Globalny wyścig regulacyjny w zakresie AI
Kategoria: Trendy gospodarcze
(©Getty Images)
Świat staje na progu transformacji, która może mieć długofalowe skutki. W tym kontekście istotne znaczenie nabiera analiza trendów i prognoz, które mogą wpłynąć na rynki finansowe, strategie przedsiębiorstw oraz codzienne życie. Eksperci przewidują, że nadchodzące miesiące mogą okazać się decydujące dla wielu sektorów i regionów, redefiniując dotychczasowe strategie rozwoju.
Świat: rewolucja technologiczna
Zasadniczym dla rozwoju sztucznej inteligencji będzie 2025 r. Eksperci przewidują, że generatywna AI (GAI) oraz technologie, takie jak wizja komputerowa przyspieszą transformację w przemyśle, motoryzacji i logistyce oraz zmienią rynki kapitałowe oraz rynki pracy.
„Rosnąca rola sztucznej inteligencji to jedno z najbardziej fascynujących zjawisk kształtujących globalną gospodarkę w 2025 r. i w kolejnych latach. Jej wpływ na rynek pracy będzie rósł, zarówno w obszarze zawodów intelektualnych, jak i fizycznych, redefiniując strukturę zatrudnienia. AI zmienia również sposób, w jaki inwestorzy podejmują decyzje. Robodoradcy już teraz mają coraz większy wpływ na zarządzanie portfelami inwestycyjnymi, a banki coraz częściej wykorzystują algorytmy do oceny ryzyka kredytowego – uważa dr Marcin Jendrzejczak, ekonomista i publicysta.
Dr Jakub Rybacki, dyrektor Programu Big Data w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, zwrócił uwagę na nowe perspektywy dla przemysłu i transportu.
„Technologicznie 2025 r. prawdopodobnie będzie należeć do technik rozpoznawania obrazu (ang. Computer Vision). W 2024 r. główne koncerny motoryzacyjne tj. BYD, Tesla, Mercedes rozpoczęły testowanie tzw. 4. generacji systemów wspomagania, które pozwalają na autonomiczną jazdę w określonych warunkach na wydzielonych autostradach. Zatem 2025 r. może więc przynieść namacalne postępy. Rozpoznawanie obrazu powinno pomóc też zwiększyć liczbę automatycznych operacji dronami tzw. lotów BVLOS” (ang. Visual Line of Sight, rodzaj operacji z użyciem bezzałogowego systemu powietrznego, która nie jest wykonywana w zasięgu widoczności wzrokowej – przyp. red.) – podkreślił Rybacki.
Technologicznie 2025 r. prawdopodobnie będzie należeć do technik rozpoznawania obrazu.
Z kolei prof. Tomasz Trzciński z Politechniki Warszawskiej, ekspert ds. uczenia i widzenia maszynowego, związany z CVLab i IDEAS NCBR, wskazał na rosnące zapotrzebowanie energetyczne dla rozwoju tych technologii oraz idącą za tym potrzebę inwestycji w alternatywne źródła energii.
Zobacz również: AI dołączy do wyścigu o energię
„Rozwój metod sztucznej inteligencji, a w szczególności GAI, przez ostatnie miesiące spowodował znaczący wzrost kapitalizacji spółek giełdowych, które dostarczają >>kilofów<< tej technologii, a więc sprzętu czy innego typu zasobów. W 2025 r. ten trend się najprawdopodobniej nasili, tzn. zapotrzebowanie energetyczne na coraz powszechniejsze zastosowanie metod AI w połączeniu z ich obsługą przez centra danych wzmocni apetyt inwestorów na spółki oferujące niezbędną do ich utrzymania infrastrukturę obliczeniową, ale również energetyczną. Spodziewam się jeszcze pilniejszego poszukiwania alternatywnych źródeł energii dla tych zastosowań, takich jak energia wodorowa, jak również wprowadzania ograniczeń na zużycie prądu do konkretnych zastosowań, tak jak już sygnalizuje to Irlandia” – zauważył naukowiec.
Polityka handlowa USA: wojny celne i technologiczne oraz ich globalne konsekwencje
„Gospodarczym tematem przewodnim w 2025 r. będzie współczesny protekcjonizm” – wskazał Rybacki. I trudno przedstawić lepszą propozycję. Wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA niesie ze sobą perspektywę ważnych zmian w międzynarodowym handlu. Polityka celna zapowiadana przez jego administrację zakłada wprowadzenie 25-procentowych ceł na towary z Kanady i Meksyku, dodatkowych ceł na produkty z Chin, a nawet ceł wymierzonych w państwa porozumienia NAFTA.
