Sposób na uzdrowienie polskiej piłki

Prof. Reuven Brenner, światowej sławy ekspert od hazardu, mówi: Chcecie mieć porządny futbol? Zadbajcie o porządne regulacje i podatki dla branży zakładów sportowych. Sportowych koneserów interesuje tylko to czy mecz jest interesujący, wiernych fanów - czy wygrywa ich drużyna. Jedynie hazardziści dbają o to, żeby każdy mecz był rozegrany uczciwie.
Sposób na uzdrowienie polskiej piłki

Zmiana polskiej piłki nożnej nie zacznie się na boisku, lecz od decyzji polityków fot. KPRM

Zacznijmy od podstaw. Punkt pierwszy: ludzie zakładają się o wyniki meczów i innych wydarzeń sportowych, bez względu na to czy prawo dopuszcza tę praktykę czy nie. Punkt drugi: zakłady sportowe wpływają na sport.

W jaki sposób zakłady sportowe wpływają na sport? Większość ludzi pomyśli zapewne o ustawianiu meczów czy walk. Takie rzeczy zdarzają się wszędzie na świecie. Wbrew temu co większość ludzi myśli nie jest to główna, ani najważniejsza, droga oddziaływania zakładów na sport.

Jest wiele innych, potencjalnie istotniejszych.

Zakłady sportowe zwiększają zainteresowanie fanów i mediów.

Ludzie zawsze mocniej się angażują, gdy stawką są  pieniądze, nawet małe sumy. Gdy mecz jest nudny – sytuacja całkiem częsta – widzowie, którzy nic nie obstawili, zapewne szybko zmienią kanał. Ale ci, którzy kupili zakłady sportowe prawdopodobnie będą oglądali do końca. To z kolei wpływa na media. Dzięki możliwości obstawiania wyników, oglądalność wydarzeń sportowych jest wyższa, więcej warte są prawa do transmisji, a instytucje, które je sprzedają mają większe przychody. Czy dzienniki poświęcałyby relacjonowaniu wydarzeń sportowych tyle pieniędzy i miejsca na swoich stronach, gdyby ludzie nie zakładali się o nie?

Chodzi więc o to, żeby zorganizować branżę zakładów sportowych tak, aby wpływała na sport w pozytywny sposób.

Nikt tak dokładnie nie śledzi najdrobniejszych szczegółów związanych z daną dyscypliną sportu, jak hazardziści, a ich zainteresowanie może zostać wykorzystane z pożytkiem dla ogółu. Bardziej niż ktokolwiek inny są w stanie stwierdzić, że realne szanse na zwycięstwo danej drużyny są mniejsze niż to, co wynika ze potencjalnych wygranych w danym zakładzie sportowym. To może świadczyć o ustawieniu meczu.

Podobnie jest z bukmacherami czyli podmiotami oferującymi zakłady sportowe. O podejrzeniach ustawiania meczów często informują bukmacherzy kierując się niewytłumaczalnym zachowaniem cen zakładów sportowych. Takiego właśnie zachowania należałoby się spodziewać po nich – chyba że rządy prowadzą nieudolną politykę fiskalną lub regulacyjną względem tej branży.

Bukmacherzy sami zazwyczaj nie obstawiają wyników. Starają się zbilansować swoją pozycję tak, żeby zarabiać od 5 do 7 proc. całości postawionych pieniędzy na każdym zakładzie, bez względu na wynik meczu. Na przykład, jeśli bukmacher ocenia, że jakiś mecz będzie bardzo wyrównany, będzie się starał ustalić taki stosunek wpłaty do wygranej, aby na każdą drużynę postawiono tyle samo pieniędzy. Sam nic nie ryzykuje, a zarabia tym więcej im więcej pieniędzy zostało postawionych. Bukmacherzy nie mają żadnego powodu, aby ustawiać mecze. Mają wszelkie powody, aby nie dopuszczać do przekrętów i rozwijać swój biznes przyciągając jak najwięcej typujących.

Sportowych koneserów interesuje tylko to czy mecz jest interesujący, wiernych fanów – czy wygrywa ich drużyna. Jedynie hazardziści dbają o to, żeby każdy mecz był rozegrany uczciwie: czy to na początku czy na końcu sezonu, gdy grają zarówno popularne i jak i nieznane drużyny, przy wyrównanych szansach albo w meczu ze zdecydowanym faworytem.

Jeśli branża zakładów sportowych jest właściwie uregulowana i opodatkowana bukmacherzy i ich klienci de facto świadczą wszystkim darmową usługę monitoringu uczciwości rozgrywek – pilnują żeby nie było przekrętów.

