Ekonomia według Łukaszenki

Białoruski dyktator w ostatnich latach ostatecznie zdegenerował gospodarkę. – Pojawiają się szalone pomysły Łukaszenki o sprowadzeniu 150 tys. Pakistańczyków, co powoli jest wdrażane – stwierdził Kamil Kłysiński, ekspert w Zespole Ukrainy, Białorusi i Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich, w wywiadzie dla „Obserwatora Finansowego”.
Ekonomia według Łukaszenki

fot. arch. prywatne

„Obserwator Finansowy”: Białoruś pod rządami Aleksandra Łukaszenki jest niewątpliwie krajem unikalnym w skali Europy. Czy wyjątkowa jest też gospodarka tego państwa?

Kamil Kłysiński: Jest ona szczególna, tak jak wyjątkowy jest Łukaszenka i cały system, który stworzył – czyli jest to wyjątkowość negatywna. I jest to gospodarka archaiczna, nieprzystająca do jakichkolwiek realiów, które znamy – nie tylko z Unii Europejskiej, ale w ogóle z krajów rozwijających się. Nawet azjatyckie tygrysy, w które Łukaszenka jest zapatrzony, m.in. Chiny, mają w sobie więcej liberalizmu i rozsądnych rozwiązań gospodarczych niż system białoruski. To jest skansen – pozostawiono wiele mechanizmów z czasów sowieckich, które nie istnieją już nawet w Rosji, mającej być wzorcem dla białoruskiego przywódcy. Wypracował on unikalny model polegający na niezmienianiu pewnych rozwiązań bądź delikatnej ich modyfikacji, które Białoruś odziedziczyła po Związku Radzieckim. Przykładem jest rolnictwo. Bazując m.in. na danych, widać jak zapóźniony jest to sektor. Opiera się on na gospodarce kolektywnej z istniejącymi strukturami kołchozów i sowchozów, koncepcie z lat 20. XX w. w ZSRR. Pozostały także wszelkie bolączki tamtych czasów: kradzieże, korupcja, niesolidność bądź fałszowanie sprawozdań, niewydajność, brak kadr czy alkoholizm.

Nie tylko lodówki „Mińsk” i traktory „Biełarusy”

Kolejnym czynnikiem unikalności tego modelu jest olbrzymia „nadobecność” sektora państwowego. Łukaszenka jest dumny, że nie pozwolił sprzedać żadnego zakładu przemysłowego – jak sam mówi – „prywaciarzom i złodziejom”. Kapitalizm rozumie w ujęciu marksistowskim. Wszystko prywatne jest co najmniej podejrzane, a jeśli coś może funkcjonować, tak jak małe i średnie firmy, to będzie nadzorowane i obłożone w mniejszej lub większej skali podatkami. Pewnym wyjątkiem od tej niepisanej reguły było IT, mające być światełkiem w tunelu. W 2020 r. reżim po wyborach prezydenckich i demonstracjach zakończył jednak dialog z Zachodem. W rezultacie zaostrzono politykę wewnętrzną, również kontrolę nad gospodarką, w tym nad sektorem IT.

Właśnie mija dokładnie 5 lat od sfałszowania na Białorusi wyborów, będących punktem zwrotnym dla losów tego kraju. Kolejnym był współudział w wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Jak oba wydarzenia wpłynęły na gospodarkę?

Tragiczny we współczesnych dziejach Białorusi moment jakim był sierpień 2020 r. zmienił wszystkie obszary funkcjonowania państwa: od polityki historycznej, informacyjnej, mediów, przez politykę wewnętrzną, społeczną, zagraniczną, a na gospodarce kończąc. Łukaszenka zerwał dialog z Zachodem (choć uważa, że to właśnie ów Zachód zerwał z nim) i zdecydował się ponieść konsekwencje. Musiał bowiem zdawać sobie sprawę, że będą sankcje oraz będzie go to kosztowało – straci kredyty z zachodnich banków i międzynarodowych instytucji finansowych, jak również dostęp do technologii.

