„Obserwator Finansowy”: Kiedy umawialiśmy się na tę rozmowę, stwierdził pan, że temat sztucznej inteligencji warto pokazać w realnych barwach, bez straszenia ludzi. Czym zatem naprawdę jest sztuczna inteligencja?
Adrian Horzyk: W dzisiejszych czasach sztuczna inteligencja jest zbiorem algorytmów, czyli pewnych programów komputerowych, które realizują zadania inteligentniejsze niż klasyczne programy. Sama sztuczna inteligencja nie jest natomiast wyodrębnionym, wszechwładnym bytem, jak to czasami pokazują w filmach science fiction, ale jest zbiorem programów, nad którymi programiści całkowicie panują. Nie ma się zatem czego obawiać. Bardziej powinniśmy się obawiać ludzi, którzy te algorytmy mogą wykorzystać w niecnych celach. Pamiętamy, co było z rozszczepieniem atomu. Można wykorzystać do pozytywnych, jak i negatywnych celów, np. do produkcji energii elektrycznej, ale również do zabijania ludzi bombami atomowymi. Ze sztuczną inteligencją jest podobnie, bo może pomagać, np. aby zaoszczędzić pracę, zmniejszyć koszty, zredukować wysiłek, w opiece zdrowotnej i wielu innych dziedzinach życia. Ale można ją również wykorzystać, jak widzimy na przykładzie wojny w Ukrainie, w niecnych zamiarach.
Ponad 350 ekspertów z Doliny Krzemowej podpisało się jednak pod listem, w którym padło takie zdanie: „Ograniczenie ryzyka wyginięcia spowodowanego sztuczną inteligencją powinno być globalnym priorytetem obok innych zagrożeń na skalę społeczną, takich jak pandemie, wojna nuklearna”. Czyli istnieje jakieś niebezpieczeństwo związane z technologią?
Z pewnością sztuczna inteligencja i możliwości, jakie stwarza, są czymś potężnym w rękach nieodpowiednich ludzi i dlatego warto to kontrolować. Warto stworzyć system prawny, reguły korzystania i udostępniania technologii, ponieważ źle wykorzystana może być zabójcza. Słuszne jest dążenie do tego, aby ze sztucznej inteligencji bezpiecznie korzystać i cieszyć się tym, co nam daje.
Sam Altman, szef OpenAl, czyli firmy stojącej za ChatGPT, powiedział, że: „niepokojący jest scenariusz, w którym sztuczna inteligencja rozwinie zdolność do replikacji i wyrwie się na wolność”. Jak to rozumieć? To wyrafinowany marketing jego produktu?
Na razie jesteśmy dosyć daleko od tego, żeby nadać sztucznej inteligencji możliwość samodecydowania, samookreślania się i autonomii. Skąd to się w ogóle bierze? Jako ludzie, mamy potrzeby, które próbujemy zaspokajać. Sztuczna inteligencja tych potrzeb nie ma, ale mogą one być zdefiniowane przez człowieka poprzez algorytmy, które będą skłaniać ją do określonych działań. Czy to stanowi zagrożenie, że sztuczna inteligencja stanie się autonomiczna? Owszem, bo można doprowadzić do tego, że te algorytmy będą rozbudowane, spięte w sieć i będą umożliwiały samodzielne działania. Ale możemy tak je zaprogramować, żeby ta autonomia była kontrolowana i aby funkcjonowały blokady w tym systemie. Zagrożeniem natomiast może być to, że będzie ona rozwijana przez ludzi mających nieodpowiednie priorytety, które będą wyniszczające. Ważne jest zatem to, aby naukowcy tak rozwijali sztuczną inteligencję, żeby być krok do przodu przed tymi, którzy by chcieli ją wykorzystać w sposób niewłaściwy.
Czyli nie ma zagrożenia, że bity przekształcą się w demoniczną świadomość?
Same tego nie zrobią, bo na tym etapie to jest bardzo skomplikowane. Sztuczna inteligencja składa tylko inteligentne wzorce lingwistyczny i bardziej skupia się na prostych zadaniach, których my nie widzimy, np. ChatGPT, który był uczony na niewyobrażalnej ilości danych napisanych przez człowieka z tych wszystkich wypowiedzi, aby wyciągać z tego informacje i przekazywać je dalej. Ale on nie jest samoistnie inteligentny, aby mógł sam to robić.
Czy coś w rozwoju sztucznej inteligencji może niepokoić? Czy ona raczej będzie pomagać nam w życiu?
