Przyjęcie FCL to nie jest łatwa decyzja

Presja rynków finansowych na przedłużenie Flexible Credit Line (FCL) nie jest tak duża jak przy wnioskowaniu o nią w 2009 r. Makrofinansowa sytuacja Polski słusznie uznawana jest przez rynek jako bardzo solidna. Przykładowo instrumenty Credit Default Swap (CDS) wyceniane są dla Polski poniżej wartości dla państw strefy euro Hiszpanii i Włoch – i to mimo ogromnego pakietu pomocowego z UE.

Decyzja o dalszym wykorzystaniu FCL nie jest łatwa do przesądzenia. Po pierwsze występuje duża niepewność w strefie euro, która jest punktem odniesienia dla sektora finansowego Polski. Ostatnia, być może przesadzona, presja rynku na złotego i polskie obligacje ponownie dowiodły tego w bolesny sposób. Dlatego przedłużenie FCL byłoby dobrym ubezpieczeniem. Z pewnością znacznie bardziej niekorzystna byłaby sytuacja, w której najpierw nie przedłuża się FCL, a później jednak jej się potrzebuje. Po drugie nie należy oceniać przedłużenia FCL jako stygmatu. Bardzo twarde kryteria przyznawania FCL świadczą przecież o solidności kraju, które dysponują tą linią. Właśnie dlatego na przykład Meksyk (uzyskał FCL również w 2009 r.) przydłużył FCL kilka tygodni temu o dokładnie rok. Zrobił to bez żadnej nacisków ze strony rynku, mając na względzie przygotowanie się na stawienie czoła aktualnym niepewnościom.

FCL jako ubezpieczenie ma znaczenie dla takiego kraju jak Polska, który ma duże powiązania kapitałowe z zagranicą. Bowiem mimo swojej makroekonomicznej solidności i stabilności w sektorze bankowym presja rynku może bardzo szybko się zwiększyć z powodu odpływów kapitału (wywołanych np. przez problemy w Eurolandzie, a nie w Polsce). Przede wszystkim szybkie i paniczne wyprzedaże polskich aktywów przez licznych zagranicznych inwestorów mogą wywołać negatywną spiralę spadkową, której nie udałoby się kontrolować.

Dziś Polska jest wiarygodnym dłużnikiem na rynku kapitałowym – obojętnie, czy z FCL, czy bez niej. Jednak na rynku finansowym nawet wiarygodny kraj względnie jego waluta mogą z powodu dramatycznych napięć na rynkach i wysokiej zależności od przepływów kapitału szybko znaleźć się pod naciskiem. Przykładem tego jest Korea Południowa po upadku Lehman Brothers. Ta wrażliwość na uderzenia z zewnątrz jest istotna przede wszystkim dla dużych i otwartych krajów, a polska jest dużą i otwartą rozwijającą się gospodarką ze znacznym uzależnieniem od zagranicznych inwestorów.

FCL nie byłaby naszym zdaniem potrzebna, by bezpośrednio zyskać na wiarygodności. Jednak jej przedłużenie  byłoby ważnym ubezpieczeniem proaktywnego zachowania stabilności i wiarygodności przy kolejnych globalnych i/lub europejskich napięciach na rynkach kapitałowych. Dlatego dobrze uzasadnione i zakomunikowane jednoroczne przedłużenie FCL mogłoby wesprzeć Polskę w kontekście obecnych tak znaczących globalnych niepewności.

Gunter Deuber, ekspert ds. Europy Wschodniej, Deutsche Bank Research