Ewolucja podejścia banków centralnych do złota
Kategoria: Instytucje finansowe
(© Getty Images)
Podwyższone stopy procentowe przyniosły ponadto znaczne straty bankom centralnym, które musiały wypłacać bankom odsetki od zdeponowanych rezerw. Koszty te można było znacznie ograniczyć bez ingerencji w instrumentarium banku centralnego, stosując warstwowy system oprocentowania rezerw banków.
Wydaje się, że w głównych krajach uprzemysłowionych walka z inflacją zakończyła się zwycięstwem. Pokazujemy to na poniższym wykresie, przedstawiającym dane dla strefy euro i Stanów Zjednoczonych. Po nagłym skoku inflacji w latach 2021-22, w kolejnych dwóch latach jej poziom zdecydowanie się obniżył; od tamtej pory utrzymuje się ona w okolicach 2-3 proc. W porównaniu z doświadczeniami lat 70. i 80. ten epizod inflacyjny był zaskakująco krótki. O ile więc nie pojawią się nowe wstrząsy (na myśl przychodzi szok związany z cłami nałożonymi przez USA), walkę z inflacją w strefie euro i Stanach Zjednoczonych będzie można uznać za wygraną.
W artykule stawiamy dwa pytania. Pierwsze: w jakim stopniu do tego sukcesu przyczyniły się działania banków centralnych? Drugie: jakie były jego koszty? Skupiamy się przy tym na strefie euro.
Na ile skutecznie EBC zwalczał inflację?
Wykres poniżej pokazuje stopę inflacji w strefie euro od 2021 r. na tle oficjalnej stopy procentowej ustalanej przez EBC. Ściślej biorąc, chodzi o stopę depozytową, czyli oprocentowanie rezerw obowiązkowych banków.
EBC rozpoczął podnoszenie stopy depozytowej w chwili, gdy inflacja sięgała szczytów, czyli we wrześniu 2022 r. Stopa depozytowa osiągnęła maksimum dopiero rok później, w październiku 2023 r. Inflacja spadła tymczasem do 2,9 proc. (z maksimum na poziomie 10,6 proc. w październiku 2022 r.).
Czy przyczyną takiego spadku inflacji w ciągu zaledwie roku mogła być znaczna podwyżka stopy depozytowej przeprowadzona w tym okresie przez EBC? Jest to raczej mało prawdopodobne. Z literatury empirycznej wiemy, że zmiany stóp procentowych przekładają się na zmiany inflacji ze znacznym opóźnieniem. Dane empiryczne wskazują, że zmiany stóp procentowych mają istotny wpływ na inflację dopiero po roku lub później od ich przeprowadzenia (np. Favero 2001, Jorda i in. 2020, Willems 2020, Aruoba i Drechsel 2024, Burr i Willems 2024). Aruoba i Drechsel (2024) stwierdzają nawet trzyletnie przesunięcie w czasie. O występowaniu dużych opóźnień w przełożeniu polityki pieniężnej na poziom cen pisze EBC w swoim blogu internetowym, stwierdzając, że „mechanizm transmisji charakteryzuje się dużymi, zmiennymi i nieprzewidywalnymi opóźnieniami” (EBC 2025). EBC powtarza tym samym dobrze znany wniosek Friedmana, że polityka pieniężna wpływa na gospodarkę z „dużymi i zmiennymi opóźnieniami” (Friedman 1961).
Tak więc podwyżki stop procentowych w latach 2022-23 mogły zacząć istotnie wpływać na inflację dopiero od końca 2023 r. W tym czasie jednak inflacja zdążyła obniżyć się do poniżej 3 proc. Musiały więc za tym stać inne czynniki niż stopa procentowa – do czego jeszcze wrócimy.
Między wrześniem 2023 r. a czerwcem 2024 r. (czyli niemal przez rok) EBC utrzymywał stopę procentową na poziomie 4 proc. – bez efektu dla wpływu na inflację. A przecież właśnie wtedy należałoby się spodziewać, że podwyżka stopy procentowej zacznie skutkować spadkiem inflacji. Ta jednak ani drgnęła i trzymała się zasadniczo na poziomie powyżej 2 proc.
