Edukacja finansowa dla przyszłości
Kategoria: Trendy gospodarcze
Okładka książki
Jak to było „przed koronawirusem”? Ktoś jeszcze pamięta? W jakiej sytuacji finansowej byliśmy wtedy, a w jakiej jesteśmy dziś? Właśnie ukazała się monografia, która analizuje – w kompleksowy sposób – sytuację finansową gospodarstw domowych w Polsce w latach 2017–2022, obejmując zarówno okres przed pandemią COVID-19, czas jej trwania, jak i okres tuż po niej.
„Sytuacja finansowa gospodarstw domowych w Polsce” (CeDeWu, Warszawa 2024), bo o tej właśnie publikacji mowa, to wspólne dzieło Romany Głowickiej-Wołoszyn, Andrzeja Wołoszyna i Joanny Stanisławskiej – badaczy z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Autorzy zastosowali wielowymiarowe podejście analityczne, wykorzystując dane jednostkowe, nieidentyfikowalne – pochodzące z Badania Budżetów Gospodarstw Domowych GUS. Co ciekawego im wyszło?
Wpływ pandemii na polskie portfele
Gospodarstwo domowe to podstawowa jednostka społeczna i ekonomiczna, której sytuacja generalnie odzwierciedla to, co się dzieje w całej gospodarce. Pamiętajmy, że termin „ekonomia” ma swoje korzenie w greckich słowach „oikos” – dom, a także „nomos” – prawo. Pandemia z 2020 r. była niezwykłym wydarzeniem, które mocno wpłynęło na sytuację gospodarczą i kondycję gospodarstw domowych. Dobrze, że ktoś wziął pod lupę ten temat, ponieważ w związku z koronawirusem pojawia się mnóstwo pytań np. czy i jak bardzo pogorszyła się przez to sytuacja finansowa gospodarstw, w jaki sposób się ona zmieniła? Ocena kondycji finansowej domostw jest niezwykle istotna w kontekście przyszłości, bowiem można określić zdolność ich adaptacji do niekorzystnych warunków zewnętrznych.
Publikacja składa się z czterech rozdziałów, w których omawiane są teoretyczne aspekty funkcjonowania gospodarstw domowych, analizowany jest wpływ pandemii COVID-19 na warunki funkcjonowania tych gospodarstw oraz ich sytuacja finansowa, a także dokonywana jest syntetyczna ocena ich zasobów majątkowych po pandemii w porównaniu z okresem przed koronawirusem i w trakcie jego trwania.
Zobacz również:
Pandemia przyśpieszyła cykl koniunkturalny
Aż trudno uwierzyć – bo na co dzień się o tym nie myśli – jak wiele jest determinantów sytuacji finansowej gospodarstw domowych. Koniunktura, inflacja, kursy walut. Normy prawne i kulturowe. Dochód i wydatki, oszczędności oraz zadłużenie. Liczba dzieci w gospodarstwie. Zwyczaje i tradycje rodzinne. A to tylko właściwie wierzchołek góry lodowej, bo to najważniejsze determinanty. Skoro gospodarstwo domowe jako jednostka gospodarująca jest tak wielowymiarowe, pojawia się oczywiście pytanie, czy da się w ogóle – nawet stosując wielowymiarowe podejście do oceny sytuacji finansowej, jak zrobili to autorzy monografii – w prawidłowy sposób ocenić jego kondycję ekonomiczną?
Wielu już o tym zapomniało, ale pandemia COVID-19 wywołała istotne zmiany w konsumpcji (paniczne zakupy, głównie na zapas) oraz w strukturze wydatków. Zakupy te, powodowane lękiem, wymusiły zmiany w budżetach domostw. Niezwykle mocno spadły wydatki np. na transport czy kulturę, a wzrosły wydatki na żywność, media czy… meble. W końcu (niemal) wszyscy siedzieliśmy w domach.
W tym ciężkim okresie pojawiły się instrumenty wspierające dla firm, instytucji i gospodarstw domowych. Tarcza antykryzysowa obejmowała m.in. dopłaty do pensji, pokrycia składek na ubezpieczenia społeczne itd. Miało to na celu głównie zabezpieczenie miejsc pracy. Szczególnie duża była pomoc dla przedsiębiorstw. Potężne wsparcie popłynęło w kierunku firm – aż 86 proc. z nich skorzystało na różne sposoby z tarczy.
Koronawirus miał dalekosiężne efekty w zakresie demografii. Wskaźnik zgonów osiągnął poziom najwyższy od 70 lat, wzrosła umieralność we wszystkich grupach wiekowych. Znaczny był wzrost zgonów u mężczyzn, którzy zaniedbują profilaktykę. Nadmiarowe zgodny spowodowane COVID-19 dotyczyły jednak głównie osób starszych. Oczywiście, w ten sposób, pandemia miała strukturę demograficzną, a więc pośrednio mocno wpłynęła na finanse publiczne (szczególnie sektora zdrowotnego) oraz prywatne.
