Strategiczne rekomendacje i doraźne recepty

Jeżeli Polska chce osiągnąć poziom życia krajów zachodnich wzrost gospodarczy musi być szybszy o 2-2,5 pkt. proc. niż w krajach, które mamy dogonić – piszą Maciej Bukowski, Andrzej Halesiak i Ryszard Petru w „25 lat + od podwykonawcy do kreatora, czyli jak zapewnić Polsce kolejne 25 lat sukcesu”. Rekomendacje te wielce kontrastują z rządowymi zapowiedziami.
Strategiczne rekomendacje i doraźne recepty

Wicepremier Janusz Piechociński zapowiada deregulacje w kilku dziedzinach, a jednoczesnie chce koncesjonować handel węglem. (CC By Piotr Drabik)

W refleksjach strategicznych trójki autorów z Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych kluczowe słowa to: produktywność, innowacyjność, konkurencyjność i konkurencja, a filary, na których powinna być budowana przyszłość Polski, to zdaniem autorów wolność i przedsiębiorczość obywateli.

Co trzeba zrobić

Rekomendacje tercetu autorów nie są skomplikowane. To między innymi:

– polityka makroekonomiczna sprzyjająca wzrostowi oszczędności krajowych, co oznacza niską relację długu publicznego do PKB i unikanie nierównowag, w tym utrzymywanie zrównoważonego cyklicznie budżetu;

– odbiurokratyzowanie gospodarki, deregulacja, wspieranie konkurencji (prywatyzacja i demonopolizacja), wzmocnienie sądowej ochrony efektów działalności gospodarczej przed nieuczciwym zawłaszczaniem;

– rozbudowa kompetencji związanych z innowacyjnością, stymulowanie postępu technicznego w firmach i współpracy nauki z biznesem;

– wykorzystanie zasobów pracy dziś zaangażowanych w produkcję rolną; otwarta polityka imigracyjna;

– poprawa jakości pracy sektora publicznego, zmiana obecności państwa w gospodarce z biurokratycznej na strategiczną.

Potrzebne są działania nie interwencjonistyczne, lecz podażowe, m.in. deregulacja, migracja ze wsi do miast, czy zaprzestanie wspierania przestarzałych, pracochłonnych branż. Na poziomie branż produktywność poprawi konsolidacja i zdolność do koncentrowania działalności w najbardziej wydajnych firmach. Na poziomie firm zaś – postęp technologiczny i organizacyjny.

Sporo miejsca autorzy poświęcają znaczeniu w polskiej gospodarce sektorów pracochłonnych i o niskim poziomie wydajności takich jak rolnictwo, budownictwo, nisko przetworzona produkcja przemysłowa. Kontrproduktywna struktura zatrudnienia jest szczególnie widoczna w rolnictwie (12 procent pracujących, 3 procent PKB) i obecna polityka ją utrwala zamiast zmieniać.

Autorzy silnie podkreślają kwestię zbyt małych oszczędności krajowych, co wynika m.in. z niezrównoważonego budżetu. Niskie oszczędności krajowe i uzależnienie od oszczędności zagranicznych skutkuje niskim poziomem inwestycji i w efekcie zbyt małą liczbą miejsc pracy. Polityka gospodarcza konserwuje słabości obecnego modelu gospodarczego m.in. przez kierowanie pomocy publicznej do rolnictwa, subsydiowanie miejsc pracy w tym sektorze, wspieranie inwestycji ze względu na tworzone miejsca pracy, a nie produktywność. Polityka energetyczna też konserwuje status quo (priorytet dla węgla jako paliwa).

Podobnie krytyczną analizę prowadzą autorzy w odniesieniu do produktywności na poziomie mikro. W sektorze małych i średnich firm dostrzegają dwa światy – z jednej strony firmy nowoczesne, dobrze zarządzane, z drugiej mało efektywne, które by utrzymać się na rynku, operują na pograniczu szarej strefy. Wykorzystują tanią pracę, mają często przestarzały park maszynowy, nie zmieniają się, nie inwestują i nie są zainteresowane innowacyjnością, działają jedynie na lokalnym rynku i to im wystarcza. Dla wzrostu produktywności na poziomie mikro potrzebne jest przyspieszenie transferu zasobów z mało efektywnych firm do liderów w danej branży, lub w ogóle do bardziej nowoczesnych rodzajów działalności.

Nierównowaga makroekonomiczna

Tekst autorów z WISE jest syntetyczny, przemyślany i spójny. Pytanie, ile z tej filozofii myślenia o przyszłości, ale i konkretnych postulatów i rozwiązań, można znaleźć w planach rządu. Otóż niewiele.

