Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chiński rząd przed dylematem, na ile wycofać się z gospodarki

Po tym, jak rządząca Chinami partia komunistyczna na swoim III Plenum uznała, że to rynek, a nie rząd będzie decydującym czynnikiem w gospodarce i „dystrybucji jej zasobów”, trwa debata, do czego w takim razie ma teraz sprowadzać się rola rządu, bo że będzie ona nadal duża, nikt nie ma wątpliwości.
Chiński rząd przed dylematem, na ile wycofać się z gospodarki

Prywatny handel uliczny rozwija się w Chinach, tak jak w całej Azji. Każda inna działalność jest obserwowana przez państwo. (CC By NC SA Shreyans Bhansali)

Chiński ekonomista Yukon Huang z Carnegie Endowment for International Peace w wykładzie dla korespondentów zagranicznych w Pekinie powiedział, iż znaczące wzmocnienie roli rynku nie jest możliwe do osiągnięcia w krótkim czasie, ponieważ Chinom brakuje odpowiednich instytucji, zaś sama liberalizacja gospodarcza nie wystarczy, aby mechanizmy rynkowe mogły należycie zadziałać. Dodał, że brak pełnej płynności kursu juana, swobody przepływu kapitału, dojrzałego i zintegrowanego z rynkiem międzynarodowym rynku obligacji oraz odpowiednio dużego i otwartego rynku kapitałowego sprawiają, że urynkowienie stóp procentowych nie jest – jego zdaniem – szybko możliwe.

Przyznaje również, że pełne otwarcie rynku kapitałowego będzie trudne, gdyż może spowodować spadek kursów chińskich akcji, co byłoby problemem, także politycznym. Publicysta gospodarczy Zhu Yuan stwierdził natomiast na łamach „China Daily”, iż zmiana roli rządu jest kluczem do reformy i „chybione byłoby wierzyć, że rząd pozwoli rynkowi rozwijać się na własną rękę”. Właściwe jest zatem według niego pytanie, jak zrównoważyć relacje pomiędzy rządem a rynkiem.

Gdzie szukać pomysłów

Ponieważ Chiny potrafią skutecznie poszukiwać odpowiednich dla siebie rozwiązań, czerpiąc garściami z doświadczeń innych krajów – w tym tych o zupełnie odmiennych systemach, nie inaczej jest i tym razem, choć przyznają się do takich praktyk niechętnie. Plagiatuje się więc w Państwie Środka nie tylko zagraniczne produkty i towary, ale również obce rozwiązania, w tym legislacyjne, np. gotowe akty prawne. Ostatnio np. w ramach kampanii walki z korupcją analizowane są przepisy przyjęte w latach 90. XX w. na Tajwanie, które pozwoliły wywindować go w rankingu percepcji korupcji Transparency International na 36. miejsce w świecie (ChRL zajmuje w tym zestawieniu 80. miejsce na 177 sklasyfikowanych państw).

Teraz Chiny śledzą, co na temat roli rządu w gospodarce mają do powiedzenia eksperci innych azjatyckich tygrysów, np. z Singapuru. Zhu Yuan powołuje się więc na książkę, którą opublikowało wydawnictwo Uniwersytetu Pekińskiego pt. „Transformacja – rola rządu w biznesie”. Jej autorką jest Lim Hwee Hua, pierwsza kobieta w singapurskim rządzie, która szefowała też tamtejszym przedsiębiorstwom kontrolowanym przez państwo i doradzała firmom międzynarodowym. Pisze ona o tym, czy rząd powinien się angażować w działalność biznesową, a jeśli tak, to w jakim stopniu. Sama zaznacza, że nie ma dobrej i precyzyjnej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Jak zauważa, władze często biorą np. udział w działalności promując nową branżę, której rozwój jest istotny ze społecznego punktu widzenia, jednak niektóre rządy „mogą szarżować pod tym względem”, a efekty ich zaangażowania idą czasem w kierunku przeciwnym od zamierzonego. „Potem okazuje się, że z takiej ingerencji trudno jest się już wyplątać” – pisze.