Ucierpiał przy tym oczywiście też handel. Przed 2020 r. Unia Europejska stanowiła około 30 proc. wymiany towarowej Białorusi, a w niektórych sektorach miała kluczowe znaczenie. Rotterdam był jednym z głównych odbiorców białoruskich paliw, tak jak i Londyn. Strona brytyjska przyłączyła się do sankcji unijnych. To są potężne straty. Pojawiły się wyzwania – przeorientowanie logistyki, znalezienie nowych rynków. Obecnie Unia stanowi zaledwie 5 proc. białoruskiego handlu. Nastąpiło tąpnięcie o 25 punktów procentowych (pp.) – jest to przede wszystkim efekt sankcji. Łukaszenka głosi, że te „sankcje są głupie”, a potem na jednym oddechu dodaje, że one nie bolą i sobie poradzili. To jest nieprawda. Postawiono pod znakiem zapytania rentowność wcześniej prosperującego sektora paliwowego – dwóch białoruskich rafinerii. Są problemy ze sprzedażą białoruskich nawozów potasowych i tu największą przeszkodą są nie tyle unijne sankcje, choć UE była też odbiorcą, ale głównie te amerykańskie, gdyż są odczuwalne – bo w odróżnieniu od europejskich działają też pośrednio. Odbiorcy nawozów potasowych, tacy jak Indie i Brazylia, zredukowali znacząco swoje zapotrzebowanie. W przypadku pierwszego odbiorcy import praktycznie spadł do zera, a drugiego o połowę. Weszli inni producenci, bo rynek nie znosi próżni, np. Kanadyjczycy. Białorusini również tutaj odnotowują straty.

Wzrosła zależność gospodarcza Białorusi od Rosji, która już od kilku lat pochłania 90 proc. jej obrotów handlowych. Uśredniając jest to 70 proc. importu-eksportu na rosyjski rynek. Niezależni białoruscy ekonomiści szacują, że ponadto 20 proc. stanowi tranzyt, ponieważ Rosja stała się jej jedynym oknem na świat. Białoruś nie ma innego kierunku. Warto w tym kontekście nadmienić, że równie mocnym ciosem w białoruską gospodarkę była rosyjska agresja na Ukrainę, wyprowadzona także z terytorium Białorusi, która – z uwagi na spolegliwość Łukaszenki wobec Kremla – została współagresorem. Po utracie holenderskiego i brytyjskiego rynku zbytu dla paliw, Ukraińcy byli głównym ich odbiorcą pod koniec 2021 r. W lutym 2022 r. ukraiński rynek został utracony. Białorusi pozostał jedynie rynek rosyjski, na który eksportuje bezpośrednio, przy jednoczesnej konkurencji miejscowych i innych producentów, np. chińskich. Mińsk już w 2021 r. podpisał umowę o dostępie do portów morskich w Federacji Rosyjskiej (FR), którą następnie rozszerzono o kolejne punkty. Białoruś ma mieć preferencyjne warunki, ale w praktyce wychodzi z tym różnie, bo,  co zrozumiałe, Moskwa preferuje własnych dostawców i porty dają im pierwszeństwo przy jednocześnie ograniczonej przepustowości. Jeżeli mówimy o wzroście zależności białoruskich eksporterów od tranzytu przez FR, to siłą rzeczy wzrasta też zależność od Chin. Białorusini dostarczają rosyjskimi kolejami towary bezpośrednio do ChRL. To podbija koszty, mimo zniżek sięgających nawet 50 proc. od kolei FR, bo logistyka ma swoje prawa; od odległości geograficznej po większą liczbę przeładunków. Chińczycy to wykorzystują. Widać w ostatnich latach jak spada cena za tonę białoruskich nawozów potasowych w Państwie Środka, a to ono jest teraz głównym odbiorcą tego towaru.

