Autor: Kamil Goral

Analityk makroekonomiczny i publicysta, jego zainteresowania dotyczą polityki pieniężnej i fiskalnej oraz rynków finansowych.

więcej publikacji autora Kamil Goral

Niemiecka gospodarka na zakręcie

Od kilku lat niemiecka gospodarka zmaga się z poważnymi problemami, których efektem jest zerowa dynamika PKB i wysoki deficyt sektora finansów publicznych.
Niemiecka gospodarka na zakręcie

(@Getty Images)

Niemcy mają bezapelacyjnie największą gospodarkę w Unii Europejskiej. Wartość PKB naszego zachodniego sąsiada to niemal jedna czwarta całego PKB Unii Europejskiej (dane Eurostatu). Daleko w tyle za RFN pozostaje druga w tym zestawieniu Francja (16,3 proc.) i trzecie Włochy (12,2 proc.). Skumulowane PKB tych obu państw jest niewiele większe od niemieckiego. To pokazuje jak duże znaczenie dla ogólnounijnej koniunktury ma sytuacja za Odrą. Gospodarka RFN jest przeszło pięć razy większa od polskiej, niemal trzykrotnie od hiszpańskiej i dwukrotnie od włoskiej. Jej nominalna wartość w 2024 r. wyniosła 4,3 bln euro, czyli po dzisiejszym kursie 18,3 bln złotych (!).

Potęga eksportowa

Niemcy mają bardzo silny przemysł, z chyba najbardziej znanym sektorem samochodowym. Pod narodowymi markami produkują i sprzedają znane na całym świecie auta. To pozwala im generować znaczną wartość dodaną i stanowi o konkurencyjności tamtejszego eksportu. Duży popyt na niemieckie produkty znajduje odzwierciedlenie w wynikach bilansu handlowego. W samym tylko 2024 r. niemiecka nadwyżka w handlu międzynarodowym wyniosła 241 mld euro. I tak jest praktycznie co roku, skumulowana wartość tego wskaźnika za lata 2020–2024 to 900 mld euro. Tylko w 2024 r. niemiecki eksport był wart 1,5 bln euro. Jest on nie tylko bardzo duży, ale także mocno zdywersyfikowany geograficznie. W pierwszej dziesiątce głównych importerów z Niemiec jest sześć państw należących do Unii Europejskiej, z czego pięć należy do strefy euro. Jedynym krajem w tym zgrupowaniu, który nie należy do obszaru wspólnego pieniądza jest Polska. Plasujemy się na wysokim czwartym miejscu. Pozostałe cztery państwa nie należą ani do strefy euro, ani nawet do Unii Europejskiej. Są to Stany Zjednoczone, Chiny, Wielka Brytania i Szwajcaria. Prym wiodą Amerykanie, którzy nabywają 10 proc. tego, co wysyłają za granicę nasi zachodni sąsiedzi. Ta informacja pozwala zrozumieć jak wielkie znaczenie dla Berlina ma kwesta amerykańskich ceł nakładanych na towary z Unii Europejskiej.

Jeśli chodzi o eksport, to Niemcy sprzedają towary wysokoprzetworzone, głównie samochody, maszyny i produkty chemiczne. Tylko w 2024 r. wartość wyeksportowanych znad Renu pojazdów wyniosła 262 mld euro.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

To jednak tylko jedna strona medalu. Niemcy mają problem wynikający z tego, że ich gospodarka jest tak duża, iż trudno jej uzyskać znaczące tempo wzrostu. Teoria ekonomii mówi o hipotezie konwergencji, państwa o niższym poziomie rozwoju gospodarczego, gdy już wejdą na ścieżkę wzrostu, to rosną szybciej od tych rozwiniętych i w efekcie poziom życia w obu grupach powinien się upodabniać.

