Reakcje cen i produkcji na zakłócenia podaży w czasach dużej niepewności
Kategoria: Sektor niefinansowy
Analityk makroekonomiczny i publicysta, jego zainteresowania dotyczą polityki pieniężnej i fiskalnej oraz rynków finansowych.
więcej publikacji autora Kamil Goral(@Getty Images)
To przekaz, na którym można zbudować nienajlepszy obraz rynku. Jawi się on jako miejsce (nie w sensie fizycznym), w którym podejmowane jest znaczące ryzyko. Budzi więc obawy, a nawet strach. O giełdzie, akcjach czy obligacjach dyskutuje się głównie wtedy, gdy na rynku dominuje kolor czerwony, czyli w sytuacji, gdy ceny spadają, a ludzie tracą pieniądze. Można, wobec tego postawić pytanie: a po co komu coś takiego? Pytanie to wymaga wyjaśnienia i odpowiedzi.
Skąd firmy mają pieniądze?
Za wprowadzenie posłuży nam analiza następującego problemu: skąd firmy mają pieniądze? Źródeł finansowania działalności gospodarczej może być bowiem wiele. Na myśl od razu przychodzi kredyt bankowy, środki własne przedsiębiorstwa z wypracowanego zysku, fundusze z państwowych instytucji itp. To wszystko stanowi odpowiedź. Nie jest ona jednak pełna, jeśli pominiemy w niej rynek kapitałowy (RK). Aby określić, czym on w istocie jest to najlepiej będzie przytoczyć definicję jaką posługuje się Główny Urząd Statystyczny. A zatem rynek kapitałowy to „zespół instytucji i reguł umożliwiających pozyskiwanie długookresowego kapitału przez obrót, tj. kupno i sprzedaż, a więc przenoszenie praw z emitowanych papierów wartościowych”. Warto jeszcze zaznaczyć, że RK jest jednym z segmentów rynku finansowego, do których zaliczamy m.in. rynek terminowy, rynek pieniężny czy walutowy oraz depozytowo- kredytowy. Bez zagłębiania się w szczegóły należy skupić się tylko na rynku kapitałowym. Mówiąc zatem o rynku nie mówimy o miejscu w sensie fizycznym, ale o pewnej strukturze prawno- instytucjonalnej, dzięki której w sposób przeważnie sformalizowany dochodzi do transakcji kupna-sprzedaży papierów wartościowych. Transakcje te mają na celu dostarczenie kapitału na okres nie krótszy niż rok. Warto jednak tę definicję jeszcze nieco rozwinąć.
Zobacz również:
Hokus pokus, czary mary oto będą Twe dolary
Jeśli chodzi o papiery wartościowe, to chodzi przede wszystkim o ich dwa rodzaje: dłużne (obligacje) i udziałowe (akcje). Zakup tych pierwszych czyni z nabywcy wierzyciela, zaś ze sprzedawcy dłużnika. Przeważnie posiadanie tego papieru daje prawo do odsetek (nazywanych kuponem), a na koniec okresu do wypłaty kapitału zgodnie z wartością nominalną obligacji. Akcje zaś są papierami udziałowymi i dają szereg praw korporacyjnych ich posiadaczowi, takich jak prawo głosu na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy czy prawo do udziału w zysku spółki, jeśli ta wypłaca go w formie dywidendy. Warto też wskazać kilka kluczowych wniosków. Przedsiębiorstwa wchodzą na rynek kapitałowy po pieniądze na rozwój. Najczęściej na nowe inwestycje, umożliwiające np. nabycie lepszych maszyn, rozbudowę linii produkcyjnych czy zakup potrzebnej technologii. Dostarczycielami tych środków są podmioty mające oszczędności, czyli nadwyżki finansowe, jakie pozostały po zrealizowaniu konsumpcji. Kluczowe znaczenie rynku kapitałowego polega zatem na transformacji oszczędności w inwestycje. To samo robią np. banki. I tu należy zadać pytanie: po co zatem dublować ich działalność? Banki rzeczywiście przekształcają też oszczędności w inwestycje, tyle, że są one w swojej działalności znacznie ostrożniejsze od giełdowych inwestorów. Przynajmniej zasadniczo. Bank najczęściej finansuje albo całą inwestycję, albo jej znaczną część. Czasami, jeśli kwota jest bardzo duża, instytucje te zawiązują konsorcja, aby sfinansować dane przedsięwzięcie. Często zdarza się też, że bank odmawia finansowania, uznając związane z nim ryzyko za nieakceptowalne.
