Globalna R*
Kategoria: Polityka pieniężna
Profesor ekonomii, doradca prezesa NBP
więcej publikacji autora Leon Podkaminer(@Getty Images)
W dłuższym okresie (1996–2024) średnioroczny wzrost PKB Niemiec wyniósł 1,2 proc. W tym samym okresie wzrost PKB całej strefy euro (bez Niemiec) wyniósł 1,6 proc. (co też nie jest wynikiem imponującym). Ewidentnie pod względem dynamiki PKB Niemcy od dłuższego czasu są „chorym człowiekiem strefy euro” (a raczej jednym z jej bardziej chorych członków).
Obecna słabość gospodarki niemieckiej jest często tłumaczona czynnikami strukturalnymi, takimi jak np. biurokratyczne przeregulowanie życia gospodarczego (w tym motywowane względami ochrony środowiska), nadmierna specjalizacja (przemysł motoryzacyjny), błędna polityka w zakresie wytwarzania energii (rezygnacja z elektrowni jądrowych) itp. Ostatnio – także odcięciem od dostaw taniego gazu i ropy z Rosji. Niektórzy komentatorzy przywołują też wpływ niekorzystnych tendencji demograficznych i kadrowych. Wreszcie pojawia się kwestia wzmożonej ekspansji wysoce konkurencyjnego eksportu z Chin.
Powyższe zjawiska najprawdopodobniej negatywnie oddziałują na gospodarkę niemiecką. Łącznie – mają one uzasadniać tezę o postępującej utracie jej konkurencyjności. Teza ta wydaje mi się jednak raczej mylna. Na rynku międzynarodowym gospodarka Niemiec jest nadal niebywale konkurencyjna. W szczególności odnosi się to do jej sektora przemysłowego.
Zobacz również:
Kierunki zmian strukturalnych w gospodarce Niemiec
Siła Niemiec: gigantyczne nadwyżki na rachunku obrotów bieżących
Wszystkie wyżej wymienione czynniki strukturalne, drożejąca energia, wzmożona konkurencja azjatycka itd. nie zmniejszyły zdolności do generowania gigantycznych nadwyżek w handlu towarami oraz, w konsekwencji, nadwyżek na rachunku obrotów bieżących (wykres poniżej). Dowodzi to nieprzeciętnie wysokiej konkurencyjności gospodarki Niemiec wobec reszty świata.
Zwraca uwagę to, że w latach 1991–2001 występowały niewielkie deficyty bilansu obrotów bieżących. Przypuszczalnie fakt ten odzwierciedla przede wszystkim nadzwyczajne okoliczności związane z integracją (i odbudową) landów odziedziczonych po NRD.
Przejście od niewielkich deficytów do szybko rosnących nadwyżek dokonało się około 2003 r. Rozpoczęto wtedy wdrażanie całego pakietu reform (tzw. Agendy 2010). Te koncentrowały się na „uelastycznianiu” rynku pracy, redukcji wielu przywilejów socjalnych i systemowym ograniczaniu deficytu finansów publicznych. Ważnym skutkiem (a zarazem osiągniętym celem) Agendy 2010 była obniżka kosztów pracy i poprawa cenowej konkurencyjności wobec unijnych partnerów handlowych (wykres poniżej).
Postępująca od 2003 r. obniżka realnych jednostkowych kosztów pracy względem partnerów handlowych osiągnięta została m.in. przez spadek płacy realnej w samych Niemczech (w latach 2002–2007 średnia płaca realna obniżała się systematycznie, średniorocznie o 0,3 proc.). Warto zauważyć, że dopiero po 2019 r. realny jednostkowy koszt pracy w Niemczech względem partnerów handlowych powrócił do poziomu z końca lat 90. XX w.
Poprawa konkurencyjności płacowej miała oczywisty związek z szybko rosnącą ekspansją eksportu (przy ograniczonym wzroście importu) i z narastaniem nadwyżek na rachunku bieżącym bilansu płatniczego.
