Autor: Cezary Mech

Ekonomista, doradca Prezesa Narodowego Banku Polskiego.

Z USA płyną coraz lepsze wieści

Ostatnie dane dotyczące minimalnego, bo zaledwie 11-tysięcznego spadku liczby miejsc pracy w USA przyczyniły się do znaczącej poprawy nastroju na rynkach światowych, gdyż  w reakcji indeks S&P500 wzrósł o 1,2 proc., dolar zyskał 1,5 proc. względem jena, a rentowność dziesięcioletnich obligacji dolarowych wzrosła o 9 punktów bazowych. Przełożyło się to na wzrost oczekiwań wobec możliwości wyjścia z kryzysu światowego oraz przyczyniło do podstawienia pytania, jaki będzie miało to wpływ na przebieg procesów gospodarczych w Polsce.

Jednak jeśli spojrzeć na te wyniki w porównaniu z przewidywaniami, dotyczącymi skali, w jakiej powinny nastąpić kwartalne wzrosty PKB przy wychodzeniu z kryzysu, to zauważamy, że kwartalny wzrost gospodarczy w wysokości 2,8 proc. w ujęciu rocznym jest wzrostem umiarkowanym – w porównaniu z typowymi relacjami między zapaścią poprzedzającą kryzys a tempem wychodzenia (im głębszy kryzys, tym szybsze początkowe przyrosty przy wychodzeniu). Jeśli relacje z poprzedniego okresu o dość wysokiej wytłumaczalności statystycznej (R2=0,42) miałyby w tym przypadku zastosowanie, to odbicie w krajach wysokorozwiniętych w nadchodzącym roku powinno być na poziomie ok. 7 proc.

Brak adekwatnego odbicia pokazuje, że nadal nierównowagi bardzo głęboko trawią gospodarkę światową i następuje stałe przeorientowanie się popytu globalnego, jak i też przywracanie utraconej równowagi. Polega to głównie na tym, że osiągane wzrosty, wyjście z kryzysu czy ściślej spowolnienia w krajach wschodzących, głównie w Chinach (gdzie następuje szybki powrót do procesów rozwojowych), wiąże się ze znacząca ekspansją monetarną zarówno w USA, jak i w Wielkiej Brytanii, częściowo też w strefie euro, przy bardzo umiarkowanej w przypadku Japonii. Ekspansja ta spowodowała silne wzrosty na rynku kapitałowym, jak też kontynuację przeorientowywania przepływu kapitału w ramach procesu globalizacji do dalekowschodnich, szybko rozwijających się gospodarek. Niemniej  początkowy efekt kryzysu na Zachodzie doprowadził do bardzo silnego spadku wyhamowania procesów rozwojowych w tych krajach, które swoje perspektywy wiążą z  eksportem, co w przypadku Chin przełożyło się na pogłębienie kryzysu światowego poprzez spadek zamówień na surowce i dobra inwestycyjne. Także wprowadzenie pakietu stymulującego w tym kraju, łącznie z pobudzającą akcją kredytową, doprowadziło do szybkiego przezwyciężenia  kryzysowych problemów, które przeżywają Chiny oraz do odbicia koniunktury na rynkach światowych. Niemniej procesy, które są trendami kluczowymi, a które dotyczą dalszego przenoszenia miejsc pracy i produkcji do krajów tańszych, a z drugiej strony szybciej się rozwijających,  mogą – jak się okazuje – w znacznym stopniu  negatywnie oddziaływać na potencjał wzrostu gospodarczego w krajach wysoko rozwiniętych. Zwłaszcza że gospodarki rozwijające się również w znacznym stopniu dostarczają produkcji dla tego zwiększonego popytu wewnętrznego, pozostawiając coraz mniejsze zapotrzebowanie na drogą produkcję amerykańską, europejską i japońską.

