Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Profesor ekonomii i polityki publicznej na Uniwersytecie Harvarda, publicysta Project Syndicate
Takie są przynajmniej dotychczasowe doświadczenia. A bez reform strukturalnych małe są szanse na to, że gospodarka Grecji osiągnie trwałą stabilizację i wzrost – zwłaszcza, że takiej „niezreformowanej” Grecji kredytodawcy oficjalni nie są już skłonni do dalszego pożyczania kwot znacznie przewyższających żądane spłaty. Tak właśnie było przez większą część kryzysu, choć z relacji prasy światowej nie dałoby się o tym dowiedzieć.
Członkostwo Grecji w Unii Europejskiej zapewnia jej wierzycielom możliwość znacznego na nią oddziaływania, ale najwidoczniej nie wystarcza ono do zmiany zasadniczych kalkulacji. Grecja jest przecież krajem całkiem suwerennym, a nie jakimś państwem o ograniczonej suwerenności. W przypadku Grecji trojka wierzycieli – Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Europejski Bank Centralny i Komisja Europejska – po prostu nie dysponuje naciskiem tego typu, jakim – powiedzmy – dysponowała Municipal Assistance Corporation w stosunku do Nowego Jorku, gdy w połowie lat 70. XX wieku przejęła władzę nad tym znajdującym się na skraju bankructwa miastem. (Municipal Assistance Corporation to spółka powołana przez stan Nowy Jork w celu zapewnienia pomocy miastu Nowy Jork oraz kontroli nad jego finansami – przyp. tłum.)
Najlepsze są te programy dostosowań strukturalnych, w których propozycje zmiany rozwiązań wysuwa rząd kraju dłużnika, a MFW pomaga zaprojektować dopasowany do nich program i zapewnia polityczną osłonę jego wprowadzania. Narzucanie takich programów z zewnątrz to rozwiązanie po prostu nieskuteczne. Żeby więc reformy zaczęły działać, grecki rząd i greccy wyborcy muszą w nie wierzyć.
To, że kraj musi wziąć na siebie odpowiedzialność za własne reformy, nie stanowi nowego odkrycia. Trudności w stosunkach MFW z Ukrainą zaczęły się długo przed ostatnią rundą rokowań. Już w 2013 roku zespół Funduszu napisał otrzeźwiający raport o doświadczeniach z pracy w tym kraju. Konkluzja tego raportu była w skrócie taka, że rząd nie jest w stanie w pełni zaakceptować programu reform, to zaś stanowi niemal gwarancję, że program ten nie zadziała.
Jeśli rząd jest niezdolny do podjęcia potrzebnych dostosowań albo nie jest nimi zainteresowany – stwierdza raport – najlepsze rozwiązanie stanowi przekazywanie pieniędzy w momencie, gdy reformy są już wprowadzone, tak jak się to obecnie robi w przypadku Grecji. Niestety, takie podejście okazało się niewystarczające do przezwyciężenia tamtejszych problemów. Uwarunkowanie reform strukturalnych często prowadzą do naruszenia – na lepsze lub na gorsze – równowagi między konkurującymi ze sobą wewnętrznymi frakcjami. Jeśli więc w kraju nie ma woli do wprowadzania reform, szybko zostaną one podważone.
Lewicowi ideolodzy na programy reform strukturalnych od dawna patrzyli z dużą podejrzliwością, oskarżając międzynarodowych pożyczkodawców, jak MFW i Bank Światowy, iż zostały one opanowane przez neoliberalnych fundamentalistów wolnorynkowych. To przesada, choć jest w tej krytyce trochę prawdy.
Przy reformach strukturalnych często rzeczywiście faworyzuje się rozwiązania takie jak elastyczność rynku pracy. Nie powinno się jednak popełniać błędu traktowania tych zmian w kategoriach czarno-białych. Złamanie dualizmu rynku pracy, który powoduje wykluczenie młodych pracowników (jak to się często dzieje na południu Europy, w tym we Włoszech i, do pewnego stopnia, we Francji) różni się bardzo od ułatwień w zwalnianiu wszystkich pracowników. Przekształcanie systemu emerytalnego na bardziej zrównoważony nie równa się jego przeróbce na system bardziej skąpy od dotychczasowego. Zmiana systemu podatkowego na prostszy i sprawiedliwszy to nie to samo co podwyższenie wszystkich podatków.
Ostatnio przeciwnicy reform strukturalnych wysuwają bardziej egzotyczne zastrzeżenia – szczególnie zaś problem, jaki sprawia powoduje deflacja, gdy podstawowe stopy procentowe są bliskie zera. Jeśli reformy strukturalne powodują po prostu obniżenie wszystkich płac i cen, przeciwdziałanie takiemu spadkowi zagregowanego popytu może być w krótkim okresie rzeczywiście trudne. Takie same uwagi krytyczne można jednak wysuwać wobec każdej niemal zmiany rozwiązań: jeśli została źle zaprojektowana, przyniesie efekty sprzeczne z zamierzeniami. Prawda jest natomiast taka, że w Europie marsz do przodu wymaga osiągnięcia większej wydajności.
Z przykładu Grecji oraz innych nieudanych programów ratunkowych płyną otrzeźwiające nauki. Jeśli związany z zadłużeniem program ratunkowy wymaga całkowitej zmiany obowiązującego w kraju modelu gospodarczego, społecznego i politycznego, najlepszym sposobem działania może być raczej spisane na straty należności prywatnych niż wykładanie publicznych pieniędzy na ich pokrycie. W przypadkach takich jak Grecja byłoby lepiej, gdyby wierzyciele swoje zamiłowanie do reform strukturalnych skierowali na własne podwórko – na przykład na ulepszenie regulacji finansowych.
Ogromna większość Greków chce pozostać w UE. W idealnym świecie oferowanie pomocy finansowej w zamian za reformy mogłoby pomóc tym mieszkańcom kraju, którzy chcą go przekształcić w nowoczesne państwo europejskie. Zważywszy jednak na trudności, jakie miała dotychczas Grecja z dokonaniem niezbędnych do osiągnięcia tego celu zmian, być może większy sens miałoby dostarczenie jej bezpośredniej pomocy humanitarnej – niezależnie od tego, czy kraj ten nadal pozostanie całkowicie w strefie euro.
Kenneth Rogoff, wcześniej główny ekonomista MFW, jest profesorem ekonomii i polityki publicznej w Harvard University.
© Project Syndicate, 2015