Dodatkowym impulsem proeksportowym okazała się wspólna waluta europejska. Przed wprowadzeniem euro „słabsze” waluty obszaru krajów członkowskich dość swobodnie dewaluowały się względem marki niemieckiej. Dotyczy to zwłaszcza systematycznie dewaluującego się włoskiego lira (w 1974 r. marka niemiecka warta była ok. 200 lirów, w końcu lat 90. XX w. było to ok. 1000 lirów). Dzięki temu produkty europejskich partnerów Niemiec z powodzeniem konkurowały wtedy z produktami niemieckimi, także na rynkach krajów trzecich. Po wprowadzeniu euro dewaluacja przywracająca konkurencyjność stała się niemożliwa. Dodało to dodatkowego animuszu eksportowi Niemiec – kosztem gospodarek partnerskich, zwłaszcza Włoch. Fakt ten jest odzwierciedlony pogarszaniem się salda rachunku obrotów bieżących całej strefy euro (bez Niemiec, wykres poniżej). Zauważmy, że początkowo strefa euro (z wyłączeniem Niemiec) generowała nadwyżki. Malały one jednak równolegle do powiększania się nadwyżek Niemiec. Warto pamiętać, że strefa euro obejmuje także kraje gospodarczo ściśle zintegrowane, również płacowo, z Niemcami: Austrię i Niderlandy. One także odnotowywały nadwyżki. Do 2008 r. łączny deficyt pozostałych krajów strefy euro –w tym zwłaszcza jej południowej flanki – wzrastał więc bardziej, niż sugeruje to poniższy wykres.
Po 2008 r. (tj. po globalnym kryzysie finansowym i gospodarczym) wzrost nadwyżek spowolnił. Da się to przypisać recesyjnym – kryzysowym i pokryzysowym – tendencjom w gospodarce światowej. Powtórne, po 2009 r., „załamanie” eksportu i znaczące zmniejszenie nadwyżki na rachunku bieżącym miało miejsce w czasie pandemii COVID-19. Zwraca jednak uwagę to, że owe „załamania” i tak charakteryzują się gigantycznymi nadwyżkami (blisko 180 mld euro na rachunku obrotów bieżących w 2022 r.). Nawet w warunkach ostrego kryzysu globalnego gospodarka Niemiec pozostawała więc niebywale konkurencyjna wobec reszty świata (i wobec swych partnerów ze strefy euro).
Od 2011 r. kraje strefy euro podążają drogą Niemiec
Od 2003 r. szybko rozwierały się „nożyce” pomiędzy nadwyżką rachunku bieżącego Niemiec a (łącznym) deficytem rachunku bieżącego pozostałych krajów strefy euro. Konsekwencjami tej tendencji były rosnące wierzytelności zagraniczne podmiotów (w tym banków) niemieckich i rosnące zadłużenie zagraniczne podmiotów gospodarczych (w tym banków) pozostałych krajów członkowskich strefy euro. Aż do wybuchu globalnego kryzysu finansowo-gospodarczego w 2008 r. sytuacja ta nie budziła niepokoju, także z uwagi na niskie stopy procentowe i powszechną obfitość dostępnego kapitału (w dużej części spekulacyjnego).
Zobacz również:
„Mitteleuropa” – nadal aktualna niemiecka strategia gospodarcza
Wybuch globalnego kryzysu oraz następujący po nim kryzys zadłużenia w strefie euro (2009 r.) położyły kres praktyce łatwego zadłużania się podmiotów gospodarczych krajów partnerskich Niemiec. Miało to konsekwencje i dla Niemiec, i dla ich partnerów. Ci ostatni stanęli przed koniecznością wypracowywania nadwyżek handlowych (i na rachunku obrotów bieżących). Oznaczało to m.in. przejęcie „niemieckich” praktyk w odniesieniu do kształtowania płac. W warunkach recesji, od 2011 r. w krajach partnerskich Niemiec miał miejsce proces tzw. wewnętrznej dewaluacji („internal devaluation”), który prowadził do ograniczenia wzrostu płac (albo nawet ich obniżki), a także do stopniowego ograniczania konkurencyjnej przewagi Niemiec. Dla tego państwa oznaczało to jednak powrót konkurencji ze strony krajów partnerskich (oraz zmniejszenia skali nadwyżek, co jest widoczne na wykresie powyżej).
Wybuch globalnego kryzysu oraz następujący po nim kryzys zadłużenia w strefie euro (2009 r.) położyły kres praktyce łatwego zadłużania się podmiotów gospodarczych krajów partnerskich Niemiec
Warto przypomnieć, że w latach 2009–2011 dokonywała się transformacja części nadmiernych długów obciążających sektory prywatne w długi publiczne poszczególnych krajów. Częściowe „upublicznienie” niespłacalnych długów prywatnych dość niepostrzeżenie dało początek praktyce obwiniania polityki fiskalnej – tj. sektora publicznego – za zaistniały kryzys. Polityka fiskalna krajów najbardziej zadłużonych (tzw. krajów PIGS: Portugalii, Włoch, Grecji i Hiszpanii, a dodatkowo także Irlandii) została objęta „nadzorem” sprawowanym przez ECB, IMF i Komisję Europejską. Pokłosiem kryzysu stał się kolejny Pakt fiskalny (2012 r.). Istotą paktu jest „wzmocnienie” wymogu prowadzenia odpowiedzialnej polityki fiskalnej.
