Dziurawy system ostrzegania przed kryzysem

W lutym Komisja Europejska poinformowała o nowej procedurze, która ma zapobiegać kryzysom zadłużenia publicznego. System wczesnego ostrzegania z przyczyn technicznych i politycznych trudno będzie jednak wprowadzić w życie.
Dziurawy system ostrzegania przed kryzysem

Dublin, stolica Irlandii, która przed 2008 rozwijała się dynamicznie i miała nadwyżki budżetowe a potem niespodziewanie wpadła w kłopoty (CC BY-SA informatique)

Nowy mechanizm nadzoru makroekonomicznego stanowi część unijnego „sześciopaku”, który składa się z ustalonych w grudniu 2011 r., programów działania w dziedzinie zarządzania gospodarką. Jest powiązany z innymi reformami paktu na rzecz stabilności i wzrostu. Pakt wzmacnia kontrolę budżetów, od dawna stosowaną już w UE. Ma zagwarantować, że deficyt w państwach obszaru euro nie przekroczy 3 proc. PKB, a zadłużenie publiczne 60 proc. PKB. Co za tym idzie zmniejszą się zagrożenia makroekonomiczne, które wynikają z utworzenia unii walutowej przez kraje, prowadzące niezależną politykę fiskalną.

Po wybuchu kryzysu stało się oczywiste, że ujęte w pakcie postanowienia w kwestii budżetów państw członkowskich nie wystarczają, aby utrzymać stabilność finansową.  Dowiódł tego przykład dwóch państw strefy euro, w które kryzys uderzył wyjątkowo mocno.

Wszyscy do tablicy

Irlandia i Hiszpania przed 2008 r. miały nadwyżki budżetowe i niewielkie zadłużenie publiczne. I w Irlandii, i w Hiszpanii deficyt notowano jedynie w sektorze prywatnym, w którym wydatki przekraczały przychody. Ten deficyt przekształcił się jednak w kryzysie w deficyt budżetu państwa, gdyż przedsiębiorstwa prywatne zredukowały wydatki, wzrosły natomiast wydatki z kasy państwowej.

Wydarzenia te skłoniły unijnych decydentów do opracowania nowych rozwiązań, pozwalających wychwytywać przypadki nierównowagi makroekonomicznej i odpowiednio wcześnie na nie reagować. Po to, aby zmniejszyć ryzyko finansowe.

Tak powstała unijna tablica wyników makroekonomicznych. Jest ona wykorzystywana do analizy wybranych wskaźników, dotyczących sytuacji w sektorach prywatnym i publicznym. Zdaniem Komisji Europejskiej badane mierniki odgrywają decydującą rolę w doprowadzaniu do makroekonomicznych ekscesów, które zagrażają trwałości unii gospodarczej i walutowej. Wyniki pierwszej ekspertyzy, dokonanej przez Komisję, podano do wiadomości w lutym tego roku.

Oceniono wszystkie kraje członkowskie UE. Brano pod lupę między innymi takie wskaźniki, jak nierównowaga na rachunku obrotów bieżących, zadłużenie zewnętrzne netto, przepływy kredytowe sektora prywatnego, ceny nieruchomości mieszkaniowych, zmiany jednostkowych kosztów pracy oraz wielkość zadłużenia prywatnego i państwowego. W przekonaniu Komisji Europejskiej tablica wyników to „narzędzie do wstępnej oceny sytuacji”. Uzyskane dane stanowić mogą podstawę do negocjacji na szczeblu politycznym i wypracowania porozumienia w sprawie interwencji.

W pierwszej ocenie, sporządzonej z wykorzystaniem zasad procedury dotyczącej wykrywania nadmiernej nierównowagi makroekonomicznej, wykorzystano głównie dane za 2010 r. Szczególnie dokładnie prześwietlono przypadki nierównowagi w państwach, które w największym stopniu przyczyniły się do wybuchu kryzysu.

Oceniono, że w 15 z 27 państw członkowskich UE zadłużenie prywatne, wyrażone jako odsetek PKB, jest zbyt wysokie. W 11 krajach bilanse rachunku obrotów bieżących budzą zaniepokojenie, gdyż zarówno dodatnie, jak i ujemne salda są zbyt wysokie. Aż 15 państw Unii ma za duże ujemne międzynarodowe pozycje inwestycyjne netto.

Największe zaniepokojenie budzi sytuacja Portugalii, Hiszpanii, Irlandii i Cypru. Groźna nierównowaga występuje w nich aż w sześciu kategoriach. W Grecji i Słowacji – w pięciu kategoriach. W wielu państwach Unii o zdecydowanej nierównowadze można jednak mówić tylko w jednej lub dwóch kategoriach. Analitycy z ośrodka Economist Intelligence Unit są zdania, że kraje, które już wdrażają programy dostosowania gospodarczego, w praktyce nie muszą podejmować dodatkowych działań.

Brak instrumentów

Już sam proces sporządzania oceny ujawnił, z jakimi trudnościami trzeba się liczyć w działaniach zmierzających do usunięcia przypadków niebezpiecznej nierównowagi.

Po pierwsze, nawet gdy w gospodarce jakiegoś państwa zostaną stwierdzone przypadki zachwiania równowagi, nie ma prostych narzędzi, które pozwalają rozwiązać ten problem. Szczególnie utrudniają „naprawę” unijne przepisy dotyczące wspólnego rynku. Mogą one wręcz uniemożliwić aktywne interwencje w sferze przepływów kredytowych sektora prywatnego oraz przepływów towarów i usług.

