Produkty rolno-spożywcze w wojnie celnej UE–USA
Kategoria: Trendy gospodarcze
Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów
(@Getty Images)
Indie to najludniejszy kraj świata z populacją przekraczają 1,4 mld osób i powierzchnią wielkości trzech czwartych Unii Europejskiej. Obecnie to piąta, a według prognoz w 2030 r. trzecia pod względem PKB gospodarka świata. To jednocześnie globalnie największy zasób siły roboczej, gdyż liczba ludności w wieku produkcyjnym to około jeden miliard potencjalnych pracowników. Rządowy program „Make in India” zmierza do przekształcenia kraju w globalne centrum produkcyjne, a celem jest osiągnięcie wartości eksportu w wysokości 2 bln dol. do 2030 r., czyli pięć razy więcej niż obecnie. Oznacza to, że musiałby on rosnąć w trudno wyobrażalnym tempie 14,4 proc. średniorocznie – obecnie to ponad dwa razy mniej.
Pozwoliłoby to konkurować z Chinami. Bardziej dalekosiężną ambicją jest wyeliminowanie ubóstwa i uzyskanie statusu państwa rozwiniętego do 2047 r. – w setną rocznicę uzyskania przez Indie niepodległości.
Handel jako impuls wzrostu
Udział subkontynentu w światowej produkcji przemysłowej to obecnie zaledwie 3 proc., gdy tym czasem Chin – 35 proc., a USA – 12 proc. Aby zrealizować cele programu rządowego, PKB Indii powinien rosnąć powyżej 7 proc. średniorocznie. W roku finansowym kończącym się w marcu 2024 r. tempo to wyniosło co prawda aż 9,2 proc., ale szacunki za kolejny rok wskazują już niższą 6,5 proc. dynamikę. Słabsze tempo od wymaganego może się utrzymywać w kolejnych latach, więc Delhi szuka nowych impulsów wzrostu gospodarczego. Do niedawna istotnymi były m.in. cyfryzacja kraju, który stał się szybko jednym ze światowych liderów płatności cyfrowych, a także specjalne strefy ekonomiczne jako instrument ekspansji eksportowej, choć budzący zastrzeżenia z punktu widzenia subsydiowania wywozu. Przeszkodą w ekspansji eksportu może być emisja gazów cieplarnianych, trzecia pod względem wielkości na świecie, co wynika z silnego uzależnienia gospodarki od węgla. Rząd indyjski ma jednak ambitny plan redukcji emisji CO2 o połowę do końca dekady i dąży do stania się eksporterem netto zielonego wodoru i rozwoju energetyki wiatrowej i słonecznej.
Zobacz również:
Indie na drodze szybkiego wzrostu
Udział handlu zagranicznego w kreowaniu indyjskiego PKB jest relatywnie niewielki i według danych Banku Światowego w 2023 r. wyniósł 21,8 proc. Związane jest to z ogromnym rynkiem wewnętrznym, którego potencjał nie jest w pełni wykorzystany, a także ze wspomnianymi już niewielkimi wciąż możliwościami wytwórczymi. Specjalny status w handlu międzynarodowym ma Rosja, z której Indie importują ropę naftową i broń (61 mld dol. w roku finansowym 2023/2024), a Delhi jest jej największym światowym importerem. Zakupy na rynku rosyjskim ulegają jednak istotnemu spadkowi. Udział Federacji Rosyjskiej w indyjskim imporcie uzbrojenia zmniejszył się bowiem z 76 proc. w 2009 r. do 36 proc. w 2023 r., a Delhi coraz chętniej korzysta z zachodnich dostaw sprzętu, szczególnie z Francji i USA. Z tego trendu mogłyby też skorzystać inne kraje UE i Wlk. Brytania. Z kolei indyjskie zakupy ropy z Rosji ulegają ograniczeniu, gdyż transportujące je tankowce należące do rosyjskiej floty cieni już kilkukrotnie nie zostały wpuszczone do portów z uwagi na amerykańskie i europejskie sankcje. Indie nie zrezygnują jednak z dobrych stosunków politycznych i handlowych z Moskwą, które traktowane są jako przeciwwaga dla największego rywala – Chin. W tym kontekście warto zauważyć, że od 2020 r. chińskie inwestycje w Indiach wymagają zgody rządu w Delhi.
