Grecja pokazuje, jakie są realne korzyści z bycia w strefie euro

Eurotragedia jak opera mydlana. Premier Grecji George Papandreou prosi o pomoc eurostrefę na tle pejzażu uroczej wysepki Kastellorizo, do której nie można dolecieć z Aten, a która znajduje się w odległości 2 km od wybrzeża Turcji, kraju niemającego euro ani europroblemów. Na reakcję rynków nie czekał długo, rentowność 2-letnich obligacji przekroczyła nawet 20 proc.

Można powiedzieć, że w podręcznikowy sposób rozgrywa się kryzys strefy, która nie stanowi optymalnego obszaru walutowego, i to niezależnie od zaklęć, które słyszeliśmy i słyszymy od ponad roku. A jest to jedynie spektakularny początek realnych problemów. Niezależnie od makroekonomicznych konsekwencji, czeka nas fala problemów instytucji finansowych. Jak słusznie zauważa David Marsh, Niemcy oszczędzając na solidaryzmie strefy euro, zapłacą koniecznością sanowania niemieckich banków.

Najnowsze dane, ukazujące sytuację jeszcze przed przyjęciem pomocy przez Grecję, stają się coraz bardziej dramatyczne, gdyż pokazują, że poza instytucjami publicznymi, również inwestorzy prywatni nie wierzą w możliwość spłaty przez to państwo olbrzymich zobowiązań. Już wytransferowali ponad 10 mld euro tylko z największych instytucji – w ciągu pierwszych dwóch miesięcy ok. 4,5 proc. wszystkich depozytów.

Napływające z Grecji sygnały o możliwym 14-proc. deficycie w zeszłym roku jedynie dolewają oliwy do ognia, a przewidywania 8,7-proc. deficytu tegorocznego w Grecji i Portugalii jedynie „zarażają” kryzysem inne kraje peryferyjne strefy euro. Sytuacja, kiedy z jednej strony jest olbrzymi deficyt i wymogi dotyczące konieczności schłodzenia gospodarki poprzez drastyczne obcięcie wydatków, z drugiej zaś olbrzymia presja ze strony związkowców, protestujących przeciwko tym ograniczeniom, jedynie pogłębia procesy kryzysowe w całym regionie.

Ostatnie zawirowania dotyczące możliwości emisji długu w Grecji wskazują bardzo wyraźnie, że przyjęte założenia dotyczące przewag wejścia i bycia  w strefie euro nie są empirycznie udokumentowane. Przesłanką kluczowych decyzji, które miały przesądzać o przewadze pobytu w strefie euro, była kwestia niskich kosztów kapitału dla podmiotów gospodarczych, które miały decydować o tym, że ze względu na brak części kosztów transakcyjnych  inwestycje te staną się tańsze i dadzą impuls do przyspieszenia rozwoju gospodarczego. Elementami, które miały o tym decydować, była z jednej strony kwestia zmienności kursu walutowego i związane z tym koszty, a z drugiej strony niższe koszty kapitału powodowane faktem, że zakładało się przejęcie wiarygodności kluczowych partnerów, co powodowało niższe oprocentowanie.

Jak się okazuje, założenia powyższe w przypadku Grecji nie zostały zrealizowane. W tym momencie konieczne jest powtórzenie debaty dotyczącej optymalnego obszaru walutowego oraz tego, czy dany kraj będzie się mógł szybciej rozwijać w tym obszarze i czy będzie mógł skorzystać z zakładanych przewag.

Jeśli wziąć pod uwagę sytuację Grecji, obecnie następuje bardzo szybki odpływ kapitału, który jest spowodowany, z jednej strony, obawami, że spadek aktywności gospodarczej Grecji doprowadzi do tego, że dłużnicy nie będą w stanie zwracać zaciągniętych zobowiązań, a z drugiej zagrożeniem, że ucieczka kapitałów z tego kraju doprowadzi do tego, że koszty pobytu w strefie euro okażą się zbyt wysokie i koniec końców Grecja z eurostrefy się wycofa, a przez to inwestorzy stracą pieniądze. Jest to o tyle prawdopodobne, że w przypadku Grecji około 80 proc. zadłużenia finansów publicznych przypada na inwestorów zagranicznych, głównie francuskich, niemieckich i szwajcarskich. Efekt tego procesu jest bardzo dewastujący dla rynku kapitałowego, a przecież jego rozwój miał być jednym z motorów powodujących szybszy wzrost gospodarczy.

Okazuje się, że banki, na skutek odpływu kapitału poszukują bardzo usilnie finansowania i nie mogą ze względu na panujący kryzys uzyskać go na rynku finansowym, w efekcie zgłaszają się z pomocą do państwa, które i tak ma olbrzymie koszty działalności antykryzysowej i konieczność rolowania swojego długu. Nie sprawdza się teza dotycząca taniości kapitału, ponieważ  obecnie poziom oprocentowania greckich pożyczek jest rekordowy, najwyższy w historii strefy euro – ponad 4 pkt. proc. powyżej stóp niemieckich. I jak pokazały szacunki, przyrost kosztów zaciąganych zobowiązań obecnie przewyższa nawet obniżki wydatków, co prowadzi do tego, że pod względem finansów publicznych Grecja wpadła w spiralę, w której obniżając wydatki, nie jest w stanie nadążyć za wzrostem kosztów odsetkowych.

