Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

więcej publikacji autora Marek Pielach

Gospodarka jak po wojnie i to pewien problem

W II kwartale 2020 r. zanotowaliśmy ponad 12-proc. spadek globalnego PKB, największy od II wojny światowej. Cały zeszły rok zamknął się jednak tylko na 3,4-proc. minusie. Ceną jest największe od wojny zadłużenie – zauważa Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS).
Gospodarka jak po wojnie i to pewien problem

Agustín Carstens, dyrektor generalny BIS (CC BY-NC-ND International Monetary Fund)

Autorzy rocznego raportu BIS przyznają, że ożywienie w gospodarce po szoku pandemicznym zaskoczyło skalą. Największa w tym zasługa konsumentów, którzy tłumnie ruszyli na zakupy. Nabywali nie tylko towary, ale i aktywa – w tym domy i akcje. Pieniądze mieli dzięki oszczędnościom i zasiłkom od rządów oraz dzięki tanim kredytom, bo wiele banków centralnych obniżyło stopy procentowe do zera. Do tego doszedł skup aktywów, prowadzony po raz pierwszy nie tylko w najbardziej rozwiniętych gospodarkach.

Wszyscy poszli w ślady Banku Japonii, którego aktywa odpowiadają ponad 130 proc. PKB kraju. W IV kwartale 2020 r. Europejski Bank Centralny miał już bilans o równowartości 62 proc. PKB strefy euro, a rynki wschodzące ogólnie zbliżały się do 40 proc. PKB. Bilans Fed odpowiadał 35 proc. PKB Stanów Zjednoczonych.

USA okazały się za to liderem stymulusu fiskalnego, który łącznie w I kwartale 2021 przekraczał 24 proc. PKB z roku 2020. Na drugim miejscu z ok. 20 proc. PKB znalazła się Japonia, a na trzecim z ok. 16 proc. PKB Wielka Brytania. Wśród krajów rozwijających się liderem wydatków fiskalnych była Brazylia z równowartością niemal 12 proc. PKB z 2020 roku.

Duża strata Europy, umiarkowana Chin

To morze pieniędzy nie zdołało jednak odwrócić skutków zamknięcia gospodarek na długie miesiące. BIS porównał rzeczywisty wzrost gospodarczy w I kwartale 2021 roku z prognozami wzrostu na ten okres kreślonymi w grudniu 2019 roku i wyszło, że największa luka jest w strefie euro – prawie 7 pkt. proc. W innych rozwiniętych gospodarkach to 4,8 pkt. proc., a na rynkach wschodzących, z wyłączeniem Chin, 4,27 pkt. proc. W USA luka wynosi nieco ponad 3 pkt. proc., a w samych Chinach tylko 0,59 pkt. proc. Zatem – nikt tak nie stracił na pandemii tak jak strefa euro i nikt nie poradził sobie lepiej niż Chiny.

Nikt tak nie stracił na pandemii tak jak strefa euro i nikt nie poradził sobie lepiej niż Chiny.

Ciekawe jest przy tym to, że dużej stymulacji fiskalnej i monetarnej nie towarzyszy odbudowa PKB do przedpandemicznych poziomów, a tylko podwyższona inflacja, przynajmniej przejściowo. BIS pisze o tym tak:

„Po spadku na początku pandemii, inflacja PPI (wskaźnik cen dóbr produkcyjnych – przyp. red.) wykazywała silną tendencję wzrostową w kilku gospodarkach, w szczególności w Chinach, równolegle do stałego ożywienia cen surowców. W połączeniu z deprecjacją kursu walutowego doprowadziło to do wyższej inflacji w wielu dużych krajach rozwijających się. Inflacja wzrosła również w większości gospodarek rozwiniętych, a w niektórych przypadkach przekroczyła cele banków centralnych. Oprócz wyższych cen surowców, do wzrostu inflacji w tych krajach przyczyniło się odbicie cen takich pozycji, jak bilety lotnicze i hotele, które gwałtownie spadły na początku pandemii”.

Do wskaźników inflacji nie wlicza się co prawda wzrostu cen nieruchomości, ale temu zjawisku Bank Rozrachunków Międzynarodowych poświęcił osobną ramkę. W rozwiniętych gospodarkach ceny domów wzrosły o 8 proc. w 2020 roku, a w 2021 r. wzrost jeszcze przyśpieszył. W krajach rozwijających się skok wynosił średnio 5 proc. w 2020 roku.

„Istnieją dowody na to, że od początku pandemii ceny domów wzrosły więcej niż sugerowałyby to podstawowe czynniki, takie jak koszt kredytu i czynsze. (…) Ta widoczna rozbieżność między cenami domów, a ich fundamentalnymi determinantami może uczynić je bardziej podatnymi na większe korekty w przyszłości, zwłaszcza jeśli warunki finansowe stają się mniej korzystne” – ostrzegają autorzy.

Banki centralne na kruchym lodzie

Te mniej korzystne warunki finansowe to zresztą kolejna obawa Banku Rozrachunków Międzynarodowych. Szczególnie jeśli chodzi o skutki rosnących (przynajmniej do niedawna) rentowności długoterminowych obligacji USA dla rynków wschodzących. Upraszczając: gdy Fed zacieśnia politykę pieniężną, to zadłużone w dolarach kraje w innej części globu słabo to znoszą.