Silna integracja Białorusi z gospodarką rosyjską

Funkcjonuje wiele schematów, których nie jesteśmy w stanie dokładnie wyśledzić, gdzieś jednak przez rosyjskie porty wysyłana jest białoruska produkcja paliwowa. Istnieje rosyjska flota cieni, różnego rodzaju niejasne powiązania, transakcje, swapy. Obecnie bazujemy na bardzo fragmentarycznych danych. Białoruska statystyka od 2021 r. ukrywa, podobnie jak i rosyjska (ta trochę później), najbardziej interesujące dane. Nie zawsze możliwe jest ich wydobycie z alternatywnych źródeł. Czasami pomagają informacje z organizacji międzynarodowych (np. Comtrade ONZ czy Eurostat).

Kraje Azji Centralnej nie wprowadziły sankcji i nie potępiły Białorusi tak jednoznacznie jak UE. Uczestniczą one w procederze obchodzenia sankcji. Jest wiele przesłanek by je o to podejrzewać, niekiedy nawet było to udowodnione. Dla przykładu, wzrósł nagle polski import z Kazachstanu sklejki i nieprzetworzonego drewna – było ono białoruskie. Każdy przypadek trzeba udowodnić. Są mocne przesłanki, żeby tak mniemać, a kraje te są zainteresowane by na tym zarobić.

Białoruś cechuje ujemny przyrost naturalny. Według źródeł od 2020 r. z kraju wyjechało 200 tys. pracowników. Jak determinuje to sytuację ekonomiczną?

Wiele państw boryka się z ujemnym przyrostem naturalnym, ale na Białorusi poza kwestiami postaw życiowych młodych osób, są też kwestie polityczne i gospodarcze. Po 2020 r. nastąpiła duża emigracja polityczna. Ludzie uciekają przed represjami, niekorzystną atmosferą w kraju, rozwijającym się totalitaryzmem. Niektórzy czysto ekonomicznie, bo koszty rosną, a z pensjami różnie bywa. Nie w każdym sektorze wzrost wynagrodzeń jest wystarczająco wysoki, choć jest, szczególnie w sektorach powiązanych z Rosją i produkcją na potrzeby wojenne. Wiele osób odczuwa pogorszenie warunków życia. Polityczna i ekonomiczna białoruska diaspora może przekraczać nawet 0,5 mln. Jeżeli dodamy do tego osoby pracujące w Rosji, co jeszcze trudniej policzyć, może to być nawet milion Białorusinów żyjących poza granicami. Dla tego 9-milionowego kraju to katastrofa demograficzna.

Deficyty na rynku pracy, co zgłaszają zakłady, szacuje się przynajmniej na poziomie 200 tys. wakatów. Pojawiają się szalone pomysły Łukaszenki o sprowadzeniu 150 tys. Pakistańczyków, co powoli jest już wdrażane. Nie możemy wprawdzie mówić o wielkim napływie Pakistańczyków na Białoruś, ale Islamabad i Mińsk konsekwentnie procedują w kierunku stworzenia bazy prawnej. Rzeczywiście istnieje obiektywna potrzeba pozyskania siły roboczej, bo niektóre sektory mają poważne problemy. Poszukiwani są zarówno pracownicy fizyczni do budownictwa oraz różnych usług, jak i wykwalifikowani specjaliści z branży IT.

Poruszył pan temat relacji Moskwy i Mińska. Czy ostatecznie relacje gospodarcze z Rosją są wartością dodaną dla Białorusi?

