Autor: Michał Kozak

Dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie.

Gigantyczne pieniądze i zero wyników, czyli sektor państwowy na Ukrainie

Nie pomagają coraz to nowe działania mające sprzyjać większej efektywności - ukraińskie firmy państwowe z roku na rok mają coraz gorsze wyniki finansowe.
Gigantyczne pieniądze i zero wyników, czyli sektor państwowy na Ukrainie

(©Envato)

Choć udział sektora państwowego w gospodarce Ukrainy, jak wynika z najnowszych danych ukraińskiego ministerstwa gospodarki, w pierwszym półroczu zeszłego roku sięgał zaledwie 11,5 proc. a liczba państwowych firm zaledwie 4,2 proc. ogólnej liczby działających nad Dnieprem podmiotów gospodarczych, rządowi nie udaje się doprowadzić do tego, by ta stosunkowo niewielka, choć w wielu wypadkach strategicznie ważna, część ukraińskiej gospodarki była zarządzana w efektywny sposób.

Z ponad 3 tys, formalnie istniejących firm państwowych 44 proc. w ogóle nie pracuje, a te które działalność prowadzą w zeszłym roku przyniosły 51,3 mld hrywien, czyli ok. 1,8 mld dolarów strat. Ze stratą pracowały w sumie 463 przedsiębiorstwa, zaś za nieefektywne w ministerstwie gospodarki uznano 1530  kolejnych. Negatywne tendencje 2020 r. utrzymywały się także w I kw. tego roku.

Strategiczny dramat

Wśród pikujących znalazły się nawet firmy o tak strategicznym dla funkcjonowania gospodarki znaczeniu jak koncern paliwowy Naftohaz Ukrainy, czy państwowe koleje Ukrzaliznycja (UZ).

Konsolidowana strata Naftohazu Ukrainy za 2020 r. sięgnęła 19 mld hrywien i to w sytuacji w której otrzymał on z budżetu państwa 32 mld hrywien wsparcia, podczas gdy jeszcze rok wcześniej firma miała 63 mld hrywien zysku – poinformował w wywiadzie dla agencji Interfax-Ukraina pełniący wówczas obowiązki ministra energetyki a w maju mianowany szefem Naftohazu Jurij Witrenko. „Ostatnio Naftohaz przyniósł stratę w 2015 r. i potem uważano, że problem chronicznych strat został pokonany. Dlatego powrót do tej nie za bardzo dobrej przeszłości nie może nie wywoływać niepokoju i nie może nie prowadzić do odpowiednich decyzji” – komentował.

Oprócz rezultatów finansowych niezadawalające były także rezultaty działalności operacyjnej, a spółka zależna Naftohazu Ukrhazwydobuwannija zmniejszyła swoje wydobycie gazu ziemnego, choć jej prywatna konkurencja w tym samym czasie wydobycie zwiększyła. Za niezadowalającą uznano też pracę zarządu i rady nadzorczej. „Odpowiedzialność za niezadowalające rezultaty pracy w pierwszej kolejności spada na organ wykonawczy firmy, w tym wypadku zarząd i jego prezesa, ale rada nadzorcza zgodnie z prawem i międzynarodowymi standardami powinna kontrolować i regulować organ wykonawczy” – oceniał Jurij Witrenko.

Fatalną sytuacją na kolei zajął się pod koniec lipca odpowiednik polskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego – Rada Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony RNBO stwierdziła, że sytuacja Ukrzaliznycji świadczy o szeregu zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa, związanych z krytyczną sytuacją w spółce, co może doprowadzić do destabilizacji pracy obiektów krytycznej infrastruktury gałęzi kolejowej i stworzyć realne zagrożenie dla życiowo ważnych interesów Ukrainy.

Infrastruktura i tabor znajdują się w stanie grożącym katastrofami, nierozwiązane pozostają kwestie inwestycji, zatrudnienia, taryf i ogólnie krytycznego stanu firmy. Zadłużenie firmy sięga 35,8 mld hrywien, do tego trzeba dodać 19,1 mld hrywien długów oddziału UZ na zajętej przez separatystów części Donbasu. Niewykonywane są plany inwestycyjne, pracownicy otrzymują zaniżone wypłaty a zakupy prowadzone są nieefektywnie. Zamiast elektryfikować w szybkim tempie sieci i przechodzić na tabor elektryczny, UZ dokonuje gigantycznych zakupów oleju napędowego w Rosji dla swoich starych lokomotyw spalinowych.

Ile jest warta Ukraina?

“Takie działania organów kierowniczych Ukrzaliznycji (rady nadzorczej, prezesa i członków zarządu) doprowadziły do powstania krytycznej sytuacji w firmie, co może doprowadzić do destabilizacji jej pracy i stworzyć realne ryzyko dla gospodarki i bezpieczeństwa kraju” – oceniała RNBO.

