Trendy w globalnych przepływach zagranicznych inwestycji bezpośrednich
Kategoria: Polityka fiskalna
(@Getty Images)
Koszty zmian klimatycznych są znaczące i cały czas rosną. Obejmują zarówno bezpośrednie straty ekonomiczne, jak również koszty związane z adaptacją i łagodzeniem skutków tych przemian. Konsekwencje dotyczą m.in. strat w rolnictwie, infrastrukturze, zdrowiu publicznym i wielu innych sektorach gospodarki.
Rosnące koszty życia
Zmiany klimatyczne i ich skutki w postaci m.in. susz, powodzi, fal upałów czy też rozprzestrzeniania się nowych szkodników, bezpośrednio wpływają na produkcję rolną. Coraz bardziej niestabilne warunki pogodowe prowadzą do niższych plonów, wyższych kosztów produkcji, a także wyższych cen produktów spożywczych. Jest to szczególnie dotkliwe dla osób o niższych dochodach, które przeznaczają większą część swojego budżetu na żywność. Wzrost cen żywności, która jest podstawowym składnikiem koszyka inflacyjnego, bezpośrednio przyczynia się do ogólnego wzrostu inflacji.
Wzrost globalnych temperatur prowadzi również do zwiększonego zapotrzebowania na chłodzenie w miesiącach letnich, zwłaszcza w regionach, takich jak np. Azja, gdzie rekordowe upały znacząco obciążyły infrastrukturę, czy też południowe stany USA. Chociaż teraz zimy mogą być łagodniejsze i tym samym zmniejszać zapotrzebowanie na ogrzewanie, to te oszczędności nie kompensują większego zużycia energii na chłodzenie w miesiącach letnich. Niektóre szacunki wskazują, że koszty netto energii dla konsumentów mogą zwiększyć się o 10 do 22 proc. Wyższe zapotrzebowanie na energię elektryczną może nadwyrężać infrastrukturę energetyczną, zwłaszcza w okresach największego zapotrzebowania, prowadząc do zwielokrotnienia kosztów produkcji i przesyłu, a w konsekwencji do wyższych cen dla konsumentów, a nawet do przerw w dostawach prądu. Wzrost kosztów energii o 10–22 proc. nie wpływa na wszystkich tak samo. Ludzie o niższych dochodach, często mieszkający w mniej efektywnych energetycznie budynkach i posiadający starsze urządzenia, są znacznie bardziej narażeni na tzw. „ubóstwo energetyczne”. Oznacza to, że muszą wybierać między ogrzewaniem/chłodzeniem a innymi podstawowymi potrzebami. Ryzyko przerw w dostawach prądu (blackoutów) również uderza najmocniej w osoby starsze, chore i te, które nie mają dostępu do alternatywnych źródeł energii, co dodatkowo może pogłębiać nierówności społeczne.
Ponadto częstsze i intensywniejsze ekstremalne zjawiska pogodowe – takie jak pożary, huragany czy gradobicia – prowadzą do wzrostu roszczeń ubezpieczeniowych i związanych z nimi wydatków. Przedsiębiorstwa ubezpieczeniowe nie nadążają za tym trendem, a ich model biznesowy, oparty na umiarkowanej liczbie katastrof, przestał być aktualny. Dla przykładu, w latach 2021–2024 składki ubezpieczeniowe dla właścicieli domów zwiększyły się w USA o 27 proc. w skali kraju, a w niektórych obszarach wysokiego ryzyka nawet podwoiły lub potroiły się; z kolei w latach 2020–2023 średnia wysokość składki ubezpieczeniowej wzrosła o ponad 30 proc. (13 proc. po uwzględnieniu inflacji). W Kalifornii, po pożarach w styczniu 2025 r., firma ubezpieczeniowa State Farm uzyskała zgodę władz stanowych na podwyżkę stawek o 17 proc.
Wzrost wydatków na ubezpieczenia i wycofywanie się prywatnych ubezpieczycieli z obszarów wysokiego ryzyka (np. Kalifornia, Floryda) sprawiają, że ubezpieczenie staje się niedostępne lub bardzo drogie. Obniża to wartość nieruchomości i pogłębia problemy z dostępnością cenową mieszkań. Mieszkańcy są zmuszeni do inwestowania w kosztowne modernizacje nieruchomości (np. okiennice antywiatrowe, podniesione fundamenty, ognioodporne dachy) lub do rozważenia relokacji z obszarów wysokiego ryzyka. Brak dostępnego i przystępnego ubezpieczenia na takich obszarach prowadzi do spadku wartości nieruchomości, ponieważ banki niechętnie udzielają kredytów hipotecznych na nieubezpieczone domy. To z kolei może uwięzić obywateli w tak zwanej „pułapce klimatycznej”, kiedy nie mogą zbyć swoich nieruchomości, nawet jeśli chcą przenieść się z zagrożonych obszarów. Taka sytuacja dotyczy wielu regionów na świecie, a wraz z postępującymi zmianami klimatu będzie obejmowała swoim zasięgiem, a także konsekwencjami, coraz więcej krajów.
