Oszczędności i inwestycje – trudne partnerstwo
Kategoria: Trendy gospodarcze
Dr nauk ekonomicznych w zakresie ekonomii i finansów; dziennikarz i publicysta.
(©Envato)
W latach 60. XX w. na Uniwersytecie Stanforda amerykański psycholog Walter Mischel przeprowadził eksperyment, który na zawsze wpłynął na postrzeganie umiejętności odkładania nagrody na później. Przedszkolakom dano prosty wybór: zjedz jedną piankę („marshmallow”) teraz lub poczekaj 15 minut i dostaniesz dwie. Po wielu latach zbadano tę samą grupę. W artykule z 1998 r., omawiającym wyniki eksperymentu, Mischel i jego współpracownicy zauważyli, że zdolność do odraczania gratyfikacji w dzieciństwie wywiera istotny i pozytywny wpływ na dalsze życie.
Dzieci, które podczas eksperymentu na Stanfordzie były w wieku 4–5 lat i potrafiły dłużej czekać na nagrodę, wyrosły na osoby bardziej kompetentne – zarówno w nauce, jak i w relacjach społecznych. Wyróżniały się płynnością wypowiedzi, racjonalnym podejściem do problemów, umiejętnością skupienia, zdolnością do planowania oraz lepszą odpornością na stres i frustrację.
Inne badania jednak częściowo podważają wnioski wynikające z ,,eksperymentu marshmallow”. Dla przykładu, w 2018 r. Tyler W. Watts, Greg J. Duncan i Haonan Quan powtórzyli go na innej, bardziej zróżnicowanej próbce dzieci. Wykazali, że zdolność do odraczania gratyfikacji we wczesnym dzieciństwie w mniejszym stopniu wiąże się z późniejszymi osiągnięciami zawodowymi i behawioralnymi. Istotne są tu bowiem zdolności poznawcze i środowisko rodzinne.
Najnowszy zaś eksperyment, przeprowadzony przez naukowców z singapurskiego NUS Yong Loo Lin School of Medicine na grupie niemal 3000 dzieci z Singapuru, potwierdza powiązanie między odraczaniem nagrody a sukcesem naukowym i pożądanym społecznie zachowaniem.
Eksperymentatorzy dali badanym przedszkolakom wybór: natychmiastową – choć mniejszą – nagrodę albo większą korzyść, ale pod warunkiem odczekania 10 minut. Po dwóch latach ponownie oceniono tę samą grupę pod kątem wyników w nauce oraz zachowania. Dzieci potrafiące powstrzymać się od natychmiastowej przyjemności, osiągały lepsze rezultaty w obu tych obszarach. Wydaje się zatem, że podobna zależność może się utrzymywać również w dorosłym życiu.
Odraczanie gratyfikacji – psychologia i ekonomia
Niezdolność odraczania przyjemności często wynika z nadmiernej potrzeby dostarczenia organizmowi dopaminy – hormonu przyjemności. Słodycze, media społecznościowe czy impulsywne zakupy oferują jej natychmiastowy „zastrzyk”. To zaś prowadzi do problemów z samokontrolą, spadku cierpliwości, braku motywacji i wyższego poziomu stresu. Problem ten dotyka niektóre osoby z ADHD, ale też innych ludzi.
Zobacz również:
Prosty przepis na sukces finansowy – inwestowanie pasywne i długofalowe
Osoby potrafiące natomiast odraczać przyjemność zyskują większą samodyscyplinę, pewność siebie i lepszą kontrolę nad życiem, co sprzyja osiąganiu sukcesów i osobistemu spełnieniu. Paradoksalnie, czerpią z życia więcej niż uganiający się za natychmiastową satysfakcją.
Odkładanie konsumpcji napędza akumulację kapitału – zarówno materialnego, jak i intelektualnego. Zyskują na tym jednostki i gospodarki. Robinson Crusoe może łowić ryby gołymi rękoma by szybko zaspokoić głód. Jeśli jednak uplecie sieć rybacką, będzie łowił ich znacznie więcej i trwale zabezpieczy swój byt. W złożonych gospodarkach XXI w. zasada ta pozostaje taka sama, jak na bezludnej wyspie.
Zaczęło się od kalwinów
Max Weber w publikacji „Etyka protestancka a duch kapitalizmu” wskazał, że odraczanie przyjemności, szczególnie wśród kalwinistów, odegrało kluczową rolę w rozwoju kapitalizmu. A to dzięki wynikającej z ich światopoglądu postawie, promującej skromność, ciężką pracę i reinwestowanie zysków. Ich przedstawiciele uznali pracę za powołanie (Beruf). Asceza wewnątrzświatowa (ciężka praca, skromność, powstrzymywanie się od konsumpcji, reinwestowanie zysków, akumulowanie kapitału) były dla nich wartościami samymi w sobie. Sukces w życiu zawodowym postrzegano jako dowód łaski Bożej i jako przeznaczenie do zbawienia.