Wymiana z UE
Unia Europejska w 2023 r. była największym partnerem handlowym Indii, a wzajemne obroty towarowe wyniosły prawie 124 mld euro, co stanowiło wg danych Parlamentu Europejskiego 12,2 proc. całkowitej indyjskiej wymiany towarowej. Udział USA wyniósł 10,8 proc., a Chin – 10,5 proc. UE była drugim po USA co do wielkości odbiorcą indyjskiego eksportu (nieco za Stanami) i trzecim po Państwie Środka i Rosji eksporterem do Indii. Od 2019 r. Unia wykazuje deficyt handlowy z Indiami. W 2023 r. dochodził on do 17 mld euro. Przedmiotem wzajemnych obrotów były głównie maszyny, chemikalia i metale nieszlachetne. UE importuje produkty mineralne i tekstylia, podczas gdy Indie importują sprzęt transportowy, a także instrumenty optyczne i fotograficzne. Szybko rosnącą niszą eksportową UE do Delhi stają się produkty marek luksusowych, które notują dwucyfrową roczną dynamikę wywozu.
Wymianę towarową między Unią Europejską a Indiami cechowała w ostatnich latach wysoka dynamika – od 2019 r. do końca 2023 r. wzrosła ona aż o 45 proc., co w dużej części było skutkiem brexitu. Przed nim Delhi traktowały Wlk. Brytanię jako bramę do UE. Mimo to udział Indii w obrotach krajów Unii jest niewielki i w 2023 r. wynosił zaledwie 2,2 proc. Wyższe obroty osiągnęły: Szwajcaria, Turcja, Korea Południowa, a nawet Norwegia. Wymiana usług między Indiami a UE opiewała natomiast w 2023 r. na niespełna 51 mld euro. Obejmuje ona usługi profesjonalne i IT.
Według danych „Trading Economics” głównymi europejskimi eksporterami do Indii w 2024 r. były Niemcy, których wywóz wyniósł 16,6 mld dol., następnie Francja – 8 mld dol. i Belgia – 7,2 mld dol. Głównymi importerami były także Niemcy z wartością ponad 9 mld dol. oraz Włochy – 7 mld dol. i Belgia – 6,5 mld dol. Polski eksport do Indii w 2024 r., według statystyk COMTRADE ONZ, nie przekroczył wartości 1,5 mld dol. Import okazał się istotnie większy, przekraczając 4,3 mld dol. Głównymi pozycjami polskiego wywozu były maszyny i urządzenia, paliwa mineralne, stal, a także sprzęt elektryczny oraz elektroniczny. Po stronie indyjskiej zaś to tekstylia, urządzenia mechaniczne i elektryczne, wyroby z metali nieszlachetnych, produkty przemysłu chemicznego. Hamulcem rozwoju indyjsko-unijnego handlu jest jego niewielka dywersyfikacja towarowa, bo przedmiotem 90 proc. eksportu jest zaledwie 20 kategorii towarowych. To skutek indyjskich regulacji i barier pozataryfowych w postaci wymogów technicznych i fitosanitarnych. Spora ich część jest niezgodna ze standardami OECD i Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Zobacz również:
W Indiach rośnie nowa kasta milionerów
Indie są ósmym odbiorcą zagranicznych inwestycji bezpośrednich na świecie, a UE jednym z ich głównych dostawców. Według ostatnich dostępnych danych skumulowana wartość inwestycji na subkontynencie na koniec 2022 r. przekroczyła 108 mld euro. To jednak relatywnie niski poziom, choćby w porównaniu z Brazylią, gdzie firmy z UE ulokowały przedsięwzięcia o wartości 293 md euro. Rząd w Delhi w ostatnim czasie zaczął jednak znosić wiele ograniczeń sektorowych dla zagranicznych inwestorów, więc napływ FDI może nabrać większej dynamiki. To spowoduje, że pula około 6 tys. europejskich firm – jak szacuje Komisja Europejska – obecnych już w Indiach, kreujących bezpośrednio 1,7 mln, a pośrednio dodatkowych 5 mln miejsc pracy, się powiększy.
Porozumienia handlowe
Od kilku lat Indie próbują zintensyfikować swoje relacje handlowe ze światem i podnieść znacząco wartość swojego eksportu. Od 2021 r. podpisano pierwsze od prawie dekady dwustronne i wielostronne umowy handlowe. Zostały one zawarte z Australią, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Europejskim Stowarzyszeniem Wolnego Handlu (EFTA). Umowa z tą organizacją, w której skład wchodzą Islandia, Norwegia, Szwajcaria i Lichtenstein, została zawarta po 16 latach negocjacji. Obejmuje zobowiązanie krajów członkowskich stowarzyszenia do zwiększenia ich bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Indiach do 100 mld dol. i stworzenia 1 mln miejsc pracy w ciągu 15 lat. Indie z kolei mają znieść większość ceł importowych na towary przemysłowe z czterech krajów. Delhi wznowiły też w lutym 2025 r. rozmowy nt. umowy o wolnym handlu z Wielką Brytanią. Szybko uzgodniono listę punktów spornych we wzajemnych relacjach handlowych. A na początku maja 2025 r. strony poinformowały o zawarciu porozumienia handlowego, na mocy którego cła na brytyjskie produkty będą sukcesywnie zmniejszane w ciągu 10 lat. Wartość obrotów między stronami przekracza 50 mld dol., a istotnym strumieniem brytyjskich dochodów są indyjscy studenci, których liczba przekraczała w 2023 r. 170 tys.