Co dał oszczędnościowy zryw
Warto również poruszyć temat oszczędności. Otóż przed koronawirusem stopa oszczędności urosła z 28 proc. w 2017 r. czy też z 29 proc. w 2018 r. do 33 proc. w 2019 r., ale w pandemii urosła aż o około 6 pp. Wzrost ten był wywołany lockdownami – gdy przebywa się głównie w domu, trudniej jest wydawać pieniądze. W dwóch kolejnych latach po COVID-19 stopa oszczędności zmalała o 1 pp. i 2 pp.
Niestety, ta pandemiczna przezorność była tylko chwilowa. Przed jej nadejściem co piąte domostwo w Polsce regularnie gromadziło oszczędności, a w 2021 r. już co czwarte. W 2022 r. jednak odsetek gospodarstw wkładających środki pieniężne „pod poduszkę” zmalał do poziomu sprzed zarazy. W latach 2018–2022 odsetek gospodarstw twierdzących, że nie stać ich na oszczędzanie, spadł z 22,4 proc. do 12 proc., czyli aż o 10,4 pp. To zadziwiające, jak bardzo pandemia – a raczej spowolnienie tempa życia i uczynienie go bardziej stacjonarnym – wpłynęła na skłonność do oszczędzania.
Niezwykle interesujący jest też fakt, że koronawirus nie wywołał wzrostu zadłużenia Polaków. Wręcz przeciwnie, np. w 2021 r. odsetek gospodarstw domowych, które nie miały pożyczek i kredytów wzrósł o 2,5 pp. To obrazuje wielką niechęć rodaków do zadłużania się – szczególnie w okresie niepewności.
Zobacz również:
Jak odraczanie gratyfikacji zmienia finanse i życie
Jeśli już się zadłużają, to raczej wywiązują się ze swoich zobowiązań. W 2018 r. niecałe 3 proc. nie spłacało swoich pożyczek i kredytów, a pandemia przyczyniła się do spadku tego odsetka o 1,7 pp. Dopiero w 2022 r. zaczął on iść w górę.
W ostatnim rozdziale autorzy monografii dokonują oceny sytuacji finansowej gospodarstw ogółem oraz w poszczególnych grupach socjo-ekonomicznych. Ich wyniki są interesujące, bo okazuje się jednak, że dla ogółu sytuacja w 3-letnim okresie przed koronawirusem była lepsza, niż w 3-letnim okresie jego trwania, rozpoczętym w 2020 r. Niestety, ale najmniej korzystne zmiany w sytuacji finansowej w latach 2017–2022 zaobserwowano dla domostw, które już wcześniej były w trudnej sytuacji. Widać 18-proc. spadek realnych dochodów rozporządzalnych i wzrost obciążenia budżetów kosztami mediów o 2 pp., co przełożyło się na zamarcie nawyku oszczędzania. Biedni, jak zazwyczaj, stali się ofiarami ekonomicznych turbulencji.
Monografia przypomina także, że w trakcie pierwszych dwóch miesięcy pandemii (marzec–kwiecień 2020 r.) pesymizm w narodzie znacznie urósł i obawiano się powszechnie o sytuację finansową oraz gospodarczą. W kolejnych dwóch miesiącach nastroje zaczęły się jednak uspokajać. Wzrost oszczędności był jednym z najbardziej widocznych skutków COVID-19 w wymiarze makroekonomicznym. A czy w okresie koronawirusa sytuacja finansowa polskich domostw się pogorszyła? Odsyłamy do publikacji Głowickiej-Wołoszyn, Wołoszyna i Stanisławskiej, bo odpowiedź jest zaskakująca i skomplikowana. Nie jest ona stanowcza m.in. dlatego, że pojawia się – jak twierdzą badacze – niechęć ankietowanych od udzielania informacji na temat stanu swojego majątku i wielkości zadłużenia. Polacy nie lubią, jak ankieterzy zaglądają im do portfeli.
Czy dzieło to było potrzebne? „Badania (ujawnione w publikacji – przyp. aut.) mają kluczowe znaczenie w dziedzinie ekonomii i finansów z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, umożliwiają głębsze zrozumienie zachowań konsumentów w kontekście procesów takich jak konsumpcja, oszczędzanie, inwestowanie czy zadłużanie się. Po drugie, gospodarstwa domowe wywierają bezpośredni wpływ na wskaźniki makroekonomiczne, w tym poziom i strukturę konsumpcji, wielkość oszczędności oraz zadłużenie sektora prywatnego. Dzięki analizie zarządzania finansami w gospodarstwach domowych możliwe jest przewidywanie ich reakcji w obliczu kryzysów gospodarczych oraz podejmowanie działań mających na celu ich minimalizowanie. Wiedza o sytuacji finansowej gospodarstw domowych stanowi także podstawę dla skutecznego wsparcia socjalnego skierowanego do grup zagrożonych wykluczeniem finansowym” – napisała w swojej recenzji dr hab. Agnieszka Siedlecka, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Zobacz również:
Ukierunkowana pomoc fiskalna lepiej stymuluje konsumpcję
Okazuje się zatem, że taka monografia była potrzebna. Szkoda jednak, że pojawiła się w druku dopiero w 2024 r. Zapewne o kilka(naście) miesięcy za późno, by mieć jakiś większy wpływ na debatę publiczną w Polsce w zakresie ekonomii.