Złoty jest silniejszy, gdy mu się bliżej przyjrzeć
Rolą analityków rynkowych jest komentowanie zmian zachodzących w gospodarce i na rynkach finansowych. Rolą banku centralnego jest dbanie o to, by do uczestników rynku i wszystkich zainteresowanych osób docierał obiektywny obraz przyczyn obserwowanego biegu zdarzeń, które zachodzą w gospodarce i na rynkach finansowych. Warto znać nie tylko opinie, ale także fakty.
(BY-NC-ND Patrick Haney)
Makroekonomia
Pulpit
Debata
Złoty silniejszy gdy mu się bliżej przyjrzeć
Rolą analityków rynkowych jest komentowanie zmian zachodzących w gospodarce i na rynkach finansowych. Rolą banku centralnego jest dbanie o to, by do uczestników rynku i wszystkich zainteresowanych osób docierał obiektywny obraz przyczyn obserwowanego biegu zdarzeń, które zachodzą w gospodarce i na rynkach finansowych. Warto znać nie tylko opinie, ale także fakty.
W codziennym szumie opinii i raportów analityków umyka uwadze to, co mówią same dane dotyczące gospodarki i rynków finansowych. Ważne zatem, by kierować się całościowym obrazem, jaki się z nich wyłania, a nie słuchać podszeptów pojedynczych liczb, których wymowa – nieosadzona w szerszym kontekście – może być zwodnicza.
Tekst w języku angielskim What impacts the exchange rate of the zloty: global turmoil or domestic factors?
W ostatnim czasie przedmiotem szczególnego zainteresowania są przyczyny zmian kursu złotego. Można spotkać się z opiniami, na szczęście odosobnionymi, że osłabienie kursu złotego jest wynikiem jakichś poważnych problemów, z jakimi boryka się nasza gospodarka. Jeśli jednak przyjrzymy się uważnie pełnemu obrazowi polskiej gospodarki, jaki wyłania się z danych i jednocześnie weźmiemy pod uwagę obecną sytuację strefy euro borykającej się z kryzysem zadłużenia publicznego, dojdziemy do wniosku, że nasza waluta po prostu unosi się jedynie na falach zawirowań na globalnych rynkach finansowych. Gdyby jej zachowanie rzeczywiście było determinowane przez krajowe uwarunkowania gospodarcze, to kierunek zmian kursu wcale nie musiałby być taki, jak ten, który obserwujemy.
Skutki awersji do ryzyka
Obserwowane ostatnio osłabienie złotego jest odzwierciedleniem wzrostu awersji do ryzyka na międzynarodowych rynkach finansowych, co powoduje – z natury rzeczy – wycofywanie się inwestorów z rynków aktywów tradycyjnie ciągle uznawanych za bardziej ryzykowne (obecne wydarzenia prawdopodobnie znacznie zmienią dotychczasowe podziały na inwestycje bardziej i mniej ryzykowne). W efekcie osłabił się także kurs nie tylko złotego, ale również innych walut regionu. Chociaż w ostatnich miesiącach wzrosły nieco notowania kontraktów CDS dla polskiego długu, to jeszcze większy wzrost zanotowano w odniesieniu do kontraktów zabezpieczających obligacje Hiszpanii, Portugalii, Węgier i Włoch.
Trudno byłoby chyba bronić tezy, że zmiany kwotowań CDS dla tych krajów są skutkiem zaburzeń w polskiej gospodarce. Tym bardziej, że mimo przejściowych zawirowań na polskim rynku obligacji skarbowych ich rentowności nadal utrzymują się na dość niskich poziomach (poniżej 6 proc. dla obligacji 10-letnich). Gdyby następowała gwałtowna ucieczka inwestorów z naszego rynku, obserwowalibyśmy prawdopodobnie dynamiczny wzrost tych rentowności, z pewnością do poziomów znacznie wyższych niż obserwowane obecnie. W rzeczywistości nie ma bowiem makroekonomicznych powodów, by wycofywać się z polskiego rynku.
