Powiększa się deficyt w handlu zagranicznym Chin. Chiny uchodziły dotychczas za czołowego w świecie eskportera, ale sytuacja się zmienia. W pierwszym kwartale 2011 r. był on jeszcze niewielki, gdyż wyniósł 1 mld dolarów. Po siedmiu miesiącach wzrósł on do ponad 76 mld dolarów. Czy to przypadek?
(CC BY triplefivechina)
Makroekonomia
Pulpit
Analizy
Chiny więcej kupują niż sprzedają
Powiększa się deficyt w handlu zagranicznym Chin. Chiny uchodziły dotychczas za czołowego w świecie eskportera, ale sytuacja się zmienia. W pierwszym kwartale 2011 r. był on jeszcze niewielki, gdyż wyniósł 1 mld dolarów. Po siedmiu miesiącach wzrósł on do ponad 76 mld dolarów. Czy to przypadek?
Co nagle się stało z równowaga handlową Chin? Czy jest to rezultat zamierzonej polityki handlowej Chin, czy może wynik spowolnienia chińskiej jak i światowej gospodarki? Załóżmy, że to pierwsze. Już przed rokiem tutejsza państwowa agencja celna zapowiedziała osiągnięcie przez handel zagraniczny Chin, bardziej zrównoważonej struktury handlu. Po pierwszych 7 miesiącach tego roku widać wyraźnie, że import nadal wzrasta szybciej aniżeli eksport. Ministerstwo Handlu Chin potwierdza również, że to wynik świadomej polityki państwa. Zresztą w ten sposób w Chinach uzasadnia się zarówno dobre, jak i gorsze wieści płynące z rynku.
Wartość obrotów chińskiego handlu zagranicznego wyniosła od stycznia do lipca tego roku 2 bln 22 mld 500 mln dolarów i była wyższa o jedną czwartą, licząc rok do roku. Jednak chiński import był w tym czasie o 76 mld 210 mln dolarów większy od eksportu. Chiński wiceminister handlu Jiang Yaoping zapewnił 23 sierpnia dziennikarzy, że tak właśnie z grubsza miało być. Ujemne saldo handlowe to, jak stwierdził, rezultat wprowadzonych zmian w handlu zagranicznym oraz jego restrukturyzacji.
Inne czynniki, które wpłynęły na to, iż Chiny ostatnio więcej kupują za granicą aniżeli sprzedają to, zdaniem chińskiego wiceministra, wzrost popytu na rynku wewnętrznym i wzrost cen na światowych rynkach sprawiający, że chiński import też kosztuje więcej. Dodać warto, że w tym roku już dwukrotnie obniżono w Chinach cła na 673 rodzaje sprowadzanych towarów, co również wpłynęło korzystnie na zwiększenie eksportu do Państwa Środka.
Tutejsze władze twierdzą, że to zbliżanie się bilansu chińskiego handlu zagranicznym do równowagi bardzo je cieszy. Czy tak jest naprawdę, trudno jednoznacznie ocenić, ale z pewnością cieszy głównych chińskich partnerów handlowych. Zmniejszanie się nadwyżki w handlu zagranicznym z pewnością poprawi gospodarcze relacje Chin, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi i UE, które od lat zarzucają Pekinowi, iż jego eksport oparty jest m.in. na sztucznie zaniżonym kursie juana. Zmniejszanie się chińskiej nadwyżki handlowej dało się zauważyć już w 2010 roku kiedy to nierównowaga ChRL w handlu zagranicznym z innymi państwami – czytaj światem – stała się mniej rażąca.
Także wiceszef departamentu handlu zagranicznego w tutejszym ministerstwie handlu Wen Zhongliang podkreśla, że obecna chińska polityka handlowa ma na celu doprowadzenie do stałej równowagi w wymianie z zagranicą, a nie osiągania stale dodatniego salda. Uwagę zwraca również fakt, że obroty chińskiego handlu zagranicznego na rynkach państw gospodarek wschodzących, przewyższyły już obroty na rynkach tradycyjnych. Jednak chińscy decydenci i ekonomiści raczej nie mają złudzeń co do tego, że na skutek ostatniego obniżenia prognoz wzrostu światowej gospodarki a tym samym osłabienia popytu, zaostrzania się konkurencji i kryzysu zadłużeniowego w części państw strefy euro, wzrośnie także presja na Chiny, aby jeszcze więcej kupowały aniżeli sprzedawały. Wiceminister Handlu Jiang Yaoping przewiduje, iż w rezultacie tempo wzrostu chińskiego handlu zagranicznego będzie słabnąć.