Uwag o makroekonomii należałoby się spodziewać w wystąpieniach premiera, ministra gospodarki i ministra finansów. U premiera w ostatnim wystąpieniu sejmowym nie było na ten temat nic – oprócz kwestii Ukrainy zajmował się wyłącznie dzieleniem pieniędzy. Najpierw jak to ujął „skromnej nadwyżki” (rodziny wielodzietne, waloryzacja emerytur), a potem funduszy europejskich w ramach tzw. kontraktów terytorialnych. Nie było natomiast nic o tworzeniu, czyli co czynić, by „nadwyżka” nie była skromna. Samo jej pojawienie się jest zresztą dość dziwne biorąc pod uwagę planowany deficyt budżetu w tym roku (47,7 mld zł) i fakt, że w ciągu 6 miesięcy udało się już zwiększyć dług skarbu państwa o równowartość jednej trzeciej środków zabranych z OFE.

Premier opowiadając o kontraktach terytorialnych lał miód w serca samorządowców („udział działaczy samorządowych w podzieleniu tego europejskiego tortu jest dominujący”, „mamy bardzo mądrych partnerów po stronie samorządo­wej”). Nie mówił natomiast o strukturze kontraktów i zasadach dysponowania pieniędzmi poza sloganem, że mają być prorozwojowe.

Jako drugi wystąpił minister gospodarki wicepremier Janusz Piechociński. Makroekonomią i finansami się nie zajmował, natomiast wspomniał o kwestii deregulacji, inwestycji i innowacji, o czym za chwilę. Minister finansów, który jak kilku jego kolegów również podkreślał szczodrość rządu (ulgi podatkowe dla wielodzietnych) jednym zdaniem wspomniał, że w przyszłorocznym budżecie deficyt nie powinien przekroczyć 3 procent produktu krajowego, dzięki czemu „budżet będzie zamknięty”.

Ponieważ gospodarka znajduje się w fazie ożywienia (wzrost planowany jest na 3,4 procent) widać z tej obietnicy , że nie ma mowy o strukturalnym równoważeniu budżetu i pozostanie on procykliczny. Mateusz Szczurek występował jako 12 z kolei, co być może pokazuje jego pozycję w rządzie i rangę, jaka aktualnie przykładana jest do kwestii budżetu i finansów.

Potrzebne inwestycje, niechciani inwestorzy

Kwestia inwestycji i innowacji po raz pierwszy pojawiła się w wystąpieniu Janusza Piechocińskiego. Zapowiedział, że rząd zrobi wszystko, by Polska „była postrzegana jako hub inwestycji wysokotechnologicznego kapitału japońskiego, koreańskiego, azjatyckiego, czy też amerykańskiego i niemieckiego”. Jednak w tym samym serialu minister skarbu zapowiedział ustawę o kontroli zagranicznych inwestycji kapitałowych (na niektóre zakupy lub sprzedaż akcji i udziałów polskich firm będzie potrzebna zgoda ministra skarbu), a minister rolnictwa – utrudnienia w sprzedaży gruntów cudzoziemcom.

Minister skarbu Włodzimierz Karpiński wypowiedział się jeśli chodzi o naukę i innowacje w taki oto – cytat za stenogramem sejmowym – sposób: „Dlatego też instrument, który jest w nadzorze Skarbu Państwa, Agencja Rozwoju Przemysłu, która do tej pory spełniała funkcje stricte restrukturyza­cyjne, pomocowe, będzie poszerzony o taką aktyw­ność w celu zbudowania ekosystemu, przy wykorzy­staniu narzędzi i mechanizmów po to, aby impliko­wać nowe technologie do polskiego przemysłu przy udziale i wsparciu polskich uczelni”.

Bardziej komunikatywna była minister nauki Lena Kolarska-Bobińska: „Co do działań na rzecz innowacyjności, jest ich wiele. Chcę tylko powiedzieć, że rozpoczynamy finan­sowanie, które pozwoli na bardzo szybkie procedo­wanie projektów od pomysłu do rynku, a więc: uczel­nie, wdrażanie i przemysł. Ten właśnie ciąg będzie współfinansowany.” Warto zauważyć w jej wystąpieniu sensowny konkret wpisujący się w kwestie polityki imigracyjnej – 550 stypendiów studenckich i doktorskich dla Ukraińców.