Z kolei długoterminowe ryzyka klimatyczne, takie jak wzrost zachorowań związanych z klimatem (np. choroby przenoszone przez kleszcze i komary, problemy z układem oddechowym z powodu zanieczyszczeń, stres cieplny), odnoszą się nie tylko do bezpośrednich kosztów leczenia i obciążenia systemów opieki zdrowotnej, ale także do obniżonej produktywności w gospodarce. Powoduje to obciążenie zarówno budżetów indywidualnych gospodarstw domowych (koszty leków, terapii, opieki), jak i całej gospodarki poprzez spadek siły roboczej oraz zwiększone obciążenie dla publicznych systemów opieki zdrowotnej. World Economic Forum szacuje, że zmiany klimatu spowodują dodatkowe 14,5 mln zgonów i 12,5 bln dol. strat ekonomicznych do 2050 r.
Utracone dochody
Ekstremalne temperatury, zarówno upały, jak i mrozy, obniżają efektywność pracy w wielu sektorach. Badania wskazują, że optymalna temperatura dla ogólnogospodarczej produktywności wynosi około 13 stopni Celsjusza. Długotrwałe i powtarzające się spadki produktywności przekładają się na niższe płace i dochody gospodarstw domowych. Ogranicza to zdolność do oszczędzania i spowalnia ekspansję biznesu oraz tworzenie miejsc pracy. Spadek produktywności, wynikający z warunków klimatycznych (np. korki, awarie maszyn), oznacza, że do wytworzenia tej samej ilości dóbr i usług potrzeba więcej czasu i zasobów. To jest forma „ukrytej inflacji”, która niekoniecznie objawia się w cenach konsumenckich, ale w zwiększonych kosztach operacyjnych dla firm. Te wydatki są następnie przenoszone na konsumentów poprzez niższe płace, wyższe ceny końcowe lub mniejszą innowacyjność.
Zmiany klimatu stwarzają bezpośrednie ryzyko dla tradycyjnych źródeł utrzymania poprzez zmniejszoną efektywność pracy, produkcji i dochodów w takich sektorach, jak rolnictwo, budownictwo, turystyka, energetyka i infrastruktura. Produkcja żywności jest coraz bardziej zagrożona przez ekstremalne zjawiska pogodowe i rozprzestrzenianie się nowych szkodników – szacuje się przy tym, że jedna czwarta światowej siły roboczej jest zagrożona przez ekstremalne warunki klimatyczne. Oznacza to niepewność zatrudnienia, konieczność przekwalifikowania się lub nawet migrację w poszukiwaniu stabilniejszych warunków życia. Zwiększona migracja wewnątrz krajów i w skali międzynarodowej, spowodowana degradacją środowiska oraz utratą środków do życia, tworzy nowe obciążenia ekonomiczne. Migrujący często tracą swój majątek i kapitał społeczny, a społeczności przyjmujące mogą doświadczać napięć związanych z zasobami i infrastrukturą, zwłaszcza mieszkaniową.
Czy wiedza o zmianach klimatu wpływa na decyzje inwestorów indywidualnych?
Transformacja energetyczna i rozwój zielonej gospodarki tworzą także miliony nowych miejsc pracy. Według szacunków przejście na zrównoważone branże może wygenerować na całym świecie ponad 10 bln dol. w nowych i/lub przekształconych miejscach zatrudnienia. Do 2050 r. zielona transformacja ma stworzyć 300 mln nowych, „zielonych” stanowisk pracy. W USA, w latach 2022–2023, branża czystej energii wygenerowała prawie 150 tys. nowych miejsc zatrudnienia, przewyższając w tym zakresie sektor paliw kopalnych. Kluczowe jest jednak zapewnienie, że pracownicy będą posiadać odpowiednie „zielone umiejętności”. Obecnie edukacja klimatyczna jest często pomijana w globalnych działaniach na rzecz klimatu (mniej niż 1,3 proc. oficjalnej pomocy rozwojowej związanej z klimatem dotyczy edukacji). Nieskoordynowana transformacja klimatyczna może pozostawić w tyle tych, którzy nie są przygotowani na nowe wymagania rynku pracy, zwiększając tym samym nierówności (m.in. poprzez wzrost bezrobocia). Brak inwestycji w edukację klimatyczną i przekwalifikowanie oznacza, że wielu mieszkańców, zwłaszcza z regionów zależnych od paliw kopalnych, może zostać wykluczonych z korzyści płynących z zielonej gospodarki. Tak zwana „sprawiedliwa transformacja” staje się zatem nie tylko kwestią etyczną, ale i ekonomiczną koniecznością.
Koszty dla infrastruktury i finansów publicznych
Warto wziąć pod uwagę również fakt, że ekstremalne zjawiska pogodowe powodują ogromne szkody w kluczowej infrastrukturze publicznej, takiej jak drogi, mosty, systemy wodociągowe i kanalizacyjne. Na przykład w Stanach Zjednoczonych naprawa dróg utwardzonych może pochłonąć do 20 mld dol. do końca XXI w., a modernizacje dodatkowe 5,8–10 mld dol. Utrzymanie i poprawa infrastruktury wody pitnej to wydatek rzędu 625 mld dol. w ciągu 20 lat, a adaptacja systemów wodno-kanalizacyjnych to dodatkowe 448–944 mld dol. do 2050 r. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska odnotowała 32-proc. zwiększenie potrzeb finansowych systemów wodnych od 2015 r., częściowo z powodu starzejącej się infrastruktury i wcześniejszych zaniedbań.