Narzucanie polityki minimalizującej deficyty finansów publicznych miało prawdopodobnie ułatwić wypracowywanie nadwyżek na rachunku obrotów bieżących i umożliwić regulowanie zagranicznego zadłużenia krajów partnerskich wobec Niemiec. Nie jest też wcale przypadkiem, że „duch” tego Paktu (oraz wcześniejszych traktatów dotyczących finansów publicznych krajów członkowskich UE) całkowicie odpowiada poglądom i praktykom polityki gospodarczej od dawna dominującym w Niemczech. W tym kraju poważnie hołduje się doktrynie „czarnego zera”, rozumianej jako postulat prowadzenia polityki skutkującej zrównoważonym (a nawet lekko dodatnim) saldem finansów publicznych.
Zobacz również:
Szanse i wyzwania cyfryzacji w gospodarce Niemiec
Tendencję do wypracowywania nadwyżek fiskalnych w Niemczech prezentuje poniższy wykres. Jak widać, w latach 2012–2019 odnotowano pokaźne nadwyżki fiskalne. Tylko w okresach kryzysowych (2008–2011 oraz po 2020 r.) finanse publiczne Niemiec musiały wykazywać deficyt – pomimo najlepszych chęci rządu Niemiec dążącego do zachowania równowagi fiskalnej nawet w obliczu głębokiego załamania gospodarczego. Finanse publiczne pozostałych krajów strefy euro (traktowanych łącznie) reagowały na kryzysy o wiele mocniej. Nawet w okresach względnie dobrej koniunktury, w krajach tych występowały też znaczące deficyty. Czasami uważa się, że kraje strefy euro (poza Niemcami) zawiniły, nie wykorzystując dobrej koniunktury dla „sanacji” finansów publicznych. Nie uwzględnia się przy tym tego, że dobra koniunktura mogła być właśnie zasługą zaistniałych deficytów fiskalnych. Skuteczna realizacja programu „sanacji” finansów publicznych mogła wręcz zniweczyć wzrost gospodarczy.
Słabość gospodarki Niemiec jest pochodną jej siły
„Cnoty” Niemiec – dążenie do równowagi budżetowej (i ogólnie większa niż gdzie indziej dyscyplina fiskalna) oraz rzekomo „sprzyjająca gospodarce”, oszczędna polityka płacowa – nie zostały wynagrodzone. Wzrost gospodarczy jest w Niemczech słabszy niż ogólnie w strefie euro. Średniorocznie w okresie 1996–2024 PKB Niemiec wzrastał o 1,2 proc. wobec ok. 1,6 proc. dla całej strefy euro (z wyłączeniem Niemiec). Okazuje się, że wzrost gospodarczy w tym kraju w dużym stopniu jest efektem handlu zagranicznego (towarami i usługami). Średniorocznie handel zagraniczny generował w całym tym okresie 0,2 pkt proc. wzrostu PKB, a wzrost popytu krajowego (tj. przede wszystkim spożycia) – 1 pkt proc.
Gospodarcza siła Niemiec, reprezentowana przez gigantyczne nadwyżki handlowe, została zbudowana na restrykcyjnej polityce fiskalnej połączonej z restrykcyjną polityką płacową
Wkład popytu krajowego we wzrost w strefie euro (z wyłączeniem Niemiec) był zauważalnie wyższy. Średniorocznie wyniósł 1,7 pkt proc. (jednocześnie wkład handlu zagranicznego był ujemny i wyniósł minus 0,1 pkt proc.). Handel zagraniczny generował wzrost gospodarczy w strefie euro w dużo mniejszym stopniu niż w Niemczech.
Istotne są różnice w tempach wzrostu PKB i wkładach do nich handlu zagranicznego w okresach przed kryzysem 2009 r. i po nim (por. wykres poniżej).
W okresie poprzedzającym kryzys 2009 r. (lata 1996–2008) handel zagraniczny generował średnio aż 0,7 pkt proc. z 1,1 proc. wzrostu PKB Niemiec. Wzrost popytu krajowego (tj. głównie spożycia) generował jedynie 0,4 pkt proc. wzrostu. W tym samym okresie PKB strefy euro (z wyłączeniem Niemiec) wzrastał średnio o 2 proc., a wkład handlu był ujemny – wynosił minus 0,6 pkt proc. Wzrost popytu krajowego generował 2,6 pkt proc. wzrostu PKB.