W czerwcu 2024 r., gdy EBC zaczął obniżać stopy procentowe, inflacja nadal tkwiła na poziomie przekraczającym 2 proc. Musiał się za tym kryć jakiś inny proces, niezwiązany z polityką stóp procentowych EBC.
Tym innym czynnikiem, który z większym prawdopodobieństwem mógł wpłynąć na stopę inflacji, były ceny paliw. Przedstawiamy to na wykresie poniżej. Pokazuje on stopę inflacji w strefie euro na tle comiesięcznych obserwacji wzrostu indeksu cen paliw (obliczanego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy) w ujęciu rocznym. Stwierdzamy, że wzrost cen paliw – choć bardzo zmienny – poprzedza zmiany inflacji o 6-12 miesięcy w całym okresie: około marca 2021 r. ceny energii, zwłaszcza gazu, rozpoczęły spektakularny rajd w górę. Mniej więcej po pół roku wywołało to silny wzrost inflacji. Przyspieszony wzrost cen energii utrzymał się przez mniej więcej dwa lata – w marcu 2023 r. zaczęły one gwałtownie spadać. Po sześciu miesiącach zaczął się ostry spadek inflacji, która w listopadzie 2023 osiągnęła 2.4 proc., po czym spadek wyhamował. Stabilizacja stopy inflacji zbiegła się z ponownym (choć ograniczonym) wzrostem indeksu cen energii.
Wydaje się więc, że istnieje silny związek między dynamiką cen energii a poziomem inflacji. Znamienny jest zwłaszcza epizod silnego wyhamowania tempa inflacji (między październikiem 2022 r. a październikiem 2023 r.). Był on poprzedzony – o mniej więcej sześć miesięcy – znacznym spadkiem cen energii. I właśnie ta okoliczność, a nie podwyżka stóp procentowych przez EBC w tym samym czasie, jest najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem gwałtownego spadku tempa inflacji.
Jeszcze jeden szczegół na powyższym wykresie wart jest uwagi. Zauważamy, że od października 2023 r. spadek inflacji wyhamował, chociaż był to moment, w którym mogły zacząć odnosić skutek podwyżki stóp procentowych. Przyczyn tego osłabienia można szukać w zmianach indeksu cen energii. Zaczął on wzrastać pod koniec roku 2023, niwelując efekt działań EBC zmierzających do dalszego obniżenia inflacji poprzez utrzymywanie wysokich stop procentowych.
Stwierdzamy, że dobrym wyjaśnieniem cyklu inflacji jest cykl cen energii (podobny wniosek przedstawiono w Arce i in. 2023). Wydaje się, że polityka stóp procentowych EBC nie miała większego wpływu na cykl inflacji. Można się nawet zastanawiać, czy przy braku podwyżek stóp procentowych EBC stopa inflacji nie pozostałaby na podobnym poziomie. Jeśli tak, to działania Europejskiego Banku Centralnego nie miały znaczenia i równie dobrze mógł on nie podnosić stóp procentowych.
Do tego wniosku można zgłosić następujące zastrzeżenie: obraz banku centralnego w ogóle nie reagującego na inflację zachwiałby zaufaniem, które żywią do niego uczestnicy rynku. Bierność banku centralnego – pozornie nie dbającego o inflację – zapewne wzbudziłaby obawy o inflację endemiczną i wywołała oczekiwania przyszłej inflacji. To z kolei uniemożliwiłoby spadek stopy inflacji w tempie, które faktycznie zaobserwowano. Podwyżki stóp procentowych miały sens, ponieważ utrzymywały w ryzach długoterminowe oczekiwania inflacyjne.