Przy okazji, na marginesie, warto też wspomnieć o polsko-chińskiej wymianie handlowej. W pierwsze połowie tego roku – dane za 6 miesięcy – Chiny wyeksportowały do nas towary o łącznej wartości ponad 5 mld dolarów (wzrost o 14,4 proc.), a wartość ich zakupów w Polsce wyniosła 931 mln dolarów (spadek o 2,2 proc.). Jak z tego widać do równowagi, do której zbliżył się chiński handel zagraniczny w wymianie z innymi partnerami, w naszym przypadku jeszcze droga daleka. Dodajmy, iż Polski eksport do Chin stanowi niewiele ponad 1 proc. naszego eksportu ogółem. Import z Państwa Środka to już 9,48 proc. całkowitego polskiego importu. Dla Chin wymiana handlowa z naszym krajem to niewielka, liczona w ułamkach procenta, część międzynarodowej wymiany handlowej. Odpowiednio eksport z Polski stanowi 0,12 proc. ich ogólnego eksportu, zaś import 0,60 proc. (dane za poprzedni rok).
Na pytanie, czy wzrost chińskiego importu to trwała tendencja i rezultat zamierzonej polityki w tutejszym handlu zagranicznym można odpowiedzieć twierdząco. Polityka ta jest zamierzona, ale częściowo wymuszona przez sytuację na światowych rynkach z którą Chiny muszą się liczyć coraz bardziej.
Oczywiście nadal mają one alternatywę w postaci wzrostu wewnętrznej konsumpcji, czyli sprzedawania w kraju tego czego nie sprzedadzą za granicę, lecz nie dotyczy to wszystkich kategorii produktów. Chiny systematycznie to robią, popyt krajowy wzrasta, ale towarzysząca temu coraz wyższa inflacja sprawia, że ta droga też okazuje się nie być pozbawiona pułapek i zagrożeń.
Adam Kaliński
Autor mieszka w Pekinie
Co nagle się stało z równowagą handlową Chin? Czy jest to rezultat zamierzonej polityki handlowej Chin, czy może wynik spowolnienia chińskiej jak i światowej gospodarki? Załóżmy, że to pierwsze. Już przed rokiem tutejsza państwowa agencja celna zapowiedziała osiągnięcie przez handel zagraniczny Chin, bardziej zrównoważonej struktury handlu. Po pierwszych 7 miesiącach tego roku widać wyraźnie, że import nadal wzrasta szybciej aniżeli eksport. Ministerstwo Handlu Chin potwierdza również, że to wynik świadomej polityki państwa. Zresztą w ten sposób w Chinach uzasadnia się zarówno dobre, jak i gorsze wieści płynące z rynku.
Wartość obrotów chińskiego handlu zagranicznego wyniosła od stycznia do lipca tego roku 2 bln 22 mld 500 mln dolarów i była wyższa o jedną czwartą, licząc rok do roku. Jednak chiński import był w tym czasie o 76 mld 210 mln dolarów większy od eksportu. Chiński wiceminister handlu Jiang Yaoping zapewnił 23 sierpnia dziennikarzy, że tak właśnie z grubsza miało być. Ujemne saldo handlowe to, jak stwierdził, rezultat wprowadzonych zmian w handlu zagranicznym oraz jego restrukturyzacji.
Inne czynniki, które wpłynęły na to, iż Chiny ostatnio więcej kupują za granicą aniżeli sprzedają to, zdaniem chińskiego wiceministra, wzrost popytu na rynku wewnętrznym i wzrost cen na światowych rynkach sprawiający, że chiński import też kosztuje więcej. Dodać warto, że w tym roku już dwukrotnie obniżono w Chinach cła na 673 rodzaje sprowadzanych towarów, co również wpłynęło korzystnie na zwiększenie eksportu do Państwa Środka.