Gospodarka ręcznie sterowana

Kwestia deregulacji i sądownictwa pojawiła się już u wicepremiera Piechocińskiego, który planuje upowszechnienie arbitrażu i mediacji, a także „czwartą ustawę deregulacyjną wraz z pakietem portowym”. Zapowiada jednak równocześnie koncesjonowanie handlu węglem i „kierowanie popytu polskiej energetyki na polski węgiel” (o restrukturyzacji górnictwa nikt nic nie mówił). Sterowanie spółkami państwowymi będzie ręczne – wyrwało się ministrowi skarbu Włodzimierzowi Karpińskiemu („każda ze spółek będzie miała obowiązek, czy każdej będzie sugerowane…”).

Nie ulega wątpliwości, że rząd przeświadczony jest o potrzebie dyrygowania w sferze gospodarki, szczególnie w sektorze państwowym, włącznie z pomysłem łączenia BGK i Polskich Inwestycji Rozwojowych w „polski EBOR” czy „koordynacji projektów strategicznych w spółkach państwowych”. Nie ma zatem mowy o zmianie funkcjonowania państwa z formuły biurokratycznej na strategiczną, przynajmniej w sferze gospodarki.

Najwięcej konkretów jeśli chodzi o prawo i sądownictwo, znalazło się w wystąpieniu ministra sprawiedliwości Marka Biernackiego. Ma być – kolejno: nowelizacja ustawy o ustroju sądów powszechnych by zmniejszyć przewlekłość prowadzenia spraw, ustawa o kognicji sądów, prawo restrukturyzacyjne, zmiany w kodeksie prawa handlowego, „wielka nowelizacja dotycząca organizacji spółek, rynku kapitałowego w spółkach, inaczej nazywana(…)ustawą o spółce beznominałowej”, informatyzacja sądów i rejestrów.

Niestety niektóre fragmenty wystąpienia ministra Biernackiego są słabo zrozumiałe, podobnie jak kilku innych ministrów. Na przykład ten: „Kolejny element, na który chciałbym też państwu zwrócić uwagę, w dziedzinie prawa gospodarczego, który też w jakiś sposób stanowi pewien element, jeśli chodzi o prawo, kodeks w spółkach handlowych, jest to pewien element funkcjonowania może deregu­lacji czy uproszczenia formuły funkcjonowania przedsiębiorców”. Prawdopodobnie minister mówił o czymś ważnym. Nadto – z jego wystąpienia – dość konkretnego na tle innych, nie wynika jednak, jaka jest zawartość proponowanych zmian, choć być może przynajmniej w niektórych kwestiach raczej będzie ona deregulacyjna niż usztywniająca warunki działania biznesu i gospodarki.

Zmiany w prawie, które mogą nieść w sobie elementy deregulacji, a przynajmniej ułatwień w funkcjonowaniu biznesu, zapowiedział także minister finansów (m.in. status autoryzowanego podatnika, uproszczenia w akcyzie i ordynacja podatkowa). Równocześnie zapowiedział jednak też, że „kontrole skarbowe będą celniejsze, już są. Nie nękamy podatników, którzy są uczciwi, a koncentru­jemy się na tych regionach, na tych sektorach gospo­darki i tych firmach, gdzie przestępczość gospodarcza jest największa”. Z wcześniejszych zapowiedzi dotyczących ordynacji, wynika, że nie należy oczekiwać rozwiązań sprzyjających budowie kapitału społecznego miedzy instytucjami i przedsiębiorcami, o którym wspominał minister Piechociński.

I jeszcze dla porządku dwa słowa o rolnictwie. W wystąpieniu ministra Marka Sawickiego główne role grały jabłka i afrykański pomór świń, czyli zagadnienia doraźne oraz dopłaty, o których doskonale wiadomo, że utrwalają niską produktywność rolnictwa. Minister wspomniał grupach producenckich i sprzedaży wyrobów własnych w gospodarstwach cierpiących na nadmiar rąk do pracy.

Czego rząd nie zrobi

Jakie wystąpienia były, każdy może sobie przeczytać w sejmowym stenogramie. Nie pojawiły się w nich takie pojęcia jak prywatyzacja, konkurencja, demonopolizacja, produktywność. Rzadko mówiono o rynku pracy, a odpowiedzialny za niego minister skoncentrował się na jego usztywnieniu, a nie rozwoju czy zmianach strukturalnych i migracjach. Czasami tylko pojawiała się przedsiębiorczość, częściej – innowacje, nauka. Dużo haseł, trochę konkretów, ale często trzeciorzędnych (np. min. Szczurek ogłosił, że będzie można w urzędzie skarbowym płacić kartą, a min. Gawłowski 25 tras biegowych w lasach).