Polityka pieniężna w czasach zarazy – wyzwania dla gospodarek wschodzących

W lutym 1994 roku i w maju 2013 roku oznaczało to dla nich odpływ kapitału, wzrost kosztów finansowania i przeceny na giełdach. Jednak nie jest to regułą bez wyjątków, bo wzrost rentowności obligacji w kwietniu 1999 roku nie przyniósł tak negatywnych skutków. Niemniej dziś obstawianie, kiedy Fed zaostrzy politykę i jakie będą tego skutki ekscytuje wielu. Nie jest przy tym pewne, że pierwsze zapowiedzi podwyżek stóp na świecie, jeszcze przed Fed, przerodzą się w trwałą tendencję.

„Banki centralne stąpają po kruchym lodzie. Z jednej strony muszą zapewnić rynki o ich ciągłej gotowości do wspierania gospodarki w razie potrzeby. Z drugiej strony muszą również zapewnić je o swoich antyinflacyjnych kwalifikacjach i przygotować grunt pod normalizację” – czytamy w raporcie BIS. W podobnej sytuacji znaleźli się także nadzorcy, którzy powinni zachęcać banki komercyjne do wspierania gospodarki, ale jednocześnie – nie powinni osłabiać ich odporności.

Banki centralne stąpają po kruchym lodzie. Z jednej strony muszą zapewnić rynki o ciągłej gotowości do wspierania gospodarki. Z drugiej strony przygotować grunt pod normalizację.

Pierwszeństwo dla rządów

Tym co czyni obecne środowisko tak trudnym jest fakt, że wychodzenie z pandemii przypadło na czas rekordowego zadłużenia, które łatwo rolować tylko przy bardzo niskich stopach procentowych.

– Normalizacja polityki monetarnej i fiskalnej w dłuższej perspektywie zapewni niezbędny margines bezpieczeństwa, aby poradzić sobie z nieoczekiwanymi zdarzeniami, takimi jak pandemia lub przyszła recesja. A zapewnienie trwałego ożywienia będzie wymagało zajęcia się trwalszymi konsekwencjami pandemii – przypominał Agustín Carstens, dyrektor generalny Banku Rozrachunków Międzynarodowych w czasie konferencji z prezentacją raportu.

Fed przed startem w rejs do krainy normalności

„Z jednej strony wskaźniki długu publicznego do PKB są już na poziomie lub nawet wyższym niż ich szczyty z czasów II wojny światowej. Z drugiej strony, nominalne stopy procentowe nigdy nie były tak niskie, odkąd prowadzimy statystyki (…) Podobnie bilanse banków centralnych rzadko osiągały podobne poziomy w relacji do PKB, i to tylko podczas wojen. Przy tak wyjątkowo niskich stopach procentowych koszty obsługi zadłużenia są na powojennych dołkach – bez wątpienia także historycznych. Zadłużenie nigdy nie było tak lekkie. Tak więc normalizacja polityki nie będzie łatwa” – czytamy w samym raporcie.

Bank Rozrachunków Międzynarodowych idzie jeszcze dalej i między wierszami sugeruje, że lepiej byłoby, gdyby to najpierw rządy wycofały się z ekspansji fiskalnej zanim banki centralne wycofają się z luźnej polityki monetarnej. Powód jest prosty – podwyższenie stóp procentowych to przecież wspomniane podwyższenie kosztów rolowania obligacji.

„Na przykład, gdyby stopy procentowe powróciły do ​​poziomu z połowy lat 90., kiedy inflacja była już pokonana, mediana kosztów obsługi długu przekroczyłaby poprzednie szczyty z czasów wojny” – podsumowują autorzy, wracając do ich ulubionego wojennego porównania.

Raport na stronie BIS

Agustín Carstens, dyrektor generalny BIS (CC BY-NC-ND International Monetary Fund)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ewolucja podejścia banków centralnych do złota

Kategoria: Instytucje finansowe
Rola złota ulegała znaczącym przemianom wraz z ewolucją międzynarodowego systemu walutowego. Doprowadziło to do stopniowego spadku roli złota w odniesieniu do trzech klasycznych funkcji pieniądza: środka wymiany, jednostki obrachunkowej oraz środka tezauryzacji. Był to proces stopniowej eliminacji tego kruszcu z systemu monetarnego. Należy jednak podkreślić, że okres braku oficjalnej roli złota w systemie monetarnym jest relatywnie krótki w porównaniu z czasem, kiedy pełniło ono wszystkie klasyczne funkcje pieniądza.
Ewolucja podejścia banków centralnych do złota

Sintra 2024: Polityka pieniężna w dobie transformacji

Kategoria: Instytucje finansowe
Dyskusja podczas tegorocznego forum bankierów centralnych w portugalskiej Sintrze dotyczyła głównie aktualnych wyzwań dla polityki pieniężnej związanych z zachodzącymi w gospodarce światowej zmianami strukturalnymi, napięciami geopolitycznymi i skutkami silnych wstrząsów z poprzednich lat.
Sintra 2024: Polityka pieniężna w dobie transformacji

Banki centralne a rynek złota

Kategoria: Instytucje finansowe
Ceny złota osiągnęły rekordowe poziomy w pierwszym tygodniu marca 2024 r., generując tym samym dyskusję na temat zalet inwestowania w ten szlachetny metal. Wbrew pozorom, nie jest to takie oczywiste. Chętnych jednak do kupna złota nie brakuje. Nie bez przyczyny nazywane jest bowiem diabelskim kruszcem płatającym różnego rodzaju figle. Najlepiej przekonał się o tym nie kto inny, jak były premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown.
Banki centralne a rynek złota