W całym okresie pokryzysowym (2010–2024) średnioroczny wzrost PKB w Niemczech wyniósł 1,6 proc. wobec 2,6 proc. w strefie euro (z wyłączeniem Niemiec). Wkład handlu do wzrostu w Niemczech wyniósł 0,1 pkt proc. wobec 0,2 pkt proc. w pozostałych krajach strefy euro.
Ewidentnie cały okres od 1996 r. do 2024 r. dzieli się na dwa podokresy, zasadniczo różniące się rolą handlu w generowaniu wzrostu PKB. W podokresie pierwszym (przed 2009 r.) handel zagraniczny mocno wspomagał wzrost PKB w Niemczech, a hamował ten wzrost w strefie euro (z wyłączeniem Niemiec). W podokresie drugim (po 2009 r.) handel zagraniczny wspomagał umiarkowanie wzrost PKB tak w Niemczech, jak i w strefie euro (z wyłączeniem Niemiec).
Zobacz również:
Różnice w źródłach wzrostu PKB w dużym stopniu odzwierciedlają różnice w kształtowaniu się płac. Było to szczególnie widoczne w latach 1999–2008. W tym okresie w Niemczech ujawniały się efekty reformy rynku pracy skutkujące ograniczeniem wzrostu płac. W efekcie wkład zmian popytu krajowego (tj. praktycznie spożycia) do PKB był w tym okresie wyraźnie dodatni w krajach partnerskich Niemiec – i niski w Niemczech. Po 2009 r. wpływ handlu na PKB Niemiec zmalał radykalnie. Najprawdopodobniej dewaluacja wewnętrzna w krajach strefy euro (z wyłączeniem Niemiec) doprowadziła do wzmocnienia konkurencyjności tych krajów, utrudniając Niemcom wypracowywanie jeszcze wyższych nadwyżek handlowych. Oczywiście na różnice tempa wzrostu PKB wpływ musiały mieć także różnice w prowadzonych politykach fiskalnych.
Wnioski
Gospodarcza siła Niemiec, reprezentowana przez gigantyczne nadwyżki handlowe, została zbudowana na restrykcyjnej polityce fiskalnej połączonej z restrykcyjną polityką płacową. Ta ostatnia wydaje się akceptowana nie tylko przez elity polityczne, lecz także przez związki zawodowe.
Restrykcyjna polityka fiskalna wraz z restrykcyjną polityką płacową w naturalny sposób prowadzi do strukturalnego uwsteczniania się gospodarki (przejawiającego się np. niedorozwojem sektorów usługowych) oraz stagnacji spożycia (a także, jak się okazuje, inwestycji). W rezultacie wzrost gospodarczy Niemiec stał się uzależniony od powiększających się nadwyżek handlowych. Te ostatnie zależą jednak od utrzymania „dyscypliny płacowej i fiskalnej” – tj. od stagnacji popytu krajowego. Oraz od koniunktury zagranicznej.
Wypracowywanie nadwyżek handlowych staje się coraz trudniejsze i coraz bardziej ryzykowne. Gospodarka globalna nie jest w stanie bez końca (i bezkryzysowo) absorbować rosnących nadwyżek handlowych Niemiec (podobnie – Chin). W końcu pojawiają się siły przeciwstawiające się nadmiernej nierównowadze w handlu światowym. Dowodzi tego np. sukces prezydenta Donalda Trumpa, polityka jawnie wrogiego merkantylistycznej polityce partnerów USA. Co gorsza, „niemiecka choroba” podporządkowywania całej gospodarki potrzebom frontu eksportowego okazuje się zaraźliwa. Narzucona krajom strefy euro doktryna fiskalna oraz konieczność tzw. dewaluacji wewnętrznej są przepisem na słaby wzrost. Co więcej, niemiecko-unijna doktryna finansów publicznych i takaż doktryna zapewniania konkurencyjności kosztem płac (i spożycia) rykoszetem uderza w Niemcy. Przywrócenie konkurencyjności unijnych partnerów Niemiec zdaje się już odbywać także kosztem samych Niemiec.
Spadek eksportu do Niemiec zatrzymuje eksportową ekspansję Polski
Gospodarcza (a więc i polityczna) przyszłość Unii Europejskiej zależeć będzie od losów gospodarki jej najsilniejszego partnera – tj. Niemiec.
W XX stuleciu polityka Niemiec dwukrotnie zrujnowała Europę i same Niemcy przy okazji. Jest świadectwem dziejowego postępu, a tym razem może prowadzić do katastrofy „jedynie” gospodarczej.
Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP.
Artykuł pochodzi z 20. wydania kwartalnika „Obserwator Finansowy”- marzec-maj 2025 r.