Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

więcej publikacji autora Piotr Rosik

Po co społeczeństwu gra o status

Gry o status tworzą hierarchie, które zawsze wprowadzają pewien porządek w życie społeczne, a porządek zawsze jest lepszy niż chaos – przekonuje Toby Stuart w książce „Anointed”.
Po co społeczeństwu gra o status

Okładka książki

Bentley. Apartament w centrum Warszawy. Willa nad morzem. Wakacje cztery razy w roku – a to na Malediwach, a to w Szwajcarii czy w jakimś innym egzotycznym miejscu. Szafa wypełniona ubraniami światowych marek dostępnych tylko w najdroższym domu handlowym – Vitkac. Oto marzenie i cele życiowe wielu. A gdy już to osiągną, czują się zwycięzcami. Zwycięzcami w grze o status.

Status społeczny od zawsze bowiem miał znaczenie. I dla wielu walka o to, aby był jak najwyższy staje się wielkim ciężarem. Jak powstają i działają hierarchie społeczne budowane głównie na stanie posiadania? W jaki sposób rodzi się prestiż, jak jest dystrybuowany? Czemu nie są cenione rzeczy bardzo dobrej jakości, tylko cenione te z odpowiednią metką? Czemu pacjenci oceniają lekarza nie według jego skuteczności, tylko według dyplomów wiszących na ścianie? Na te wszystkie i wiele innych pytań stara się odpowiedzieć Toby Stuart w książce „Anointed: The Extraordinary Effects of Social Status in a Winner-Take-Most World” (Simon & Schuster, 2025).

Toby Stuart jest profesorem nadzwyczajnym w dziedzinie administracji biznesu w Haas School of Business, University of California Berkeley. Wcześniej wykładał na Uniwersytecie Harvarda, Uniwersytecie Columbia oraz Uniwersytecie Chicago. Opublikował dziesiątki prac naukowych na temat statusu społecznego i dynamiki relacji społecznych. Przez wiele lat był redaktorem działu innowacje w czasopiśmie „Management Science”, a także redaktorem „American Journal of Sociology” i „Administrative Science Quarterly”. Zasiada w radach nadzorczych kilku spółek.

Siła porządkująca społeczeństwo

Dlaczego obraz znanego malarza, którego dzieła wiszą w muzeach, jest tysiąc razy droższy, niż równie dobry obraz jego ucznia (Stuart zaczyna swoją arcyciekawą narrację od fascynującej historii pewnego obrazu Rembrandta)? Co sprawia, że wybrana restauracja jest modna, choć trudno się w niej najeść, kupując za setki dolarów dania, które trudno znaleźć na wielkim białym talerzu? Czemu znany i polecany prawnik zarabia krocie, a równie dobry, ale nieznany, wyciąga ledwie kilka średnich krajowych pensji?

Jak uratować merytokrację

Odpowiedź brzmi: za tym wszystkim stoi niewidzialna siła, która ma wielki wpływ na jednostki oraz na całe społeczeństwa i narody. To gra o status. Czy gry o status są złe? A może dobre? A może neutralne? W „Anointed” – co można przetłumaczyć jako „Namaszczeni” – Stuart przekonuje, że gry o status tworzą hierarchie, które zawsze wprowadzają pewien porządek w życie społeczne, a ten zawsze jest lepszy niż chaos. Bez hierarchii – zdaniem Stuarta – brak społecznego zaufania zatrzymałby rozwój gospodarczy. „Obecność hierarchii bazujących na statusie często przyczynia się do powstawania okoliczności, w których czujemy pewność, że ludzie dotrzymają słowa w kontaktach z nami” – uważa Stuart.

Zjawisko to znają zapewne wszyscy, którzy robili biznes – w niektórych branżach posiadanie Rolexa na nadgarstku jest wręcz niezbędnym warunkiem do rozpoczęcia rozmowy. Niektórym może się to wydawać dziwne, ale tak jest. Zaufanie powinno wynikać z tego, że ktoś jest po prostu dobrym człowiekiem, niezależnie od tego, na którym szczeblu majętności się stoi. Społeczeństwo bardziej ufa jednak tym, którzy mają dużo, niż tym, którzy mają mało. I dlatego ci z dołu drabiny mają mniej szans życiowych i biznesowych. Dlatego często tkwią w zaklętym kręgu, z którego trudno się wydostać by rozpocząć wspinaczkę w górę.

