Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Tricki podatkowe międzynarodowych gigantów

Koncernem Starbucks, wywodzącą się z USA największą na świecie siecią kawiarni, interesuje się brytyjski urząd skarbowy. A wszystko przez znikome podatki, jakie otrzymuje od kawowego giganta. Starbucks robi to, co wiele innych firm działających na rynkach międzynarodowych: szuka dozwolonych prawem możliwości, by obniżyć daninę dla fiskusa.
Tricki podatkowe międzynarodowych gigantów

(CC By Piutus)

Brytyjskie media i tamtejsi parlamentarzyści sprawą podatków płaconych w Wielkiej Brytanii przez Starbucks zainteresowali się po opublikowaniu przez agencję Reuters raportu, poświęconego legalnym trickom fiskalnym stosowanym przez koncern. Z opracowania wynika, że od chwili wejścia na brytyjski rynek, w 1998 r., firma miała ponad 3 mld funtów przychodów, a zapłaciła jedynie 8,6 mln funtów podatku od zysków.

Figa dla fiskusa

W ostatnich trzech latach Starbucks zebrał na Wyspach Brytyjskich 1,2 mld funtów przychodów i nie zapłacił ani pensa podatku CIT. Dlaczego? Ponieważ według danych ze sprawozdań finansowych ponosił straty.

W tym samym czasie sieć Kentucky Fried Chicken – wchodzi w skład grupy Yum Brands – zapłaciła 36 mln funtów CIT od mniejszych nawet, bo nie przekraczających 1,1 mld funtów przychodów. Z kolei brytyjska filia McDonald’s odprowadziła do kasy fiskusa zaledwie 3,6 mln funtów CIT, przy przychodach sięgających 3,6 mld funtów.

Smaczku sprawie dodaje to, że za każdym razem, gdy Starbucks prezentował w ostatnich latach swoje globalne wyniki inwestorom, podkreślał, że działalność w Wielkiej Brytanii jest dochodowa. Dziś prezes koncernu zapewnia, że nie płacił podatków od zysków, bo ich nie miał.

Margaret Hodge, przewodnicząca Public Accounts Committee (Komisji Wydatków Publicznych) w Izbie Gmin, w odpowiedzi na raport Reutersa wystąpiła z wnioskiem, by sprawę rozliczeń Starbucks z fiskusem w Wielkiej Brytanii, zbadał Her Majesty’s Revenue and Customs, czyli brytyjski urząd skarbowy. Popierają ją inni parlamentarzyści.

Na informacje agencji zareagowała też opinia publiczna. Według badań firmy YouGo, wskaźnik reputacji firmy w Wielkiej Brytanii spadł z +3 w okresie przed nagłośnieniem podatkowej historii, do – 26 po jej upublicznieniu.

Optymalizują wszyscy

Starbucks miał pecha, bo został opisany przez Reutersa. Koncern ten bynajmniej nie jest odosobniony w swoich manewrach, zmierzających do obniżania obciążeń podatkowych i regulowania daniny tam, gdzie jest ona najniższa.

Amerykańskie firmy niechętnie płacą podatek od zysków u siebie, bo wynosi on 35 proc. Skwapliwie korzystają z przepisów, które pozwalają im wykazywać zyski w innych krajach, gdzie fiskus jest mniej pazerny i płacić amerykańskie stawki tylko wtedy, gdy zysk jest przetransferowany do USA. Robią to też inne międzynarodowe koncerny.

Starbucks, który dziś jest pod ostrzałem krytyki, okazał się przy tym nie bardzo efektywny w swoich działaniach. Z raportu rocznego spółki wynika, że w skali globalnej płaci podatek ok. 31 proc., podczas gdy średnia dla największych amerykańskich firm, wyliczona przez organizację Citizens for Tax Justice, to 18,5 proc. W przypadku największej pod względem kapitalizacji amerykańskiej spółki giełdowej – Apple – stopa podatku od zysku, za rok finansowy zakończony we wrześniu 2011 r., wyniosła 24,2 proc., zaś np. w Google – 21 proc. Ta ostatnia spółka jeszcze kilka lat temu miała efektywną stopę podatkową na poziomie 2,4 proc.

Podwójna irlandzka i holenderska kanapka

Międzynarodowe firmy mają rozbudowane systemy działań, które pozwalają im omijać urzędy skarbowe.

Jednym z często stosowanych instrumentów jest opłata za przekazanie własności intelektualnej, w tym praw do używania marki oraz procesów biznesowych. Wynosi ona zazwyczaj od 4 do 6 proc. wartości przychodów i jest wnoszona na rzecz specjalnie utworzonej spółki.

Taką opłatę ponosi m.in. Telekomunikacja Polska, za prawo używania marki Orange oraz Polska Telefonia Cyfrowa, za prawo do marki T-Mobile. W przypadku grupy TP stawka sięga 1,6 proc. przychodów objętych marką Orange. Należność trafia na konto brytyjskiej spółki Orange Brand Services Ltd. PTC nie ujawnia, ile płaci za markę T-Mobile.

Brytyjski Starbucks, za udostępnioną mu przez spółkę-matkę własność intelektualną, przekazuje 6 proc. swoich przychodów. Opłata wpływa na rachunek zarejestrowanej w Holandii spółki Starbucks Coffee EMEA BV. Czy, i ewentualnie gdzie, potem trafiają pieniądze – nie wiadomo. W 2011 r. spółka miała 71 mln euro przychodów i wykazała jedynie 507 tys. euro zysku netto.