Trzeba pamiętać o rachunku kapitałowym
Często mylnie analiza nierównowagi zewnętrznej Polski koncentruje się wyłącznie na wielkości deficytu na rachunku bieżącym. Znacznie bardziej przydatnym (w sytuacji Polski, która jest biorcą znacznych transferów z UE) wskaźnikiem jest saldo rachunku bieżącego i kapitałowego. W przypadku Polski znaczna część przychodów z UE jest przeznaczona na inwestycje, zatem jest ujmowana w rachunku kapitałowym.
W II kwartale 2011 r. wskaźnik deficytu rachunku bieżącego i kapitałowego do PKB wynosił dla Polski 2,2 proc. Wielkość tego wskaźnika, choć mniej korzystna niż na Węgrzech (plus 4,1 proc.) i Słowacji (plus 0,4 proc.), nadal jednak kształtuje się na bezpiecznym poziomie. W ramach dyskusji o stabilności makroekonomicznej warto także zwrócić uwagę, że deficyt na rachunku bieżącym (skorygowany o transfery kapitałowe z Unii Europejskiej) jest w tym roku w ponad 90 proc. finansowany przez napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich do Polski.
Do końca września napływ inwestycji bezpośrednich przekroczył 7,5 mld euro, a ich perspektywy w kolejnych okresach także wydają się korzystne. W ostatnich dniach Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych poinformowała, że wartość nowych projektów inwestycyjnych przyjętych przez tę agencję w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku, jest niemal dwukrotnie większa niż w analogicznym okresie zeszłego roku, a ponadto obecny rok jest najlepszym od 2007 r. Także inne dostępne prognozy bilansu płatniczego wskazują na planowany wzrost napływu inwestycji bezpośrednich do Polski.
Polska na tle sąsiadów
Rozważając inny z często przytaczanych wskaźników równowagi makroekonomicznej, czyli relację zadłużenia zagranicznego ogółem do eksportu, która wskazuje jak duża część zadłużenia może być spłacona z przychodów z tytułu eksportu, warto zwrócić uwagę, że w przypadku Polski relacja ta (wynosząca 7,2 proc.) kształtuje się na poziomie zbliżonym do innych państw regionu takich jak Węgry (7,3 proc.), Bułgaria (7,5 proc.) i Rumunia (7,3 proc.) i jest nieco wyższa od analogicznego wskaźnika dla Słowacji (5,3 proc.). Jeśli w takiej analizie, co wydaje się uzasadnione, uwzględnić także napływ środków z tytułu eksportu usług i przekazów zarobków, które w przypadku Polski kształtują się na wysokim i stabilnym poziomie, to wskaźnik ten plasuje się jeszcze korzystniej, zdecydowanie na bezpiecznym poziomie.
Z kolei jeśli chodzi o sytuację Polski na tle innych państw regionu, to widać wyraźnie, że nasze wskaźniki opisujące równowagę zewnętrzną wypadają bardziej niż przyzwoicie. Dla wskaźników ustalonych przez Unię Europejską w ramach scoreboardu, czyli wspólnego dla całej Unii zestawu wskaźników makroekonomicznych służących ocenie stopnia nierównowagi w gospodarkach krajów członkowskich, uśredniona wartość tych wskaźników (w ich skład wchodzi np. ważny wskaźnik zadłużenia zagranicznego netto w relacji do PKB) dla Polski pozostaje na bezpiecznym poziomie (34 proc.) i jest lepsza (czasem znacząco) niż w takich krajach jak Portugalia (83 proc.), Węgry (60 proc.), Łotwa (53 proc.), Hiszpania (92 proc.) czy Bułgaria (44 proc.) i nieznacznie tylko gorsza od Słowacji (24 proc.) czy w większym stopniu, od Czech (0 proc.). No ale oczywiście Czechy zawsze były prymusem naszego regionu.
Dług w relacji do PKB
Analitycy, którzy szukają przyczyn podwyższonej zmienności złotego w czynnikach krajowych lubią też jako argument przytaczać relatywnie wysoką wartość zadłużenia krótkoterminowego Polski i to najchętniej w wartościach bezwzględnych. Nietrudno jednak spostrzec, że skala tego zadłużenia wynika przede wszystkim z rozmiaru polskiej gospodarki, a bardziej miarodajnym wskaźnikiem byłaby relacja tego zadłużenia do PKB.