Nie dostrzegliśmy żadnego wystąpienia, poza głosem ministra administracji Rafała Trzaskowskiego i może minister Leny Kolarskiej-Bobińskiej, w którym dominowałby wątek strategicznego myślenia. Trzaskowski mówił krótko, z sensem i po polsku o e-rządzie, budowie sieci i edukacji informatycznej. Kwestie strategiczne – tak jak je wyliczają autorzy tekstu z WISE – pojawiły się też w kilku innych głosach, ale raczej mimochodem, zdecydowanie nie na pierwszym planie, a w niektórych, np. u ministra Kosiniaka-Kamysza – w ogóle. Wręcz zapowiedział nowe regulacje usztywniające rynek pracy.

Na koniec wspomnijmy, że sporo fragmentów wypowiedzi ministrów było słabo zrozumiałych (litościwie cytujemy tylko kilka), świadczących o niezdolności do poprawnego wysławiania się i gonitwie nie tyle myślowej, co gadanej.

Kilka dni wcześniej minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska szczerze wyznała w rozmowie radiowej, że „Karta Nauczyciela to jeden z pierwszych dokumentów stanu wojennego. Nie ma wątpliwości, że powinna być wyrzucona”. Jednak „rozmowa o karcie, kiedy w perspektywie mamy wybory, to byłoby wysadzenie całego projektu”. Ta sama pani minister występując w Sejmie odezwała się do posłów tak: „o szczegółach będę rozmawiać niedługo z państwem na konferencji prasowej”, tak jak by mówiła do dziennikarzy.

Zabawna pomyłka? Niekoniecznie. Bo tak bowiem jest – w rządowych głowach nie strategie na następne 25 lat, lecz najbliższe wybory i PR w mediach. Zamiana Donalda Tuska na nowego premiera tego nie zmieni.

 

Wicepremier Janusz Piechociński zapowiada deregulacje w kilku dziedzinach, a jednoczesnie chce koncesjonować handel węglem. (CC By Piotr Drabik)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Inwestycje równe oszczędnościom

Kategoria: Instytucje finansowe
Ekonomia była zawsze nauką żywą, starającą się nadążyć za zmianami. Gdy Keynesowi zarzucono, że zmienia poglądy, dał prostą odpowiedź, zmienia, bo zmieniają się fakty. Z drugiej strony naukowe podejście popychało ekonomistów do stosowania formalizacji matematycznej. Posługiwanie się matematycznymi modelami stało się wręcz koniecznością, gdy zaczęto je łączyć z danymi statystycznymi. Ekonometria – wynalazek ekonomistów i statystyków – na trwale zapisała się w rozwoju badań ekonomicznych.
Inwestycje równe oszczędnościom

Garść faktów i refleksji o przeszłości polskiej bankowości centralnej

Kategoria: Instytucje finansowe
W ciągu ostatnich 200 lat bankowość centralna przeszła poważną ewolucję, zmieniały się jej zadania oraz reguły polityki pieniężnej. Tekst pokazuje z tej perspektywy dwa banki centralne: Bank Polski (1828–1866) oraz Bank Polski SA (1924–1939). Akcent położono na okoliczności ich powstania oraz intencje i oczekiwania projektodawców, które zdeterminowały statutowy zakres ich uprawnień. Pokazano trudne wybory odnośnie do priorytetów i gradacji celów, przed jakimi stawiała je rzeczywistość gospodarcza. Okoliczności te skłaniały do pytań o właściwe cele i zasady funkcjonowania banków centralnych, tworzyły przestrzeń dla ścierania się koncepcji swoistego bankowego wariabilizmu i statyzmu.
Garść faktów i refleksji o przeszłości polskiej bankowości centralnej

Oszczędności i inwestycje – trudne partnerstwo

Kategoria: Instytucje finansowe
Na pisanie o tym, jak ważne jest oszczędzanie i inwestowanie zużyto morze atramentu i farby drukarskiej. O oszczędzaniu mówią dziesiątki przysłów np. „oszczędnością i pracą ludzie się bogacą”. Tak, tak „i pracą” – a może lepiej by było: „przede wszystkim pracą”? Liczni publicyści przekonują, a politycy pouczają, że Polacy muszą więcej oszczędzać, by gospodarka szybciej się rozwijała. Ale gdy się zastanowimy, co by było, gdyby tak nagle wszyscy zaoszczędzili dajmy na to 90 proc. tego co zarobili, to zauważymy, że byłoby niedobrze – katastrofa: towary leżałyby na półkach, a przedsiębiorcy by pobankrutowali – przecież tego, czego nie udało się sprzedać w kraju nie byłoby łatwo upchnąć za granicą, i tak borykającą się z nadprodukcją, szukającą po świecie rynków zbytu. Sprawy są zatem bardziej skomplikowane niż się powierzchownie wydaje.
Oszczędności i inwestycje – trudne partnerstwo