Stuart może irytować wielu, szczególnie tych z wysoką wrażliwością. „Hierarchie społeczne implikują nierówność, ponieważ największa ilość zasobów prawie zawsze płynie do osób na szczycie. Może nie jest to sprawiedliwe, ale te hierarchie oferują wyraźną korzyść, zapobiegając niekończącym się konfliktom o to, komu co się należy” – tłumaczy. Czy ma rację? Trudno o jednoznaczną odpowiedź.

Autorowi „Anointed” trzeba przyznać, że nie idealizuje statusu samego w sobie. Stwierdza: „Status jest trochę magiczny. Ale jest też głęboko wadliwy. Z jednej strony umożliwia niechaotyczne życie społeczne i sprawia, że nasze indywidualne drogi ziemskie są mało kłopotliwe, ale jednocześnie stwarza głębokie problemy poprzez utrwalanie nierówności i skłanianie do błędnej alokacji wysiłków i zasobów”.

Interesującą filozoficzną wręcz konstatacją Stuarta jest to, że status jest zjawiskiem społecznym. W jego ramach uzyskujemy szacunek i uznanie, jakie nam okazują inni ludzie, jeśli dochodzą do wniosku, że nam się należą. Ale to, co czyni status wyjątkowym, to fakt, że istnieje on tylko w relacji w stosunku do innych. Nie można osiągnąć statusu w pojedynkę, zawsze musi być druga strona. Status żyje wtedy, gdy ktoś go uznaje. Ba, właściwie musi istnieć też trzecia strona – która jest tłem, która ma niższy status, która przegrała grę o status.

„Gdziekolwiek jesteśmy w środowisku społecznym, zanurzamy się w gęstej, wirującej chmurze ocen związanych ze statusem. Każdy z nas jest przedmiotem ciągłych ocen, a my nieustannie osądzamy innych, oceniając ich cechy i działania oraz to, jak dobrze spełniają oczekiwane normy społeczne. Podczas każdego spotkania oceniamy uśmiechy, zachowanie, ubiór, pewność siebie, pokorę, zdolności, życzliwość, cierpliwość innych osób – wszystko, co tylko przychodzi nam do głowy. Na podstawie tych ocen decydujemy, ile szacunku im okazać i na ile zasługują na szacunek w porównaniu z innymi osobami, w tym nami samymi” – napisał Stuart.

Nierówności zagrożeniem dla globalnego pokoju?

Autor dzieli się też z czytelnikami swoją fascynacją statusem. Podkreśla, że gra o status jest w nas głęboko zakorzeniona. Już dwuletnie dzieci wykazują oznaki chęci formowania hierarchii, a w starszym wieku potrafią rozpoznać, kto wśród rówieśników ma większy wpływ na innych, kto jest silniejszy społecznie, kto jest zamożniejszy niż pozostałe dzieci. To może świadczyć o tym, że wrażliwość homo sapiens na status jest zakorzeniona w samej ewolucji i jest głęboko potrzebna gatunkowi.

Status to zatem nie tylko osobiste osiągnięcia, pochodzenie czy Bentley w garażu wielkiej willi. Status jest kształtowany również przez znajomych, przez kręgi, do których należymy, przez dłonie, które ściskamy, przez miejsca, do których chodzimy na drinka. Jest kształtowany nie tylko przez metki na naszych ubraniach, ale też przez obrazy wiszące na naszych ścianach.

Prestiż się mnoży, sukces rodzi sukces

Jedna z najważniejszych prawd o życiu społecznym i o statusie brzmi: prestiż się mnoży. Im więcej statusu posiadamy, tym więcej możemy go mieć. Ludzie na szczycie hierarchii społecznej często uzyskują dostęp do lepszych możliwości rozwoju, awansów zawodowych, propozycji inwestycyjnych. Gdy dana osoba jest postrzegana jako członek elity, jest też postrzegana jako postać, której zdanie się liczy, której praca jest cenna. Dzięki temu łatwo jej zdobyć jeszcze większe uznanie.