Gospodarczym tematem przewodnim w 2025 r. będzie współczesny protekcjonizm.
„Donald Trump nie jest zwolennikiem multilateralizmu. Jego hasło >>America first<< oznacza stawianie interesów Stanów Zjednoczonych na pierwszym miejscu. Już w 2025 r. może to przynieść istotne zmiany w obszarze handlu międzynarodowego” – ocenił politolog Mariusz Tomczak, a „to z kolei może przyspieszyć trend związany z deglobalizacją” – dodał Kamil Goral, analityk makroekonomiczny.
Państwa unijne odczują skutki tych decyzji. „Bezpośrednie straty eksportowe Unii Europejskiej mogą wynieść nawet 100–150 mld euro, co wpłynie na kondycję gospodarek w regionie” – oszacował ekonomista Sergiej Druchyn, wykładowca w Akademii Leona Koźmińskiego.
Inny ekonomista, dr Dominik Skopiec, poddał analizie globalne agregaty makroekonomiczne. Jego zdaniem „wojna handlowa będzie skutkowała spadkiem obrotów w handlu międzynarodowym i tym samym przełoży się na niższe tempo światowego wzrostu gospodarczego. Znaczący wzrost protekcjonizmu, głównie za sprawą podwyżek ceł przez USA i podjęcia działań odwetowych przez kraje obłożone cłami, będzie prowadzić do wzrostu inflacji w tych gospodarkach, a w związku z tym również inflacji globalnej”.
Zobacz również: Europa w obliczu zmian w globalnej polityce handlowej
Marcin Jendrzejczak nadmienił natomiast, że można oczekiwać, iż „polityka >>America first<< wywrze znaczący wpływ na globalny proces dedolaryzacji, być może ją spowalniając”, a Marcin Grzejszczak, analityk procesów makroekonomicznych i rynków kapitałowych, założył, że może się ona przyczynić do podtrzymania obserwowanych wcześniej trendów na światowych parkietach.
„Spodziewam się kontynuacji obserwowanej w 2024 r. bardziej korzystnej koniunktury na giełdzie amerykańskiej niż na giełdach europejskich. Dane makroekonomiczne ostatnich okresów wskazują na dużo lepszą kondycję gospodarki Stanów Zjednoczonych niż Strefy Euro, ponadto potencjał rozwoju sektora AI czy polityka Donalda Trumpa, przynajmniej w krótkim i średnim terminie, mogą sprzyjać Wall Street” – spekulował Grzejszczak.
Innym procesem, będącym pochodną zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, będzie prawdopodobny dalszy rozwój kryptowalut. Na taką możliwość zwrócił uwagę dr Paweł Kowalewski, ekonomista specjalizujący się w zagadnieniach polityki pieniężnej i rynków walutowych, starszy doradca w NBP.
„Ciekawa będzie ewentualna reakcja banków centralnych na ten rozwój. Rzecz w tym, że rozwój kryptowalut na swój sposób podkopuje monopol banków centralnych do emisji pieniądza. Być może w 2025 r. zobaczymy kontrreakcję z ich strony na ten właśnie proces. Nadal bardzo aktywnym wydaje się być w tym zakresie EBC. Z drugiej strony CBDC nie jest w stanie jakoś na dobre zadomowić się w naszych portfelach” – zastanawiał się Kowalewski.
Z kolei Jan Cipiur, ekonomista i publicyta, patrzy na sprawy za oceanem z dużym dystansem. Podkreślił, że „w Ameryce nie będzie ani lepiej, ani gorzej niż w 2024 r. i we wcześniejszych latach. Zapalczywe słowa nowego-starego prezydenta nie zamienią się hurmem w czyny, bo Donald Trump wie dobrze, że większość z nich jest z tombaku, nie ze złota”.
Chiny: deflacja i wyzwania strukturalne
Zdaniem Kowalewskiego „w 2025 r. uwaga będzie się koncentrować na Chinach, które przejęły (po Japonii) mało chlubną rolę bycia nowym epicentrum deflacji. Tym samym działania ze strony władz monetarnych Chińskiej Republiki Ludowej będą na pewno bacznie obserwowane”.
„Przedłużająca się dekoniunktura na rynku nieruchomości i słaby popyt wewnętrzny w drugiej największej gospodarce świata będą oddziaływały w kierunku obniżenia tempa wzrostu gospodarczego w tym kraju, co będzie się negatywnie przekładać na sytuację w gospodarce światowej” – ocenił Skopiec.
Rybacki przypomniał zaś, że na linii USA-Chiny i UE-Chiny zaczyna dochodzić do reglamentowania kluczowych surowców strategicznych i technologii. Jego zdaniem te problemy w 2025 r. tylko się pogłębią.
„Może dojść do przyspieszenia wojny technologicznej prowadzonej pomiędzy USA a Chinami. Jeszcze w grudniu 2024 r. obecnie ustępujący prezydent USA Joe Biden nałożył trzecią rundę sankcji technologicznych na Państwo Środka, w tym na chińskie spółki z branży półprzewodników. W rezultacie Chiny mogą przyspieszyć proces osiągnięcia samowystarczalności technologicznej i przejść na kurs kolizyjny ze Stanami Zjednoczonymi, choć do tej pory ich polityka była w tym segmencie zdecydowanie zachowawcza” – przypomniał dr Jacek Suder, ekonomista specjalizujący się w rynkach walutowych i surowcowych.
Może dojść do przyspieszenia wojny technologicznej prowadzonej pomiędzy USA a Chinami.
Nad tym, jak to wpłynie na nasz region zastanawiał się również Trzciński. Stwierdził, że „będę się bacznie przyglądał regulacjom wprowadzanym w ramach wojen handlowych między Chinami, USA i resztą świata – myślę, że nie ograniczy się ona do samochodów elektrycznych, a będzie zataczała coraz szersze kręgi […]. Kluczowe dla naszego regionu będzie oparcie się tym globalnym trendom, a także dalekosiężne, solidne i strategiczne finansowanie inwestycji w bezpieczeństwo, do czego z pewnością przysłuży się również zastosowanie zaawansowanych metod sztucznej inteligencji”.
Europa: gospodarcze wyzwania i polityczne napięcia
Europa tymczasem zmaga się z wysokimi cenami energii, ograniczoną konkurencyjnością przemysłową oraz politycznymi napięciami w kluczowych gospodarkach, takich jak Niemcy i Francja.
„Niewykluczone, że inwestorzy będą odczuwać tę niepewność polityczną w głównych europejskich gospodarkach, co będzie rzutowało na ich stabilność. Dotychczasowa polityka klimatyczna i energetyczna oraz możliwy brak odbicia konsumpcji, to tylko niektóre czynniki potencjalnie rzutujące na rentowność przedsiębiorstw, PKB i sentyment na giełdach” – ocenił Grzejszczak.
Cipiur zauważył, że, „jest teoretyczny plus tej sytuacji. Kłopoty hegemonów są do wykorzystania. Można podjąć próbę zamiany niemiecko-francuskiego duetu w tercet z Polską w składzie albo w kwartet z Włochami”.
Europa ma także tę bolączkę, że nie nadąża za „czołówką” w technologicznym wyścigu, co nie pozostanie bez wpływu na jej gospodarczą przyszłość.
Zobacz również: Europa w światowym wyścigu AI
„Coraz mocniej na konkurencyjność poszczególnych firm i regionów świata mogą wpływać zastosowania sztucznej, szczególnie generatywnej inteligencji, i z tego punktu widzenia przewaga USA i Chin nad Europą może rosnąć, wpływając negatywnie także na europejską gospodarkę i jej możliwości eksportowe” – mówił dr Mirosław Ciesielski, wykładowca akademicki i ekspert Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.
Dodał, że „spornym punktem pomiędzy UE i USA może być wprowadzenie opłat importowych wobec towarów wysokoemisyjnych w ramach mającego obowiązywać od 2026 r. mechanizmu CBAM (ang. Carbon Border Adjustment Mechanism, mechanizm, który ma na celu zapobiec ucieczce emisji gazów cieplarnianych z UE poprzez wprowadzenie opłat za emisję CO2 dla produktów wysokoemisyjnych importowanych do UE – przyp. red.). Tym bardziej że Trump, w przeciwieństwie do Joego Bidena, zamierza zrezygnować ze wsparcia zielonych sektorów gospodarki. Zauważalna utrata konkurencyjności europejskiego przemysłu, wynikająca przede wszystkim z wysokich cen energii, może spowodować zmianę w polityce przemysłowej UE w taki sposób, aby koszty emisji gazów cieplarnianych nie obciążały tak bardzo przedsiębiorstw, szczególnie w gałęziach energochłonnych. Być może dyskutowana będzie zmiana kalendarza redukcji emisji w ramach strategii FIT for 55, która także generuje wysokie koszty transformacji dla firm w UE”.
Tomasz Wróblewski, prezes think-tanku Warsaw Enterprise Institute, widzi w kryzysie przede wszystkim szansę na pozytywną zmianę: „Optymistycznie patrzę w 2025 r. Pozornie negatywne wydarzenia dla Europy mogą okazać się przełomowe dla naszej gospodarki. Wieloletni zastój w Europie Zachodniej się pogłębi, a eskalacja kryzysu wymusi naprawcze zmiany. Twarda polityka celna Donalda Trumpa może dać efekt domina, pogłębienie się kryzysu w Europie wzmocni antyunijne ugrupowania i wymusi poważną debatę deregulacyjną, w tym zawieszenie niektórych deindustrialnych i antyinnowacyjnych zapisów regulacyjnych, zarówno klimatycznych, jak i w zakresie AI. W rezultacie Europa po dwóch dekadach pełnego zastoju może odzyskać dawną energię i ściągnąć nowe inwestycje”.
Bliski Wschód: konsekwencje konfliktu w skali makro
„Uwaga nadal będzie się koncentrować na tym, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. Dalsza eskalacja działań może doprowadzić do wzrostu cen ropy naftowej, co z kolei może być wyzwaniem dla banków centralnych, które w wielu przypadkach chciałyby dalej luzować prowadzoną przez siebie politykę pieniężną” – stwierdził Kowalewski.
Skopiec wyjaśnił natomiast, że „eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie, poprzez ponowny skok cen surowców, może prowadzić do wzrostu inflacji globalnej. A zmiany w otoczeniu makroekonomicznym tj. wzrost inflacji i spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego mogą utrudniać prowadzenie polityki pieniężnej, w tym w Polsce”.
Druchyn dodał zaś, że „narastające konflikty zbrojne w różnych regionach świata mogą wywierać presję na rynki finansowe. W obliczu rosnących zagrożeń inwestorzy będą poszukiwać bezpieczniejszych przystani dla swojego kapitału i na przykład cena złota już teraz osiąga rekordowe poziomy, a wielu analityków przewiduje jej dalszy wzrost w 2025 r.”.
Rosja: kłopotów ciąg dalszy
Dr Jerzy Rutkowski, wykładowca i ekspert rynku rosyjskiego, ocenia, że przy spadającym tempie wzrostu gospodarczego i wzrastającej inflacji rosyjska gospodarka w szybkim tempie zmierza w kierunku długotrwałej stagflacji.
Zobacz również: Rosyjski syndrom krótkiej kołdry
„Przy istniejących ograniczeniach strukturalnych (do podstawowych należy deficyt siły roboczej) >>dopalacze<< olbrzymich wydatków budżetowych przestają działać. Kraj nie jest w stanie jednocześnie kontynuować wojny, finansować wydatków socjalnych, infrastrukturalnych i in. i utrzymywać przy tym niski poziom inflacji oraz stabilny kurs walutowy” – zaznaczył ekspert rosyjskiej gospodarki.
Zwrócił także uwagę na pogarszającą się sytuację rosyjskiego rolnictwa oraz jej konsekwencje dla światowej gospodarki.
„Rosja jest największym światowym eksporterem zbóż (66 mln ton w 2023 r. i zakładane 70 mln ton w 2024 r., w tym 53 mln ton pszenicy). Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych straciła m.in. około 30 proc. zasiewów zbóż ozimych (częściowo można to rekompensować zwiększeniem wiosennych zasiewów jarych). Mniejsze zbiory przełożą się na ograniczenie eksportu nawet o 2/3, a to już prosta droga do znaczącego wzrostu cen zbóż na rynku międzynarodowym” – stwierdził zaniepokojony ekspert.
Polska: gospodarka w cieniu globalnych wydarzeń
Polska gospodarka w 2025 r. będzie zależna od wydarzeń za wschodnią granicą oraz globalnych napięć handlowych.
W optymistycznym scenariuszu rozwoju wypadków „koniec wojny w Ukrainie otworzy nowe możliwości dla Polski, która stanie się krajem-hubem nowego boomu inwestycyjnego” – taką wizję roztoczył Wróblewski.
Z drugiej strony brak jednoznacznych rozstrzygnięć pozostaje poważnym ryzykiem, na które zwrócił uwagę Grzejszczak.
