Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych
(infografika Darek Gąszczyk/CC BY-SA by włodi)
Ranking przygotowywany od 20 lat przez Heritage Foundation i Wall Street Journal opiera się na skali punktowej od 0 do 100. Im bliżej 100, tym bardziej wolny gospodarczo jest dany kraj. Z wynikiem ogólnym 67 punktów jesteśmy „umiarkowanie wolną” gospodarką. Zajmujemy 50. miejsce na 186 badanych państw i 23. miejsce wśród 43 krajów w Europie. W porównaniu z zeszłym rokiem najbardziej poprawiły się:
– warunki do prowadzenia biznesu,
– inwestycje,
– handel.
Negatywnie zmienił się za to rynek pracy.
W ciągu 20 lat prowadzenia rankingu Heritage Foundation polska gospodarka zyskała 16 punktów, co jest jednym z 20 najlepszych wyników. Od 2002 roku przebywamy w środkowej kategorii „umiarkowanie wolnych gospodarek”. Czy jest się czym chwalić?
– 23 miejsce w Europie nie jest szczególnym powodem do dumy. W naszym regionie wyprzedzają nas wszyscy: Czechy, Estonia, Litwa, nawet Gruzja. Mamy taki sam wynik jak Węgry, które miały przecież dramatyczną sytuację budżetową – mówi Mariusz Pawlak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Inni eksperci dodają, że tylko politycy i publicyści patrzą na ogólny wynik kraju, dla inwestorów o wiele ważniejsze jest co z rankingu wynika dla ich firmy, albo dla przedsięwzięcia, które planują.
Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte, przykładem obrazuje luki, które inwestorzy widzą wyraźniej niż awans o kilka miejsc na długiej liście.
– Co z tego, że usprawniono wydawanie pozwolenia na budowę magazynu, co znacząco poprawiło wynik Polski w rankingu Doing Business, kiedy w procedurach związanych z podłączeniem do sieci energetycznej wciąż jesteśmy na 137. miejscu na świecie. Inwestorzy czytają takie rankingi dokładnie i myślą: może i łatwiej wybuduję w Polsce magazyn, ale po co, skoro nikt nie doprowadzi mi tam prądu – mówi Rafał Antczak.
– Te rankingi nie mają większego sensu. Często jest tak, że jakiś kraj przesuwa się w nich do góry tylko dlatego, że inne kraje spadają, albo dlatego, że urzędnicy nauczyli się lepiej pisać raporty, które są wykorzystywane są do budowy tego typu zestawień – dodaje Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku.
Rafał Antczak uważa, że inwestor analizuje, co wynika długoterminowo ze zmiany danej pozycji w zestawieniu.
– Nie skreślałbym rankingów całkowicie. Uwagę na pewno przykuwa w nich dynamika. Jeśli jakiś kraj spektakularnie awansuje, to inwestorzy patrzą, co za tym stoi i czy taka tendencja może się utrzymać. Interesuje ich bowiem przyszłość i dlatego Polska, która od lat porusza się w grupie średniaków nie zwraca na siebie uwagi – podsumowuje Rafał Antczak.
>>zobacz: Będzie coraz trudniej konkurować o inwestorów zagranicznych
Nasz wynik w poszczególnych kategoriach jest bardzo nierówny. 11. miejsce zajmujemy w wolności handlu, dzięki temu, że sferę tę regulują przepisy Unii Europejskiej, która znosi cła i wiele barier pomiędzy swoimi członkami. 19. miejsce zajmujemy w kategorii wolność finansów, a 41. w prawach własności i w poziomie korupcji.
Nasz największy awans – w warunkach prowadzenia biznesu – zawdzięczmy przede wszystkim wcześniejszemu skokowi o 10 miejsc w raporcie Banku Światowego „Doing Business 2014”, na którym częściowo raport Heritage Foundation bazuje. Autorzy zestawienia podkreślali także korzystny wpływ deregulacji 50 zawodów. Z drugiej strony rynek pracy nie jest tak elastyczny jak u sąsiadów, a zapowiedziane przez premiera oskładkowanie umów cywilnoprawnych, może jeszcze pogorszyć wynik w przyszłym roku.
Najgorzej wypadamy pod względem wydatków publicznych – 145. miejsce na świecie oraz fiskalizmu – 114. miejsce. W obu wypadkach ta sytuacja powoli się poprawia. Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju, podczas polskiej prezentacji raportu przyznał, że wydatki publiczne w relacji do PKB ostatnio spadają, a Marcin Chludziński z Fundacji Republikańskiej wyjaśniał, że problemem nie jest wysokość podatków, ale niejasność przepisów i uporczywość kontroli.
Innego zdania jest Rafał Antczak, który podkreśla, że Polsce niezbędne są niższe podatki. Zmiana w rankingu w takiej dziedzinie byłaby tym argumentem, który naprawdę działa na inwestorów.
– Do tego niezbędne są niższe wydatki państwa. Kraje OECD, dziś bogate, kiedy były na dzisiejszym poziomie rozwoju Polski wydawały znacznie mniej, a co za tym idzie – nie musiały ściągać tak wysokich podatków. Automatycznie lokowano tam więcej inwestycji – przekonuje Antczak.
OF