Agencja ratingowa Standard&Poor’s oceniła rating kredytowy Ukrzaliznycji na poziomie CCC+ czyli śmieciowym. To i tak postęp, bo do niedawna  państwowa spółka mogła się “pochwalić” o szczebel niższym ratingiem CCC. W ratingu agencji Fitch UZ wypada lepiej – tam otrzymała ona ocenę B.

Jak komentował ukraiński prezydent Wołodymyr Zelenski przyczyną, która doprowadziła ukraińskie koleje na skraj bankructwa są liczone w setkach milionów dolarów kredyty z wysoką stawką oprocentowania rzędu 10-12 proc. rocznie – firma ponosiła z tego tytułu straty a korzystali zaangażowani w proces kredytowania pośrednicy i jej kierownictwo – mówił Zelenski.

Najnowszym pomysłem na uzdrowienie sytuacji w strategicznie ważnej branży jest przejęcie przez rząd pełnej kontroli nad UZ. Na początku sierpnia RNBO poleciła premierowi Ukrainy powierzenie funkcji prezesa kolei ministrowi infrastruktury.

Najnowszym pomysłem na uzdrowienie sytuacji w strategicznie ważnej branży jest przejęcie przez rząd pełnej kontroli nad UZ. Na początku sierpnia RNBO poleciła premierowi Ukrainy powierzenie funkcji prezesa kolei ministrowi infrastruktury.

RNBO jak podano w oficjalnym komunikacie “oczekuje od Ukrzalyznycji doprowadzenia do uzasadnionych gospodarczo taryf  przewozów towarowych, zabezpieczenia nieprzerwanych dostaw dla UZ, wprowadzenia programu odbudowy infrastruktury i taboru, organizacji zakupu nowych wagonów, zabezpieczenia zwiększenia tranzytu  i rozszerzenia sieci przewozów kontenerowych, a także wprowadzenia ruchu pośpiesznego”.

Import kadry nie pomaga

Fatalne wyniki Naftohazu, Ukrzaliznycji i innych firm państwowych pokazują przy tym, jak mit “efektywnych zachodnich ekspertów” zderza się nad Dnieprem boleśnie z rzeczywistością.

3 z 7 członków rady nadzorczej koncernu Naftohaz Ukrainy oraz dwóch z siedmiu członków zarządu to bowiem “ludzie Zachodu” – menedżerowie, jacy w większości wcześniej pracowali w europejskich firmach branży paliwowej i energetycznej: wiceprezesi zarządu Petrus Stephanus van Driel i Otto Waterlander związani byli z Royal Dutch Shell, szefowa rady nadzorczej Clare Spottiswoode jest dyrektorem w brytyjskiej firmie konsultingowej Gas Strategies, a członek rady Bruno Lescoeur był członkiem zarządu Électricité de France, jedynie trzeci pochodzący z Zachodu członek rady nadzorczej Ludo Van der Heyden nie ma doświadczenia branżowego i jest finansistą.

„Importowanych” z zagranicy jest także trzech z pięciu członków rady nadzorczej Ukrzaliznycji oraz jeden z członków pięcioosobowego zarządu. Choć, jeśli chodzi o kwalifikacje, sytuacja jest tu inna niż w Naftohazie. W składzie rady nadzorczej nie ma nikogo, kto specjalizowałby się w kolejnictwie – pochodzący z Turcji Sevki Acuner i Litwin Audickas Adomas Azuolas to finansiści, Austriak Andreas Matje ma doświadczenie w branży paliwowej, ze strony ukraińskiej znalazł się tam nawet dziennikarz. Bogate doświadczenie w branży kolejowej ma w tym zagranicznym gronie jedynie pochodzący z Czech członek zarządu Frantisek Bures.

Nasycenie ukraińskich firm zachodnimi menedżerami, jak się okazuje, nie dało jednak efektów, jakich się po tym spodziewano.

Nasycenie ukraińskich firm zachodnimi menedżerami, jak się okazuje, nie dało jednak efektów, jakich się po tym spodziewano, a działalność zarządu i rady nadzorczej Ukrzaliznycji stała się jednym z obszarów prac powołanej w styczniu tego roku przez ukraiński parlament komisji śledczej.

Jak informowała rządowa agencja Ukrinform celem komisji jest “przeprowadzenia śledztwa w sprawie bezczynności i naruszeń ustawodawstwa Ukrainy przez organy kierownicze tego przedsiębiorstwa, które doprowadziły do znaczącego pogorszenia stanu technicznego przedsiębiorstwa oraz podstawowych wskaźników produkcyjnych”, planowane jest także sprawdzenie, na ile kompetencje członków zarządu i rady nadzorczej odpowiadają wymogom ukraińskiego ustawodawstwa.

Jaka płaca taka praca?

Okazuje się także, że w największych ukraińskich firmach państwowych również wysokość wynagrodzenia kadry menedżerskiej wcale nie przekłada się na jakość pracy mierzoną wynikiem firmy.