Co ważniejsze jednak, należy przede wszystkim zwrócić uwagę, na korzystną strukturę tego zadłużenia. Blisko połowę stanowią kredyty i depozyty w ramach grup kapitałowych. Tego rodzaju zadłużenie jest zazwyczaj rolowane i nie skutkuje problemami, nawet przy niekorzystnych zmianach rynkowych. Z dużym prawdopodobieństwem można również przyjąć, że organizacje międzynarodowe nie zmniejszą swojego zaangażowania w finansowanie polskiej gospodarki – w końcu w innych krajach ją zwiększają.
Z pozostałej części krótkoterminowego zadłużenia zagranicznego, największą pozycję stanowią otrzymane kredyty handlowe (odroczone płatności za import) w wysokości 12,4 mld euro. Trzeba też dodać, że polskie przedsiębiorstwa (często te same, które otrzymują towary w ramach kredytu handlowego) posiadają należności od nierezydentów w podobnej wysokości. Po uwzględnieniu rolowania kredytów od inwestorów bezpośrednich oraz kredytów handlowych kwota potencjalnie niezrolowanego krótkoterminowego zadłużenia zagranicznego wyniesie 30,6 mld euro, co stanowi już tylko 40,6 proc. wielkości rezerw walutowych NBP oraz 8,3 proc. PKB.
Waluty są nie tylko w NBP
Analizując potencjalne źródła finansowania obsługi zadłużenia zagranicznego należy również uwzględnić wielkość środków będących w posiadaniu polskich podmiotów poza rezerwami walutowymi NBP. Aktywa zagraniczne z tytułu dłużnych instrumentów finansowych będące w posiadaniu polskich banków oraz sektora przedsiębiorstw (z wyłączeniem kredytów handlowych) na koniec czerwca 2011 r. wyniosły 31,5 mld euro.
Zobowiązania z tytułu otrzymanych kredytów handlowych (24,1 mld euro) są zatem w 82,5 proc. równoważone przez należności z tytułu kredytów handlowych udzielonych przez polskie podmioty nierezydentom (19,9 mld euro). W aktywach zarówno sektora bankowego jak i przedsiębiorstw dominującą pozycją są lokaty w bankach za granicą, które wyniosły odpowiednio 4,8 mld euro i 2,1 mld euro. Lokaty banków, podobnie jak lokaty sektora przedsiębiorstw mogą w razie potrzeby bezpośrednio stanowić źródło finansowania obsługi zadłużenia zagranicznego. Uwzględnienie w analizie wymienionych powyżej źródeł finansowania może w sposób istotny ograniczyć potencjalny udział rezerw walutowych NBP w obsłudze zadłużenia zagranicznego.
Myślimy zatem, że jeżeli chcemy znaleźć rzeczywiste przyczyny obecnej podwyższonej zmienności złotego to chyba jednak w większym stopniu powinniśmy koncentrować się na tym co dzieje się za granicą. Bo jeżeli strefa euro znajdzie wyjście z obecnego kryzysu, to złoty bardzo szybko wróci do swojego, kształtowanego przez fundamenty polskiej gospodarki poziomu równowagi i nie sądzę, żeby któryś z chętnie obecnie przytaczanych wskaźników nierównowagi temu przeszkodził.
Jacek Kotłowski i Paweł Michalik
Jacek Kotłowski jest doradcą ekonomicznym w Biurze Badań Stosowanych w Instytucie Ekonomicznym NBP, Paweł Michalik jest zastępcą dyrektora departamentu statystyki NBP
Tekst w języku angielskim What impacts the exchange rate of the zloty: global turmoil or domestic factors?
W codziennym szumie opinii i raportów analityków umyka uwadze to, co mówią same dane dotyczące gospodarki i rynków finansowych. Ważne zatem, by kierować się całościowym obrazem, jaki się z nich wyłania, a nie słuchać podszeptów pojedynczych liczb, których wymowa – nieosadzona w szerszym kontekście – może być zwodnicza.