Oszczędzanie – sekret zasobnych portfeli i silnych gospodarek
Choć upowszechniona przez pewne odmiany protestantyzmu, zdolność do odraczania gratyfikacji jest oczywiście ponadwyznaniowa. Z pewnością jest ona niezbędna do powstania kapitalizmu i związanego z nim wzrostu gospodarczego.
Dla przykładu, z punktu widzenia gospodarstw domowych konsekwentne odkładanie nagrody sprzyja niezależności od kryzysów gospodarczych, problemów na rynku pracy i osiągnięciu spokoju psychicznego. W książce „Sekrety amerykańskich milionerów” Thomas J. Stanley i William D. Danko wykazują, że synonimami bogactwa nie są wcale luksusowe garnitury i ekskluzywne samochody. Autorzy udowadniają, że większość amerykańskich milionerów to ludzie prowadzący skromny styl życia, często niepozorni mieszkańcy przeciętnych dzielnic. Osiągnęli oni bogactwo dzięki wytrwałości, pracowitości, oszczędzaniu i konsekwentnemu odkładaniu nagrody.
Zobacz również:
Inwestowanie czynnikowe – inteligentny sposób na nieprzeciętne zyski?
Wysoki poziom oszczędności jest korzystny nie tylko dla gospodarstw domowych, lecz także dla rozwoju całych gospodarek. Badanie przeprowadzone w krajach Grupy Wyszehradzkiej w latach 1996–2021 ujawniło dwustronną zależność między wzrostem gospodarczym a poziomem zapasów finansowych.
W Czechach i na Węgrzech dynamiczny wzrost PKB prowadził do pomnożenia oszczędności, które z kolei pobudzały dalszy rozwój gospodarczy. To samonapędzający się mechanizm – wzrost zwiększa oszczędności, a oszczędności wzmacniają wzrost.
Od zadłużenia do bankructwa
O ile praca i oszczędzanie wiążą się z odkładaniem gratyfikacji, o tyle zadłużanie się w celach konsumpcyjnych – wręcz przeciwnie. Jak zauważa Damian Grabowski z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach „[…] w perspektywie etyki pracy występuje najpierw oszczędzanie, czyli powstrzymywanie się od działań prowadzących do nagrody (wydawanie pieniędzy), a później wykonywanie tych nagradzających czynności, natomiast w perspektywie etyki lub estetyki konsumpcji ta kolejność jest odwrócona – najpierw występuje aktywność nagradzająca, a dopiero później powstrzymywanie się od takich aktywności, czyli spłata kredytu”.
Oszczędzanie to chwilowy dyskomfort w zamian za przyszłe zyski. Konsumpcyjne zadłużenie przynosi natomiast chwilową nagrodę, ale mnoży zobowiązania w dalszym terminie. Osoby regularnie wydające więcej pieniędzy niż zarabiają, są narażone na silny stres i spadek poczucia własnej wartości. Tracąc niezależność ekonomiczną, często tracą też wolność intelektualną i moralną (choćby przez konieczność pracy wbrew własnym zasadom etycznym).
Nadmierne zadłużenie jest także szkodliwe dla całych gospodarek. Wprawdzie chwilowo napędza koniunkturę, jednak na dłuższą metę koszty jego obsługi, wywierają negatywny wpływ na gospodarkę, co zauważają Mathias Drehmann, Mikael Juselius i Anton Korinek z Brookings Institute.
Zdaniem analityków 1-procentowy zastrzyk nowych środków kredytowych z jednej strony zwiększa PKB w następnym roku o około 12 punktów bazowych. Z drugiej zaś strony 1-procentowy wzrost kosztów obsługi długu (spłata odsetek, zwracanie kapitału) zmniejsza PKB o 19 punktów bazowych. Gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa muszą bowiem zwracać środki do banków, zamiast przeznaczać je na konsumpcję i inwestycje. Narastające obciążenia niwelują początkowe korzyści z kredytów.
Badania pokazują zatem, że rosnące zadłużenie w stosunku do dochodów i wyższe stopy procentowe stopniowo osłabiają gospodarkę i to przez długie lata. Powód jest prosty: większość kredytów to zobowiązania długoterminowe, wymagające regularnych spłat odsetek i kapitału. W czasie boomu kredytowego nowe pożyczki stymulują wzrost, ale jednocześnie kumulują przyszłe zobowiązania. W końcu koszt obsługi długu przewyższa korzyści z nowych kredytów, a wcześniejszy trend wzrostowy ulega odwróceniu. W efekcie następuje spowolnienie gospodarki.
Ostatecznie to nie wysokość zarobków decyduje o sukcesie, ale umiejętność życia na miarę swoich możliwości. Zadłużenie natomiast zamiast lepszej przyszłości przynosi przymusowe wyrzeczenia i stres. Zarówno dla gospodarstw domowych, jak i całych gospodarek.