Patrząc z punktu widzenia gospodarki państwa, które chce się rozwijać stabilnie, racjonalnie, perspektywicznie, a przy tym dążyć do bezpieczeństwa ekonomicznego – to nie. Jest to wartość ujemna przez totalną zależność. Oburzam się, gdy ktoś mówi, że Białoruś jest suwerennym państwem. Chciałbym, żeby tak było, ale jeżeli 90 proc. obrotu handlowego przypada na jedno państwo, czyli w tym przypadku Rosję, która ma do tego bardzo sprecyzowaną imperialną strategię polityczną i militarną, gdzie jest ścisła współpraca służb i szereg umów tworzących sojusz wojskowy, to trudno twierdzić, żeby była tam jakakolwiek wartość dodana. Łukaszenka oczywiście zdaje sobie z tego sprawę, ale nie ma innego wyjścia. Po 2020 r. płaci za swoje czyny. Na pierwszym miejscu stawia utrzymanie władzy za wszelką cenę, a pozostałe sfery są zakładnikami tego paradygmatu. Mówiąc bardziej wprost: dyktator w ostatnich latach ostatecznie zdegenerował gospodarkę. Białoruś nie jest w stanie przetrwać nawet pół roku bez rosyjskiego rynku zbytu, tranzytu, kredytów lub odraczania ich spłaty. Rosja w ostatnim czasie nie tyle udziela Białorusi pożyczek, co prolonguje ich spłatę. To też jest wsparcie.

Rosyjskie narzędzia nacisku straciły moc

Jakie są pomysły na dywersyfikację relacji gospodarczych?

Łukaszenka aktywnie się tym interesuje. W grudniu 2023 r. odbył swego rodzaju afrykańskie tournée. Zaczął od Zjednoczonych Emiratów Arabskich (podróżuje tam od lat), po Gwineę Równikową i Kenię. W następnych latach interesował się Gwineą Bissau, Sudanem. Białorusini są obecni również w Zimbabwe. W Ameryce Łacińskiej byli aktywni w Wenezueli, rozwinęły się też relacje z Nikaraguą. Dużo jest w tym PR i deklaracji na wyrost. Handel z tymi państwami jest utrudniony przez logistykę, odmienność kulturową i słabą sieć białoruskich placówek dyplomatycznych na obu kontynentach. Mińsk nie jest przygotowany, tak jak Rosja, do globalnej ekspansji.

Innym przypadkiem jest Azja i Bliski Wschód. Tam, co trzeba przyznać, Białorusini osiągają więcej. Chiny są najbardziej strategicznym kierunkiem, który od zawsze miał być alternatywą dla Rosji. To jasne, że Łukaszenka nie jest strategicznym partnerem dla Pekinu – wystarczy spojrzeć na mapę i porównać oba państwa. Ale Chiny pamiętają o Łukaszence i go wykorzystują. Białoruś jest źródłem tanich nawozów potasowych, których niska cena jest wymuszona przez ChRL. Choć po 2020 r. znaczenie Mińska osłabło w wyniku izolacji ze strony Zachodu, to wciąż władze w Pekinie rozpatrują Białoruś jako jedyny kolejowy korytarz do Europy. Chińskie kontenery, choć w ograniczonym zakresie, wciąż są transportowane przez ten kraj. To z kolei wynika z rosyjskich prób redukowania tego tranzytu, co obserwujemy od co najmniej kilku miesięcy. Mińsk jest także cennym sojusznikiem na forach organizacji międzynarodowych i przyczółkiem inwestycyjnym w przypadku zmian w relacjach z Zachodem. Nie wyolbrzymiałbym jednak roli Białorusi w strategii Chin, to Pekin dla Mińska ma kolosalne znaczenie, co widać w jego wyraźnej nadaktywności i udowadnianiu, że te relacje są strategiczne. Wymiana handlowa sięga kilku miliardów dolarów, co dla tego niewielkiego kraju jest dużą kwotą. Tym niemniej, od lat utrzymuje się wysoki deficyt w handlu – to Państwo Środka więcej eksportuje na Białoruś niż w przeciwnym kierunku. Istotnymi partnerami jako alternatywne rynki zbytu dla nawozów są także Wietnam i Tajlandia.