W ostatnim czasie przedmiotem szczególnego zainteresowania są przyczyny zmian kursu złotego. Można spotkać się z opiniami, na szczęście odosobnionymi, że osłabienie kursu złotego jest wynikiem jakichś poważnych problemów, z jakimi boryka się nasza gospodarka. Jeśli jednak przyjrzymy się uważnie pełnemu obrazowi polskiej gospodarki, jaki wyłania się z danych i jednocześnie weźmiemy pod uwagę obecną sytuację strefy euro borykającej się z kryzysem zadłużenia publicznego, dojdziemy do wniosku, że nasza waluta po prostu unosi się jedynie na falach zawirowań na globalnych rynkach finansowych. Gdyby jej zachowanie rzeczywiście było determinowane przez krajowe uwarunkowania gospodarcze, to kierunek zmian kursu wcale nie musiałby być taki, jak ten, który obserwujemy.
Skutki awersji do ryzyka
Obserwowane ostatnio osłabienie złotego jest odzwierciedleniem wzrostu awersji do ryzyka na międzynarodowych rynkach finansowych, co powoduje – z natury rzeczy – wycofywanie się inwestorów z rynków aktywów tradycyjnie ciągle uznawanych za bardziej ryzykowne (obecne wydarzenia prawdopodobnie znacznie zmienią dotychczasowe podziały na inwestycje bardziej i mniej ryzykowne). W efekcie osłabił się także kurs nie tylko złotego, ale również innych walut regionu. Chociaż w ostatnich miesiącach wzrosły nieco notowania kontraktów CDS dla polskiego długu, to jeszcze większy wzrost zanotowano w odniesieniu do kontraktów zabezpieczających obligacje Hiszpanii, Portugalii, Węgier i Włoch.
Trudno byłoby chyba bronić tezy, że zmiany kwotowań CDS dla tych krajów są skutkiem zaburzeń w polskiej gospodarce. Tym bardziej, że mimo przejściowych zawirowań na polskim rynku obligacji skarbowych ich rentowności nadal utrzymują się na dość niskich poziomach (poniżej 6 proc. dla obligacji 10-letnich). Gdyby następowała gwałtowna ucieczka inwestorów z naszego rynku, obserwowalibyśmy prawdopodobnie dynamiczny wzrost tych rentowności, z pewnością do poziomów znacznie wyższych niż obserwowane obecnie. W rzeczywistości nie ma bowiem makroekonomicznych powodów, by wycofywać się z polskiego rynku.
Trzeba pamiętać o rachunku kapitałowym
Często mylnie analiza nierównowagi zewnętrznej Polski koncentruje się wyłącznie na wielkości deficytu na rachunku bieżącym. Znacznie bardziej przydatnym (w sytuacji Polski, która jest biorcą znacznych transferów z UE) wskaźnikiem jest saldo rachunku bieżącego i kapitałowego. W przypadku Polski znaczna część przychodów z UE jest przeznaczona na inwestycje, zatem jest ujmowana w rachunku kapitałowym.
W II kwartale 2011 r. wskaźnik deficytu rachunku bieżącego i kapitałowego do PKB wynosił dla Polski 2,2 proc. Wielkość tego wskaźnika, choć mniej korzystna niż na Węgrzech (plus 4,1 proc.) i Słowacji (plus 0,4 proc.), nadal jednak kształtuje się na bezpiecznym poziomie. W ramach dyskusji o stabilności makroekonomicznej warto także zwrócić uwagę, że deficyt na rachunku bieżącym (skorygowany o transfery kapitałowe z Unii Europejskiej) jest w tym roku w ponad 90 proc. finansowany przez napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich do Polski.
Do końca września napływ inwestycji bezpośrednich przekroczył 7,5 mld euro, a ich perspektywy w kolejnych okresach także wydają się korzystne. W ostatnich dniach Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych poinformowała, że wartość nowych projektów inwestycyjnych przyjętych przez tę agencję w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku, jest niemal dwukrotnie większa niż w analogicznym okresie zeszłego roku, a ponadto obecny rok jest najlepszym od 2007 r. Także inne dostępne prognozy bilansu płatniczego wskazują na planowany wzrost napływu inwestycji bezpośrednich do Polski.