Polski kontekst – niskie oszczędności…
Choć oszczędzanie jest korzystne, a zadłużanie się – wręcz przeciwnie, to w naszym kraju sytuacja pozostaje daleka od ideału. Krajowy Fundusz Rozwoju podał, że na koniec 2023 r. stopa oszczędności gospodarstw domowych (pula pieniędzy, którą oszczędzamy w porównaniu z dochodami) w Polsce wzrosła do 2,5 proc.
To wprawdzie lepiej niż 1 proc. odnotowany rok wcześniej, jednak nadal pozostajemy w ogonie Europy. Pod względem oszczędności zajmujemy trzecie miejsce od końca wśród krajów Unii Europejskiej.
Zobacz również:
Majątek międzypokoleniowy – jak go utrzymać i dlaczego warto
Oczywiście niskie dochody utrudniają oszczędzanie. Warto jednak odkładać nawet niewielkie kwoty. Te z czasem mogą bowiem urosnąć do znaczących rozmiarów. Kluczem jest systematyczność.
…i spore długi
Z niewielkimi oszczędnościami Polaków idzie w parze nadmierne zadłużenie. Ponad 15 proc. z nas, jak wynika z raportu KRD „Portfele polskich gospodarstw domowych pod presją rosnących cen” przyznaje, że ich dochody i oszczędności nie wystarczają na opłacenie bieżących rachunków i zobowiązań. Zgodnie z nim 8,7 proc. respondentów musi w takich sytuacjach okazjonalnie sięgać po kredyty lub podejmować prace dorywcze. 6,7 proc. musi stale korzystać z takich rozwiązań, by pokryć codzienne wydatki.
Rzeczywistość jest jednak jeszcze gorsza od tego, co wynika z deklaracji respondentów. W Krajowym Rejestrze Długów figuruje bowiem ponad 2 mln konsumentów. A ich łączne zadłużenie wynosi aż 43,4 mld zł.
Odraczania gratyfikacji trzeba uczyć
Zarówno ekonomiczne korzyści z odkładania gratyfikacji, jak i niska stopa oszczędności oraz problemy zadłużenia w Polsce wskazują na konieczność wprowadzenia edukacji finansowej w tym zakresie. A ta powinna obejmować nie tylko wiedzę, lecz również kształtowanie charakteru. Z pomocą może tu przyjść filozoficzna koncepcja cnót kardynalnych:
Takie kształtowanie charakteru nie jest łatwe. Na szczęście istnieją sposoby na uproszczenie tego procesu. Dla przykładu, planowanie budżetu. Ten może obejmować środki na rozrywkę, lecz warto tu wyznaczyć limit. I ściśle się go trzymać. Dawniej skutecznym sposobem była ,,metoda kopertowa” – pieniądze na różne cele trzymano w osobnych kopertach. Dzięki temu, że gotówka pozostaje w obiegu, nic nie stoi na przeszkodzie, by wrócić do tego zwyczaju. Osoby preferujące pieniądz elektroniczny mogą zaś podzielić środki pomiędzy różne konta bankowe.
W ustalaniu budżetu i jego śledzeniu pomocne mogą być aplikacje finansowe. Niektóre z nich uciekają się do grywalizacji, nagradzając użytkowników za regularne oszczędzanie lub osiąganie wyznaczonych celów finansowych. Dzięki temu uczestnik zyskuje dodatkową motywację do trzymania się planu.
Zobacz również:
Co stoi za zachowaniami ludzi w kwestii finansów
Ponadto, dla pragnących odkładać pieniądze świetnym rozwiązaniem jest automatyzacja oszczędzania. Zlecenia stałych przelewów na konto oszczędnościowe lub choćby IKE w dniu otrzymania pensji pozwalają zmniejszyć ból związany ze zwalczaniem kuszącej wizji natychmiastowej konsumpcji. Pieniądze znikają z konta, zanim zdążymy je wydać. I od razu zaczynają na nas pracować.
W sukurs może przyjść także państwo. Do oszczędzania skłaniają choćby Pracownicze Plany Kapitałowe. To opcja domyślna – pracownicy są do nich zapisywani automatycznie. Ten mechanizm wykorzystuje status quo bias – skłonność ludzi do pozostawania przy opcji domyślnej – jedno z „niepoprawnych zachowań”, odmiennych od postawy idealnego (ale nieistniejącego) homo oeconomicus.
Wprawdzie w tym przypadku efekt wydaje się korzystny, to należy uważać, by nie przesadzić. Wymuszanie oszczędności siłą praktykowano już w krajach komunistycznych – takich jak Związek Sowiecki i Chiny. Choć efekt gospodarczy był zróżnicowany (tragiczny w ZSRR, korzystny w ChRL), to z humanitarnego punktu widzenia działania te trudno uzasadnić.
Nikogo nie można zmusić do odkładania nagrody (oraz kształcenia się, cięższej pracy, oszczędzania, inwestowania i unikania kredytów konsumpcyjnych). Można jednak – i trzeba – tego nauczać. Troska o obecne i przyszłe pokolenia Polaków wymaga więc uczynienia kształtowania charakteru istotnym elementem edukacji finansowej.