Prezes Naftohazu zarobił w zeszłym roku 347 mln hrywien, czyli ok. 12,5 mln dolarów (338 mln hrywien z tej kwoty to wypłata premii, jaką kierownictwo firmy przyznało sobie jeszcze dwa lata temu w związku z korzystnym dla spółki rozstrzygnięciem przez trybunał arbitrażowy sporu z rosyjskim Gazpromem), pozostali członkowie zarządu spółki zarobili od 45,9 mln hrywien do 93,8 mln hrywien (kwota obejmuje wynagrodzenie podstawowe, różnego rodzaju dodatki i premie) a cały zarząd w sumie 610 mln hrywien, czyli ok. 22 mln dolarów.

Monopole szkodzą ukraińskiej energetyce (i nie tylko jej)

Co ciekawe, wśród podstaw do wypłacania członkom zarządu specjalnych liczonych w milionach hrywien premii znalazła się, tak wydawałoby się normalna, wpisana w zakres podstawowych obowiązków i nie zasługująca na żadne specjalne wyróżnienia sprawa jak „organizacja zabezpieczenia nieprzerwanych dostaw gazu konsumentom wszystkich kategorii i zakończonego sukcesem startu sezonu grzewczego 2019/2020”.

W tym samym czasie sześcioosobowy zarząd Grupy Kapitałowej Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, które zeszły rok zakończyło z 7,4 mld zł zysku zarobił w sumie ok. 11 mln zł, a więc mniej więcej dziesięciokrotnie mniej niż ukraińscy odpowiednicy.

Bo Ukraina to sprawa drugorzędna?

Odpowiedź na nurtujące ekspertów i zwykłych Ukraińców pytanie, jak to się dzieje, że ukraiński sektor państwowy znajduje się w coraz gorszym stanie, mimo menedżmentu  składającego się w dużej mierze z przybyszów z Zachodu i gigantycznych pieniędzy, jakie on otrzymuje, nieoczekiwanie dał na początku sierpnia były minister gospodarki Tymofiej Milowanow, który pełnił tę funkcję w latach 2019-2020 a niedawno został szefem rady nadzorczej państwowego koncernu zbrojeniowego Ukroboronprom. Opisując swoje perypetie z podróżą do USA, gdzie Milowanow ma “zieloną kartę”, były minister odsłonił stosunek importowanych z zagranicy menedżerów do kraju, który powierza im stanowiska kluczowe z punktu widzenia gospodarki i finansów.

“Oficerowie (imigracyjni – MK) zaczęli wypytywać mnie o moją działalność na Ukrainie. Powiedziałem, że byłem ministrem, ale mam status profesora w Pittsburgu, płacę tutaj podatki, mam tu oszczędności emerytalne. Czyli USA z punktu widzenia ich ustaw jest dla mnie domem.  Tak, jestem doradcą biura (prezydenta Ukrainy – MK), wykładam w Kijowskiej Szkole Ekonomii i mam kilka posad na Ukrainie, ale to wszystko jest drugorzędne w porównaniu z wykładaniem w Pittsburgu” – relacjonował Milowanow swoją rozmowę ze sprawdzającymi go na lotnisku urzędnikami imigracyjnymi USA.

“Tymofiej Milowanow zrobił coming-out, który jest diagnozą tego systemu zarządzania państwem, jaki rozwinął się w ciągu ostatnich siedmiu lat. Tymofiej płaci podatki w USA, ale zarabia miliony na Ukrainie, chociaż uważa pracę tutaj za drugorzędną.

Zdaniem Jurija Romanenki z kijowskiego think-tanku Ukraiński Instytut Przyszłości były minister gospodarki odsłonił sedno problemu.

“Tymofiej Milowanow zrobił coming-out, który jest diagnozą tego systemu zarządzania państwem, jaki rozwinął się w ciągu ostatnich siedmiu lat. Tymofiej płaci podatki w USA, ale zarabia miliony na Ukrainie, chociaż uważa pracę tutaj za drugorzędną. Problem w tym, że stanowiska, które zajmował i zajmuje nie są drugorzędne” – zauważa Romanenko. Jego zdaniem zapełnianie stanowisk kluczowych z punktu widzenia gospodarki i funkcjonowania państwa ludźmi, którzy uważają Ukrainę za sprawę drugorzędną i szczodre opłacanie ich z pieniędzy budżetu państwa i państwowych firm to błąd, który zakończyć się może totalną katastrofą.

Niedawno Ukraińcy dostali kolejny dowód ukazujący dobrze zjawisko, o którym mówił Romanenko. Otóż stanowisko przedstawiciela USA do spraw – zaakceptowanego przez administrację Joe Bidena rosyjsko-niemieckiego projektu gazociągu Nord Stream 2 – zajął Amos Hochstein, który w latach 2017-2020 zasiadał w radzie nadzorczej Naftohazu Ukrainy. Jak pokazuje jego przykład zachodni menedżerowie zatrudniani przez ukraiński rząd nie tylko nie przynoszą spodziewanych wyników, ale także nie mają oporów przed “przechodzeniem na drugą stronę”.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ukraina walczy o eksport zbóż

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
Ukraina walczy o eksport zbóż