Podobnie w końcu ubiegłej dekady działał Google, który reklamy poza USA sprzedawał przez irlandzką spółkę Google Ireland Limited. Mimo, że w Irlandii stopa podatku CIT wynosiła wówczas tylko 12,5 proc., spółka wykazywała jedynie niewielki zysk netto – poniżej 1 proc. przychodów. Miała bowiem duże koszty – według agencji Bloomberg sięgały one 5,4 mld dol. w 2008 r. Wynikały zaś głównie z opłat licencyjnych, ponoszonych na rzecz Google Ireland Holdings.

Spółka ta – jak stwierdzono w raportach Google – „rzeczywiste centrum zarządzania” ma na Bermudach i tam opodatkowuje zyski z opłat licencyjnych. Pieniądze na Bermudy wędrowały zresztą nie bezpośrednio, ale przez Holandię i zarejestrowaną tam spółkę Google Netherlands Holdings B.V.

Taką samą technikę – zwaną wśród prawników, specjalizujących się w optymalizacji podatków „Double Irish with Dutch Sandwich” – stosuje także Apple, producent iPhone’ów i iPadów. Według „The New York Times”, wykorzystuje do tego działające w Irlandii spółki Apple Operations International i Apple Sales International oraz Baldwin Holdings Unlimited, z siedzibą na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Opodatkowanie przychodów z aplikacji, muzyki, książek, czy filmów, kupionych w App Store przez klientów z Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu, „optymalizowane” jest z wykorzystaniem firmy iTunes S.a. r.l., znajdującej się w Luksemburgu.

Apple, mający siedzibę w Cupertino w Kalifornii, oszczędza na podatkach także dzięki manewrom w samych USA. Wszelkie przychody i zyski wykazuje w firmie Braeburn Capital, powołanej do życia w 2006 r. w Reno, w stanie Newada. W Kalifornii stanowy podatek od firm wynosi 8,84 proc. W Newadzie – zero. Braeburn Capital zajmuje się także inwestowaniem nadwyżek finansowych Apple.

Podobnie jak Apple postępują Cisco, Harley-Davidson czy Microsoft, które przychody i zyski wykazują w stanach Newada i Delaware, gdzie stawki podatków są niskie.

Ceny transferowe i pożyczki

Innym sposobem na obniżenie efektywnej stopy podatkowej i przy okazji na przerzut zysków jest stosowanie tzw. cen transferowych. Używa się ich w rozliczeniach między ulokowanymi w różnych krajach spółkami. Po ceny transferowe firmy sięgają zarówno przy zakupie surowców, jak i sprzedaży gotowych produktów.

Kilka lat temu głośne były w Polsce spory inwestorów finansowych najpierw z Michelin, a później z Goodyear. Obaj oponiarscy giganci mają fabryki w naszym kraju. W sporach tych chodziło m.in. o wysokość cen transferowych po jakich polskie zakłady, nastawione na eksport, sprzedają opony innym spółkom koncernów. Inwestorzy podejrzewali, że ceny nadmiernie obniżają zyski polskich spółek, których byli mniejszościowymi udziałowcami.

W obu przypadkach biegli rewidenci, o których powołanie zaciekle walczyli inwestorzy finansowi, nie stwierdzili, by ceny transferowe, stosowane w handlu z polskimi spółkami, odbiegały od cen rynkowych.

Ceny transferowe stosuje także Starbucks przy zakupie kawy. Reuters ujawnił, że kawa dostarczana do brytyjskich kawiarni jest palona i paczkowana przez holenderską spółkę, która z kolei kupuje surowiec, czyli ziarno, od szwajcarskiej spółki Starbucks Coffee Trading Co. Holenderska palarnia ma stosunkowo niski zysk netto – ok. 1 proc. wartości przychodów. Aż 86 proc. jej kosztów to zakup surowca w szwajcarskiej spółce, koszty energii i paczkowania. Jakie są obroty i zyski Starbucks Coffee Trading Co. nie udało się ustalić. Wiadomo jedynie, że podatek od zysków, osiągniętych w handlu międzynarodowym towarami takimi jak kawa, w Szwajcarii wynosi 5 proc.

W transferze zysków świetnie sprawdzają się także „wewnętrzne” pożyczki. Spółce w jakimś kraju udzielają ich inne firmy z grupy. Pożyczkami spółka finansuje rozwój i spłaca od nich odsetki. A te są ustalane na poziomie wyższym niż rynkowy i wyższym niż koszt pozyskania pieniędzy przez spółkę-matkę.

Starbucks korzysta także z tej metody, pożyczając gotówkę swej brytyjskiej filii. Stosuje oprocentowanie na poziomie LIBOR + 4 pkt. proc., podczas gdy spółka-matka pozyskuje je na rynku emitując obligacje z kuponem LIBOR +1,3 pkt. proc.

W tym roku 550 mln euro na kilka dni od matki – France Telecom pożyczyła Telekomunikacja Polska. Oprocentowania pożyczki TP nie ujawniła. Poinformowała, że było ono „oparte na stawce bazowej właściwej dla danej waluty finansowania, powiększonej o odpowiednią marżę”. Pożyczka zbiegła się w czasie z zawarciem ugody w wieloletnim sporze z duńską firmą DPTG. To w jej wyniku TP zapłaciła Duńczykom 550 mln euro.

OF

(CC By Piutus)

Otwarta licencja


Tagi