Kryzys zmienił sposób oceny ryzyka rynków – z korzyścią dla Polski

Ryzyko współpracy z polskimi firmami nadal będzie stosunkowo wysokie, choć wypadamy pod tym względem lepiej, niż niektóre kraje z Europy Zachodniej. Polskie firmy nie zawsze regulują na czas należności wobec zagranicznych kontrahentów, jednak trwała utrata wypłacalności jest w ich przypadku rzadkim zjawiskiem. Takie są wnioski z analiz, jakie prowadzą największe światowe firmy zajmujące się ubezpieczaniem należności.
Kryzys zmienił sposób oceny ryzyka rynków - z korzyścią dla Polski

Handel ze Wschodem nadal jest ryzykowny, ale oceny dla firm z Europy Zachodniej również się pogorszyły. CC-SA NC Corvair Owner

Euler Hermes wylicza, że w tym roku liczba upadłości firm w Polsce nie powinna wzrosnąć. Według analityków tej firmy polska gospodarka nieźle poradziła sobie z kryzysem dzięki m.in. dużemu popytowi wewnętrznemu i małemu uzależnieniu od eksportu. Ale nasz sektor przedsiębiorstw odczuł gospodarcze załamanie: w 2009 roku liczna upadłości firm zwiększyła się aż o 56, 5 proc., a w 2010 roku mieliśmy już o 7 proc. więcej bankructw niż rok wcześniej. W tym roku jednak sytuacja powinna się ustabilizować: liczba upadłości powinna być zbliżona do ubiegłorocznej i wynieść około 720 spraw.

Niezły wynik

Polski sektor przedsiębiorstw w globalnym zestawieniu Euler Hermes wypada stosunkowo nieźle. Mieścimy się w światowym trendzie: po okresie dużego rekordowej liczby bankructw w latach 2008-2009 w tym roku ich liczba na całym świecie ma nieznacznie spaść. Globalny Indeks Upadłości wyliczany przez analityków firmy powinien wynieść minus 5 proc., przy założeniu, że światowa gospodarka – choć wolniej – nadal będzie się rozwijać.

Polska wyróżnia się na tle innych krajów pod względem wielkości tzw. stopy upadłości. To stosunek liczby bankructw do liczby działających przedsiębiorstw. Z wyliczeń Euler Hermesa wynika, że w naszym przypadku stopa oscyluje wokół zera: w 2009 roku na ponad 3,7 mln zarejestrowanych podmiotów gospodarczych upadły 673 firmy. Pod tym względem gorzej od nas wypadają takie kraje jak Wielka Brytania (stopa upadłości 1,7 proc. ), Francja (2,2 proc.), Dania (1,9 proc.), czy Finlandia (1,2 proc.)

Według Katarzyny Kompowskiej, prezes grupy Coface, która zajmuje się m.in. ubezpieczaniem należności, polskie firmy rozliczają się ze swoimi kontrahentami nie zawsze na czas, ale w większości regulują zaległości, a ryzyko niewypłacalności jest niewielkie. Coface utrzymuje rating na poziomie A3. Gdyby nie kryzys była szansa na poprawę ratingu do A2.

Na wschodzie bez zmian

Katarzyna Kompowska dodaje, że kryzys całkowicie przebudował światową mapę ryzyka. Rynki wschodzące, w tym Polski, skorzystały na tym.

– W przedkryzysowej Europie zauważalny był dość prosty trend w analizie, który dzielił kraje kontynentu na rozwinięte państwa zachodnie o niskim ryzyku i na rynki rozwijające się, gdzie ryzyko prowadzenia transakcji było oceniane na znacznie wyższym poziomie. Lata 2009 i 2010 pokazały, że tak podzieloną wcześniej Europę trzeba obecnie oceniać inaczej, bo to na Portugalię, Hiszpanię, Grecję czy Irlandię trzeba patrzeć z rezerwą, podczas gdy prognozy np. dla Polski, która w miarę bezpiecznie przeszła kryzys, czy dla mającej przed sobą dobre perspektywy Słowacji są znacznie bardziej optymistyczne – mówi prezes Kompowska.

Podobnego zdania jest Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes.

– Wystarczy spojrzeć na indeks upadłości dla Europy Zachodniej: tak wysoko nie był od lat. Co prawda otoczenie prawne jest stosunkowo przyjazne dla przedsiębiorcy, przestrzeganie prawa stoi na wysokim poziomie, zasady prowadzenia biznesu są w miarę spójne, a rynek na większość towarów i usług jest zliberalizowany. Problemem jednak jest osłabienie gospodarek europejskich, a także ich względne nasycenie dobrami i usługami. Nie należy się spodziewać jakiegoś nagłego odbicia w górę w najbliższym czasie, a zatem popyt będzie słaby, co za tym idzie, ryzyko upadłości partnera handlowego wysokie, a zatem i ryzyko spore, choć zapewne niższe niż w handlu ze wschodem – mówi Tomasz Starus.

Bo ryzyko transakcji z firmami ze wschodu jest niezmiennie wysokie. – W grę wchodzi tam nie tylko ryzyko wynikające ze względnej słabości gospodarek ale też ryzyko polityczne, jak również specyfika rynku, wyrażająca się tym, że ciężko robić interesy bez lokalnego partnera. Sporo jest biurokracji, prawo, a w zasadzie jego stosowanie, pozostawia wiele do życzenia i bywa nieprzewidywalne – mówi dyrektor Starus.

Co dalej z Zachodem?

Według analityków Coface na kryzysie najwięcej zyskały gospodarki krajów emerging markets. W 2011 roku powinny one nadal być silne: ich tempo wzrostu gospodarczego zwolni, ale nieznacznie. Różnice w ocenie ryzyka między bogatym Zachodem a rozwijającymi się innymi regionami świata będą się stopniowo zacierać. Coface nazywa to efektem nożyczek. Jak twierdza jego analitycy firmy z emerging markets wykazują się stosunkowo dużą odpornością na wstrząsy. Tymczasem ryzyko w krajach rozwiniętych pogłębia się: jedna trzecia krajów z tej grupy ocenianych przez Coface wróciła do poziomu sprzed kryzysu.

Tomasz Starus z Euler Hermes dodaje, że punktem zapalnym może być Europa, gdzie wciąż nie do końca zostało oszacowane ryzyko związane z sektorem bankowym, popyt jest slaby i brak spójnej strategii wychodzenia z kryzysu.

– Europa stała się swego rodzaju laboratorium testowania rozmaitych teorii makroekonomicznych – mówi. Jego zdaniem motorem wzrostu będą gospodarki Azji.

– Azja to z jednej strony lokomotywa w postaci Chin i Indii, z drugiej – syta i starzejąca się Japonia, pomiędzy nimi zaś mniejsze, ale ambitne, szybko rozwijające się gospodarki o nie do końca stabilnych fundamentach politycznych, choćby Tajlandia – mówi Tomasz Starus.

Jego zdaniem dobrą pozycję wyjściową mają również kraje afrykańskie.

– Szczególnie te z Afryki Środkowej i Południowej, bogatej w surowce naturalne. Dostrzegają to wielcy tego świata, symbolicznym gestem zapraszając RPA do grupy BRIC. Afryka Północna na razie jest w odwrocie, ze względu na niestabilność polityczną – uważa.

Handel ze Wschodem nadal jest ryzykowny, ale oceny dla firm z Europy Zachodniej również się pogorszyły. CC-SA NC Corvair Owner

Otwarta licencja