Sytuacja Niemiec szybko się nie poprawi

Niekiedy tym drugim grozi zerowy wzrost, te pierwsze zaś korzystają z tzw. możliwości zrywania owoców z niskiego drzewa. Typowym przykładem kraju z grupy rozwiniętych jest Japonia, która przez dekady zmagała się ze stagnacją, co znajdowało odzwierciedlenie m.in. w bardzo niskim tempie dynamiki PKB. Taki stan rzeczy zyskał nawet nazwę, mówi się bowiem o japonizacji gospodarki. Na sam termin „japonizacja” składa się nie tylko powolny wzrost PKB, niemniej to brak wzrostu gospodarczego jest w niej chyba najbardziej intuicyjny. Obecnie coś co można nazwać japonizacją może stać się z niemiecką gospodarką. Podobnie jak ta z Kraju Kwitnącej Wiśni jest ona nowoczesna, nastawiona na wysokoprzetworzony eksport i bardzo duża. Doszła ona jednak, tak jak i japońska, do sytuacji, w której wejście na jeszcze wyższy poziom jest niezwykle skomplikowane, a jednocześnie ryzyko recesji staje się coraz bardziej prawdopodobne. Niemcy przez wiele lat szybko się rozwijały, wymianie handlowej sprzyjało wprowadzenie euro, co mitygowało ryzyko kursowe. Gdyby zamiast wspólnego pieniądze w obiegu pozostała marka, naszym zachodnim sąsiadom groziłaby jej aprecjacja, co zaszkodziłoby konkurencyjności ich eksportu. W sytuacji faktycznie sztywnych kursów walutowych w związku z istnieniem unijnego pieniądza, takich obaw nie było. Pojawienie się euro sprzyjało także utrzymywaniu niskich stóp procentowych w całej strefie. Warunki dla nastawionej na eksport gospodarki niemieckiej były znakomite. I Berlin świetnie to wykorzystał. Posiłkował się też zakupami taniej energii ze Wschodu.

Zbrojenia nie zmienią radykalnie struktury niemieckiej gospodarki

Teraz jednak okoliczności się zmieniły. Tani gaz przestał płynąc z Rosji, wysoka inflacja spowodowana pandemią COVID-19 i wojną w Ukrainie zmusiły EBC do znaczących podwyżek stóp procentowych, a obecnie pojawiła się kwestia ceł nakładanych przez Stany Zjednoczone m.in. na towary z Unii Europejskiej, czyli w dużej mierze te pochodzące zza Odry. Niekorzystne uwarunkowania geopolityczne nałożyły się na wcześniejsze trudności strukturalne i inne problemy z jakimi zmagał się nasz zachodni sąsiad.

W sidłach recesji

Przez wiele lat Niemcy mogły się cieszyć niezłą sytuacją finansów publicznych, budżet notował nadwyżki, a saldo sektora finansów publicznych było dodatnie. Pod tym względem sytuacja była wzorowa na tle wielu innych państw zachodniej Europy. Ale to również już przeszłość. Deficyt budżetowy wyniósł w 2024 r. 62 mld euro, zaś deficyt całego sektora finansów publicznych osiągnął niebagatelną wysokość 119 mld euro, czyli 2,8 proc. niemieckiego PKB. W 2019 r., czyli tuż przed pandemią koronawirusa, sektor finansów publicznych w Niemczech był na 47-miliardowym plusie (1,3 proc. PKB nadwyżki). Obecnie to już tylko wspomnienie. Zdaniem Komisji Europejskiej w 2025 r. finanse publiczne będą na minusie wynoszącym 2,7 proc. PKB, zaś przyszłoroczny deficyt sektora finansów publicznych wyniesie 2,9 proc.

Jeszcze przed 2020 r. PKB Niemiec rosło w bardzo wolnym tempie wynoszącym 1 proc. rocznie. Niemniej rosło. Ostatnie dwa lata to już jednak ujemna dynamika realnego wzrostu PKB. W 2024 r. niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,5 proc. Komisja Europejska prognozuje, że w 2025 r. wzrost będzie zerowy, a przyszłoroczne odbicie osiągnie wysokość zaledwie 1,1 proc. Optymizmem nie napawają także najnowsze dane z niemieckiej gospodarki. PKB w II kwartale 2025 r. skurczyło się o 0,3 proc. w ujęciu kwartał do kwartału i wzrosło o zaledwie o 0,2 proc. licząc rok do roku (odczyty uwzględniają czynniki sezonowe).