W grę wchodzi tutaj nie tylko komponent biznesowy, aktywa banków oceniane są przez organ nadzoru pod kątem ich ryzyka, czyli muszą dysponować odpowiednim kapitałem (w tym celu stosuje się określone wagi), jeśli zwiększają udział aktywów uznawanych za bardziej ryzykowne. To oznacza, że muszą być znacznie bardziej ostrożne, jeśli chodzi o udzielanie finansowania.
Na rynku kapitałowym działa to trochę inaczej. Oczywiście instytucje zbiorowego inwestowania, takie jak fundusze inwestycyjne, także podlegają nadzorowi i pewnym ograniczeniom, jeśli chodzi o politykę inwestycyjną, niemniej w dalszym ciągu mają zdecydowanie większe możliwości niż banki, nie mówiąc już o inwestorach indywidualnych. Dany fundusz czy inwestor najczęściej nie wykupuje całej emisji akcji czy obligacji, nie bierze na siebie całkowicie ryzyka związanego z daną inwestycją. Przeważnie podmioty te mają jakiś nieznaczny udział w kapitale akcyjnym czy długu przedsiębiorstwa. Dochodzi więc do rozproszenia ryzyka na wiele podmiotów, co pozwala partycypować w przedsięwzięciach, w które banki raczej nie wejdą. To z kolei ma duże znaczenie dla gospodarki jako całości. Jeśli bowiem ta ma iść naprzód, potrzebne są także inwestycje obarczone większym ryzykiem, jak np. nakłady na innowacje, które przecież niekoniecznie muszą się zwrócić.
Na rynku kapitałowym dochodzi zatem do rozproszenia ryzyka na wielu inwestorów. To daje możliwość pozyskania środków firmom, które mogłyby ich nie otrzymać ze źródeł bankowych. Oczywiście nie oznacza to, że na rynku kapitałowym finansują się tylko ci, którzy nie mogą dostać kredytu. Bardzo często dywersyfikują oni po prostu źródła kapitału i częściowo nabywają go, emitując akcje lub obligacje, a częściowo np. poprzez kredyt obrotowy czy inwestycyjny. Są jednak i takie podmioty, które na przedsięwzięcia bardziej ryzykowne poszukują inwestorów właśnie na rynku kapitałowym, wiedzą bowiem, że bank mógłby mieć problem z ich sfinansowaniem.
Dlaczego to takie ważne
Z poziomu mikro przejdziemy teraz na poziom makro. Wzrost gospodarczy, mierzony najczęściej dynamiką produktu krajowego brutto zależy głównie od produktywności pracy. A ta jest tym bardziej produktywna, im więcej wartości (mierzonej pieniężnie) wytwarza pracownik w ciągu godziny. Nie chodzi tu o kwestie pracowitości. Można być bardzo pracowitym i mało produktywnym. Jesteśmy tym bardziej produktywni, im więcej wartości dodanej generujemy. Jeśli z kawałka drewna zrobimy krzesło, to w ten sposób przyczyniliśmy się do zwiększenia wartości tego drewna, a zatem powstała wartość dodana. Dysponując odpowiednimi narzędziami będziemy mogli przyspieszyć produkcję krzeseł, a to oznacza, że będziemy znacznie bardziej produktywni od kogoś, kto dysponuje tylko siekierą. Im bardziej efektywne będzie posiadane przez nas narzędzie i im wydajniejsza metoda produkcji, tym pracownik będzie dostarczał większą ilość dóbr lub usług. Wraz ze wzrostem produktywności firma zarobi więcej pieniędzy, a pensje jej pracowników będą wyższe. Jeśli pensje rosną szybciej od produktywności to pojawia się niebezpieczeństwo podwyższonej inflacji. Jeśli jednak rosną zgodnie z tempem wzrostu produktywności, to rośnie faktyczny dobrobyt.