Te ogromne wydatki obciążają i nadal będą obciążać budżety państwowe oraz lokalne, które są finansowane z podatków obywateli. Oznacza to, że mieszkańcy płacą za naprawy i modernizację infrastruktury poprzez wyższe podatki, opłaty za usługi publiczne lub także poprzez pogorszenie jakości tych usług. Wiele krajów przez lata zaniedbywało inwestycje w infrastrukturę, co doprowadziło do jej starzenia się i pogorszenia stanu. Zmiany klimatu działają jak swego rodzaju „odsetki” od tego „długu infrastrukturalnego”, zwiększając wydatki na naprawy i modernizacje. Mieszkańcy płacą zatem podwójnie: raz za wcześniejsze zaniedbania, a drugi raz za dodatkowe szkody spowodowane przez klimat. To podkreśla, że proaktywne inwestycje w odporną infrastrukturę są zazwyczaj znacznie tańsze niż reaktywne działania i naprawy.
Państwa Bliskiego Wschodu zwiększają inwestycje w energię odnawialną
Zmiany klimatu zagrażają stabilności finansowej samorządów, dla których podatki od nieruchomości są głównym źródłem dochodów. Z jednej strony podnoszą zapotrzebowanie na usługi (tj. reakcje na katastrofy, odbudowa), z drugiej strony erodują główne źródła dochodów (spadek wartości nieruchomości, migracje klimatyczne). To zmusza samorządy do trudnych wyborów: podnoszenia podatków dla pozostałych mieszkańców, ograniczania usług publicznych (edukacja, zdrowie) lub do zadłużania. Każda z tych opcji bezpośrednio obciąża ludność, wpływając na jej jakość życia lub zwiększając przyszłe zobowiązania finansowe.
Potrzeba ogromnych środków na adaptację do zmian klimatu oraz pokrycie strat i szkód prowadzi do zwiększenia zadłużenia publicznego, zwłaszcza w krajach rozwijających się. Państwa rozwijające się (bez Chin) potrzebują 2,3–2,5 bln dol. rocznie do 2030 r. na cele klimatyczne – to czterokrotnie więcej niż obecne inwestycje. Potrzeby finansowania adaptacji klimatycznej są 10–18 razy większe niż obecne międzynarodowe publiczne przepływy finansowe. Co więcej, ponad 60 proc. finansowania adaptacyjnego to pożyczki, a nie dotacje, a państwa najmniej rozwinięte pożyczają na stopy procentowe do 8 proc. w porównaniu do 1 proc. w krajach bogatszych. Nawet Fundusz Strat i Szkód, powołany w 2022 r. i uruchomiony w 2023 r., zebrał jedynie 741 mln dol. do stycznia 2025 r., co jest kroplą w morzu potrzeb w obliczu 2,8 bln dol. strat oraz szkód poniesionych w latach 2000–2019. Mieszkańcy krajów rozwijających się ponoszą podwójne obciążenie: bezpośrednie konsekwencje zmian klimatu oraz koszty obsługi rosnącego długu publicznego, co m.in. ogranicza ich możliwości rozwoju. Dominacja pożyczek nad dotacjami w finansowaniu adaptacji klimatycznej tworzy tak zwaną „pułapkę długu klimatycznego”. Państwa najbardziej narażone na konsekwencje zmian klimatu, a jednocześnie najmniej odpowiedzialne za ich wywołanie, są zmuszone do dalszego zadłużania się, aby chronić swoich mieszkańców i gospodarki.
Inwestycje w odporność klimatyczną
Wydatki związane z biernością są znacznie wyższe niż koszty działania. Przy obecnych trendach związanych ze zmianami klimatu, globalna gospodarka może stracić aż 50 proc. PKB w latach 2070–2090. Zatem inwestycje w transformację i adaptację klimatyczną to nie tylko kwestia środowiskowa, ale ekonomiczna konieczność. Inwestycje w zieloną gospodarkę oraz odporność klimatyczną to nie tylko wydatki, ale także znaczące możliwości ekonomiczne, które mogą przynieść wymierne korzyści. Dla przykładu, inwestowanie 800 mln dol. w systemy wczesnego ostrzegania w krajach rozwijających się może zapobiec stratom rzędu 3–16 mld dol. rocznie, a przejście na zrównoważone branże może wygenerować ponad 10 bln dol. dzięki nowym miejscom pracy. Koncepcje, takie jak „zielony wzrost”, podkreślają, że rozwój gospodarczy i walka ze zmianami klimatu mogą iść w parze, co oznacza, że transformacja klimatyczna, jeśli jest dobrze zarządzana, może być źródłem dobrobytu, a nie tylko wydatków, tworząc nowe miejsca zatrudnienia i poprawiając jakość życia ludzi.
Autorka wyraża własne opnie, a nie oficjalne stanowisko NBP.