„W mojej ocenie perspektywy polskiej giełdy, wg kryterium obrotów (w ponad 60 proc. zależnych od inwestorów zagranicznych) wyznaczać będzie rozwój wydarzeń geopolitycznych za naszą wschodnią granicą. Potencjalny rozejm, przynajmniej w horyzoncie 2025 r., może zachęcać, zwłaszcza zagraniczny kapitał, do nabywania polskich akcji. W dłuższym terminie brak jednoznacznych rozstrzygnięć może jednak stanowić istotny czynnik ryzyka nie tylko dla giełdy, ale także gospodarki i planowanych inwestycji w jej poszczególnych sektorach” – podkreślił.
Koniec wojny w Ukrainie otworzy nowe możliwości dla Polski, która stanie się krajem-hubem nowego boomu inwestycyjnego.
Cipiur wskazał na wewnętrzne wyzwania, takie jak wysokie zadłużenie budżetowe Polski oraz koszty obronności, a Ciesielski na kwestie dotyczące transformacji energetycznej.
„Konieczne jest przyśpieszenie transformacji, bo koszty energii są jednymi z najwyższych w Europie, a to może wpływać niekorzystnie na eksport i inwestycje zagraniczne w naszym kraju” – podkreślił ten ostatni. Polska chcąc pozostać konkurencyjną na rynkach międzynarodowych musi więc przyspieszyć proces przejścia na odnawialne źródła energii.
Dr Błażej Lepczyński z Katedry Bankowości i Finansów Uniwersytetu Gdańskiego zwrócił jeszcze uwagę na perspektywy polskiego sektora bankowego, który niebawem czekają duże zmiany w strukturze finansowania: „Wszystko za sprawą nowej rekomendacji KNF, której celem jest wzmocnienie stabilności polskich banków i ich odporności na szoki zewnętrzne. Wszyscy mają nadzieję, że nowa regulacja w formie wskaźnika, którą banki za dwa lata będą musiały spełniać, przyczyni się do rozwoju potrzebnego w Polsce rynku listów zastawnych. Ten papier dłużny jest od wielu lat z powodzeniem rozwijany w wielu krajach UE i wykorzystywany do refinansowania kredytów hipotecznych. W Niemczech jego bezpieczeństwo jest porównywalne z obligacją rządową. Trzeba jednak pamiętać również o drugiej stronie medalu. Nowa regulacja może wpłynąć negatywnie na koszt finansowania banków. W 2025 r. powinny one uwzględnić w swoich strategiach biznesowych zagrożenia wynikające z obciążeń związanych z ryzykiem prawnym generowanym przez kredyty frankowe, niepewnością geopolityczną oraz prawdopodobnym niższym tempem wzrostu gospodarczego w strefie euro. Istotnym ryzykiem rozwojowym dla polskiego sektora bankowego w perspektywie 2025 r. pozostaje również słaba kondycja polskich finansów publicznych. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na wysoką ekspozycję tych instytucji na obligacje skarbowe, która ogranicza ich zdolność do udzielania kredytów”.
Zobacz również: Mick Jagger wśród reformatorów
Gdzie zatem szukać powodów do radości w przypuszczalnie niełatwym 2025 roku? Z odpowiedzią pospieszył Cipiur. Zaznaczył, że: „Kto chce lepszego świata, ten patrzy dziś na Argentynę, sponiewieraną wieloma dekadami populizmu, militaryzmu, syndykalizmu, etatyzmu… Prezydentem jest tam teraz Javier Milei, którego język jest ostry jak brzytwa, ale to człowiek rozsądny, któremu leży na sercu dobro ludzi i kraju. Wprowadza odsądzane od czci i wiary neoliberalne porządki. Są już pierwsze znaczące korzyści. Jeśli nie przydarzy mu się nic złego, odniesie sukces. Będzie się więc także czym cieszyć w ciężkim 2025 r.”.
Cóż…
Idealny koniec gospodarczych przewidywań wyszedł spod pióra Jendrzejczaka, dla którego „przewidywanie przyszłości w złożonych systemach, takich jak globalna gospodarka zarządzana przez równie złożone mechanizmy ludzkich umysłów, jest zawsze wyzwaniem”. Jedno jednak wydaje się pewne – nadchodzące lata przyniosą wiele fascynujących zjawisk. A doskonałym miejscem do ich obserwowania będzie „Obserwator Finansowy”.