Chiny realizują już dwunasty w swojej historii plan 5-letni. Władze wcale nie kryją faktu, że gospodarka kraju jest przestarzała, ma strukturę nie przystającą do dzisiejszych czasów, jest bardzo energochłonna - więc ogłaszają co zamierzają z tym zrobić. Choć istnieje w Chinach sektor prywatny, to również jemu państwo wyznacza konkretne cele do osiągnięcia.
(CC BY-NC-SA Jim Nix/Nomadic Pursuits)
Pulpit
Analizy
Makroekonomia
„Zielona” gospodarka ma pociągnąć Chiny
Chiny realizują już dwunasty w swojej historii plan 5-letni. Władze wcale nie kryją faktu, że gospodarka Chin jest przestarzała, ma strukturę nie przystającą do dzisiejszych czasów, jest bardzo energochłonna i ogłaszają co zamierzają z tym zrobić. Choć istnieje w Chinach sektor prywatny, to również jemu państwo wyznacza konkretne cele do osiągnięcia.
Szczególna rola przypada Ministerstwu Przemysłu i Technologii Informacyjnych, które ma promować i realizować część jakościowych zmian. Rzecznik resortu zapowiedział na ostatnim spotkaniu z dziennikarzami w Pekinie stopniowe eliminowanie, jak to określił, „zacofanych środków produkcji”. Władze chcą zmusić firmy – zwłaszcza państwowe – ale przy pomocy mechanizmów rynkowych, by to właśnie robiły w pierwszej kolejności.
Koszty produkcji mają pełniej aniżeli dotąd, uwzględniać także wydatki ponoszone przez firmy np. na ochronę środowiska i ekologię, co dotąd było lekceważone w ostatecznym rachunku ekonomicznym. Szef Działu Ekonomii Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, Chen Jiagui, uważa, że utrzymywanie się w Chinach wysokiego tempa wzrostu gospodarczego – choć dodajmy już nie tak wysokiego jak w ostatnich latach – pozwoli na stopniowe dokonywanie zmian strukturalnych w gospodarce, zwłaszcza w sektorze przemysłowym, choć twierdzi, że najbliższe 5 lat to zbyt krótki czas aby cały proces mógł zostać doprowadzony do końca.
Chińskim władzom zależy bardzo, nie tylko ze względów prestiżowych, by kraj w mniejszym stopniu aniżeli dotąd, był kojarzony wyłącznie jako największa fabryka świata towarów mało skomplikowanych i technologicznie przestarzałych. Chiny potrzebują nowych technologii, dlatego imają się różnych sposobów, półlegalnych i legalnych, aby je zdobyć.
W analizie szanghajskiego biura McKinsey’a (przygotowanej przez Guangyu Li i Jonathana Woetzela) dotyczącej priorytetów chińskiej gospodarki w XII Planie 5-letnim zwrócono m.in. uwagę na wyznaczenie kilku branż wschodzących, poprzez które Chiny chcą przyciągnąć do siebie nie tylko inwestorów, ale też zaawansowane rozwiązania technologiczne, mające służyć całej gospodarce. Są wśród nich biotechnologia i nowe źródła energii.
O fatalnym stanie środowiska naturalnego w Chinach wiadomo powszechnie, ale kraj ten chce w przyszłości, podobnie jak chyba tylko Niemcy, postawić na tzw. „zielony” rozwój, nie rezygnując jednak z energetyki jądrowej. Brzmi to może dosyć abstrakcyjnie, w kraju w którym nadal dominuje przemysł ciężki a dymiące kominy hut i stalowni widać na obrzeżach wielu miast. Biorąc jednak pod uwagę 3,2 bln dolarów rezerw walutowych, którymi dysponuje Państwo Środka, może ono sobie pozwolić na tego typu inwestycje, nawet jeśli na początku trzeba będzie do nich sporo dopłacać.