Lim Hwee Hua zaleca więc, aby rząd miał świadomość różnych ról, jakie ma do odegrania, nie był zbyt uparty i „elastycznie dostosowywał się do zmian”, choć z drugiej strony „nigdy nie przepraszał za zaangażowanie w biznesie”.

Taką właśnie rolę władz widzi w przypadku Chin Zhu Yuan, przypominając, że chiński rząd jest często krytykowany właśnie za nadmierną ingerencję w rynek. Jednocześnie jednak ekonomista całkowicie nie zgadza się z tymi, którzy wierzą, że władza nigdy nie powinna uczestniczyć w biznesie i popierają liberalną tezę głoszącą, iż siły rynkowe powinny mieć wolną rękę.

Zhu Yuan zauważa, że każdy rząd „odgrywa jakąś rolę na rynku, w taki czy inny sposób”. „Niesprawiedliwie jest wskazywać palcem na rząd chiński jako winny wszystkim problemom, które pojawiły się wraz z szybkim rozwojem gospodarczym kraju” – dodaje. Jest też – twierdzi – „naiwnością sądzić, że problemy te znikną, kiedy rząd rozluźni kontrolę nad gospodarką”. Jako przykład podaje kryzys finansowy na Wall Street w 2008 r., który pokazał wewnętrzne zagrożenie wpisane w kapitalizm i leseferyzm, które może „obudzić potwora, który nie zna granic w dążeniu do maksymalizacji zysków”.

Według Zhu chiński rząd i tak zrobił już dużo, delegując wiele decyzji i procedur na rządy lokalne, dając tym samym wyraźny sygnał, że będzie trzymać dystans i nie zamierza brać bezpośredniego udziału w działalności gospodarczej, co „zmniejsza prawdopodobieństwo zakłóceń w biznesie poprzez nadużycie władzy urzędniczej”. To nie oznacza, „że rząd powinien po prostu stać bezczynnie jak widz” – czytamy. Zaleca mu „subtelność w działaniach na wszystkich poziomach” i w tym właśnie upatruje sukcesu zapowiedzianych w Chinach reform.

Wskazówka zamiast pewności

Sam fakt nagłośnienia przez chińskie media publikacji ekspertki z Singapuru świadczy o tym, że w tym mniej więcej kierunku mogą pójść zmiany w gospodarce Państwa Środka i roli, jaką ma w nich odgrywać administracja centralna, choć może się to okazać tylko jednym z kierunków poszukiwań, bowiem pod tym względem Chiny potrafią być elastyczne i pragmatyczne, okraszając wszystko, co zaimplementują, tzw. „chińską specyfiką”.

Nie ma jednak jak dotąd propozycji zdecydowanie alternatywnych do sposobu wycofywania się chińskiego rządu ze sterowania rynkiem na każdym jego poziomie, poza oczywiście tymi, których autorzy sugerują, że wszystko powinno z grubsza pozostać tak, jak jest teraz. Ostrzegają oni, że zbyt daleko idące zmiany prorynkowe mogą spowodować rozchwianie chińskiej gospodarki, pogłębienie istniejących nierówności i tym samym zburzenie kruchej równowagi społecznej.

OF

Prywatny handel uliczny rozwija się w Chinach, tak jak w całej Azji. Każda inna działalność jest obserwowana przez państwo. (CC By NC SA Shreyans Bhansali)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Chiny nie zastąpią Rosji handlu z Zachodem

Kategoria: Analizy
Mimo wzrostu wzajemnych obrotów handlowych, podpisywania umów na nowe projekty energetyczne i prób ograniczenia roli dolara w handlu zagranicznym Chiny jeszcze długo nie zajmą miejsca zachodnich państw w gospodarce Rosji.
Chiny nie zastąpią Rosji handlu z Zachodem

Długi marsz Chin na pozycję numer 1

Kategoria: Trendy gospodarcze
Profesor Bogdan Góralczyk, jeden z najwnikliwszych znawców Chin w Polsce, podejmuje kolejny raz temat Państwa Środka. W tomie „Nowy Długi Marsz” autor opisuje, jak chińskie władze dążą do odzyskania pozycji największego mocarstwa na świecie.
Długi marsz Chin na pozycję numer 1