Po pierwsze inwestycje, głupku!

Amerykańska gospodarka toczy się na pierwszym biegu. Co zrobić, by zwiększyć prędkość, a równocześnie nie uszkodzić delikatnej maszyny? Dziś, 21 maja, w piątek na ten temat odbywa się dyskusja na forum Komisji ds. Gospodarki połączonych izb Kongresu. Z dotychczasowych wypowiedzi jej członków, zwłaszcza przedstawicieli demokratów, wynika, że rozwiązaniem jest wzrost zasiłków dla bezrobotnych, bo klucz tkwi w konsumpcji. Ale jest to błędny wniosek.

„Wydatki konsumenckie stanowią ponad 70 proc. gospodarki i z reguły są motorem wzrostu w okresie wychodzenia z kryzysu”. Consumers Give Boost to Economy, „New York Times”, 1 maja.

Co kwartał, kiedy rząd publikuje najnowsze dane o PKB, słyszymy znajome hasła:

„Zachowania konsumenta są kluczowe dla wzrostu gospodarczego”. „Jeśli konsument przestanie wydawać i zacznie oszczędzać, wpadniemy w ciężkie tarapaty”. „Wydatki konsumenckie stanowią 70 proc. gospodarki”.

Ten ostatni „fakt” jest regularnie przytaczany przez Associated Press, „Wall Street Journal” i „New York Times”.

Prawda jest taka, że wydatki konsumenckie nie stanowią 70 proc. aktywności gospodarczej i nie są głównym filarem gospodarki amerykańskiej. Głównym filarem gospodarki amerykańskiej są inwestycje! Wydatki przedsiębiorstw na dobra kapitałowe i nowe technologie oraz przedsiębiorczość i wydajność pracy są ważniejsze niż wydatki konsumenckie z punktu widzenia podtrzymywania wzrostu i podnoszenia poziomu życia. W cyklu koniunkturalnym podstawowymi czynnikami recesji i ożywienia są inwestycje i produkcja, natomiast popyt konsumencki jest najbardziej stabilnym składnikiem aktywności gospodarczej.

Wydatki na prywatną konsumpcję rzeczywiście stanowią 70 proc. produktu krajowego brutto, ale dziennikarze powinni wiedzieć ze wstępnego kursu ekonomicznego w college’u, że PKB jest miernikiem wartości produktu finalnego. Celowo pomija się dużą część gospodarki – pośrednie fazy produkcji i handlu – aby uniknąć liczenia tego samego podwójnie. Z moich rachunków wynika, że łączne wydatki we wszystkich stadiach wynoszą ponad dwukrotność PKB. Jeśli posłużymy się tym wskaźnikiem – który nazwałem wydatkami krajowymi brutto, czyli WKB – to konsumpcja będzie stanowiła tylko 30 proc. gospodarki, a inwestycje – ponad 50 proc.

A zatem prawda jest odwrotnością powszechnie obowiązującego poglądu: wydatki konsumenckie to efekt, a nie przyczyna zdrowej, produktywnej gospodarki.

Znaczenie prawa Saya

Prawda ta rządzi rynkiem: gospodarkę napędza podaż, a nie popyt. Podstawą wzrostu gospodarczego są oszczędności, wydajność pracy i postęp techniczny. Zasadę tę na początku XIX w. odkrył i rozwinął genialny francuski ekonomista Jean-Baptiste Say i nosi ona nazwę prawa Saya. Say wymyślił słowo „entrepreneur”, przedsiębiorca, jako określenie najważniejszego ciągnika gospodarki.

Czy sprzedaż detaliczna należy do wyprzedzających wskaźników ekonomicznych? Conference Board co miesiąc publikuje „wyprzedzające wskaźniki ekonomiczne” dla Stanów Zjednoczonych i dziewięciu innych krajów. Oto dziesięć wskaźników dla USA:

*nowe zamówienia sektora wytwórczego

*pozwolenia na budowę

*nowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych

*średnia liczba godzin pracy w tygodniu

*realna podaż pieniądza

*ceny akcji

*krzywa rentowności

*nowe zamówienia na dobra kapitałowe poza sektorem obronnym

*sprzedaż przedsiębiorstw

*indeks zaufania konsumentów

Jak widać, prawie wszystkie wskaźniki wiążą się z wczesnymi stadiami produkcji i aktywności gospodarczej.

Zwodniczy indeks zaufania konsumentów

A co z indeksem zaufania konsumentów, o którym media trąbią co miesiąc? Okazuje się, że nazwa tego wskaźnika jest zwodnicza. Pytania stawiane konsumentom dotyczą raczej warunków biznesowych niż skłonności do wydawania pieniędzy. Oto pytania stawiane konsumentom w celu określenia ich „oczekiwań”:

Czy obecne warunki biznesowe są dobre, złe czy normalne?

Czy według Twoich oczekiwań warunki biznesowe będą dobre, złe czy normalne w następnych sześciu miesiącach?

