Milczenie palestyńskiej gospodarki
Kategoria: Sektor niefinansowy
Archiwum własne
„Obserwator Finansowy”: W I kwartale 2025 r. PKB Austrii skurczył się już ósmy kwartał z rzędu. W latach 2023 i 2024 gospodarka tego kraju tkwiła w recesji, a produkcja przemysłowa przeżywała jeden z najgorszych okresów w historii. Co jest zatem główną przyczyną słabych wyników gospodarczych Austrii w porównaniu z innymi państwami regionu i Unii Europejskiej?
Maximilian Möstl: Moim zdaniem słaby wzrost gospodarczy w Austrii wynikał głównie ze słabego wzrostu eksportu i spadku inwestycji. Przyczyny tego stanu rzeczy leżą w niskiej wydajności niemieckiej gospodarki, a ta wydajność jest poniżej historycznej średniej. Niemcy zaś są najważniejszym partnerem handlowym Austrii. Ta natomiast ma około 60 proc. udziału eksportu w PKB oraz relatywnie wysoki udział przemysłu w PKB w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Dlatego kryzys gospodarki niemieckiej dotknął Austrię szczególnie mocno.
Konsumpcja kształtowała się przy tym poniżej średniej w latach 2023 i 2024. Przyczyną tego była z jednej strony bardzo wysoka inflacja, a z drugiej strony wysoka stopa oszczędności. Myślę więc, że były to dwie główne przyczyny tego marazmu.
W jakim stopniu gospodarka austriacka jest uzależniona od gospodarki niemieckiej? Czy jest to zależność podobna do tej, jaką wykazuje gospodarka czeska? Czy patrząc historycznie, wyniki gospodarcze Austrii są ściśle powiązane z sytuacją Niemiec? Czy to jest słabość gospodarki austriackiej, a może nie powinniśmy na to patrzeć w ten sposób?
Z danych wynika, że gospodarka Austrii jest powiązana z gospodarką RFN w bardzo podobnym stopniu, jak gospodarka Czech. W przypadku obu krajów około jedna trzecia eksportu idzie do Niemiec. To oznacza sporą zależność. Austria eksportuje tam narzędzia, części mechaniczne, urządzenia, produkty metalowe – to wszystko głównie wspiera niemiecki przemysł motoryzacyjny.
Oczywiście, każda słabość jaka się objawia w niemieckim przemyśle, od razu w znaczący sposób przekłada się na przemysł austriacki. Ale pojawia się także druga runda, bo słabość niemieckiego przemysłu uderza również w inwestycje, bo zostają one natychmiast wstrzymane, jeśli spadają zamówienia.
To silne powiązanie w przeszłości było zaletą, co było z korzyścią dla Austrii. Od kilku kwartałów sytuacja się skomplikowała, ale sądzę, że władze w Wiedniu oraz zarządy austriackich firm nie powinny działać pod wpływem emocji. Raczej powinny wejść w tryb wait-and-see i tak się generalnie dzieje. Pojawia się gigantyczna presja ze strony Chin, które zalewają światowe rynki swoimi tanimi pojazdami EV. Pytanie, czy to już jest stały trend, bo wtedy może to oznaczać, że niemiecki model przemysłu samochodowego odszedł do przeszłości? Trzeba poczekać na odpowiedź.
Które sektory austriackiej gospodarki zostały szczególnie dotknięte spowolnieniem w ostatnich kwartałach i dlaczego? Niektórzy analitycy zaczynają używać terminu „deindustrializacja” odnośnie do tego kraju. Czy sytuacja jest naprawdę tak zła? Legendarna austriacka marka motocykli KTM boryka się z trudnościami finansowymi, a produkcja ma zostać przeniesiona do Indii. Czy są jeszcze inne takie przypadki?
To prawda, że przemysł ucierpiał bardzo mocno, przede wszystkim na skutek gwałtownego wzrostu cen energii. Potem poszły w górę koszty pracy. Owszem, pojawia się termin „deindustrializacja”, ale on wybrzmiewa głównie w ustach lobbystów. W celu kontrolowania sytuacji w przemyśle powołano niedawno do życia specjalną izbę, która stała się ciałem reprezentującym przemysł. W jej ramach wykonano badania i okazało się jednak, że już około 40 proc. austriackich firm przemysłowych w ostatnich latach przeniosło część swojej produkcji poza granice kraju.
Przypadek KTM jest znany. To na razie jednak wyjątek odnoszący się do naprawdę dużych, największych austriackich przedsiębiorstw. Zjawisko to jest oczywiście niepokojące, bo pokazuje, że koszty produkcji w Austrii stały się problemem. I jeśli czegoś z tym nie zrobimy, to może on urosnąć i wyrządzić naprawdę duże szkody. Nie możemy jako Austria, być tak bardzo drodzy. To na dłuższą metę nie zda egzaminu.