Konieczne jest zrewidowanie podejścia dotyczącego potencjalnych korzyści z euro. Widać, że w sytuacji kryzysowej koszty kapitału bardzo szybko rosną, powodując ochłodzenie gospodarcze, a z drugiej strony właśnie to ochłodzenie w państwie peryferyjnym powoduje bardzo szybki wzrost kosztów kapitału.

W sytuacji Polski kluczowy jest fakt, że jednym z wymogów optymalnego obszaru walutowego jest konieczność istnienia solidaryzmu regionalnego. Jeśli chodzi o strefę złotego, to wiadomo, że jeśli w jednym województwie zdarzy się nieszczęście, jakaś klęska żywiołowa, to państwo posiada odpowiednie środki i ma wolę udzielenia pomocy. Ten kryzys pokazał, że strefa euro nie posiada odpowiednich środków, ponieważ wspólny budżet jest na poziomie minimalnym, a do tego nie ma woli pomocy dla członka znajdującego się w trudnej sytuacji. To jest oczywiście zagrożenie związane z brakiem optymalności obszaru walutowego, ale też i brakiem podejścia wspólnotowego.

W przypadku Polski konieczność sprostania bardzo wysokim wymogom formalnym będzie powodowała konieczność ponoszenia wyrzeczeń związanych z redukcją deficytu, jak  też schładzania gospodarki wysokimi stopami procentowymi, co dodatkowo może nasilać spekulacje prowadzące później do kryzysu, którego poniesiemy koszty. Redukując deficyty, będziemy mogli być zmuszeni do redukcji wydatków, które służyły rozwojowi gospodarczemu. Również, w przeciwieństwie do sytuacji wewnątrz kraju, trudno jest wspierać emigrację pracowników. Jeśli to dotyczy kraju, który jest optymalnym obszarem walutowym, to nie stanowi to problemu, a w przypadku strefy euro istnieją silne utrudnienia kulturowe. Dlatego też to, co jest bardzo istotne, to konieczność zanalizowania roli płynnego kursu wymiany jako zagregowanej informacji o stanie gospodarki.

W efekcie usztywnienia kursu walutowego następuje przeniesienia się tych ryzyk do sfery realnej. W związku z tym należy przeprowadzić badania, które wykażą, że suma tych zdegradowanych ryzyk jest mniejsza od kosztów ryzyka kursowego i transakcyjnego. Tylko w takim przypadku można będzie dojść do konkluzji, że przystąpienie do strefy euro będzie korzystne dla naszego kraju. Jeśli się takich badań nie przeprowadzi, to takie wnioski nie będą uprawione.

Szczególnie istotny jest brak badań w zakresie informacji, jak zmienność kursu walutowego jest przenoszona na inne aktywa w gospodarce w sytuacji eliminacji waluty krajowej. Brak kursowego nośnika informacji może spowodować, że silnie wzrosną koszty transakcyjne na aktywach charakteryzujące się niższym stopniem płynności i może się okazać, że suma kosztów systemowych jest znacznie niższa przy zachowaniu własnej waluty. Należy też podkreślić konieczność badań, jak wskaźnik niedopasowania polityki pieniężnej będzie powodował podwyższenie poziomu ryzyka dla inwestorów i w jaki sposób wzrost ryzyka operacyjnego przedsiębiorstw będzie oddziaływał na zmniejszenie poziomu zlewarowania inwestycji, a poprzez koszt kapitału odbije się na liczbie realizowanych projektów.

Przeprowadzenie tego typu analizy może doprowadzić do zmiany kluczowych założeń. Istotna jest też konieczność oszacowania, na ile tego typu kryzys, jaki występuje w Grecji, może zahamować realokację kapitału, a poprzez to ucieczkę miejsc pracy z Polski do innych krajów. W przypadku Polski istnieje konieczność posiadania rozbudowanej infrastruktury wzrostu i  wystarczających mocy produkcyjnych i instytucji, które są w stanie wykazać się innowacyjnością i możliwościami eksportowymi, kiedy zawirowania na rynku kapitałowym umożliwiają oparcie rozwoju na zdynamizowaniu ekspansji eksportowych.

W przypadku Polski charakterystyczne jest nie tylko zwrócenie uwagi na debatę dotyczącą strefy euro, jej optymalnego obszaru walutowego, ale też na te aspekty, które dotyczą witalności gospodarki, możliwości jej odbicia. W tym kluczowa  jest konieczność  posiadania rozbudowanej infrastruktury wzrostu, jak też możliwość optymalizacji wydatków budżetowych. Jej brak wypycha młode pokolenie za granicę i tylko chwilowo korzystamy z tego, że mała ilość środków jest przeznaczana na starszych ludzi  i na dzieci. Wspierany jest egoizm młodzieży, odbierający im szansę na godne przeżycie starości, a hedonistyczne nastawienie jest niczym innym, jak podbieganiem do przepaści w radosnych podskokach.