Czy dostać pracę jest obecnie łatwo, umiarkowanie trudno czy trudno?

Czy według Twoich oczekiwań dostać pracę będzie łatwo, umiarkowanie trudno czy trudno w następnych sześciu miesiącach?

Czy planujesz zakup nowego/używanego samochodu/domu/dużego sprzętu AGD [nb.: są to trwałe dobra konsumenckie, a nie trwałe dobra kapitałowe] w następnych sześciu miesiącach?

Czy planujesz krajowe lub zagraniczne wakacje w następnych sześciu miesiącach?

Innymi słowy, osławiony indeks zaufania „konsumentów” jest prognozą konsumentów dotyczącą bardziej biznesu, zatrudnienia i dóbr trwałych, a nie sprzedaży detalicznej i wydatków konsumenckich. Nie padają pytania o żywność, odzież, rozrywki i inne krótkoterminowe zakupy, ponieważ tego rodzaju wydatki rzadko zmieniają się z miesiąca na miesiąc.

Prawdziwymi wskaźnikami wyprzedzającymi dla gospodarki i giełdy są wydatki biznesowe i inwestycyjne. Jeśli chcemy wiedzieć, w którą stronę pójdzie giełda, nie patrzmy na wydatki konsumenckie ani sprzedaż detaliczną, lecz na produkcję, wydatki kapitałowe, zyski przedsiębiorstw i wzrost wydajności pracy.

Strzeżmy się prawa Keynesa

Powód, dla którego tak dużo słyszymy o konsumencie, jest taki, że media i politycy do tej pory żyją w zaklętym kręgu ekonomii keynesowskiej, która uczy, że popyt kreuje podaż. Prawo Keynesa jest przeciwieństwem prawa Saya (podaż kreuje popyt). Według keynesistów wydatki konsumenckie napędzają gospodarkę, a oszczędzanie jest złe, kiedy gospodarka wejdzie w krótkotrwałą fazę kurczenia się.

W rzeczywistości wzrost oszczędności może pobudzić gospodarkę, nawet jeśli wydatki konsumenckie są anemiczne. Oddział Rezerwy Federalnej w St. Louis przeprowadził ostatnio badania, z których wynika, że „wyższa stopa oszczędności w bieżącym kwartale jest związana z szybszym (nie wolniejszym) wzrostem gospodarczym w kwartale bieżącym i kilku następnych”.

Jak to jest możliwe? Kiedy ludzie więcej oszczędzają, realne stopy procentowe spadają, dzięki czemu przedsiębiorcy mogą sobie pozwolić na zastępowanie starego sprzętu nowym, wydawanie większych sum na badania i rozwój czy tworzenie nowych produktów. Nawet jeśli wydatki konsumenckie pozostają na niskim poziomie, przedsiębiorcy z nawiązką to rekompensują. Pamiętajmy, że w dynamicznej gospodarce decyzje przedsiębiorców o zwiększeniu wydatków inwestycyjnych i zatrudnianiu dodatkowych pracowników są funkcją zarówno bieżącego, jak i przyszłego popytu konsumenckiego. Nie zapominajmy też, że podczas recesji zyski przedsiębiorstw często idą do góry wcześniej niż wydatki konsumenckie, ponieważ firmy mogą zwiększyć zyski, obcinając koszty i zatrudnienie.

W długim okresie nowe strategie biznesowe powodują wzrost wydajności i spadek cen dla konsumentów, co oznacza wzrost siły nabywczej konsumentów. „Wyższa stopa oszczędności rzeczywiście przekłada się na mniejszą konsumpcję [w krótkim okresie], ale może również skutkować wzrostem inwestycji kapitałowych i ostatecznie wyższym poziomem wzrostu gospodarczego – konkluduje Fed z St. Louis. – Stopa wzrostu realnego PKB średnio jest wyższa przy wzroście niż przy spadku stopy oszczędności”.

Rzecz jasna, ostatecznym celem działalności gospodarczej jest zaspokajanie potrzeb konsumentów i największe sukcesy odnoszą firmy, które robią to najlepiej. Ale kto tworzy nowe, ulepszone produkty, których chcą konsumenci? Kto jest katalizatorem jakości, ilości i różnorodności dóbr i usług? Czy to konsument wymyślił komputery, SUV-y, faksy, telefony komórkowe, internet i iPhone? Nie, te przełomy technologiczne były owocem geniuszu kreatywnych przedsiębiorców i zapobiegliwości ciułaczy/kapitalistów, którzy sfinansowowali te wynalazki.

Mark Skousen – makroekonomista. Był wykładowcą Columbia Business School na Uniwerstecie Columbia i Mercy College w Nowym Jorku. Był prezydentem FEE. Jest redaktorem newslettera dla inwestorów Forecasts&Stregies. Publikuje w Frobes i Wall Street Journal. Jest autorem 25 książek z zakresu ekonomii, z których trzy napisał wraz z żoną. W 2009 r. opublikował „The Making of Modern Economics”.


Tagi