Dla gospodarki nastawionej na eksport zarówno obecnym, jak i przyszłym źródłem problemów może być zatem napięta sytuacja w handlu międzynarodowym wynikająca z polityki celnej USA. Do tego dochodzi problem z brakiem dostępu do taniej energia, szczególnie dotkliwy dla produkcyjnej i w konsekwencji energochłonnej gospodarki Niemiec. Trzeba także pamiętać, że Niemcy zmagają się z typowymi problemami, które dają o sobie znać także w Polsce, takimi jak brak wykwalifikowanych pracowników w niektórych sektorach. Do tego dochodzi wciąż restrykcyjna polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego, chociaż ten systematycznie obniża stopy procentowe, to nadal są one na zdecydowanie wyższym poziomie niż przed pandemią COVID-19 i wojną w Ukrainie.

Siła i słabość gospodarki Niemiec

Rozwiązaniem przynajmniej części tych wyzwań ma być ekspansywna polityka fiskalna wynikająca z przyjętego przez rząd federalny planu fiskalnego na lata 2025–2029. Przede wszystkim większe nakłady publiczne na inwestycje. Plany na 2026 r. zakładają wydatki z budżetu wynoszące 520,5 mld euro, a łącznie w latach 2026–2029 niemal 2,15 bln euro. Z kolei roczne wydatki na inwestycje w tym okresie mają wynieść średnio około 120 mld euro, znaczna część tej kwoty będzie pochodzić z dwóch specjalnych funduszy. Tylko na modernizację infrastruktury transportowej niemiecki rząd zamierza w 2026 r. przeznaczyć blisko 34 mld euro. W tym okresie zakładany jest także wzrost wydatków na obronność i to aż o 29,4 mld euro więcej niż wcześniej planowano, bo na ten cel rząd w Berlinie chce przeznaczyć 82,7 mld euro.

Czy to pomoże? Nie wiadomo. Próba rozkręcenia gospodarki publicznymi inwestycjami to nic nowego w praktyce radzenia sobie z recesją. Niemcy są w tej komfortowej sytuacji, że stać je na takie działania. Dużo będzie jednak zależeć od sytuacji międzynarodowej, szczególnie istotny jest wpływ ograniczeń w handlu międzynarodowym, a więc ceł, na niemiecki eksport. Najbliższe lata mogą zatem dać odpowiedź na pytanie o strukturalną odporność gospodarki naszego zachodniego sąsiada.

Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko instytucji, w której jest zatrudniony.

(@Getty Images)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Niemiecka gospodarka na zakręcie

Kategoria: Instytucje finansowe
Gospodarka Niemiec znalazła się w technicznej recesji już w 2023 r. PKB Niemiec skurczyło się o 0,3 proc. Obecnie dane wskazują, że 2024 r. będzie równie trudny, co poprzedni, choć widać już pierwsze jaskółki ożywienia.
Niemiecka gospodarka na zakręcie

Globalna R*

Kategoria: Polityka pieniężna
Artykuł analizuje długoterminowe czynniki globalnego trendu stopy procentowej, czyli globalnej R*, w ciągu 70 lat poprzedzających pandemię. Od szczytu w połowie lat 70. XX wieku globalna R* obniżyła się o ponad trzy punkty procentowe, co wynikało z wolniejszego wzrostu produktywności i rosnącej długowieczności społeczeństw. Bez odwrócenia tych trendów czy pojawienia się nowych sił mogących je zrównoważyć, długoterminowa globalna wartość R* prawdopodobnie pozostanie niska.
Globalna R*

Znaczenie powiązań handlowych Polski z gospodarką niemiecką

Kategoria: Analizy
Niemcy, jak wynika ze standardowych statystyk handlowych, są najważniejszym partnerem handlowym Polski. Statystyki te nie są jednak wystarczające do kompleksowej oceny roli powiązań handlowych dla gospodarki w czasach międzynarodowej fragmentaryzacji produkcji i rozwiniętych globalnych sieci podaży.
Znaczenie powiązań handlowych Polski z gospodarką niemiecką