Argument ten ma pewną wartość poza sferą racjonalnych oczekiwań. Podmioty o racjonalnych oczekiwaniach – jeśli takie istnieją – musiały zdawać sobie sprawę, że cykl inflacyjny wynika z cyklu cen energii, a bank centralny nie jest w stanie na niego wpływać. Oczywiście podmioty o racjonalnych oczekiwaniach, które to rozumieją, nie podniosłyby prognoz inflacyjnych widząc bierny bank centralny, który nie reaguje na gwałtowny wzrost inflacji. Argument ten ma sens tylko przy założeniu, że uczestnicy rynku nie rozumieli prawdziwej natury cyklu inflacyjnego w latach 2022-24.
Koszt walki z inflacją
Od czasu wprowadzenia luzowania ilościowego nastąpiła diametralna zmiana procedur operacyjnych banków centralnych. Zaczęły one bowiem działać w warunkach obfitości deponowanych przez banki rezerw, w przeciwieństwie do wcześniejszej ich szczupłości. Stało się tak za sprawą luzowania ilościowego, w ramach którego banki centralne skupowały ogromne ilości obligacji skarbowych od banków i innych instytucji finansowych. Drugą stroną tych transakcji był ogromny wzrost rezerw banków (czyli ich depozytów w banku centralnym). W warunkach takiego zalewu rezerw stopa procentowa rynku pieniężnego zatrzymała się przy dolnej granicy zerowej. Kiedy następnie w 2022 r. banki centralne musiały podnieść stopę procentową, żeby zdusić inflację, mogły to zrobić wyłącznie poprzez podniesienie oprocentowania rezerw banków. Stopa oprocentowania rezerw stała się nową dolną granicą stóp rynku pieniężnego. W takich warunkach walka z inflacją za pomocą stopy oprocentowania rezerw bankowych jako instrumentu polityki pieniężnej powodowała straty uboczne. Przy każdej podwyżce stóp banki centralne musiały zwiększać transfery nowo tworzonej bazy monetarnej do banków (zob. De Grauwe i Ji 2023).
Przedstawiamy transfery z tytułu odsetek z banków centralnych do banków komercyjnych Eurosystemu w latach 2023-2024. Widać, że są one pokaźne i wynoszą od 0,8 proc. do 0,9 proc. PKB strefy euro. W całym okresie począwszy od podwyżek stóp procentowych we wrześniu 2022 r. do teraz (styczeń 2025) kwota tych przelewów wyniosła 270 mld euro. Dla porównania: roczne wydatki UE wynoszą 168 mld euro. Wydatki te są jednak wynikiem złożonych i często burzliwych procesów decyzyjnych i są obwarowane mnóstwem wymogów do spełnienia przez beneficjentów. Tymczasem transfery do banków Eurosystemu zrealizowano po cichu, bez uprzedniej dyskusji, politycznego procesu decyzyjnego i bez żadnych zobowiązań.
Warto porównać transfery z tytułu odsetek na rzecz banków z zyskami osiąganymi przez te banki. W latach 2023-24 transfery z tytułu odsetek stanowiły ponad połowę zysków netto banków. Były to też lata, w których banki strefy euro osiągnęły rekordowo wysokie zyski. Należy podkreślić, że bezpośrednie przełożenie miały na nie transfery odsetek. Banki nie musiały angażować zasobów, aby je wypracować – tak jak to się dzieje, gdy chcą zwiększyć zyski z tytułu akcji kredytowej. W odniesieniu do rachunków depozytowych utrzymywanych w bankach centralnych nie trzeba było przeprowadzać analizy kredytowej ani analizy ryzyka. Z każdą podwyżką stopy depozytowej zyski rosły bez konieczności podejmowania przez banki jakichkolwiek działań; były to zyski nadzwyczajne (windfall) w czystej postaci. Transfery stóp procentowych w latach 2023-24 spowodowały ponaddwukrotny wzrost zysków banków w strefie euro.
W przypadku wysokich zysków banków drugą stronę medalu stanowiły wysokie straty poniesione przez banki centralne strefy euro (szerzej zob. Belhocine i in. 2023 oraz De Grauwe i Ji 2024). Straty głównych banków centralnych Eurosystemu w 2024 r.. łącznie wyniosły prawie 70 mld euro (w 2024 r). W rezultacie te banki centralne przestały przekazywać roczne zyski („rentę emisyjną”) do skarbu państwa swoich krajów. Ze względu na rozmiary strat banków centralnych, wiele z nich ogłosiło, że przez szereg kolejnych lat nie będzie dokonywać żadnych transferów do skarbu państwa.