Już teraz inwestycje w rozwój sektora energii odnawialnej plasują Chiny na pierwszym miejscu w świecie. W analizie McKinsey’a zauważono, że rząd chiński chce zwiększyć udział tych gałęzi w tworzeniu PKB z 1 proc., do 8 proc. w 2015 roku i 15 proc. do roku 2020. Liczy także, na dostęp dzięki nim, do najnowszych technologii, które napłyną wraz z zagranicznymi inwestycjami.
W strategii tej zawarta jest obietnica: my otworzymy wam szeroko nasz rynek dla „zielonych” branż, w zamian za transfer najnowszych osiągnięć w tej dziedzinie. Tutejsze media pełne są informacji o tym, że właśnie uruchomiono w jakimś mieście nową linię autobusową obsługiwaną wyłącznie przez ekologiczne pojazdy albo, że któryś z chińskich producentów samochodów zaczął już sprzedawać nowe auta z silnikami hybrydowymi. W najbliższych 5 latach na wytwarzanie podobnych pojazdów władze wyasygnują 100 mld juanów. Niedawno w Wuhanie, w środkowej części Chin, rozpoczęto budowę pierwszej w kraju fabryki produkującej wyłącznie samochody elektryczne. Wartość inwestycji to 3,3 mld juanów.
Minister przemysłu i technologii informacyjnych Chin, Miao Yu, wspomniał niedawno, że droga „zielonego” rozwoju to obecnie priorytet dla tutejszych władz liczących na międzynarodową współpracę i wymianę w tej dziedzinie, zaś sam premier Wen Jiabao wypowiadając się na tematy gospodarcze podkreśla przy każdej okazji, iż dalszy rozwój kraju będzie opierał się w zdecydowanie większym aniżeli dotąd stopniu na innowacyjności. Warto zwrócić uwagę, że choć w XII Planie 5-letnim wymienionych jest więcej „pól bitewnych” na których rozstrzygnie się gospodarcza przyszłość kraju, to właśnie „zielona” , innowacyjna gospodarka oraz nowe technologie, potraktowane zostały priorytetowo. Mają one, jak podkreślają także analitycy szanghajskiego biura McKinsey’a, duży potencjał wzrostu zysków i służyć mogą jeszcze bardziej rozszerzeniu możliwości handlowych państwa.
Wprawdzie branże te są na świecie bardzo „modne” i sporo się o nich mówi, to jednak wielkość środków jakie Chiny już w nie zainwestowały i zamierzają zainwestować w najbliższych 5 latach, świadczyć może o tym, iż nie traktują ich wyłącznie w kategoriach propagandowych.
W planie 5–letnim mówi się również o reformie tutejszego sektora bankowego, którego wachlarz usług jest w Państwie Środka nadal dość skromny, restrukturyzacji przemysłu i jego konsolidacji, rozwoju usług dla ludności, czy dalszej prywatyzacji gospodarki. Jednak nacisk ma być przeniesiony z dynamiki wzrostu PKB, którym Chiny się przecież szczycą, na jakość tego wzrostu i na to, by w większym aniżeli dotąd stopniu, przekładał się on na poprawę warunków życia i – to ulubione przez chińskie władze określenie – „harmonijny rozwój całego społeczeństwa”.
Zagraniczni ekonomiści, widzą w tym także dyskretne przygotowanie tutejszej jak i zagranicznej opinii publicznej na wieści o słabnięciu tempa wzrostu gospodarki Chin w najbliższych latach. W tym widzą główną przyczynę innego rozłożenia akcentów, z ilościowego na jakościowe. Czy mają rację? Częściową odpowiedź na to pytanie poznamy, gdy dowiemy się o ile wzrósł PKB Chin w tym roku. Po pierwszym półroczu było to 9,6 proc., więc przypuszczać należy, że może wiele nie odbiegać od zeszłorocznego wynoszącego 10,3 proc., choć spadek tempa jest dostrzegalny.