Polska na tle sąsiadów
Rozważając inny z często przytaczanych wskaźników równowagi makroekonomicznej, czyli relację zadłużenia zagranicznego ogółem do eksportu, która wskazuje jak duża część zadłużenia może być spłacona z przychodów z tytułu eksportu, warto zwrócić uwagę, że w przypadku Polski relacja ta (wynosząca 7,2 proc.) kształtuje się na poziomie zbliżonym do innych państw regionu takich jak Węgry (7,3 proc.), Bułgaria (7,5 proc.) i Rumunia (7,3 proc.) i jest nieco wyższa od analogicznego wskaźnika dla Słowacji (5,3 proc.). Jeśli w takiej analizie, co wydaje się uzasadnione, uwzględnić także napływ środków z tytułu eksportu usług i przekazów zarobków, które w przypadku Polski kształtują się na wysokim i stabilnym poziomie, to wskaźnik ten plasuje się jeszcze korzystniej, zdecydowanie na bezpiecznym poziomie.
Z kolei jeśli chodzi o sytuację Polski na tle innych państw regionu, to widać wyraźnie, że nasze wskaźniki opisujące równowagę zewnętrzną wypadają bardziej niż przyzwoicie. Dla wskaźników ustalonych przez Unię Europejską w ramach scoreboardu, czyli wspólnego dla całej Unii zestawu wskaźników makroekonomicznych służących ocenie stopnia nierównowagi w gospodarkach krajów członkowskich, uśredniona wartość tych wskaźników (w ich skład wchodzi np. ważny wskaźnik zadłużenia zagranicznego netto w relacji do PKB) dla Polski pozostaje na bezpiecznym poziomie (34 proc.) i jest lepsza (czasem znacząco) niż w takich krajach jak Portugalia (83 proc.), Węgry (60 proc.), Łotwa (53 proc.), Hiszpania (92 proc.) czy Bułgaria (44 proc.) i nieznacznie tylko gorsza od Słowacji (24 proc.) czy w większym stopniu, od Czech (0 proc.). No ale oczywiście Czechy zawsze były prymusem naszego regionu.
Dług w relacji do PKB
Analitycy, którzy szukają przyczyn podwyższonej zmienności złotego w czynnikach krajowych lubią też jako argument przytaczać relatywnie wysoką wartość zadłużenia krótkoterminowego Polski i to najchętniej w wartościach bezwzględnych. Nietrudno jednak spostrzec, że skala tego zadłużenia wynika przede wszystkim z rozmiaru polskiej gospodarki, a bardziej miarodajnym wskaźnikiem byłaby relacja tego zadłużenia do PKB.
Co ważniejsze jednak, należy przede wszystkim zwrócić uwagę, na korzystną strukturę tego zadłużenia. Blisko połowę stanowią kredyty i depozyty w ramach grup kapitałowych. Tego rodzaju zadłużenie jest zazwyczaj rolowane i nie skutkuje problemami, nawet przy niekorzystnych zmianach rynkowych. Z dużym prawdopodobieństwem można również przyjąć, że organizacje międzynarodowe nie zmniejszą swojego zaangażowania w finansowanie polskiej gospodarki – w końcu w innych krajach ją zwiększają.
Z pozostałej części krótkoterminowego zadłużenia zagranicznego, największą pozycję stanowią otrzymane kredyty handlowe (odroczone płatności za import) w wysokości 12,4 mld euro. Trzeba też dodać, że polskie przedsiębiorstwa (często te same, które otrzymują towary w ramach kredytu handlowego) posiadają należności od nierezydentów w podobnej wysokości. Po uwzględnieniu rolowania kredytów od inwestorów bezpośrednich oraz kredytów handlowych kwota potencjalnie niezrolowanego krótkoterminowego zadłużenia zagranicznego wyniesie 30,6 mld euro, co stanowi już tylko 40,6 proc. wielkości rezerw walutowych NBP oraz 8,3 proc. PKB.