Oprócz przemysłu, w ostatnich kwartałach dość mocno ucierpiał także sektor budowlany. Dla niego problemem był wzrost stóp procentowych oraz regulacja KIM. Weszła ona w życie pod auspicjami nadzoru finansowego. Nałożyła nowe przepisy na kredytobiorców, wprowadziła ograniczenia dotyczące okresu na jaki można maksymalnie zaciągać kredyty. Ustanowiła również ograniczenie odnoszące się do tego, jaki maksymalny procent miesięcznego wynagrodzenia może być przeznaczony na ratę kredytu. Wprowadziła także wymóg posiadania wkładu własnego na poziomie minimum 20 proc. Po wejściu w życie tej regulacji ludzie po prostu przestali brać kredyty.
Przed pandemią COVID-19 mieliśmy boom budowalny w Austrii. Był on wywołany zarówno wysokim tempem wzrostu płac, jak i niskimi stopami. Austriackie indeksy pokazujące koniunkturę w budownictwie wystrzeliły i prezentowały się imponująco na tle niemieckich czy francuskich. Nie powiedziałbym, że to była bańka, ale to był duży boom. Budownictwo zdobyło aż 12 proc. udziału w PKB Austrii. Gdy pojawiły się kłopoty, to dość mocno uderzyły w sektor, a pośrednio wpłynęły na obniżenie tempa wzrostu Austrii. Nie spodziewam się jednak, by w najbliższych kwartałach ten sektor znacząco odżył.
A jakie znaczenie dla austriackiej gospodarki ma turystyka i czy ona także mocno ucierpiała?
Turystyka jest istotną częścią austriackiej gospodarki, w 2023 r. miała około 6,2 proc. udziału w PKB, a w 2019 r. około 7,6 proc. Obecnie udział tego sektora w PKB wciąż jest poniżej poziomów sprzed pandemii, która oczywiście wyrządziła sporo szkód. Sektor ten wciąż się odbudowuje, a ma podstawy, bo Austria to piękny i interesujący kraj, zajmujący w UE wysokie 5. miejsce pod względem noclegów turystycznych. Turystyka szczególnie istotna jest w Tyrolu, który do niedawna był odwiedzany głównie zimą, gdy turyści mogli uprawiać narciarstwo, ale teraz zaczyna promować również letnie chodzenie po górach.
Wspominał pan o wysokich kosztach energii w Austrii. Od 2023 r. spadły one znacznie, jednak wciąż pozostają wysokie. Jaki jest powód? Można coś z tym zrobić? Czy to właśnie koszty energii odpowiadają za ponowny wzrost wskaźnika CPI w 2025 r.?
Przez lata gospodarka austriacka bazowała na tanim gazie z Rosji i ten okres dobiegł końca. Kraj już nie importuje ani gazu, ani innych surowców z Federacji Rosyjskiej, co należy podkreślić, bo w mediach pojawiają się kłamstwa na ten temat. Kiedyś 90 proc. importowanego przez nas gazu pochodziło z Rosji, teraz jest to blisko 0 proc. Z drugiej strony, paliwa kopalne nie tanieją i nie będą tanieć, o tym można zapomnieć. Połączenie tych dwóch czynników czy też okoliczności, przyniosło ten efekt wzrostu cen energii.
Rząd Austrii odpowiedział na wzrost kosztów energii, nakładając pewne urzędowe ograniczenia w zakresie cen prądu dla gospodarstw domowych. Od początku 2025 r. te ograniczenia przestały obowiązywać, cena prądu urosła o około 35 proc. rok do roku, stąd wzrost inflacji. Ceny prądu to jednak nie jedyne czynniki napędzające inflację. Mamy w Austrii wciąż dość wysoką inflację cen usług, która wynika z rosnących w dość szybkim tempie płac.
Co można począć z wysoką ceną energii? Planowana jest przebudowa i reorganizacja rynku energii, szczególnie w zakresie energochłonności budynków. Rząd przygląda się także możliwości obniżenia podatków, które stanowią aż 50 proc. ceny prądu.
Austria zupełnie uniezależniła się od Rosji w wymiarze surowcowym?
Tak, a braki zastępujemy importem z Włoch i RFN. Co prawda wiele austriackich firm wciąż na pewnych zasadach działa w Rosji czy też współpracuje z tamtejszymi podmiotami, ale to funkcjonuje na zasadzie kontynuowania wygaszanej współpracy. Austria wyraźnie i mocno redukuje swoje gospodarcze związki z Kremlem.
Jaka jest sytuacja na austriackim rynku pracy? W jakim stopniu jest on uzależniony od migrantów? Jak kształtują się stopy bezrobocia i wynagrodzenia?
