W Bazylei mysz nie ryczy

Góra bazylejska ciężko się napracowała, by urodzić mysz. Branża bankowa twierdzi, że to tygrys.

Branża twierdzi, że ten tygrys połknie światową gospodarkę. To są jednak pobożne życzenia i należy je zignorować. Wycofanie bonusów za beztroskie zachowanie nie stwarza żadnych kosztów dla społeczeństwa, jest kosztowne jedynie dla beneficjentów. To ostatnie nie może być mylone z tym pierwszym. Świat potrzebuje mniejszego i bezpieczniejszego sektora finansowego. Problemem nowych regulacji, które przyjęto w Bazylei, jest  fakt, że nie wprowadzają ani jednego, ani drugiego.

Światowi regulatorzy bankowi zawarli porozumienie, potrajające rezerwy kapitałowe, które muszą zachowywać banki na świecie. To brzmi twardo tylko wtedy, gdy ktoś nie uświadamia sobie, że potrajanie niczego nie może dać wielkich rezultatów.  Nowy pakiet bazylejski ustala  rezerwy kapitałowe na poziomie 4,5 proc., a więc ponad dwa razy większym niż obecny poziom 2 proc., tworząc jednocześnie nowy, 2,5 proc. bufor. Banki, których kapitały spadną w strefę buforową, czekają restrykcje związane z wypłatami dywidendy i premii uznaniowych. Tak więc nowe regulacje ustalają efektywny poziom 7 proc. Tyle że nowe standardy mają wejść w życie do 2019 roku ,a do tego czasu świat prawdopodobnie będzie musiał zmierzyć się z kolejnym kryzysem finansowym, albo nawet dwoma.

Cały komentarz Martina Wolfa na stronach Financial Times