Analizując perspektywy wzrostu, można zaobserwować, że odbudowa zapasów będzie pobudzała wzrost gospodarczy i może mieć efekt multiplikujący. Jednak ten wzrost zapasów będzie osłabiany przez oczekiwane zmniejszone zapotrzebowanie na produkcję końcową. To, czego należy się obawiać, to,  że olbrzymie pakiety stymulujące, które zadziałały, a które w znacznym stopniu kompensują popyt globalny ze strony niższych dochodów pracowników, ulegną wyczerpaniu. Może być on zahamowany przez fakt bardzo silnego wzrostu zadłużenia, który spowoduje, że polityka fiskalna będzie miała swoje ograniczenia i będzie w krajach wysoko rozwiniętych zmuszała do podejmowania działań oszczędnościowych. Może to z jednej strony spowodować dążenie do powstawania następnych pakietów stymulujących, mogących destruktywnie działać na równowagę tych gospodarek, a z drugiej  zacieśnianie polityki fiskalnej, negatywnie wpływając na procesy dopiero co odbudowanego wzrostu gospodarczego. Powyższe procesy, związane z podażą pieniądza oraz ekspansywną polityką fiskalną, w sytuacji braku rozwiązania problemów tkwiących w instytucjach finansowych i nieoczyszczenia tych instytucji, może mieć destruktywny wpływ na osiągnięcie długotrwałego procesu wzrostu gospodarczego, jak i prawidłowej alokacji kapitału. Natomiast wprowadzenia bardziej restrykcyjnych regulacji finansowych w krótkim czasie może przyczyniać się do zmniejszenia podaży tego kapitału i mieć efekt zmniejszający perspektywy odbudowy wzrostu. W efekcie każda kombinacja polityki gospodarczej ma swoje ograniczenia i dlatego wieszczenie zakończenia kryzysu jest przedwczesne.

W najbliższym czasie  należy się również liczyć z występowaniem dążenia do zwiększenia poziomu oszczędności, zwłaszcza w USA, gdzie z jednej strony następuje stały spadek poziomu dochodów z pracy, który nie został do tej pory zahamowany, i oparcie się popytu globalnego w znacznym stopniu na ekspansji fiskalnej, a z drugiej strony niski poziom oszczędności w przypadku strat majątkowych ma negatywny efekt w sytuacji odbicia poziomu oszczędności na proces związany ze zwiększeniem popytu konsumpcyjnego. Ten trend jest tylko w niewielkim stopniu ostatnio kompensowany przez fakt, że relacje między majątkiem, który został utracony, a dostępnym dochodem, ostatnio podskoczyły, co mogłoby być elementem pobudzającym popyt gospodarczy, gdyby ten proces był kontynuowany.

Również  analiza zapotrzebowania na dobra kapitałowe pokazuje, że jest ono na bardzo niskim poziomie: mimo że w relacji kwartał do kwartału przejawia znaczącą dynamikę, to w porównaniu do poprzedniego roku jest na poziomie ok. 30 proc. niższym krajach G3. Również niewykorzystanie zdolności produkcyjnych  jest w tych krajach na wysokim poziomie, co w połączeniu z niskim poziomem aktywności budowlanej grozi dalszym nasileniem procesu utraty miejsc pracy, jak też zmniejszeniem popytu na pracę.

Powyższe procesy  ograniczają perspektywy rozwojowe, a brak długoterminowych perspektyw wzrostu ma wpływ na ograniczenie poziomu nowych inwestycji. W efekcie nowe miejsca pracy nie są tworzone, a poziom bezrobocia jest coraz wyższy, ograniczając w efekcie popyt globalny. Nałożenie się dużej podaży pieniądza oraz faktu znaczącego zadłużenia doprowadzi w efekcie albo do narastania procesów inflacyjnych, albo do wyhamowania procesów rozwojowych. O ile w najbliższym czasie nie należy oczekiwać znaczącego zacieśnienia polityki pieniężnej, gdyż wykorzystywana przez banki centralne reguła Taylora jest ściśle skorelowana z potencjalnym wzrostem PKB, o tyle dylemat strategii wyjścia nadal nie został przełamany.

Patrząc na ostatnie dane w  szerszym ujęciu, należy podkreślić, że w ramach procesu globalizacji nadal postępuje stały proces realokacji dochodów, jak i wzrostu gospodarczego w kierunku krajów wschodzących, a zwłaszcza Chin. To tam przenoszone są światowe moce produkcyjne, nasilając problemy krajów wysoko rozwiniętych, które ponoszą zarówno  koszty „wykupywanych” surowców, jak i  utraty dynamizmu typowego dla starzejących się społeczeństw. Procesy te ostatnio uległy przyspieszeniu i już nie polegają na obniżeniu tempa wzrostu dobrobytu w tych krajach, ale na obniżenia poziomu życia społeczeństw krajów wysoko rozwiniętych, których usługi przestają być konkurencyjne na zglobalizowanym rynku. W tym procesie konwergencji Polska powinna również uczestniczyć aktywnie, a także dbać o swoje interesy w aspektach regulacyjnych, w tym dotyczących emisji CO2 – a głównymi filarami rozwoju powinno być przejmowanie miejsc pracy o wysokiej wartości dodanej, a z drugiej strony dbanie o to, by w ramach polityki prorodzinnej zobowiązania emerytalne, jak i zdrowotne się nie nawarstwiały i nie zmniejszały możliwości konkurencyjnej gospodarki na przyszłość.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora