Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych
Christian Wulff, prezydent Niemiec (CC BY-SA Presidencia de la Nacion)
Czwarte Spotkanie w Lindau na temat nauk ekonomicznych (4th Lindau Meeting on Economic Sciences) otworzył prezydent Niemiec Christian Wulff. I trzeba przyznać, że wyszedł poza swoją głównie reprezentacyjną rolę, którą przypisuje mu niemiecka konstytucja. Zakwestionował bowiem legalność działań Europejskiego Banku Centralnego.
– Uważam, że ogromny wykup obligacji rządowych poszczególnych krajów przez Europejski Bank Centralny jest prawnie wątpliwy. Artykuł 123 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej zakazuje EBC bezpośredniego zakupu instrumentów dłużnych, w celu zapewnienia niezależności banku centralnego. Ten zakaz ma sens tylko jeśli osoby odpowiedzialne nie omijają go poprzez istotne zakupy na rynku wtórnym – wyjaśniał Wolff. – Przy okazji, pośredni zakup obligacji rządowych jest nawet droższy niż bezpośredni – dodał.
Tych słów słuchało 17 Laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii i 359 młodych ekonomistów z 65 krajów, którzy po raz czwarty spotkali się nad Jeziorem Bodeńskim, aby dyskutować głównie o bieżących wydarzeniach w gospodarce i ekonomii. Na poprzednim spotkaniu w 2008 roku siłą rzeczy mówiono o kryzysie w Stanach Zjednoczonych, na tegorocznym więcej miejsca zajmują problemy strefy euro.
Najlepiej chyba ustosunkował się do nich profesor Joseph Stiglitz (laureat z 2001 roku), który podczas panelu dyskusyjnego po wystąpieniu prezydenta Niemiec użył nawet porównania, że „niezwykle trudno zrobić z powrotem z jajecznicy całe jajko”. I rzeczywiście strefa euro nie będzie już taką całością jak kiedyś. Nie pomogą jej też kolejne cięcia w Grecji, czy Hiszpanii. Ten drugi kraj ma już 42 proc. bezrobocie wśród ludzi młodych i trudno wskazać obszary gdzie można by jeszcze zaoszczędzić.
Stiglitz postawił nawet pytanie o to, co będzie mniej kosztowne – ratowanie strefy euro czy jej rozwiązanie. Przywołał przykład Argentyny, która miała walutę powiązaną z dolarem i musiała ogłosić niewypłacalność w 2001 roku. Koszt dla gospodarki był ogromny. Po krótkim okresie zawirowań zaczęła ona jednak rosnąć bardzo szybko nawet o 8 proc. rocznie. – Jest życie po bankructwie – pocieszał Stiglitz.
Trochę kłóci się to z tezą ogłoszoną przez dwóch innych naukowców obecnych w Lindau. Profesor Jan Cruces i Cristopher Trebesch twierdzą, że kraje które upadają i zmuszone są restrukturyzować długi jeszcze przez wiele lat są karane przez rynki finansowe. Od 1978 roku przekonało się o tym 200 razy 68 krajów. Przeciętnie w tym okresie banki albo posiadacze obligacji tracili 36 proc. Innymi słowy z każdego zainwestowanego dolara odzyskiwali tylko 64 centy. Od lat 90. Ich straty rosną jednak do 50 centów na każdym dolarze. Nic dziwnego, że później traktują taki kraj z dużą nieufnością. 20 procentowy „haircut” (redukcja długów ze stratą dla inwestorów) rozszerza spread na obligacjach o 170 punktów bazowych. Nawet po pięciu latach spread wciąż jest wyższy o 50 punktów bazowych.
Może zatem okazać się, że rozwiązanie strefy euro lub jej bankructwo w długim okresie nie są wcale tańszym wyjściem niż jej ratowanie. Żeby wygenerować wzrost gospodarczy, który pozwoli wygrać z długami potrzeba jednak pieniędzy. Stiglitz ocenił, że suma którą może dysponować EFSF – Europejski Mechanizm Stabilizacji Finansowej jest niewystarczająca. Rozwiązaniem może być połączenie sił EFSF i Europejskiego Banku Centralnego lub euroobligacje.
Oba te wyjścia pewnie nie spodobałyby się prezydentowi Niemiec, który nawoływał w Lindau aby wszystkie państwa na czele z jego krajem przestrzegały zobowiązania do utrzymania długu publicznego na poziomie 60 proc. rocznego PKB. U ponad połowy sygnatariuszy Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (uzgodnionego w maju 2010 roku) ten współczynnik znacznie wzrósł w zeszłym roku. Czas pokaże czy równie gorącym zwolennikiem cięć jest kanclerz Niemiec Angela Merkel, od której tak naprawdę wszystko teraz zależy.
Marek Pielach z Lindau