Pojawiają się problemy zasadnicze. Na przykład: czy działająca na szczeblu UE agencja regulująca byłaby w stanie nie dopuścić do gwałtownego zwiększenia kapitału napływającego do Hiszpanii. A właśnie ten napływ spowodował wzrost cen domów oraz mieszkań i wywołał boom na rynku nieruchomości. Doprowadził do sytuacji, która stanowi zagrożenie dla całej gospodarki, może też spowodować problemy z obsługą zadłużenia wynikającego z emisji obligacji.

Kolejna kwestia: czy taka agencja, kierując się obowiązującą w UE zasadą wolnego przepływu towarów, mogłaby wyhamować wzrost deficytu na portugalskim rachunku obrotów bieżących. Kiedy w górę skoczyły jednostkowe ceny pracy przekroczył on 10 proc. PKB.

Władze unijne, a także agencje działające w poszczególnych państwach członkowskich nie dysponują skutecznymi instrumentami, które pozwoliłyby im nie dopuszczać do tworzenia się podobnych przypadków nierównowagi. Tymczasem wiele z nich to zjawiska nieuchronne w unii walutowej o złożonym i zintegrowanym systemie finansowym.

Nie oznacza to jednak, że agencje regulujące byłyby bezbronne we wszystkich sytuacjach, niezdolne do podejmowania skutecznych interwencji. Z niektórymi przypadkami nierównowagi makroekonomicznej można bowiem radzić sobie za pomocą ingerencji mikroekonomicznych. Na przykład bank centralny jakiegoś państwa może postanowić, że nie dopuści do gwałtownego wzrostu cen nieruchomości mieszkaniowych. W tym celu obniży wskaźniki określające stosunek wartości kredytu do wartości zabezpieczenia. Inne formy ograniczenia dźwigni stosowanych przez banki mogłyby zmniejszyć np. transgraniczne przepływy kredytowe.

W charakterze instrumentów ujawnia się jednak druga trudność procesu zapobiegania przypadkom nierównowagi makroekonomicznej. Na ogół zagrożenia pojawiają się i narastają w dłuższych okresach ekspansji gospodarczej. Aby przywrócić stan sprzed wystąpienia nierównowagi, trzeba mieć dość odwagi, aby przerwać imprezę, kiedy wszyscy bawią się w najlepsze.

Spowalnianie gospodarczych boomów zawsze wiąże się z problemami politycznymi. Działania, które trzeba wtedy podjąć, mogą być postrzegane jako zagrożenie dla prosperity (będącej po części efektem złudnych zysków w wyniku wzrostu wartości aktywów). Politycy będą rozczarowani, gdyż posunięcia uderzą w popierane przez społeczeństwo programy wydatków budżetowych. Jednostki zaczną się złościć z powodu hamowania tempa wzrostu ich zamożności. Członkowie różnych grup interesów będą z kolei ubolewać nad utratą przywilejów, które wiązały się z nierównowagą makroekonomiczną. Koalicja interesów zawiązana w celu zwalczania interwencji z łatwością może się stać na tyle potężna, by ją udaremnić.

Zmiana warunków debaty?

Analitycy EIU, wyliczając swe wątpliwości, przyznają jednak, że utworzenie przez Komisję Europejską mechanizmu nadzoru makroekonomicznego nie jest działaniem bezwartościowym. Nawet jeśli nie uda się za jego pomocą usunąć nierówności w sektorze prywatnym, dobre jest samo to, że nowy mechanizm ukazuje podwójny, nadwyżkowo-deficytowy charakter przypadków nierównowagi.

Deficyty na rachunkach obrotów bieżących w państwach na obrzeżach strefy euro znajdują odzwierciedlenie w nadwyżkach notowanych przez kraje z centrum Unii. Zmniejszenie deficytów doprowadzi więc także do ograniczenia nadwyżek, ponieważ są to dwie strony tego samego medalu.

Dzięki nowemu podejściu być może uda się w analizach kryzysu spowodowanego przez zadłużenie publiczne, odejść od zajmowania się wyłącznie domniemanymi „grzesznikami fiskalnymi” z obrzeży eurolandu – którzy ponoć radziliby sobie znacznie lepiej, gdyby umieli się na tyle zdyscyplinować, by zredukować deficyty budżetowe. Inne spojrzenie pozwoli skupić się na bardziej zrównoważonym wyjaśnianiu procesów powstawania przypadków nierównowagi makroekonomicznej.

Komisja Europejska natknąć się może jednak na jeszcze jedną, bodaj najważniejszą, przeszkodę. Jest nią brak wiary niektórych państw członkowskich w to, że instytucja ta może sprawiedliwie i rozważnie ingerować w ich systemy gospodarcze, aby rozwiązywać problemy nierównowagi. W 2005 r. pierwotny pakt na rzecz stabilności i wzrostu został storpedowany przez fiskalną niezależność państw członkowskich. Można się obawiać, że taki sam los spotka procedurę dotyczącą nadmiernej nierównowagi makroekonomicznej.

© [2012] The Economist Intelligence Unit Limited.

Wszystkie prawa zastrzeżone. Artykuł opublikowany na licencji, tłumaczenie NBP. Oryginał w j. angielskim znajduje się w bazie www.viewswire.com

Dublin, stolica Irlandii, która przed 2008 rozwijała się dynamicznie i miała nadwyżki budżetowe a potem niespodziewanie wpadła w kłopoty (CC BY-SA informatique)

Tagi