To właśnie ten proces, ten mechanizm nazywany jest „namaszczeniem”. Gdy stajesz się członkiem elity o wysokim statusie, jesteś niczym „namaszczony” – jak niegdyś Salomon na króla w jerozolimskiej świątyni. Gdy artysta o wysokim statusie wpada na jakiś nowatorski pomysł i rozpoczyna serią innowacyjnych lub obrazoburczych dzieł dyskusję w środowisku, otwiera sobie również możliwości kształtowania nowego trendu w sztuce, a takich możliwości nie ma nawet najzdolniejszy student ASP. To artysta „namaszczony” skieruje wzrok publiczności tam, gdzie on chce. Student ASP może co najwyżej na chwilkę przyciągnąć swoją pracą wzrok znajomego czy osoby odwiedzającej galerię (jeśli uda mu się jakimś cudem wystawić tam swoje dzieła).

„Namaszczenie” nigdy nie jest statyczne. To jest moc, to jest dar, który przechodzi z człowieka na człowieka. Ci którzy są „namaszczeni” mają możliwość „namaszczania” innych, najczęściej muszą to robić publicznie, uznając ich status poprzez zachwyty, pochwały, recenzje, nagrody, rekomendacje lub rankingi. Taki gest, wykonany przez „namaszczonego”, ma wymiar niemal religijny – może ratować kariery, otwierać drzwi i przeobrażać całe dziedziny nauki czy sztuki.

Stuart określa taki gest mianem The Big Shift – Wielkiej Zmiany. Chodzi o czynność polegającą na określaniu wartości przedmiotu nie poprzez ocenę jego własnych, wewnętrznych zalet i wartości, ale raczej poprzez oparcie się na prestiżu osób, grup lub organizacji z nim związanych. Innymi słowy, to „namaszczenie” to definiowanie wartości czegoś w kategoriach tożsamości czy to osoby lub organizacji, czy to grupy związanej z tym czymś, a nie w kategorii zalet. Upraszczając: słaby malarz, który nie ma dobrego warsztatu, może zostać „namaszczony” z jakichś powodów (np. ideologicznych) przez znanego kolekcjonera czy właściciela najznamienitszej galerii, i w ten sposób wejdzie do grona cenionych artystów oraz odniesie sukces w wymiarze zawodowym i materialnym.

Sukces się kumuluje i sukces rodzi sukces. Ci, którzy są już na górze drabiny z łatwością uzyskują więcej, podczas gdy znajdujący się na jej dole mają pod górkę i przez to uważają często, że nadrobienie dystansu jest niemal niemożliwe.

Program Stiglitza dla Ameryki

Ten proces „namaszczania” buduje w ten sposób hierarchie. Czy są one sprawiedliwe? Stuart odpowiada, że jest to nieważne, bowiem istotne jest to, że mają funkcję utrzymywania (s)pokoju społecznego. Uważa, że pomagają zapobiegać sporom, zanim te w ogóle powstaną. Ostrzega również, że bez tej całej konstrukcji wspartej na statusie, społeczeństwo trawiłby rak braku zaufania – strach przed oszustami – i zamiast współpracy pojawiałby się wciąż konflikt.

Chodzi też o to, że jeśli osoba „namaszczona” dokona oszustwa czy jakiegoś wykroczenia, to po prostu traci reputację, a więc i status. Ponieważ większość ludzi wysoko postawionych zdaje sobie z tego sprawę, to unikają niewłaściwych zachowań. Hierarchie oparte na statusie sprawiają, że uczciwość i niezawodność stają się najrozsądniejszą oraz najbardziej opłacalną ścieżką w życiu prywatnym, zawodowym i społecznym, co tłumaczy Stuart.