Prezydent Narendra Modi także zabiega aktywnie o porozumienie handlowe ze Stanami Zjednoczonymi, które zaoferował jeszcze przed ogłoszeniem przez prezydenta USA Donalda Trumpa tzw. taryf wzajemnych. Modi zmierza do zawarcia bilateralnej umowy jeszcze w 2025 r., przewidując wartość wymiany towarowej w wysokości 500 mld dol., co miałoby zmienić politykę handlową Waszyngtonu wobec Delhi.
Nowe otwarcie i szansa na umowę Indie–UE
Negocjacje Unii Europejskiej z Indiami odnośnie do umowy handlowej mają długą historię. Rozpoczęły się w 2007 r. i z powodu rozbieżnych stanowisk stron utknęły w miejscu po sześciu latach i 12 rundach spotkań. Na szczycie UE w 2020 r. zdecydowano o podjęciu dialogu z Delhi na temat handlu i inwestycji, co doprowadziło do ustanowienia Rady ds. Handlu i Technologii UE–Indie (TTC). Fakt ten ogłosiła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas jej pierwszej wizyty w Indiach w kwietniu 2022 r. Celem działań stało się zwiększenie współpracy dwustronnej szczególnie w zakresie przemysłu i technologii oraz pobudzenie dwustronnego handlu i inwestycji. W czerwcu 2022 r. wznowione zostały także negocjacje w sprawie umowy o wolnym handlu i oddzielnie dotyczące umowy o ochronie inwestycji. W lutym 2025 r. przewodnicząca KE wraz z 22 komisarzami złożyła bezprecedensową wizytę w Indiach, określając negocjowane porozumienie jako „największą tego typu umową na świecie”. Wskazała też półprzewodniki, sztuczną inteligencję i czyste technologie, w tym zielony wodór, jako obszary obiecującej współpracy. Obie strony wyraziły wolę zawarcia układu o wolnym handlu do końca 2025 r.
Zobacz również:
Niemcy chcą bliżej współpracować z Indiami
Układ z pewnością zwiększyłby wymianę handlową między dwoma stronami. Główne indyjskie towary eksportowane do UE, takie jak ubrania, stal, produkty naftowe, maszyny elektryczne i produkty farmaceutyczne, stałyby się bardziej konkurencyjne. A zniesienie barier w handlu mogłoby kreować popyt na indyjskie chemikalia i diamenty. Eksport usług, takich jak telekomunikacja, usługi biznesowe i transportowe, również mogłyby odnotować znaczny wzrost. Założeniem negocjacyjnym UE jest wyeliminowanie indyjskich taryf na ponad 95 proc. swojego eksportu, w tym wrażliwych produktów rolnych i samochodów. Delhi chce otworzyć tylko około 90 proc. swojego rynku, chciałoby jednak chronić swoje rolnictwo, w którym pracuje niemal połowa indyjskiej siły roboczej. Sprzeciwia się także stosowaniu unijnego rozporządzenia w sprawie wylesiania i degradacji lasów (EUDR), bo produkty będące tego efektem miałyby być wykluczone z rynku UE. Indie traktują także graniczny podatek węglowy CBAM – mający obowiązywać od 2026 r. – nakładający opłaty na import towarów wysokoemisyjnych (np. stal, aluminium i cement) do UE jako barierę pozataryfową i chciałyby jej zawieszenia. Unia wykazała się pewną elastycznością w zakresie regulacji klimatycznych w rozmowach o wolnym handlu z krajami Mercosur, więc Delhi liczy na podobne ustępstwa. Zabiega także o łatwiejszy dostęp do rynku UE dla wykwalifikowanych specjalistów, co mogłoby być korzystne dla obu stron.
Odbyło się już 10 rund rozmów między Indiami a Unią Europejską, jednak kluczowych kwestii spornych nie udało się rozwiązać. Katalizatorem może stać się polityka amerykańska, która wnosi dużą dozę niepewności i nieprzewidywalności w globalnym handlu. Strony umowy coraz bardziej przychylają się więc do podejścia o charakterze etapowym. Oznacza ono najpierw zawarcie umowy w obszarach, gdzie nie ma większych rozbieżności. W ten sposób i Indie, i UE mogłyby, chociaż w części, szybko zacząć odnosić z tego korzyści, co służyłoby większej otwartości w rozwiązywaniu istniejących kwestii spornych.