Wygląda więc na to, że antyinflacyjna polityka EBC była niezwykle kosztowna. Za walkę z inflacją zapłacono kilkaset miliardów euro. W poprzednim fragmencie stwierdziliśmy, że udział EBC w obniżaniu inflacji jest minimalny. Jest zatem bardzo prawdopodobne, że stosunek kosztów do korzyści kolejnych podwyżek stóp procentowych EBC jest bardzo wysoki. Ale oprócz tych, które podkreśliliśmy w tej części, mogą pojawić się inne koszty.
Innego rodzaju koszty walki z inflacją
Mówiąc o kosztach walki z inflacją, ekonomiści mają na myśli coś innego niż koszty tutaj przez nas analizowane. Są to koszty utraconej produkcji i zatrudnienia. Biorąc pod uwagę występowanie sztywności cen, podwyżki stóp procentowych prowadzą zwykle do spadku zarówno produkcji, jak i cen. Tak więc koszty walki z inflacją obejmują również utratę produkcji niezbędną do obniżenia inflacji.
Jaka jest skala tych kosztów? W przeciwieństwie do przelewów z tytułu kosztów odsetkowych, kosztów utraconej produkcji nie da się zmierzyć tak precyzyjnie. Na poniższym wykresie przedstawiamy stopę procentową (w ujęciu kwartalnym) i realny wzrost PKB w strefie euro. Kiedy w 2022 r. EBC rozpoczął podwyżki stóp procentowych, wydawało się, że nie mają one szczególnego wpływu na stopę wzrostu w kolejnym okresie. Obserwujemy nawet lekkie przyspieszenie tempa wzrostu począwszy od IV kw. 2022 r., trwające przez cały cykl podwyżek stóp procentowych.
To może zaskakiwać, chociaż właściwie nie powinno. Po pierwsze, silny spadek cen energii uwidaczniający się od początku roku 2023 zadziałał jak dodatni wstrząs podażowy. Wpłynął on hamująco na inflację. Jednocześnie skutkował wzrostem realnego dochodu do rozporządzenia konsumentów w strefie euro. To zaś wpłynęło na zwiększenie popytu zagregowanego, co z nawiązką zrównoważyło niekorzystny efekt popytowy związany z podwyżkami stóp procentowych.
Po drugie, jak już wykazaliśmy w innej pracy (De Grauwe i Ji 2024) podwyżki stop procentowych straciły wiele ze swej skuteczności ze względu na wpływ efektu kapitałowego. Kiedy EBC podnosił stopy procentowe, przelewał również coraz większe kwoty do banków. W wyniku tego zyski banków wzrosły o ponad 100 proc. Dzięki wyższym zyskom poprawiała się ich sytuacja kapitałowa, a to z kolei zachęcało je do łagodzenia warunków udzielania kredytu i/lub zwiększania podaży kredytów (materiał empiryczny zawiera Fricke i inl. 2023, De Grauwe i Ji 2024). Te działania banków przyczyniły się do ograniczenia skuteczności restrykcyjnych elementów polityki pieniężnej EBC. Innymi słowy, ogromne transfery bazy monetarnej do banków w czasie cyklu podwyżek stóp zakłóciły transmisję polityki pieniężnej. Polityka ta stała się mniej skuteczna w hamowaniu popytu zagregowanego i inflacji.
Wygląda więc na to, że restrykcyjna polityka pieniężna EBC nie miała widocznego wpływu na stopę wzrostu PKB. Wnioskujemy też, że jeśli te restrykcyjne posunięcia spowodowały jakieś straty produkcji, to prawdopodobnie były one małe.