Jaka jest cena za spokój

Stuart wskazuje, że gra o status i hierarchie chroni całe wspólnoty społeczne przed rozpadem. Owszem, większość ludzi opowiada się za równością wszystkich wobec prawa, ale rzeczywistość życia społecznego jest bardziej skomplikowana. Nierówności niosą ze sobą funkcję stabilizującą społeczności, bo są sygnałem co się komu należy i przez to gaszą zarzewia tych sporów. Przekonuje zatem, że dzięki temu grupy społeczne nie tracą czasu i energii na konflikt, tylko mogą iść dalej zjednoczone i realizować wyższe cele. Ostrzega też przed tym, że gdyby zaś pojawiła się możliwość konkurowania każdego z każdym, to wytworzyłby się chaos zasysający społeczną energię.

Za ten spokój społeczeństwo płaci jednak wysoką cenę. Jest nią to, że elity przejmują lwią część zasobów. Pozwalają im na to mechanizmy gry o status, a i sami ich członkowie po prostu się o to starają. Niesprawiedliwe? No cóż, utyskiwanie na ten mechanizm nie sprawi, że on zniknie, tak jak i ignorowanie hierarchii nie sprawi, że ona też zniknie. Stuart przekonuje, że prawda jest taka, iż nierówności chronią świat społeczny przed rozpadem, przed pogrążeniem się w chaosie.

Dynamika zjawisk okalających grę o status jest potężna i rozchodzi się po całym życiu społecznym oraz gospodarczym, a to ma dalekosiężne skutki. Przykłady? „Namaszczone” marki nie zawsze są najlepsze jakościowo. Są „namaszczone”, bo wybrali je „namaszczeni” – to logiczne. W ten sposób wybory konsumenckie stają się mniej kwestią doskonałości czy jakości wykonania produktu, a bardziej kwestią przynależności czy aspiracji.

Jednym z najsłynniejszych przykładów mechanizmu „namaszczania” było ocenianie win przez Roberta M. Parkera Jr., jednego z najbardziej wpływowych krytyków tego trunku. Każdego roku wydaje on – uważnie śledzony przez wszystkich – przewodnik, w którym ocenia wina. Po takim werdykcie na butelkach pojawiają się nalepki, które windują w górę ceny trunku. Konsumenci kierują się recenzjami Parkera. I przeważnie przepłacają, bo w o wiele niższych cenach dostępne są równie dobre wina – one jednak nie mają na butelkach nalepki z nazwiskiem Parkera.

Te efekty są wzmacnianie przez panującą właściwie od zawsze niepewność. Skłania ona większość członków społeczeństwa do polegania na istniejących hierarchiach, do ufania wyborom tych, którzy są „namaszczeni”. To zjawisko jest w dzisiejszym świecie potęgowane przez media społecznościowe i internet – uwaga mas skupia się jeszcze łatwiej na „namaszczonych” zwycięzcach, niż kiedyś.

Autor „Anointed” uważa, że w tak skonstruowanym świecie szczęście odgrywa zaskakująco dużą rolę. Błahe zdarzenie może uruchomić windę, która wynosi jakąś osobę wysoko, aż doznaje ona „namaszczenia”. Świat zna wiele przykładów „karier z przypadku”, gdy ktoś kogoś poznał z „namaszczonym” lub gdy „namaszczony” zachwycił się dziełem nieznanego artysty itd.

Nierówności są wyborem politycznym

Niestety, niektórzy już przez samo urodzenie w ramach danej rasy mają pod górkę. W jednym z badań naukowcy wysłali 5000 fikcyjnych CV w odpowiedzi na oferty pracy w Bostonie i Chicago. Połowa kandydatów miała imiona i nazwiska brzmiące „biało”, jak Molly Smith czy John Baker. Druga połowa miała nazwiska brzmiące „czarno”, jak Shanice Robinson czy Tyrone Washington. Pomimo identycznej treści CV to osoby z „białymi” imionami i nazwiskami otrzymały o 50 proc. więcej zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne niż te z „czarnymi”.

