diety. Zmiana demograficzna ma też odzwierciedlenie w rynku mieszkaniowym, edukacyjnym, transportu czy obiektów rekreacyjnych.
Strategia rozwoju i budowa silnej gospodarki Japonii i Korei Południowej
Do poprawy jest też kwestia dysproporcji płci. Obecnie w Państwie Środka żyje więcej mężczyzn niż kobiet, co niesie za sobą konsekwencje społeczne w postaci tzw. singli z przymusu. Kobiety w obu krajach odkładają zamążpójście ze względu na trudności w pogodzeniu kariery z opieką nad dzieckiem i raczej słabe perspektywy zawodowe. Japonkom dodatkowo nie służy specyficzna kultura korporacyjna panująca w kraju. Z kolei mniej małżeństw wiąże się z mniejszą liczbą dzieci, gdyż oba społeczeństwa są w tej sferze dość konserwatywne i ze związków pozamałżeńskich rodzi się mało dzieci.
Jakie działania podejmują Chińczycy?
Na tle Japonii Chiny mają więcej potencjału demograficznego, ale i mniej czasu na reakcję. Ich system polityczny daje większą możliwość mobilizacji zasobów, lecz państwo boryka się z ograniczoną elastycznością społeczną i kulturową. Niedobory siły roboczej próbuje się nadrobić automatyzacją, robotyzacją i szeroko rozumianą innowacyjnością. Zgodnie z ubiegłorocznym raportem International Federation of Robotics na 10 tys. pracowników w Chinach przypadały 470 roboty, w przypadku Japonii – było ich 419. Liderem w tym zakresie jest Korea Południowa (1012). Oba kraje wydają też więcej środków na badania i rozwój. Chociaż Pekin wydaje o ok. 1 proc. PKB mniej na ten cel niż Tokio, to tempo wzrostu tych wydatków jest nieporównywalnie wyższe.
Innym sposobem może być większe otwarcie się na migrującą siłę roboczą. Zarówno Chiny, jak i Japonia cechują się bardzo niskim przepływem międzynarodowych pracowników. Ponadto chiński restrykcyjny system zameldowania (hukou), chociaż łagodzony w niektórych miastach, np. w Szanghaju, nadal pozostaje zasadniczą barierą dla mobilności ludności wiejskiej, pogłębia nierówności edukacyjne, gospodarcze i pracownicze.
Zatrzymaniu spadkom wydajności może sprzyjać poprawa jakości siły roboczej. W Chinach okres kształcenia statystycznego pracownika wydłużył się o 3 lata w porównaniu z latami 80., do 14 lat. Wdrażany obecnie Plan Pięcioletni kładzie duży nacisk na poprawę umiejętności technologicznych siły roboczej. Wiążą się z tym liczne programy rządowe szkolące pracowników. Chińczycy mogą też czerpać inspirację od Japończyków, którzy od dwóch lat wprowadzają działania na rzecz poprawy wydajności. Zmierzają one do zwiększenia umiejętności pracowników przez przekwalifikowanie, wprowadzenie systemu wynagrodzeń opartego na pracy i ułatwienie mobilności pracowników.
Także wprowadzane przez Pekin i władze lokalne ulgi podatkowe dla rodzin z dziećmi, dopłaty do opieki przedszkolnej i żłobków, subwencje na wynajem i zakup mieszkań dla rodzin z dziećmi, refundacje wspomaganych technologii rozrodu, w tym zapłodnienia in vitro czy zamrażania komórek jajowych, rozszerzenie urlopów macierzyńskich i ojcowskich czy obniżenie kosztów korepetycji mogą przynieść jakieś efekty. W niektórych miastach samorządy wprowadzają dotacje dla rodziców. Przykładowo, Hohhot w Mongolii Wewnętrznej od 1 marca br. uruchomiło program motywacji do rodzenia dzieci, gdzie rodzice otrzymają jednorazową wypłatę w wysokości 10 tys. juanów (1394 dol.) za pierwsze dziecko, roczne płatności w wysokości 10 tys. juanów na pięć lat dla drugiego dziecka i roczne płatności w wysokości 10 tys. juanów na dziesięć lat dla trzeciego dziecka.
Czy te działania się udadzą? Trudnością dla Pekinu jest fakt, że społeczeństwo może się zestarzeć zanim kraj przejdzie do grupy bogatych gospodarek. Ponadto rząd nie może znaleźć wzorca zachowań dotyczących dzietności. Istnieją ubogie obszary zarówno z wysokimi wskaźnikami urodzeń, np. Tybet, jak i z niskimi, np. wspomniana Mongolia Wewnętrzna. Podobnie nieprzewidywalny obraz rysuje się w zamożnych metropoliach. W Szanghaju młodzi ludzie coraz częściej wybierają posiadanie psa zamiast dziecka, a demografię podtrzymują migranci z innych prowincji. Tymczasem w Kantonie liczna rodzina wciąż uchodzi za symbol statusu i sukcesu. Wszystko to pokazuje jedno – dzietność nie zależy wyłącznie od zasobności portfela. Zmienia się też postawa społeczeństwa i jego potrzeby. Stąd niezbędne jest szersze przemyślenie, czym jest współczesna rodzina w Chinach i jakie potrzeby mają osoby, które na dzieci się nie decydują. Powrotu do tradycyjnego postrzegania rodziny już nie ma (także w Japonii), ale jest szansa na wypracowanie nowych modeli, które będą bardziej przystawać do współczesnego chińskiego społeczeństwa.
Artykuł pochodzi z 21.wydania kwartalnika „Obserwator Finansowy” – czerwiec-sierpień 2025 r.


