G20 nie ma wpływu na gospodarkę światową

W ciągu ostatniego półtora roku przywódcy grupy dwudziestu „najpotężniejszych krajów świata” spotkali się czterokrotnie. I pomimo ogromnej publicystyki poświęconej tym spotkaniom, żadne z nich nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. W związku z tym warto zadać pytanie: Czy Grupa G20 ma jakikolwiek wpływ na globalną gospodarkę i czy jej istnienie jest istotne dla dobrobytu światowego?

W istocie, jak wskazuje wielu ekonomistów, G20 jest instytucją ad hoc i nie ma żadnego politycznego lub prawodawczego mandatu. Co ważniejsze, fakt, iż dwadzieścia państw może podejmować decyzje w imieniu pozostałych stu siedemdziesięciu pięciu, nie ma najmniejszego sensu. Ponadto, pomimo tego, iż nowe kraje mogą uczestniczyć w spotkaniach, skład G20 nie został zmieniony od czasu jej powstania w wyniku kryzysu azjatyckiego w 1998 roku. Niestety grupa jeszcze nie przyjęła do wiadomości, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat niektóre państwa nabrały większego znaczenia gospodarczego, a niektóre je utraciły. Na przykład uwzględniając dwadzieścia jeden największych gospodarek pod względem produktu krajowego brutto według parytetu siły nabywczej, Hiszpania, Holandia, Iran i Tajwan nie są w G20. Polska jest reprezentowana przez Unię Europejską, podczas gdy Włochy, Francja, Niemcy i Wielka Brytania mają swoje własne delegacje. Z drugiej strony Arabia Saudyjska, Argentyna i RPA nie mieszczą się w pierwszej dwudziestce większości rankingów gospodarczych.

Patrząc dalej, bez względu na to, czy na forum G20 rozpatrywane są decyzje dotyczące regulacji rynków finansowych, nierównowagi globalnej, deficytu fiskalnego czy protekcjonizmu handlowego, nie są one wiążące. Na przykład chociaż na szczycie w Toronto niektóre państwa ogłosiły zwycięstwo w sprawie negocjacji dotyczących redukcji deficytu budżetowego, żadnemu z nich nie udało się przeforsować ostrych zobowiązań. Podczas gdy kraje takie jak Niemcy, Francja i Wielka Brytania podkreślały konieczność cięcia deficytów budżetowych, USA, wspierane przez Brazylię, uważały, iż jest na to za wcześnie i trzeba podtrzymywać słaby wzrost gospodarczy, zwiększając wydatki rządowe. Ponadto, gdy końcowy komunikat prasowy zobowiązywał wszystkie kraje członkowskie do realizacji „sprzyjającego wzrostowi planu konsolidacji fiskalnej” poprzez zmniejszenie deficytu budżetowego do 2013 r. i stabilizacji relacji długu publicznego do PKB do 2016 r., zrobiono wyjątek dla Japonii, gdyż jest ona w stanie finansować dług publiczny z ogromnych oszczędności krajowych.

Innym rozczarowaniem jest kwestia regulacji rynków finansowych. Rok temu, podczas szczytu w Londynie, kraje G20 potwierdziły, że „poważne nieprawidłowości w regulacji i nadzorze systemu finansowego były podstawą światowego kryzysu”. Jednakże powołana na tym spotkaniu Rada Stabilności Finansowej, mająca na celu wdrożenie przepisów finansowych, jest następną nikomu nie znaną biurokratyczną instytucją. Niestety, do tej pory sposób funkcjonowania banków na całym świecie nie zmienił się znacząco. Nie tylko nadal obowiązują te same wymogi kapitałowe jak przed recesją, ale również pracownicy ciągle otrzymują duże premie jako rekompensatę za podejmowanie nadmiernego ryzyka.


Artykuły powiązane

Za mało Europy w G20

Kategoria: Trendy gospodarcze
Brak w G20 takich krajów jak Hiszpania, Holandia, Polska czy Nigeria zaprzecza rozpowszechnionemu poglądowi, że uczestnikami tego forum stały się państwa o największym produkcie krajowym brutto i liczbie ludności.
Za mało Europy w G20