Nie wiadomo też czy i w jakim stopniu obniżenie ratingu Stanów Zjednoczonych przez Standard & Poor’s odbije się na Chinach, będących największym światowym wierzycielem USA. Według wyliczeń Banku Światowego, Chiny są obecnie pod względem wielkości PKB w przeliczeniu na głowę mieszkańca dopiero na 124 miejscu na świecie, czyli w grupie państw rozwijających się. Wynika to przede wszystkim z liczby ludności kraju. Dlatego nawet niektórzy tutejsi ekonomiści, jak prof. Zhang Wu Ying z prestiżowego Uniwersytetu Pekińskiego, uważają, że szybkie tempo wzrostu, nadal musi bazować na tzw. rezerwach prostych i taniej sile roboczej. Dużym więc wyzwaniem będzie dla władz zrealizowanie choć w części tego, co same zapisały w planach.
Na razie nie widać aby cokolwiek zachwiało ich wiarą w sukces. Wiceprzewodniczący Chińskiego Państwowego Komitetu Reform i Rozwoju Zhang Xiaoqiang powiedział ostatnio, że strategiczne i zasadnicze przedsięwzięcia rozwoju gospodarki chińskiej, zapisane w planie, będą realizowane i kraj upora się, jak to określił, „z zewnętrznymi uwarunkowaniami gospodarczymi”.
Adam Kaliński
Autor mieszka w Pekinie
Szczególna rola przypada Ministerstwu Przemysłu i Technologii Informacyjnych, które ma promować i realizować część jakościowych zmian. Rzecznik resortu zapowiedział na ostatnim spotkaniu z dziennikarzami w Pekinie stopniowe eliminowanie, jak to określił, „zacofanych środków produkcji”. Władze chcą zmusić firmy – zwłaszcza państwowe – ale przy pomocy mechanizmów rynkowych, by właśnie to robiły w pierwszej kolejności.
Koszty produkcji mają pełniej aniżeli dotąd, uwzględniać także wydatki ponoszone przez firmy np. na ochronę środowiska i ekologię, co dotąd było lekceważone w ostatecznym rachunku ekonomicznym. Szef Działu Ekonomii Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, Chen Jiagui, uważa, że utrzymywanie się w Chinach wysokiego tempa wzrostu gospodarczego – choć dodajmy już nie tak wysokiego jak w ostatnich latach – pozwoli na stopniowe dokonywanie zmian strukturalnych w gospodarce, zwłaszcza w sektorze przemysłowym, choć twierdzi, że najbliższe 5 lat to zbyt krótki czas, aby cały proces mógł zostać doprowadzony do końca.
Chińskim władzom zależy bardzo, nie tylko ze względów prestiżowych, by kraj w mniejszym stopniu aniżeli dotąd, był kojarzony wyłącznie jako największa fabryka świata towarów mało skomplikowanych i technologicznie przestarzałych. Chiny potrzebują nowych technologii, dlatego imają się różnych sposobów, półlegalnych i legalnych, aby je zdobyć.
W analizie szanghajskiego biura McKinsey’a (przygotowanej przez Guangyu Li i Jonathana Woetzela) dotyczącej priorytetów chińskiej gospodarki w XII Planie 5-letnim zwrócono m.in. uwagę na wyznaczenie kilku branż wschodzących, poprzez które Chiny chcą przyciągnąć do siebie nie tylko inwestorów, ale też zaawansowane rozwiązania technologiczne, mające służyć całej gospodarce. Są wśród nich biotechnologia i nowe źródła energii.
O fatalnym stanie środowiska naturalnego w Chinach wiadomo powszechnie, ale kraj ten chce w przyszłości, podobnie jak chyba tylko Niemcy, postawić na tzw. „zielony” rozwój, nie rezygnując jednak z energetyki jądrowej. Brzmi to może dosyć abstrakcyjnie, w kraju w którym nadal dominuje przemysł ciężki, a dymiące kominy hut i stalowni widać na obrzeżach wielu miast. Biorąc jednak pod uwagę 3,2 bln dolarów rezerw walutowych, którymi dysponuje Państwo Środka, może ono sobie pozwolić na tego typu inwestycje, nawet jeśli na początku trzeba będzie do nich sporo dopłacać.