Jest też grupa innych aktorów, takich jak Pakistan, Iran, Libia, gdzie istotnym komponentem jest szeroko pojęta współpraca wojskowa (koordynowana zapewne z Rosją) w zakresie modernizacji, szkoleń, sprzedaży sprzętu. Wśród elit tych państw utarło się przekonanie, że Białoruś wyspecjalizowała się w radarach, obronie powietrznej i lotnictwie, szczególnie w remoncie poradzieckiego sprzętu lotniczego, którym wciąż dysponują te kraje. Białorusini mają infrastrukturę w tym zakresie. Ostatnio rozwijają też produkcję dronów, częściowo dzięki irańskiej technologii. Ta kooperacja oparta na nietransparentnych układach zbrojeniowych będzie się więc rozwijała, ale samej gospodarce nie przynosi to takiej korzyści, jak prezentuje to Mińsk.

Rosyjski budżet przegrywa z wojną

Współpraca na kierunkach pozaeuropejskich jest przedstawiana przez stronę białoruską jako ta trzecia noga, a właściwie druga, zamiast tej niemal zupełnie zamkniętej unijnej. Wartość wymiany handlowej z tymi państwami – poza Chinami – jest jednak niska, a w przypadku Państwa Środka po prostu niekorzystna dla białoruskiego bilansu płatniczego.

Czy gospodarka jest w kryzysie i na ile dotyka to białoruskiego ziemniaka?

Wątek ziemniaczany ciągnie się od marca 2025 r. i pokazuje symbolicznie jak słaba jest to gospodarka. Model ekonomiczny jest centralnie zarządzany, gospodarka oparta na radzieckich zasadach planowania i zarządzania. Mało jest wolności gospodarczej, a urzędnicy związani kontrolą boją się podejmować działania wykraczające poza utarty standard. Nie rządzi prawo podaży i popytu, więc nagle zniknął ziemniak. Stało się to w sposób dość kuriozalny. Najpierw, żeby zarobić i zaraportować, że budżety są wykonane ponad plan, urzędnicy odpowiedzialni za stan ziemniaków w magazynach zebranych jeszcze w 2024 r., wyprzedali je do Rosji, gdzie były wyższe ceny. Z kolei ceny żywności na Białorusi są sztucznie utrzymywane na niższym poziomie. Słynna „kartoszka” jest kultowym towarem, głęboko zakorzenionym w stereotypie i kulturze białoruskiej. Gdy zabrakło tego produktu, Łukaszenka urządził publiczne operatywki, krytykując swoich urzędników i pytając, gdzie się podziały ziemniaki. Dopiero w maju–czerwcu zaczęli je sadzić, twierdząc, że mają odmianę, która szybko wyrośnie – Łukaszenka jednak nie ma aż takiej władzy. Nie było wyjścia; otwarto ponownie import z UE, ponieważ wcześniej w odpowiedzi na zachodnie sankcje, obłożono embargiem unijne ziemniaki. Żeby wyjść przy tym choć trochę z twarzą, propagandowo wskazano to jako gest dobrej woli i próby dialogu. Pokazuje to w jak kryzysowym stanie jest ich polityka zagraniczna. Okazało się jednak, że w sklepach nadal brakuje ziemniaków, więc latem Łukaszenka zarządził nakładanie kar na te placówki handlowe, w których występuje niedobór. Reżim jest w klinczu. W związku z tym, że system jest totalitarny, politycznie wszystko kontrolujący, to gospodarka jest ściśnięta w kleszczach, nie może się rozwijać i od czasu do czasu wpada w takie kurioza jak brak ziemniaków.

Jakie są pomysły Łukaszenki na wyjście z gospodarczego impasu?

Mińsk próbuje rozwijać handel zagraniczny i mobilizuje swoich dyplomatów na kierunkach pozaeuropejskich. Szuka pracowników, którzy wypełniliby lukę i nie buntowali się w związku z brakiem demokracji, czyli kwestią nie jest powrót tych co wyjechali, ale rekrutacja Pakistańczyków i przedstawicieli innych narodów.

Ponadto istnieją różnego rodzaju plany państwowe, które są kolejnymi programami do kolejnych programów. Funkcjonują w rytmie planów 5-letnich, czyli znów mamy ewidentny archaizm poradziecki. Choć premierem od marca 2025 r. jest Alaksandr Turczyn, który ma bardziej liberalne poglądy, to w warunkach białoruskich ma on bardzo ograniczone możliwości.