Tutejsze władze twierdzą, że to zbliżanie się bilansu chińskiego handlu zagranicznym do równowagi bardzo je cieszy. Czy tak jest naprawdę, trudno jednoznacznie ocenić, ale z pewnością cieszy głównych chińskich partnerów handlowych. Zmniejszanie się nadwyżki w handlu zagranicznym z pewnością poprawi gospodarcze relacje Chin, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi i UE, które od lat zarzucają Pekinowi, iż jego eksport oparty jest m.in. na sztucznie zaniżonym kursie juana. Zmniejszanie się chińskiej nadwyżki handlowej dało się zauważyć już w 2010 roku kiedy to nierównowaga ChRL w handlu zagranicznym z innymi państwami – czytaj światem – stała się mniej rażąca.
Także wiceszef departamentu handlu zagranicznego w tutejszym ministerstwie handlu Wen Zhongliang podkreśla, że obecna chińska polityka handlowa ma na celu doprowadzenie do stałej równowagi w wymianie z zagranicą, a nie osiągania stale dodatniego salda. Uwagę zwraca również fakt, że obroty chińskiego handlu zagranicznego na rynkach państw gospodarek wschodzących, przewyższyły już obroty na rynkach tradycyjnych. Jednak chińscy decydenci i ekonomiści raczej nie mają złudzeń co do tego, że na skutek ostatniego obniżenia prognoz wzrostu światowej gospodarki a tym samym osłabienia popytu, zaostrzania się konkurencji i kryzysu zadłużeniowego w części państw strefy euro, wzrośnie także presja na Chiny, aby jeszcze więcej kupowały aniżeli sprzedawały. Wiceminister Handlu Jiang Yaoping przewiduje, iż w rezultacie tempo wzrostu chińskiego handlu zagranicznego będzie słabnąć.
Przy okazji, na marginesie, warto też wspomnieć o polsko-chińskiej wymianie handlowej. W pierwsze połowie tego roku – dane za 6 miesięcy – Chiny wyeksportowały do nas towary o łącznej wartości ponad 5 mld dolarów (wzrost o 14,4 proc.), a wartość ich zakupów w Polsce wyniosła 931 mln dolarów (spadek o 2,2 proc.). Jak z tego widać do równowagi, do której zbliżył się chiński handel zagraniczny w wymianie z innymi partnerami, w naszym przypadku jeszcze droga daleka.
Na pytanie, czy wzrost chińskiego importu to trwała tendencja i rezultat zamierzonej polityki w tutejszym handlu zagranicznym można odpowiedzieć twierdząco. Polityka ta jest zamierzona, ale częściowo wymuszona przez sytuację na światowych rynkach z którą Chiny muszą się liczyć coraz bardziej.
Oczywiście nadal mają one alternatywę w postaci wzrostu wewnętrznej konsumpcji, czyli sprzedawania w kraju tego czego nie sprzedadzą za granicę, lecz nie dotyczy to wszystkich kategorii produktów. Chiny systematycznie to robią, popyt krajowy wzrasta, ale towarzysząca temu coraz wyższa inflacja sprawia, że ta droga też okazuje się nie być pozbawiona pułapek i zagrożeń.
Rosyjska agresja radykalnie zmieniła strukturę eksportu Ukrainy. Kluczowy dotąd sektor metalurgiczny stopniowo traci na znaczeniu, niemal dwie trzecie wpływów ze sprzedaży towarów za granicę przynosi ukraińskie rolnictwo. Silnie zmieniły się też kierunki eksportu.
Stany Zjednoczone są jedynym militarnym supermocarstwem świata: wydają na siły zbrojne więcej niż dziesięć kolejnych krajów łącznie. Chiny natomiast stały się jedynym na świecie supermocarstwem w przetwórstwie przemysłowym (manufacturing). Produkcja Chin przewyższa produkcję dziewięciu następnych krajów na liście razem wziętych.
Po dwóch latach deficytu, Polska odnotowała w 2023 r. dodatnie saldo w obrotach handlowych. Poprawa salda nastąpiła we wszystkich głównych kategoriach towarów, a najsilniej w paliwach. Głównym czynnikiem tych tendencji były wyraźnie lepsze warunki cenowe w polskim handlu zagranicznym.