Już teraz inwestycje w rozwój sektora energii odnawialnej plasują Chiny na pierwszym miejscu w świecie. W analizie McKinsey’a zauważono, że rząd chiński chce zwiększyć udział tych gałęzi w tworzeniu PKB z 1 proc., do 8 proc. w 2015 roku i 15 proc. do roku 2020. Liczy także, na dostęp dzięki nim, do najnowszych technologii, które napłyną wraz z zagranicznymi inwestycjami.
W strategii tej zawarta jest obietnica: my otworzymy wam szeroko nasz rynek dla „zielonych” branż, w zamian za transfer najnowszych osiągnięć w tej dziedzinie. Tutejsze media pełne są informacji o tym, że właśnie uruchomiono w jakimś mieście nową linię autobusową obsługiwaną wyłącznie przez ekologiczne pojazdy albo, że któryś z chińskich producentów samochodów zaczął już sprzedawać nowe auta z silnikami hybrydowymi. W najbliższych 5 latach na wytwarzanie podobnych pojazdów władze wyasygnują 100 mld juanów. Niedawno w Wuhanie, w środkowej części Chin, rozpoczęto budowę pierwszej w kraju fabryki produkującej wyłącznie samochody elektryczne. Wartość inwestycji to 3,3 mld juanów.
Minister przemysłu i technologii informacyjnych Chin, Miao Yu, wspomniał niedawno, że droga „zielonego” rozwoju to obecnie priorytet dla tutejszych władz liczących na międzynarodową współpracę i wymianę w tej dziedzinie, zaś sam premier Wen Jiabao wypowiadając się na tematy gospodarcze podkreśla przy każdej okazji, iż dalszy rozwój kraju będzie opierał się w zdecydowanie większym aniżeli dotąd stopniu na innowacyjności. Warto zwrócić uwagę, że choć w XII Planie 5-letnim wymienionych jest więcej „pól bitewnych” na których rozstrzygnie się gospodarcza przyszłość kraju, to właśnie „zielona” , innowacyjna gospodarka oraz nowe technologie, potraktowane zostały priorytetowo. Mają one, jak podkreślają także analitycy szanghajskiego biura McKinsey’a, duży potencjał wzrostu zysków i służyć mogą jeszcze bardziej rozszerzeniu możliwości handlowych państwa.
Wprawdzie branże te są na świecie bardzo „modne” i sporo się o nich mówi, to jednak wielkość środków jakie Chiny już w nie zainwestowały i zamierzają zainwestować w najbliższych 5 latach, świadczyć może o tym, iż nie traktują ich wyłącznie w kategoriach propagandowych.
W planie 5–letnim mówi się również o reformie tutejszego sektora bankowego, którego wachlarz usług jest w Państwie Środka nadal dość skromny, restrukturyzacji przemysłu i jego konsolidacji, rozwoju usług dla ludności, czy dalszej prywatyzacji gospodarki. Jednak nacisk ma być przeniesiony z dynamiki wzrostu PKB, którym Chiny się przecież szczycą, na jakość tego wzrostu i na to, by w większym aniżeli dotąd stopniu, przekładał się on na poprawę warunków życia i – to ulubione przez chińskie władze określenie – „harmonijny rozwój całego społeczeństwa”.
Zagraniczni ekonomiści, widzą w tym także dyskretne przygotowanie tutejszej jak i zagranicznej opinii publicznej na wieści o słabnięciu tempa wzrostu gospodarki Chin w najbliższych latach. W tym widzą główną przyczynę innego rozłożenia akcentów, z ilościowego na jakościowe. Czy mają rację? Częściową odpowiedź na to pytanie poznamy, gdy dowiemy się o ile wzrósł PKB Chin w tym roku. Po pierwszym półroczu było to 9,6 proc., więc przypuszczać należy, że może wiele nie odbiegać od zeszłorocznego wynoszącego 10,3 proc., choć spadek tempa jest dostrzegalny.