Walka z inflacją niższym kosztem
Jest mało prawdopodobne, by EBC istotnie przyczynił się do obniżenia inflacji w latach 2022-24. Wynika z tego, że wysoki koszt transferów z tytułu odsetek do banków zapewne przewyższał korzyści płynące z podwyżek stóp procentowych w tym okresie.
Ale nawet jeśli rozstrzygając wątpliwości na korzyść EBC przyjmiemy, że jego polityka stóp procentowych przyczyniła się istotnie do obniżenia inflacji, mógł on to zrobić niższym kosztem. EBC mógł ograniczyć koszty poprzez wprowadzenie systemu rezerw obowiązkowych opartego na aktywach (Schobert i Yu 2014). Polega on na wyliczeniu minimalnych rezerw nieoprocentowanych w odniesieniu do całkowitych rezerw banku. Tak więc, jeśli bank A ma całkowite rezerwy bankowe w wysokości 100, a bank B w wysokości 200, EBC mógłby zarządzić, że powiedzmy 50 proc. tych rezerw bankowych jest nieoprocentowane.
Taki system jest jak najbardziej realny. W istocie EBC stosował go w latach 2019-22, kiedy depozyty w bankach centralnych były oprocentowane według lekko ujemnej stopy procentowej. Banki musiały płacić 0,5 proc. od depozytów na swoich rachunkach w banku centralnym. Zgłaszały one zastrzeżenia do tego rozwiązania, więc by je zadowolić EBC wprowadził system warstwowy. W systemie warstwowym część rezerw bankowych była zwolniona z opłat odsetkowych.
Zaletą takiego dwuwarstwowego systemu jest fakt, że procedura operacyjna banków centralnych może pozostać niezmieniona. Bank centralny nadal stosuje stopę oprocentowania rezerw bankowych (stopę depozytową) jako instrument polityki pieniężnej. Banki komercyjne nadal wciąż mają taką samą motywację do utrzymywania nadwyżek rezerw, ponieważ są one nadal oprocentowane. Jednak transfery zysków banków centralnych do banków komercyjnych mogłyby zostać znacznie ograniczone. Zakładając, że banki centralne oznaczyłyby 50 proc. obecnych rezerw bankowych jako nieoprocentowane, mogłyby również o połowę zmniejszyć transfery odsetek, co znacznie obniżyłoby koszty walki z inflacją.
Uwagi końcowe
Dowodziliśmy, że choć wpływ decyzji EBC w sprawie stóp procentowych w latach 2022-24 na inflację był prawdopodobnie znikomy, decyzje te wiązały się z wysokimi kosztami. Źródłem tych kosztów była nowa procedura operacyjna banku centralnego, czyli oprocentowanie wysokiej kwoty rezerw bankowych. Przy każdej podwyżce stóp procentowych banki centralne Eurosystemu musiały przekazywać bankom komercyjnym miliardy euro bazy monetarnej. Szacujemy, że w latach 2022-24 przekazano w ten sposób 270 mld euro. W efekcie banki komercyjne osiągnęły wielkie zyski, a banki centralne poniosły równie wielkie straty. Oznacza to również, że banki centralne przestały przekazywać zyski (rentę emisyjną) do skarbu państwa oraz, że jeśli chcą uzdrowić swoje bilanse, będą tak musiały robić jeszcze przez wiele lat.
Przekonywaliśmy, że można było tego uniknąć. EBC mógł zastosować warstwowy system oprocentowania rezerw banków komercyjnych. Pozwoliłoby to na znaczne obniżenie transferów z tytułu odsetek na rzecz banków, bez ingerencji w instrumentarium banku centralnego. EBC nie przyjął tego rozwiązania, co czyni go odpowiedzialnym za politykę stóp procentowych, która, nie dość, że nieskuteczna, to kosztowała podatników mnóstwo pieniędzy. I tylko bankowcy zacierali ręce.
Paul De Grauwe, John Paulson Chair in European Political Economy at London School Of Economics And Political Science
Yuemei Ji, Professor of Political Economy and Finance at University College London
Artykuł ukazał się w wersji oryginalnej na platformie VoxEU, tam też dostępne są przypisy i bibliografia.