Odnosząc się do rynku pracy w Austrii, warto podkreślić, iż ciekawe jest to, że on pozostaje bardzo stabilny, mimo dwóch lat recesji. Stopa bezrobocia co prawda urosła z 4,8 proc. w 2022 r. do 5,2 proc. w 2024 r., ale to jest zaskakująco nikły wzrost.
Austriacki rynek pracy jest dość mocno uzależniony od migrantów. Stanowią oni około 20 proc. zatrudnionych. Aż 9 proc. zatrudnionych pochodzi spoza obszaru EU27. Szczególnie dużo pracuje u nas Turków oraz obywateli państw bałkańskich.
Tempo wzrostu płac staje się problemem. Płace mocno wzrosły wraz z inflacją, ale nie spadają. Urosły o 7 proc. w 2023 r. i o 8 proc. w 2024 r. A proszę pamiętać, że trwała recesja.
Jak należy oceniać sytuację fiskalną Austrii? Austriacki Trybunał Obrachunkowy wskazał na alarmujący 43-proc. wzrost długu publicznego od 2019 r. Komisja Europejska ogłosiła wszczęcie procedury nadmiernego deficytu wobec tego kraju z powodu przekroczenia limitu deficytu budżetowego UE, który w 2024 r. osiągnął 4,7 proc. PKB, podczas gdy dopuszczalny limit wynosi 3 proc. Według prognoz KE deficyt budżetowy Austrii wyniesie 4,4 proc. PKB w 2026 r. i 4,2 proc. w 2027 r. Czyż nie brzmi to katastrofalnie?
Nie wydaje mi się, żeby Austria zmierzała w kierunku fiskalnej katastrofy. Jeśli chodzi o procedurę nadmiernego deficytu, to KE wdrożyła ją obecnie odnośnie do 9 innych państw członkowskich UE. Oczywiście, należy konsolidować finanse publiczne, jednak na razie ani dług, ani deficyt nie wymknęły się spod kontroli.
Przyznaję, że pojawia się napięcie w finansach publicznych, bo z jednej strony mamy recesję, a z drugiej strony starzejące się społeczeństwo. Pojawia się presja na reformę system emerytalnego, która zresztą postępuje. Z pewnością w takiej sytuacji konieczne będą reformy strukturalne. To co może się wydawać rzeczywiście nieco niepokojące, to fakt, że spore deficyty zaczęły się pojawiać na poziomie samorządów i miast, a tego nie było przed koronawirusem.
Wedle moich obliczeń w 2025 r. deficyt budżetowy Austrii sięgnie 4,5 proc. PKB, a w 2026 r. wyniesie 4,2 proc. PKB. To jest dość optymistyczne założenie i z pewnością sytuacja fiskalna Austrii wymaga monitorowania oraz rozpoczęcia rozmów o poważnych reformach.
W Austrii trwa reforma systemu emerytalnego. Na czym ona polega?
W Austrii obowiązuje system emerytalny w modelu pay-as-you-go (składki pracownika trafiają do wspólnej puli, z której wypłacane są na bieżące świadczenia dla osób, którym one przysługują w danym momencie – przyp. red.). Ale ten system jest problematyczny w obliczu niekorzystnych zmian demograficznych. Obecnie de facto Austria dopłaca już do niego grube miliardy euro rocznie.
Istotną zasadą jest też to, że na emeryturę można przejść po 45 latach pracy. Problem tkwi jednak w tym, że wielu ludzi zaczyna pracę w wieku 16–18 lat i wtedy uzyskują prawo do przejścia na emeryturę przed 65 rokiem życia, a to powoduje, że zgodnie z obowiązującym prawem reszta musi do nich dopłacać.
Pojawiają się więc liczne pomysły na reformę systemu. Dominuje przekonanie, że powinien on być oparty na indywidualnej składce lokowanej w trakcie życia zawodowego na rynku kapitałowym. Moim zdaniem nie można jednak w tej materii robić rewolucji, to musi być raczej ewolucja. Ale oczywiście reforma będzie niezbędna, przed nią nie da się uciec.
Austria znana jest z silnego systemu zabezpieczenia społecznego, którego wydatki wynoszą około 30 proc. PKB. Czy w obliczu recesji i rosnącego deficytu budżetowego system ten jest zagrożony, czy też stanowi swego rodzaju bufor bezpieczeństwa i jest nie do ruszenia?
System zabezpieczenia społecznego jest rozbudowany i dobrze skonstruowany, a także sprawnie działa i rzeczywiście jest swego rodzaju buforem bezpieczeństwa dla społeczeństwa, ale i pośrednio dla gospodarki. Jest gwarantem spokoju społecznego. Jeśli jednak sytuacja budżetowa Austrii nie ulegnie poprawie, to może on wymagać reform, tak jak i system emerytalny.