Nie wiadomo też czy i w jakim stopniu obniżenie ratingu Stanów Zjednoczonych przez Standard & Poor’s odbije się na Chinach, będących największym światowym wierzycielem USA. Według wyliczeń Banku Światowego, Chiny są obecnie pod względem wielkości PKB w przeliczeniu na głowę mieszkańca dopiero na 124 miejscu na świecie, czyli w grupie państw rozwijających się. Wynika to przede wszystkim z liczby ludności kraju. Dlatego nawet niektórzy tutejsi ekonomiści, jak prof. Zhang Wu Ying z prestiżowego Uniwersytetu Pekińskiego, uważają, że szybkie tempo wzrostu, nadal musi bazować na tzw. rezerwach prostych i taniej sile roboczej. Dużym więc wyzwaniem będzie dla władz zrealizowanie choć w części tego, co same zapisały w planach.
Na razie nie widać aby cokolwiek zachwiało ich wiarą w sukces. Wiceprzewodniczący Chińskiego Państwowego Komitetu Reform i Rozwoju Zhang Xiaoqiang powiedział ostatnio, że strategiczne i zasadnicze przedsięwzięcia rozwoju gospodarki chińskiej, zapisane w planie, będą realizowane i kraj upora się, jak to określił, „z zewnętrznymi uwarunkowaniami gospodarczymi”.
Polska ma dzisiaj już ponad 500 ton złota, a jego udział w rezerwach przekroczył 20 proc. – poinformował Narodowy Bank Polski 24 kwietnia 2025 r. Obecne rezerwy są niemal 5-krotnie wyższe niż siedem lat temu.
Zaczynał mając 43 lat i 20 tys. juanów w ręku. Założona przez niego firma w 2024 r. osiągnęła 8,6 mld dol. zysku i była jednym z najważniejszych graczy na rynku telekomunikacyjnym. A historię o nim i firmie, którą stworzył opowiada napisana przez Li Hongwena książka „Ren Zhengfei & Huawei”.
Kiedyś przeokropna nędza, dziś pieniędzy pod dostatkiem. Miło po wiekach udręki dostać klucze do Sezamu. Mowa o Irlandii, będącej przez stulecia kolonią brytyjską. W połowie XIX w. zmarło tam z głodu milion ludzi. Sto lat potem Dublin stanął z Londynem w biznesowo-finansowe szranki i ma się dziś znakomicie.
W obliczu narastających napięć geopolitycznych pozycja Chin jako kluczowego ogniwa w globalnym łańcuchu dostaw zaczyna się chwiać. Zmusza to międzynarodowe korporacje do rozważenia ewentualnych dodatkowych lokalizacji dla swoich oddziałów. W tych strategiach nie chodzi o alternatywę dla „Made in China”, gdyż taki scenariusz jest mało prawdopodobny, ale chodzi raczej o dywersyfikację.
Ogłoszony przez Komisję Europejską pakt dla czystego przemysłu – ku pewnemu zaskoczeniu – łączy konkurencyjność z celami klimatycznymi. To jest pewne, ale na szczegóły trzeba będzie poczekać.
Hermès nie sprzedaje torebek, lecz opowieść o klasie, dziedzictwie i kunszcie. Chanel nie oferuje perfum – tylko historię, którą można nosić na skórze. Dior nie proponuje sukienek, lecz emocje zapisujące się w pamięci. Najlepsze luksusowe marki traktują marketing, w tym marketing treści jako wehikuł prestiżu.