Efektywny monitoring jest możliwy tylko wtedy fani mają szeroki dostęp do informacji. Liga Futbolu Amerykańskiego (NFL) publikuje bardzo szczegółowe dane dotyczące graczy, drużyn etc. po to, żeby nie można było sprzedawać poufnych informacji. Nawet jeśli wprost się do tego nie przyznaje, w rzeczywistości współpracuje z legalnymi i nielegalnymi bukmacherami i hazardzistami, żeby zapewnić uczciwość każdego meczu. Zdarzało się, że przyznawała się do tego mimochodem. Na przykład w 1975, Pete Rozelle, komisarz NFL powiedział, że liga futbolowa nakazuje drużynom informować o kontuzjach zawodników, aby nie dopuścić do „powstania podejrzeń kiedy nagle zmieniają się kursy wydarzeń.”

Bez monitoringu hazardzistów lidze trudno byłoby zmusić sportowców, by wkładali serce do każdego meczu. Zainteresowanie typujących zwiększa liczbę transmisji i publikacji dotyczących sportu, co przyciąga nowych fanów.

Z drugiej strony Amerykańska Liga Koszykówki (NBA) zazdrośnie strzeże podstawowych informacji o zawodnikach i w ten sposób stwarza warunki do handlowania przeciekami. NBA monitoruje tylko legalnych bukmacherów, pomijając w ten sposób większość rynku. W efekcie mecze koszykówki są mniej atrakcyjne dla hazardzistów. Sportowcy nie przykładają się do wszystkich meczów. Sędziowie wywierają zbyt duży wpływ na wyniki meczów i często sędziują słabo. Oczywiste przypadki przecieków informacji, skandali sędziowskich i nierównej gry poszczególnych zespołów nie są badane przez właściwe władze.

Wszyscy rozumieją, że obrót akcjami na giełdach papierów wartościowych jest jednym z kluczowych elementów monitorowania efektywności firm. Dlaczego nie jest równie jasne, że dzięki zakładom sportowym może być monitorowany sport? Ponieważ wokół hazardzistów i bukmacherów narosło mnóstwo nieporozumień i przesądów.

>>czytaj: Kogo straszy hazard w internecie

Z tego powodu zwykle próbuje się ograniczać lub całkowicie zakazywać działalności bukmacherskiej. Inne podejście, równie nierealistyczne, to ograniczanie wpływu zakładów sportowych na sport. Nie tylko żadnego z tych działań nie da się wdrożyć w praktyce, ale również miałoby złe skutki, gdyby udało się je zrealizować. Bukmacherzy i hazardziści ze stróżów uczciwości sportu stają się malwersantami.

We Włoszech miał być wprowadzony 8,5 proc. podatek od przychodów bukmachera, a nie od zysków (dla porównania w Nevadzie opodatkowanie wynosi 6 proc. od zysków, w Atlantic City 9 proc. W Polsce podatek od zakładów sportowych wynosi 12,5 proc. przychodów bukmachera – przyp. red.). Przy tak zabójczych podatkach bukmacherzy i typujący mają większą motywację do ustawiania meczów, aby jak najszybciej zagarnąć jak najwięcej pieniędzy i wyjść z interesu zanim nałożony zostanie nowy ciężar. To właśnie źle pomyślany podatek zmienił ich w malwersantów. Jakkolwiek może się to wydawać paradoksalne, sama perspektywa wprowadzenia niewłaściwych podatków i regulacji zwiększa ryzyko korupcji, przekrętów i skandali w sporcie.

Kiedy zakaz już obowiązuje, sytuacja się jeszcze pogarsza. Studium dotyczące nielegalnych bukmacherów w Nowym Jorku z 2004 roku wskazuje, ich taktyka jest inna niż opisana wcześniej. Nielegalni bukmacherzy próbują dorobić się jak najszybciej. Jako że typujący często nie potrafią porównywać kursów, bukmacherzy naciągają ich wysokość na swoją korzyść. W Nowym Jorku naciąganie polegało na podnoszeniu cen zakładów na New York Yankees, bo bukmacherzy wiedzieli, że ich klienci są fanami tej drużyny. Miłość, jak mówi przysłowie, często bywa ślepa. Inną strategią na szybkie zrobienie pieniędzy jest udzielanie krótkoterminowych kredytów klientom, których większość stanowią nałogowi hazardziści. Kiedy hazard jest nielegalny, bukmacherów nie można ścigać za to, że przyjmują zakłady od uzależnionych od hazardu.

Przez złą politykę regulacyjną i podatkową wobec zakładów sportowych, siła, która mogła zostać zaprzęgnięta do realizacji dobrego celu stała się destrukcyjna.

Jakie jest więc rozwiązanie? Odpowiednie opodatkowanie i uregulowanie tej dziedziny oraz egzekucja zasad przez właściwe instytucje mogą przysporzyć wszystkim stronom wiele korzyści takich jak: niższe ceny biletów wstępu na wydarzenia sportowe, wyższe wynagrodzenia dla sportowców i większe zyski dla właścicieli klubów. W ten sposób zostanie położony fundament, na którym będzie można zbudować silną reprezentację.

Opracował Krzysztof Nędzyński

Zmiana polskiej piłki nożnej nie zacznie się na boisku, lecz od decyzji polityków fot. KPRM

Otwarta licencja


Tagi