Zobacz również:
Coraz częściej szukamy zysków za granicą
Co to wszystko ma wspólnego z rynkiem kapitałowym? Wbrew pozorom bardzo wiele. Produktywność bowiem powiązana jest ściśle z innowacyjnością. A innowacje wymagają nakładów i jednocześnie są to inwestycje ryzykowne. Nie ma bowiem gwarancji, że poniesione koszty przełożą się na wprowadzenie nowego produktu, usługi czy obniżenie kosztów biznesu. Taka inwestycja może się zakończyć stratą. Bez podjęcia jednak tego ryzyka, gospodarka nie będzie szła naprzód. Kluczowe jest zatem finansowanie innowacji, im jest ono łatwiej dostępne, tym większa szansa, że przedsiębiorstwa będą ponosić nakłady z tym związane, a część z nich zakończy się sukcesem. Tu do akcji wchodzi rynek kapitałowy, czyli mowa tu nie tylko o giełdzie, ale także o inwestycjach pozagiełdowych, w tym wysokiego ryzyka, w których specjalizują się fundusze venture capital i private equity.
Poprzez emisje akcji i obligacji, zarówno adresowanych do szerokiego grona odbiorców (emisje publiczne), jak i do wybranych inwestorów (emisje prywatne), firmy mogą finansować działalność, która może przynieść określone korzyści nie tylko im, ale też całej gospodarce. Wzrost produktywności wynikający z prowadzenia działalności badawczo- rozwojowej to lepsze produkty i usługi, wyższa wartość dodana, a zatem także dobrze płatne miejsca pracy. Wzrost płac realnych, dzięki wzrostowi innowacyjności to wyższy poziom życia ludzi, wyższe wpływy podatkowe, a także lepsza sytuacja budżetu państwa itd. Wzrost płac realnych to również wzrost oszczędności prywatnych, to zaś powinno się przełożyć na inwestycje w gospodarce poprzez obniżenie realnej stopy procentowej. Nie wdając się w meandry makroekonomii, można w związku z tym wskazać wiele korzyści związanych z silnym rynkiem kapitałowym. I nie jest to sucha teoria.
Przykład Stanów Zjednoczonych
Zgodnie z dostępnymi danymi Banku Światowego wszystkich spółek notowanych na giełdach na świecie było w 2022 r. niemal 48 tys., a ich łączna wartość stanowiła 105 proc. globalnego PKB, co przekłada się na sumę 93,7 bln dol. Z kolei obrót nimi wyniósł 118 proc. światowego PKB. Niemal połowa globalnej kapitalizacji, bo aż 40 bln dol., przypada na jeden tylko kraj. Chodzi oczywiście o Stany Zjednoczone. Amerykański rynek kapitałowy jest największy i najbardziej płynny, wartość dokonywanych tam transakcji to 44 bln dol. rocznie. Według danych OECD nakłady na badania i rozwój w relacji do PKB są w USA zdecydowanie większe niż ma to miejsce w wypadku Unii Europejskiej czy strefy euro. W 2023 r. w Stanach wskaźnik ten wyniósł 3,4 proc., zaś w UE – 2,1 proc. W punktach procentowych różnica wynosi tylko 1,3 pp. W procentach jednak Amerykanie wydają na innowacje o 40 proc. więcej od Europejczyków. To wręcz przepaść. Podobnie było w poprzednich latach.
Zobacz również:
Wielu Polaków zaczyna inwestowanie od ETF-ów
I nie ma co ukrywać, jako jeden z powodów takiego stanu rzeczy wskazuje się właśnie rozwinięty rynek kapitałowy. To z niego głównie korzystają amerykańskie firmy w finansowaniu swojej działalności. W Europie dominuje kredyt bankowy. Amerykańskim przedsiębiorstwom może być więc łatwiej znaleźć środki na przedsięwzięcia innowacyjne, ale bardziej ryzykowne niż firmom ze Starego Kontynentu. To zaś wpływa na różnicę w dynamice rozwoju gospodarczego, szczególnie przy tak kluczowych wskaźnikach makroekonomicznych, jak produktywność pracy czy nakłady na badania i rozwój. W efekcie średnia roczna dynamika realnego PKB w latach 2000 –2024 była w USA wyższa o niemal 0,6 pkt proc. niż w UE.
Odpowiedź na główne pytanie odnosi się zatem do finansowania przedsiębiorstw oraz ich możliwości realizowania innowacyjnych przedsięwzięć i w ten sposób pchania do przodu całej gospodarki. Jest to zatem zagadnienie istotne nie tylko z perspektywy finansów korporacyjnych czy teorii inwestowania, ale także ma bardzo duże znaczenie dla perspektyw wzrostu gospodarczego. Dzięki innowacyjnym przedsiębiorstwom wzrasta bowiem potencjał gospodarki, co generuje perspektywy dla wyższego poziomu życia społeczeństwa.
Autor wyraża własną opinię, a nie oficjalne stanowisko instytucji.