Polacy nie dbają o oszczędności

Stan oszczędności gospodarstw domowych zgromadzonych na kontach oszczędnościowych to już 148 mld zł – wynika z przeprowadzonej wśród banków ankiety. To zaś oznacza, że ponad 70 mld zł leży na nieoprocentowanych rachunkach oszczędnościowo-rozliczeniowych, co dla banków jest źródłem darmowego pieniądza.
Polacy nie dbają o oszczędności

(CC BY-NC 2.0, Hector Rodrigues)

Konta oszczędnościowe to popularny produkt wśród klientów banków. Leży na nich ponad jedna czwarta całej sumy zgromadzonych w bankach środków. Gospodarstwa domowe w formie różnych depozytów trzymają tam 523,5 mld zł, co widać z danych o należnościach i zobowiązaniach banków publikowanych przez NBP.

Najbardziej popularne są wciąż lokaty, gdzie leży niemal połowa zgromadzonych pieniędzy, czyli 251 mld zł. NBP podaje łącznie sumę środków na depozytach bieżących, czyli kontach oszczędnościowych i ROR-ach. Na koniec sierpnia wynosiła ona 272,3 mld zł. Skoro jednak wiemy, że na kontach oszczędnościowych leży 148 mld zł, to zostaje jeszcze 124,3 mld zł na konta osobiste. Trzeba jednak pamiętać, że bank centralny podaje dane na koniec miesiąca, kiedy to na rachunki wpływają już pensje.

Jeśli jednak skorygujemy kwoty na rachunkach o podawany przez GUS dochód rozporządzalny, to  dostaniemy ponad 70 mld zł, które stale tkwią na ROR-ach. Z punktu widzenia klientów to czyste marnotrawstwo, bo pieniądze te nie różnią się niczym od tych trzymanych w przysłowiowej skarpecie, gdyż tak samo tracą na wartości na skutek inflacji. Kwota 70 mld zł wpłacona na depozyt przynoszący 2,5 proc. rocznie, co jest obecnie standardową stawką, dałaby po potrąceniu podatku od zysków kapitałowych 1,5 mld zł odsetek.

Można powiedzieć, że to strata jaką ponoszą klienci banków, a jednocześnie zysk jaki banki mają z tzw. osadu na kontach. Jak podaje portal Bankier.pl na koniec II kwartału liczba ROR-ów zbliżyła się do 27 mln sztuk. Oznaczałoby to, że przeciętny osad na rachunku bankowym wynosi ok. 2,7 tys. zł.  W ostatnich miesiącach kwoty zgromadzone na ROR-ach wzrosły, bo klienci rozczarowani stawkami oprocentowania lokat, nie decydowali się na nowe depozyty.  Oszczędności odpływały z lokat i trafiały do funduszy inwestycyjnych, albo lądowały na ROR-ach. Część z nich poszła również na konta oszczędnościowe.

Bardziej świadomi klienci postanowili nie tracić możliwości zarobienia choć niewielkich odsetek i ochrony swoich oszczędności przed inflacją. Jednocześnie nie zamrażając środków na terminowych depozytach zostawiają sobie szanse na skorzystanie z inwestycyjnych okazji, jeśli takie się pojawią.  Tym bardziej, że oferta kont oszczędnościowych na tle lokat wygląda całkiem nieźle. Oprocentowanie najlepszych depozytów terminowych to 4-5 proc., ale to oferty wymagające spełnienia dodatkowych warunków, czyli zaangażowania się w poważniejszą współpracę z bankiem.

Tradycyjne, najlepsze lokaty przynoszą nieco ponad 3 proc., a rynkowa średnia to 2,5 proc. Z kolei czołówka kont oszczędnościowych daje zarobić w okolicach 3,5 proc. rocznie, choć i w tym przypadku banki nakładają dodatkowe wymagania: bycie nowym klientem, obowiązek założenia drogiego konta, czy wpłatę ograniczonej kwoty. Wyjątkiem jest BGŻ Optima oferująca klientom 3,6 proc. bez dodatkowych warunków. Klienci znacznej części banków mają jednak dostęp do kont oszczędnościowych przynoszących zyski przekraczające 2,5 proc. rocznie.

Są i takie instytucje, które płacą wyraźnie mniej. Rachunek „Dobry Zysk” w Banku Pekao ma oprocentowanie od 0,75-do 1,5 proc., ale na tę górną stawkę możemy liczyć dopiero po wpłacie 100 tys. zł. Pocztowe Konto Oszczędnościowe w Banku Pocztowym daje do kwoty 20 tys. zł zysk na poziomie 1,65 proc. Klienci banków, które są skłonne zapłacić za oszczędności są w ciekawej sytuacji. Zważywszy na to, że cykl obniżek stóp się zakończył, i w przyszłości można się liczyć raczej ze wzrostem oprocentowania niż z jego dalszym spadkiem, to zamrażanie pieniędzy na niskooprocentowanych lokatach jest mało atrakcyjne. Zmienne oprocentowanie kont oszczędnościowych daje większe możliwości, dlatego przyciągają one część klientów rezygnujących z lokat.

(CC BY-NC 2.0, Hector Rodrigues)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Oszczędności i inwestycje – trudne partnerstwo

Kategoria: Instytucje finansowe
Na pisanie o tym, jak ważne jest oszczędzanie i inwestowanie zużyto morze atramentu i farby drukarskiej. O oszczędzaniu mówią dziesiątki przysłów np. „oszczędnością i pracą ludzie się bogacą”. Tak, tak „i pracą” – a może lepiej by było: „przede wszystkim pracą”? Liczni publicyści przekonują, a politycy pouczają, że Polacy muszą więcej oszczędzać, by gospodarka szybciej się rozwijała. Ale gdy się zastanowimy, co by było, gdyby tak nagle wszyscy zaoszczędzili dajmy na to 90 proc. tego co zarobili, to zauważymy, że byłoby niedobrze – katastrofa: towary leżałyby na półkach, a przedsiębiorcy by pobankrutowali – przecież tego, czego nie udało się sprzedać w kraju nie byłoby łatwo upchnąć za granicą, i tak borykającą się z nadprodukcją, szukającą po świecie rynków zbytu. Sprawy są zatem bardziej skomplikowane niż się powierzchownie wydaje.
Oszczędności i inwestycje – trudne partnerstwo

Ochrona deponentów – systemy gwarantowania depozytów

Kategoria: Instytucje finansowe
Banki były i są szczególnie narażone na pojawienie się problemów z płynnością. Źródła ich finansowania (głównie depozyty) są bowiem często rozproszone i krótkoterminowe, a czasem nawet płatne na żądanie.
Ochrona deponentów – systemy gwarantowania depozytów

Bankowość komercyjna w Polsce w okresie międzywojennym

Kategoria: Instytucje finansowe
W okresie dwudziestolecia międzywojennego polski system bankowy przechodził różne etapy rozwoju. Z pewnością był to bardzo burzliwy czas. W krótkiej przerwie między dwoma wielkimi wojnami mieliśmy bowiem hiperinflację, panikę bankową i wielki kryzys gospodarczy. Narastał też etatyzm, a sektor bankowy stał się obiektem walki politycznej. Niestety wraz z wybuchem II wojny światowej rozwój polskiej bankowości komercyjnej został gwałtownie przerwany. Na ponowną jej odbudowę musieliśmy czekać prawie pół wieku, bo aż do 1989 r.
Bankowość komercyjna w Polsce w okresie międzywojennym