Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
(CC By-NC-ND Sifu Renka)
Przeciągający się konflikt handlowy, nazwany przez prasę „wojną serową”, raczej nie zakończy się na tym etapie. Kijów spodziewa się nowych ograniczeń związanych nie tyle z jakością produkcji, ile z politycznym naciskiem Rosji, dla której ważna jest integracja Ukrainy z Unią Celną – pisze Niezawisimaja Gazeta.
Szef Rospotrebnadzoru, Rosyjskiej Federalnej Służby Nadzoru Ochrony Praw Konsumenta, oznajmił, że ukraińscy producenci dodają do sera oleju palmowego, nie informując o tym i nie obniżając ceny produktu. Następnie strona rosyjska zakazała dostaw do Rosji wyrobów szeregu ukraińskich przedsiębiorstw. Kijów uważa szykany za bezpodstawne – pisze dalej dziennik. Dochody utracone w „wojnie serowej” sięgają 15 mln dolarów miesięcznie.
W ostatnich dniach prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz podpisał ustawę przyjętą przez Radę Najwyższą, zapewniającą obronę ukraińskich producentów przed dyskryminacyjnymi lub nieprzyjaznymi działaniami innych państw, związków i struktur ponadpaństwowych. Według niej, odpowiedzią na ograniczenie praw i interesów ukraińskich producentów może być m.in. pełny albo częściowy zakaz dostaw z kraju lub unii gospodarczej, które nieprzyjaźnie odnoszą się do ukraińskich producentów.
Jednak Walerij Choroszkowski, wicepremier Ukrainy, wstrzemięźliwie ocenia możliwość zastosowania kroków obronnych w stosunkach z Rosją i Unią Celną.
Zdaniem Wiktora Czumaka, szefa Instytutu Polityki Publicznej, Rosja będzie wzmagać naciski na Ukrainę.
– Dla Moskwy ma zasadniczą wagę wciągnięcie Ukrainy w swoją orbitę. Kwestia nie ogranicza się do Unii Celnej, a rozciąga się do ram anonsowanej przez Władimira Putina Unii Euroazjatyckiej. Ruch Ukrainy w stronę UE, jeśli nie podaje w wątpliwość perspektywiczności tego projektu, to znacząco osłabia go już na starcie – mówi Wiktor Czumak.
Jest przekonany, że „wojna serowa”, podobnie jak nieustępliwość strony rosyjskiej w sprawach dotyczących gazu, to tylko jeden z elementów nacisku politycznego.
Dmitrij Miedwiediew na szczycie Euroazatyckiej Unii Gospodarczej jasno określił to, co chce osiągnąć Rosja, stwierdzając, że jeśli się uczestniczy w jakiejś międzynarodowej strukturze, otrzymuje się określony zestaw przywilejów, jeśli się nie uczestniczy – można mieć trudności.
Zdaniem Igora Burakowskiego, dyrektora Instytutu Badań Gospodarczych i Politycznych Konsultacji, nacisk ze strony Rosji prowadzi do odwrotnego rezultatu – „patrzenia w stronę Europy”, bo z powodu wojen handlowych, które mają przyczyny polityczne, władze ukraińskie wyrażają coraz większe zainteresowanie eurointegracją.
>cały artykuł: Niezawisimaja Gazeta
Opr. DB