Czy austriacki sektor bankowy jest stabilny i rentowny? Czy pojawiają się jakieś rysy na jego stabilności?
Całkiem niedawno austriacki bank centralny opublikował raport na temat stabilności systemu finansowego i okazuje się, że sektor bankowy osiągnął w 2024 r. drugi najwyższy wynik finansowy w historii. Austriackie banki pozostają więc wysoce rentowne, a zysków używają m.in. do wzmacniania swojej pozycji kapitałowej. W ich przypadku wskaźnik CET1 (kluczowy wskaźnik adekwatności kapitałowej banków, który mierzy relację między kapitałem własnym banku a jego aktywami ważonymi ryzykiem – przyp. red.) pod koniec 2024 r. wynosił 17,5 proc.
Raport ten podkreślał jednak, że pojawiają się pewne niepokojące czynniki ryzyka dla stabilności systemu, szczególnie w sektorze budownictwa i na rynku kredytów. Widać wzrost NPL-ów (Non-Performing Loan, czyli kredyt zagrożony lub kredyt niespłacany – przyp. red), a to była główna przyczyna wprowadzenia nowej regulacji na rynku kredytów. Dostrzega się również kwestię potencjalnego spadku zysków banków w zakresie produktów kredytowych dla eksporterów. Sektor finansowy w Austrii jest jednak raczej stabilny i nie widać poważnych zagrożeń.
Patrząc na oceny nadane Austrii przez różne agencje ratingowe, to one są wysokie i mają stabilną perspektywę. Na początku czerwca 2025 r. agencja Fitch Ratings obniżyła ocenę z AA+ do AA, nadając jej perspektywę stabilną. Czy należy się spodziewać kolejnych zmian w ratingach?
W Erste nie spodziewamy się zmian ratingów Austrii w najbliższym czasie, ani nawet perspektyw, dopóki outlook makroekonomiczny wyraźnie się nie pogorszy lub dopóki rząd nie zejdzie ze ścieżki konsolidacji fiskalnej. To fakt, że Fitch obniżył rating, głównie z uwagi na rosnący deficyt oraz dług, ale to nie wywarło żadnego efektu na rynkach kapitałowych, co widać było po spreadach obligacji.
Szwajcaria przez dziesięciolecia zdobyła wyjątkowy status, podobnie jak jej waluta. Dlaczego Austria, która z nią sąsiaduje i jest w wielu wymiarach podobnym krajem, nie poszła tą samą drogą? Czego zabrakło, by stała się „drugą Szwajcarią”?
Gdy cofniemy się do lat 80. XX w., to zobaczymy, że Austria zdecydowała się wstąpić do Unii Europejskiej z uwagi na wybór drogi czterech wolności: swobody przepływu kapitału, ludzi, dóbr i usług. Wybór ten wiązał się jednak także z pewnymi obowiązkami w ramach Wspólnoty, zamykał pewne nieszablonowe rozwiązania.
A Szwajcarzy bodajże w 1992 r., w ogólnokrajowym referendum, odrzucili tę ścieżkę. Wyszli na tym dobrze, bo mają unikalne położenie, w górach w centrum Europy. Kraj ten właściwie nigdy nie toczył wojny, biorąc pod uwagę ostatnie 200 lat jego historii. W taki naturalny sposób postrzegany jest jako „bezpieczna przystań”. Szwajcaria znalazła także sposób na wymyślenie swojego biznesu, oparła go na bankowości i firmach produkujących dobra luksusowe, takie jak zegarki. Jeśli chodzi o banki, to oczywiście słynęły one z dochowywania tajemnicy bankowej, to był ich wielki atut, który przyciągał wielki kapitał. Ze względu na wyjątkowość i specyfikę Szwajcarii trudno powtórzyć jej drogę i sukces.
Jak się może zmienić sytuacja gospodarcza Austrii w latach 2025 i 2026? Co może być siłą napędową? Dane pokazują, że nastroje konsumentów są słabe. Jaka jest prognoza dla PKB Austrii na te właśnie lata?
Nastroje konsumenckie faktycznie są słabe. W Erste oczekujemy, że inwestycje będą wciąż spadać, ale eksport podniesie się z kolan. Tym niemniej, w 2025 r. gospodarka Austrii powinna się skurczyć o 0,2 proc., nie zobaczymy błyskawicznej poprawy. Dopiero w 2026 r. może urosnąć o 0,4 proc., a głównym motorem będzie niemiecki pakiet fiskalny wart grube miliardy euro, które pójdą na inwestycje zbrojeniowe i infrastrukturalne. To będzie impuls, który będzie widoczny w austriackiej gospodarce.
Rozmawiał Piotr Rosik