Jako naukowcy dążymy do tego, żeby tak było i widzimy to np. w medycynie, w ekonomii, w biznesie. Firmy w to inwestują, bo wiedzą, że oszczędzą koszty, zmniejszą czasochłonność i wysiłek, zwiększą wyniki finansowe, pozwolą na kontrolę oraz autonomię procesów zarządczych itd. Widzimy wiele pozytywnych skutków tego wprowadzenia, a w przyszłości może to spowodować np. redukcję czasu pracy pracowników. Niech sztuczna inteligencja wykonuje prostsze zadania za nas, a my będziemy zarabiać tyle samo albo i więcej, bo nasza praca będzie bardziej efektywna. Co do zagrożeń, jeżeli jako ludzie będziemy nad tym panowali, to nic złego się nie stanie. Dlatego nie obawiałbym się sytuacji, że sztuczna inteligencja nagle wymknie się spod kontroli i zacznie robić nieprzewidywalne, złe rzeczy. Cały czas możemy ją wyłączyć i mamy pełną kontrolę nad tym, co się dzieje.
Nie powinniśmy zatem wpadać w histerię, że wszystko, co jest związane ze sztuczną inteligencją, jest złe, bo przekreślimy swoją przyszłość. Warto uczyć ludzi, co sztuczna inteligencja może im dać i w czym pomóc. I nie należy z tym walczyć, tylko stworzyć taki program edukacyjny, już na poziomie szkoły podstawowej, żeby zachęcać wszystkich do korzystania z takich narzędzi, jak ChatGPT i innych. Wykorzystanie tego potencjału jest zatem bardzo ważne.
Jak sztuczna inteligencja wpłynie na rynek pracy?
Rozwój każdej nowej technologii wpływa na rynek pracy, dzięki niej stała się ona łatwiejsza i przyjemniejsza, a ludzie nie tracą zatrudnienia. Chodzi o taką zmianę generacyjną na rynku pracy, żeby stopniowo spadało zapotrzebowania na pewne zawody, a na inne rosło. Aby te bardziej żmudne, powtarzalne, nieprzyjemne czynności stopniowo zastępować maszynami, programami komputerowymi wyposażonymi w sztuczną inteligencję. Tak naprawdę ten rozwój sztucznej inteligencji jest chyba potrzebny do rozwoju naszej cywilizacji, abyśmy mogli się skupić na kontroli maszyn, na projektowaniu, na stylistyce, na sztuce, na nauce, na rozwoju, na edukacji. Nie ma obawy, że w jakichś dziedzinach ludzie nagle zaczną tracić pracę. To jest proces powolny, stopniowy, będzie zachodził, ale bardziej przez ograniczanie zatrudniania nowych ludzi, ponieważ ci, którzy są, wystarczą. Młodzi ludzie, kończący studia czy szkoły, będą natomiast wchodzić w nowe i ciekawsze zawody.
Ale w USA obawy dotyczą tego, że sztuczna inteligencja w pierwszej kolejności może zastąpić właśnie te ciekawsze zawody jak programiści czy artyści.
Jeżeli chodzi o programistów, to sztuczna inteligencja raczej ułatwia im pracę. Po pierwsze standardowe fragmenty kodu można wygenerować, a te trudniejsze, ciekawsze fragmenty pozostają dalej dla ludzi. Podobnie jest w innych zawodach. Oczywiście są takie, które łatwiej zastąpić, a niektóre trudniej, czyli prace biurowe, te standardowe, można łatwiej zastąpić niż prace w terenie, które wymagają inteligencji ludzkiej. Inteligencja komputerowa jest bowiem w tym zakresie ograniczana, jeżeli chodzi o rozpoznawanie i wiedzę, potrzebną do wykonywania niektórych zawodów.
Czyli kreatywność jest cechą ludzką. A dzisiejsze obawy dotyczące sztucznej inteligencji za 10–20 lat, będą dla nas jak protesty dorożkarzy przeciwko automobilom?
Tak może być, bo na początku ludzie się obawiają zmian. Później się przyzwyczajają i zaczynają dostrzegać pozytywne strony oraz czerpać korzyści. Sztuczna inteligencja zacznie być pożądana w pewnych obszarach naszego życia. Ułatwia je bowiem, redukuje koszty, a nie musi oznaczać utraty pracy przez ludzi. Kiedyś chodziliśmy do urzędów załatwiać sprawy, teraz wszystko załatwiamy przez internet. Ludzie są z tego zadowoleni, bo nie muszą jeździć i stać w kolejkach. Podobnie będzie ze sztuczną inteligencją, która przede ułatwi wszystkim życie, a nie je utrudni.
– Rozmawiał Marek Pielach
Rozmowa przeprowadzona 14 września 2023 r. podczas Krynica Forum.