Waluty są nie tylko w NBP
Analizując potencjalne źródła finansowania obsługi zadłużenia zagranicznego należy również uwzględnić wielkość środków będących w posiadaniu polskich podmiotów poza rezerwami walutowymi NBP. Aktywa zagraniczne z tytułu dłużnych instrumentów finansowych będące w posiadaniu polskich banków oraz sektora przedsiębiorstw (z wyłączeniem kredytów handlowych) na koniec czerwca 2011 r. wyniosły 31,5 mld euro.
Zobowiązania z tytułu otrzymanych kredytów handlowych (24,1 mld euro) są zatem w 82,5 proc. równoważone przez należności z tytułu kredytów handlowych udzielonych przez polskie podmioty nierezydentom (19,9 mld euro). W aktywach zarówno sektora bankowego jak i przedsiębiorstw dominującą pozycją są lokaty w bankach za granicą, które wyniosły odpowiednio 4,8 mld euro i 2,1 mld euro. Lokaty banków, podobnie jak lokaty sektora przedsiębiorstw mogą w razie potrzeby bezpośrednio stanowić źródło finansowania obsługi zadłużenia zagranicznego. Uwzględnienie w analizie wymienionych powyżej źródeł finansowania może w sposób istotny ograniczyć potencjalny udział rezerw walutowych NBP w obsłudze zadłużenia zagranicznego.
Myślimy zatem, że jeżeli chcemy znaleźć rzeczywiste przyczyny obecnej podwyższonej zmienności złotego to chyba jednak w większym stopniu powinniśmy koncentrować się na tym co dzieje się za granicą. Bo jeżeli strefa euro znajdzie wyjście z obecnego kryzysu, to złoty bardzo szybko wróci do swojego, kształtowanego przez fundamenty polskiej gospodarki poziomu równowagi i nie sądzę, żeby któryś z chętnie obecnie przytaczanych wskaźników nierównowagi temu przeszkodził.
Jacek Kotłowski jest doradcą ekonomicznym w Biurze Badań Stosowanych w Instytucie Ekonomicznym NBP, Paweł Michalik jest zastępcą dyrektora departamentu statystyki NBP
Polska ma dzisiaj już ponad 500 ton złota, a jego udział w rezerwach przekroczył 20 proc. – poinformował Narodowy Bank Polski 24 kwietnia 2025 r. Obecne rezerwy są niemal 5-krotnie wyższe niż siedem lat temu.
Zaczynał mając 43 lat i 20 tys. juanów w ręku. Założona przez niego firma w 2024 r. osiągnęła 8,6 mld dol. zysku i była jednym z najważniejszych graczy na rynku telekomunikacyjnym. A historię o nim i firmie, którą stworzył opowiada napisana przez Li Hongwena książka „Ren Zhengfei & Huawei”.
Kiedyś przeokropna nędza, dziś pieniędzy pod dostatkiem. Miło po wiekach udręki dostać klucze do Sezamu. Mowa o Irlandii, będącej przez stulecia kolonią brytyjską. W połowie XIX w. zmarło tam z głodu milion ludzi. Sto lat potem Dublin stanął z Londynem w biznesowo-finansowe szranki i ma się dziś znakomicie.
W obliczu gwałtownego wzrostu taryf celnych i dużej niepewności politycznej Międzynarodowy Fundusz Walutowy oczekuje, że globalny wzrost gospodarczy spadnie w tym i przyszłym roku, ale światowa gospodarka nie wpadnie w recesję.
W obliczu narastających napięć geopolitycznych pozycja Chin jako kluczowego ogniwa w globalnym łańcuchu dostaw zaczyna się chwiać. Zmusza to międzynarodowe korporacje do rozważenia ewentualnych dodatkowych lokalizacji dla swoich oddziałów. W tych strategiach nie chodzi o alternatywę dla „Made in China”, gdyż taki scenariusz jest mało prawdopodobny, ale chodzi raczej o dywersyfikację.
Ogłoszony przez Komisję Europejską pakt dla czystego przemysłu – ku pewnemu zaskoczeniu – łączy konkurencyjność z celami klimatycznymi. To jest pewne, ale na szczegóły trzeba będzie poczekać.