Prawdopodobieństwo wyginięcia ludzkości przed końcem XXI w. wynosi około 85 proc. – ocenia prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badan Ekonomicznych NBP, wykładowca SGH. Jego zdaniem kluczowym zagrożeniem jest niekontrolowany rozwój sztucznej inteligencji ogólnej (AGI), która może przejąć kontrolę nad światem. O losie ludzkości zadecyduje kilka najbliższych lat.
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Do wybudowania elektrowni jądrowej na Pomorzu potrzeba m.in. 39 tys. ton stali. Wylewanie tzw. betonu jądrowego w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino rozpocznie się w 2028 r., a pierwszy blok zostanie ukończony w 2035 r.
W ostatnim czasie wiele się mówiło o „metalach ziem rzadkich na terenie Ukrainy”. Wszystko z powodu umowy surowcowej pomiędzy USA a Kijowem. Warto przeanalizować, czym dokładnie są metale ziem rzadkich, jak dużo ich ma Ukraina, a także, dlaczego na tych pierwiastkach tak bardzo zależy Stanom Zjednoczonym.
Pandemia, problemy z łańcuchami dostaw, przemiany klimatyczne, wojna w Ukrainie i napięcia geopolityczne, a także konkurencja technologiczna (zwłaszcza na rynku samochodów elektrycznych i półprzewodników) postawiły pod znakiem zapytania ideę globalnego wolnego handlu. W efekcie coraz więcej państw i organizacji międzynarodowych wdraża rozwiązania interwencjonistyczne – w tym politykę przemysłową.
Kiedy świat wynurzył się z chaosu II wojny światowej, władzę objęli ludzie o przekonaniach makroekonomicznych, ukształtowanych w formacyjnym dla nich doświadczeniu lat 30. XX w.
Cena złota osiągnęła w kwietniu najwyższy poziom w historii. W głównym stopniu przełożyły się na to zakupy dokonywane przez banki centralne, czynniki behawioralne oraz przejściowy wzrost ryzyka geopolitycznego, wynikający z walk na Bliskim Wschodzie.
Mija blisko trzydzieści lat od chwili, gdy Narodowy Bank Polski przeprowadził denominację złotego. Jej przygotowanie było złożonym procesem – należało bowiem wszystko zaplanować, zaprojektować nowe monety i banknoty, zlecić ich produkcję, przygotować całą logistykę, a na koniec przekazać je przy pomocy banków do portfeli wszystkich Polaków.
W ostatnich latach, a szczególnie po rozpoczęciu wojny z Ukrainą, z Rosji płynie nieprzerwany przekaz o sukcesach. Ich skala narasta – gospodarka uodporniła się na sankcje i nawet się rozwija oraz restrukturyzuje, bieda spada, a zamożność rośnie, produkcja krajowa wypiera zaś import. Czy sukcesy mają jednak realny wymiar, czy głównie propagandowomedialny?
Odbudowa gospodarcza kraju i opanowanie chaosu walutowego należały do największych wyzwań, jakie stanęły przed władzami niepodległego państwa polskiego w 1918 r. Sanacja gospodarcza zależała zarówno od skutecznie przeprowadzonych reform finansów publicznych i skarbu państwa, jak również od szybkiego wprowadzenia do obiegu nowej, pełnowartościowej polskiej waluty. A to właśnie dobrze zorganizowany aparat skarbowy, sprawny obieg pieniądza i jego stabilna wartość stanowiły podstawę rozwoju ekonomicznego i społecznego odrodzonej Polski.
Chiny nie są już największą montownią świata, z tanią siłą roboczą, czy producentem tanich produktów codziennego użytku. Kraj stał się eksporterem technologii. Mimo wojny handlowej i nałożonych ograniczeń, Chiny coraz śmielszymi krokami wchodzą ze swoimi rozwiązaniami w świat zachodni. Na milion mieszkańców w 2020 r. przypadało tam 1585 badaczy. Jest to trzykrotny wzrost w czasie zaledwie jednej dekady. Chiny inwestują w technologię, a ta zapewnia im coraz większą dominację na świecie.