Powolne, ale realne zmiany gospodarki białoruskiej

Rodzi się przewrotne pytanie, czy przed pięciu laty Białoruś mogła czekać inna gospodarcza droga?

Zdecydowanie. Pracuję w OSW od 2007 r. i byłem zaangażowany analitycznie w wydarzenia przed 2020 r. i w dialog polsko-białoruski oraz wiele platform. Perspektywy były przeciekawe, również na dywersyfikację dostaw energii. Przykładem jest 9 sierpnia 2020 r., czyli dzień dramatycznych w skutkach wyborów, gdy do litewskiego portu w Kłajpedzie zawinął tankowiec z amerykańską ropą dla Białorusi, w co były też zaangażowane polskie podmioty. Białorusini prowadzili też projekty pilotażowe alternatywnych dostaw ropy z Azerbejdżanu przez Morze Czarne i Ukrainę. Mieli wielu partnerów i dużo otwartych możliwości. Inaczej patrzyły na nich również Chiny – atutem były dobre stosunki zarówno z Rosją, jak i Zachodem, np. w odróżnieniu od Kijowa, który już wtedy był skonfliktowany z Moskwą.

W kwestiach gospodarczych naprawdę istniały możliwości do zbudowania bardziej niezależnej gospodarki niż teraz. W Mińsku popularny był wówczas koncept podziału handlu zagranicznego po 30 proc. na kierunki: Rosja, UE i obszar pozaeuropejski, co było do wykonania. Łukaszenka stracił wielki kapitał. Mógł, nie oddając całej władzy, iść powolną drogą ewolucji.

Rozmawiała Katarzyna Zarzecka

fot. arch. prywatne

Tagi


Artykuły powiązane

Bezsilna Rosja w okowach sankcji

Kategoria: Polityka fiskalna
W wyniku sankcji Rosja stała się krajem peryferyjnym. Straciła największe rynki zbytu dla swoich towarów, została bez zachodnich kredytów, specjalistów, inwestycji i technologii. Przez długi okres, ponosząc wysokie koszty, Rosji udawało się osłabiać dolegliwość sankcji, pozyskując wiele towarów objętych embargiem przez rozbudowany system pośredników i firm z krajów „zaprzyjaźnionych”. Ostatnie decyzje Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej wskazują, że ta życiodajna dla Rosji furtka została definitywnie zamknięta.
Bezsilna Rosja w okowach sankcji

Ukraińcy w niepewności, Białorusini na stałe

Kategoria: Pracownicy NBP
Mamy w Polsce przynajmniej 1,5 mln migrantów z Ukrainy i 10 razy mniej migrantów z Białorusi. Osoby te są tylko częściowo zauważane przez statystykę publiczną. Jest ważne, nie tylko z perspektywy polskiej gospodarki i polskiego rynku pracy, to abyśmy dowiedzieli się czegoś więcej o tych ludziach – mówią dr Beata Dudek, dr hab. Paweł Strzelecki i Adam Panuciak z Departamentu Statystyki NBP.
Ukraińcy w niepewności, Białorusini na stałe

Losy gospodarki Rosji w nowych uwarunkowaniach politycznych

Kategoria: Analizy
Jak obiecał, tak też czyni. Donald Trump, po powrocie na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych, rozpoczął realizację jednej z kluczowych obietnic wyborczych – zakończenia wojny między Ukrainą a Rosją. W połowie lutego 2025 r. ruszyły negocjacje między USA a Federacją Rosyjską, zaś Europa, nie chcąc zostać pominięta, rozpoczęła własne działania dyplomatyczne, by się włączyć w proces pokojowy. Wiele wskazuje na to, że jeszcze w 2025 r. dojdzie do jakiejś formy zawieszenia broni w Ukrainie. Jak te nowe uwarunkowania wpłyną na gospodarkę Rosji?
Losy gospodarki Rosji w nowych uwarunkowaniach politycznych