Złota rezerwa na trudne czasy
Kategoria: Polityka pieniężna
(CC BY Håkan Dahlström)
Od początku roku kredyty hipoteczne zyskują na popularności, bo co miesiąc saldo zadłużenia rośnie o coraz większą kwotę. Polacy korzystają z niskich stóp procentowych, które dają szansę na atrakcyjną miesięczną ratę, przynajmniej w najbliższym czasie. Poza tym niskie oprocentowanie kredytów pozytywnie wpływa na zdolność kredytową, więc chętnych nie brakuje. W sumie zadłużenie z tytułu złotowych kredytów hipotecznych sięgnęło 185,6 mld zł. Jeśli chodzi o kredyty walutowe, to Polacy są winni bankom prawie 163,6 mld zł. Zadłużenie wzrosło w ciągu miesiąca o niecałe 0,5 mld zł, co ma związek ze zmianą kursu walutowego franka szwajcarskiego i euro, i przeliczeniem zadłużenia na złote po wyższych kursach. W sumie z tytułu kredytów hipotecznych jesteśmy winni bankom 349,2 mld zł.
Jeśli chodzi o kredyty konsumpcyjne, czyli pożyczki gotówkowe, karty kredytowe, kredyty ratalne i samochodowe, to na tym rynku wciąż widać dobre nastroje. W czerwcu zadłużenie zwiększyło się o 661 mln zł. To wynik gorszy, niż w dwóch wcześniejszych miesiącach, ale cały czas od czterech miesięcy saldo się powiększa. Liberalizacja przepisów związanych z udzielaniem kredytów konsumpcyjnych na dobre rozkręciła ten rynek i można się spodziewać, że kolejne miesiące będą kontynuacją trendu. Tym bardziej, że w tym przypadku również sprzyjają niskie stopy procentowe, bo pozytywnie odbijają się na oprocentowaniu kredytów, co zachęca klientów do ich zaciągania. Zadłużenie z tytułu kredytów w rachunku i kart kredytowych w ciągu miesiąca zmieniło się tylko nieznacznie. W formie limitów w koncie mamy pożyczone nieco ponad 10 mld zł, a na kartach kredytowych prawie 12,2 mld zł. Motorem rynku kredytów konsumpcyjnych są raczej pożyczki gotówkowe i ratalne.
Na rynku oszczędności widać pewne spowolnienie, bo saldo lokat wzrosło w czerwcu zaledwie o 549 mln zł do 273,3 mld zł. To mniej niż w poprzednich miesiącach, ale pamiętajmy, że na początku czerwca Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe, co zwiększyło oczekiwania na ich redukcję również w Polsce. Oprocentowanie depozytów w niektórych bankach poszło więc w dół zawczasu, co nie zachęcało klientów do wpłat.
Widać, że dużą popularnością cieszą się produkty trzyletnie, bo saldo lokat na terminy do dwóch lat włącznie w ciągu ostatniego miesiąca spadło. Cały ten przyrost o ponad 500 mln zł poszedł na depozyty o dłuższych terminach. Nic dziwnego, bo ich stawki przewyższają to, co można zarobić wpłacając pieniądze na pół roku, czy rok. Najlepsze trzyletnie depozyty przynoszą zysk przekraczając 4 proc. w skali roku.
Pieniądze wciąż płyną również do funduszy inwestycyjnych. Jak podaje Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami w czerwcu trafiło do nich 820 mln zł nowych środków. Z kolei w przypadku depozytów bieżących w czerwcu zanotowano dość duży wzrost, bo o 2,4 mld zł. Na kontach osobistych i oszczędnościowych było więc w sumie 283,2 mld zł. Wraz z lokatami bankom udało się zebrać prawie 3 mld zł nowych środków, a stan zdeponowanych pieniędzy przekroczył 556,5 mld zł.