A czy „namaszczeni” ze szczytu drabiny żyją sobie spokojnie i w szczęściu? Stuart odpowiada, że co to to nie. Zaznacza też, że zazwyczaj w trakcie wspinaczki niosą oni ze sobą ciężki psychologiczny bagaż, a gdy już osiągną wysoki status, to często staje się on źródłem nie tylko dumy, ale i niepokoju, a nawet często wyrzutów sumienia. Uważa, że najrozsądniejszą postawą jest przyjęcie wysokiego statusu z pokorą i postrzeganie go jako odpowiedzialne zadanie w służbie dobra wspólnego.

Czy ktoś lub coś może nieco zmienić reguły gry o status? Stuart pokłada nadzieję w… sztucznej inteligencji. Uważa, że algorytmy pozbawione ludzkich uprzedzeń i kodów kulturowych mogą wprowadzić nieco pozytywnego zamieszania. Szkoda tylko, że autor tak mało pisze o tej koncepcji, nie jest w tym do końca przekonujący.

Ale co jest najstraszniejsze? To, że po przeczytaniu tej fascynującej i świetnie napisanej książki można dojść do wniosku, że wszyscy praktykujemy pewną formę snobizmu jako konsekwencję życia w społeczeństwie, nawet jeśli nie wszyscy jesteśmy tego świadomi. Rzeczywiście, wszyscy mamy jakieś uprzedzenia, wydajemy osądy i podejmujemy decyzje, opierając się na statusie społecznym – swoim lub innych. „Takie zachowanie ma ogromne konsekwencje dla nas samych i innych, często prowadząc do rezultatów, które mogą obrażać nasze poczucie sprawiedliwości. Nie da się naprawdę zrozumieć współczesnej gospodarki i społeczeństwa bez docenienia tego, jak dynamika związana z namaszczeniem nieustannie działa w tle, kształtując nasze wybory i ich skutki” – podsumowuje Stuart.

Okładka książki

Tagi


Artykuły powiązane

Jak walczyć z nierównościami nad Wisłą

Kategoria: Polityka fiskalna
Polska zbyt mocno koncentruje się na redystrybucji, zaniedbując predystrybucję, czyli działania zapobiegające powstawaniu nierówności – przekonują Jakub Sawulski, Michał Brzeziński i Paweł Bukowski w książce „Nierówności po polsku”.
Jak walczyć z nierównościami nad Wisłą

Nowe dowody na przestrzenne nierówności płacowe w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej

Kategoria: Społeczeństwo
Nierówności przestrzenne stały się jednym z głównych przedmiotów troski polityków w znacznej części rozwiniętego świata, zmuszającym rządy do podjęcia w ostatnich latach szeregu działań w tym zakresie. W niniejszym artykule przedstawiamy dowody wykazujące, że wbrew obiegowym opiniom nierówności przestrzenne podążały inną ścieżką w Ameryce Północnej i w Europie – w analizowanych państwach europejskich nierówności się zmniejszyły. Podkreślamy, że przestrzenne nierówności płacowe nie stanowią głównej przyczyny nierówności dochodów narodowych.
Nowe dowody na przestrzenne nierówności płacowe w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej

Nic co ludzkie nie będzie nam obce

Kategoria: Sektor niefinansowy
Każdego ranka, gdy smartfon budzi nas i dostarcza spersonalizowane wiadomości oraz prognozę pogody na podstawie naszej lokalizacji, wchodzimy w interakcję z AI. Zadajemy pytania Siri lub Alexii, które stały się codziennymi kompankami, jednocześnie ufając, że Google Maps zrobi dla nas analizę ruchu ulicznego w czasie rzeczywistym, aby zaplanować jak najszybszą trasę do pracy. Spotify dobiera muzykę zgodnie z naszymi wcześniejszymi preferencjami, a Chat GPT, na naszą prośbę redaguje tekst wiadomości, którą mamy zamiar wysłać e-mailem. W końcu sprawdzamy konto bankowe i nawet nie zastanawiamy się, jak działają aplikacje chroniące nas przed oszustwami i oferujące spersonalizowane porady finansowe.
Nic co ludzkie nie będzie nam obce