Prawdopodobieństwo wyginięcia ludzkości przed końcem XXI w. wynosi około 85 proc. – ocenia prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badan Ekonomicznych NBP, wykładowca SGH. Jego zdaniem kluczowym zagrożeniem jest niekontrolowany rozwój sztucznej inteligencji ogólnej (AGI), która może przejąć kontrolę nad światem. O losie ludzkości zadecyduje kilka najbliższych lat.
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Do wybudowania elektrowni jądrowej na Pomorzu potrzeba m.in. 39 tys. ton stali. Wylewanie tzw. betonu jądrowego w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino rozpocznie się w 2028 r., a pierwszy blok zostanie ukończony w 2035 r.
W ostatnim czasie wiele się mówiło o „metalach ziem rzadkich na terenie Ukrainy”. Wszystko z powodu umowy surowcowej pomiędzy USA a Kijowem. Warto przeanalizować, czym dokładnie są metale ziem rzadkich, jak dużo ich ma Ukraina, a także, dlaczego na tych pierwiastkach tak bardzo zależy Stanom Zjednoczonym.
Pandemia, problemy z łańcuchami dostaw, przemiany klimatyczne, wojna w Ukrainie i napięcia geopolityczne, a także konkurencja technologiczna (zwłaszcza na rynku samochodów elektrycznych i półprzewodników) postawiły pod znakiem zapytania ideę globalnego wolnego handlu. W efekcie coraz więcej państw i organizacji międzynarodowych wdraża rozwiązania interwencjonistyczne – w tym politykę przemysłową.
Kiedy świat wynurzył się z chaosu II wojny światowej, władzę objęli ludzie o przekonaniach makroekonomicznych, ukształtowanych w formacyjnym dla nich doświadczeniu lat 30. XX w.
Cena złota osiągnęła w kwietniu najwyższy poziom w historii. W głównym stopniu przełożyły się na to zakupy dokonywane przez banki centralne, czynniki behawioralne oraz przejściowy wzrost ryzyka geopolitycznego, wynikający z walk na Bliskim Wschodzie.
Mija blisko trzydzieści lat od chwili, gdy Narodowy Bank Polski przeprowadził denominację złotego. Jej przygotowanie było złożonym procesem – należało bowiem wszystko zaplanować, zaprojektować nowe monety i banknoty, zlecić ich produkcję, przygotować całą logistykę, a na koniec przekazać je przy pomocy banków do portfeli wszystkich Polaków.
W ostatnich latach, a szczególnie po rozpoczęciu wojny z Ukrainą, z Rosji płynie nieprzerwany przekaz o sukcesach. Ich skala narasta – gospodarka uodporniła się na sankcje i nawet się rozwija oraz restrukturyzuje, bieda spada, a zamożność rośnie, produkcja krajowa wypiera zaś import. Czy sukcesy mają jednak realny wymiar, czy głównie propagandowomedialny?
Odbudowa gospodarcza kraju i opanowanie chaosu walutowego należały do największych wyzwań, jakie stanęły przed władzami niepodległego państwa polskiego w 1918 r. Sanacja gospodarcza zależała zarówno od skutecznie przeprowadzonych reform finansów publicznych i skarbu państwa, jak również od szybkiego wprowadzenia do obiegu nowej, pełnowartościowej polskiej waluty. A to właśnie dobrze zorganizowany aparat skarbowy, sprawny obieg pieniądza i jego stabilna wartość stanowiły podstawę rozwoju ekonomicznego i społecznego odrodzonej Polski.
Chiny nie są już największą montownią świata, z tanią siłą roboczą, czy producentem tanich produktów codziennego użytku. Kraj stał się eksporterem technologii. Mimo wojny handlowej i nałożonych ograniczeń, Chiny coraz śmielszymi krokami wchodzą ze swoimi rozwiązaniami w świat zachodni. Na milion mieszkańców w 2020 r. przypadało tam 1585 badaczy. Jest to trzykrotny wzrost w czasie zaledwie jednej dekady. Chiny inwestują w technologię, a ta zapewnia im coraz większą dominację na świecie.