Sztuczna inteligencja może nie tylko przejąć wiele zadań wykonywanych przez ludzi, ale też radykalnie zmienić fundamenty globalnego ładu. W optymistycznym scenariuszu oznaczać to może „w pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm”. Jednak jeszcze bardziej prawdopodobne są mroczne wizje: podział ludzkości na kasty, neokolonializm technologiczny, ekstremalne nierówności czy cyfrowe dyktatury zarządzane przez ogólną sztuczną inteligencję. Utopia może łatwo przerodzić się w dystopię – przestrzega prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP i wykładowca SGH.
O obronie gotówki jako ważnego środka płatniczego w obrocie gospodarczym i roli państwa w tej wojnie mówił w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym“ Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
Autonomiczna sztuczna inteligencja w ciągu kilku lat zrewolucjonizuje wiele biznesów i branż, zmieni łańcuchy wartości firm i strukturę zatrudnienia. Nie powinna jednak być pozostawiona bez nadzoru.
Potrzebny jest nowy sposób myślenia o ekonomii politycznej, który odrzuca dychotomię „rynek kontra rząd”, zastępując ją wizją dotyczącą tego, w jaki sposób przedsiębiorczy liderzy mogą wykorzystać siłę rynków do osiągania celów politycznych i społecznych – przekonuje Chris Hughes w książce „Marketcrafters”.
W połowie maja najnowsza odsłona trwającego wiele lat handlowego sporu amerykańsko-chińskiego przygasła, choć konflikt będzie się tlił. Wszystko paradoksalnie za sprawą bomby informacyjnej, którą rzucił w media społecznościowe Donald Trump. Stany Zjednoczone postanowiły nałożyć gigantyczne – na poziomie 145% – cła na towary importowane z Państwa Środka. A ponieważ akcja wywołuje reakcję, Chiny nie pozostały dłużne i podwyższyły stawki chroniące własny rynek do poziomu 125%. Brzmi jak dobry news, ale to ślepa uliczka.
Pomimo wyzwań gospodarczych i społecznych, coraz dłuższe życie otwiera również nowe możliwości ekonomiczne, które mogą przekształcić starzenie się społeczeństw z obciążenia w źródło wzrostu i rozwoju.
Kraj byłego bloku wschodniego, który – podobnie jak my – zaczął dynamicznie się rozwijać po upadku komunizmu to Rumunia. Dziś ma apetyt na znacznie więcej, ale czy wystarczy jej sił i ambicji, by sięgnąć po więcej?
Sztuczna inteligencja może nie tylko przejąć wiele zadań wykonywanych przez ludzi, ale też radykalnie zmienić fundamenty globalnego ładu. W optymistycznym scenariuszu oznaczać to może „w pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm”. Jednak jeszcze bardziej prawdopodobne są mroczne wizje: podział ludzkości na kasty, neokolonializm technologiczny, ekstremalne nierówności czy cyfrowe dyktatury zarządzane przez ogólną sztuczną inteligencję. Utopia może łatwo przerodzić się w dystopię – przestrzega prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP i wykładowca SGH.
O obronie gotówki jako ważnego środka płatniczego w obrocie gospodarczym i roli państwa w tej wojnie mówił w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym“ Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
Im dłużej europejskie rządy będą inwestowały w obronność, tym większe są szanse na znaczny wzrost innowacyjności i w długim horyzoncie czasowym na Starym Kontynencie zobaczymy efekt spin-off, czyli transferu technologii z sektora defence do sektorów cywilnych – uważa prof. Hubertus Bardt, dyrektor zarządzający IW Köln.
Unia Europejska jako pierwsza na świecie wdrożyła kompleksowe przepisy regulujące sztuczną inteligencję. Czy AI Act wystarczy, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom, a jednocześnie nie zahamować innowacji? – Na pewno to dobry krok, ale wciąż brakuje nam technologicznego przywództwa – mówi dr Michał Nowakowski, radca prawny i ekspert ds. etyki AI.
Polska chce zablokować umowę o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej. Powodem są głównie obawy rolników o konkurencyjność ich produktów. W jaki sposób realizacja umowy z Mercosur może wpłynąć na unijne rolnictwo i jakie mogą być też jej inne skutki?
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Rosnące napięcia geopolityczne, demontaż globalnych łańcuchów dostaw, protekcjonizm, wojny handlowe i ekspansja sztucznej inteligencji coraz mocniej kształtują nowy, wielobiegunowy ład gospodarczy. Najnowszy numer kwartalnika Narodowego Banku Polskiego stawia pytania o przyszłość światowej gospodarki.