Jiří Rusnok, prezes Narodowego Banku Czech (Fot. Narodowy Bank Czech)
Od tygodni obywatele Ukrainy bronią swojego kraju. Od tygodni toczą się skomplikowane negocjacje polityczne w sprawie eskalacji sankcji gospodarczych przeciwko Rosji. Od tygodni zwłaszcza kraje Europy Środkowo-Wschodniej oferują azyl obywatelom Ukrainy uciekającym przed wojną. Obecnie wiemy już, że Europa nigdy nie będzie taka sama.
W tej chwili nie jesteśmy jeszcze w stanie w pełni zrozumieć skali destrukcji, zarówno jeśli chodzi o ofiary śmiertelne jak i zrujnowane plany i nadzieje narodu ukraińskiego. Nadal nie możemy oszacować strat, jakie poniesie gospodarka europejska w wyniku bezwzględnych działań rosyjskich wojsk dziesiątkujących terytorium Ukrainy. W dalszym ciągu możemy jedynie szacować na podstawie materiałów telewizyjnych, jak duże wsparcie będzie potrzebne do odbudowy gospodarki ukraińskiej. Obawiam się jednak, że kiedy wojna się wreszcie skończy, rzeczywistość okaże się gorsza od naszych najbardziej pesymistycznych przewidywań. Stanie się tak, ponieważ agresor wybiera nie tylko cele militarne, ale także z premedytacją atakuje cele cywilne, w tym infrastrukturę i niektóre filary ukraińskiej gospodarki.
Teraz, gdy widzimy, jak silnie zakłócone zostały relacje handlowe z Ukrainą i jaki ma to wpływ na czeskie przedsiębiorstwa, możemy zdać sobie sprawę ze znaczenia tego kraju dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i dla przemysłu spożywczego na całym świecie.
Czy w kilka tygodni po rosyjskiej inwazji na Ukrainę można już zacząć szacowanie wpływu tego konfliktu na gospodarkę czeską? Nie do końca. Ten nieekonomiczny wstrząs jest już drugim tzw. czarnym łabędziem, który uderzył w gospodarkę w ostatnim okresie. Nastąpił on tuż po kryzysie związanym z wybuchem pandemii COVID-19 i przyniósł ze sobą wysoki stopień niepewności i ryzyka. W tej chwili jest już jednak jasne, że z powodu tego konfliktu całkowicie zdezaktualizowała się zimowa prognoza Narodowego Banku Czeskiego z początku lutego.
Wojna, która wybuchła 24 lutego 2022 roku, nie znalazła jeszcze pełnego odzwierciedlenia we wszystkich zmiennych makroekonomicznych dla Republiki Czeskiej. Możemy jednak już teraz oszacować, że tego typu wstrząs ma i będzie miał charakter stagflacyjny. Oznacza to, że będzie on sprzyjać zwiększeniu inflacji, a jednocześnie negatywnie wpływać będzie na aktywność gospodarczą.
W drugiej połowie ubiegłego roku misja Narodowego Banku Czeskiego była jasna – okiełznać krajowy składnik inflacji w gospodarce, która powróciła na ścieżkę wzrostu po kryzysie związanym z pandemią COVID-19. Z perspektywy czasu misja ta była stosunkowo łatwa – wystarczyło zidentyfikować krajową presję inflacyjną, nie ulegać argumentom, że inflacja jest importowana – a zatem przejściowa – i zacząć podnosić stopy procentowe. Celem takiego działania było schłodzenie popytu wewnętrznego, napędzanego przez wzrost płac na „ciasnym” rynku pracy i nadwyżkę wymuszonych oszczędności z okresu lockdownu. Zidentyfikowaliśmy tę sytuację stosunkowo wcześnie i zareagowaliśmy we właściwy sposób.
Gdyby nie wybuch wojny w Ukrainie, nasza prognoza na ten rok przewidywała wzrost aktywności gospodarczej o około 3 proc. Jednocześnie zakładaliśmy, że inflacja może osiągnąć szczyt na poziomie około 10 proc. mniej więcej w połowie tego roku, a następnie zacznie spadać w kierunku celu inflacyjnego na poziomie 2 proc., na co moglibyśmy odpowiedzieć, obniżając stopy w drugiej połowie tego roku. Jednak wojna wszystko to zmieniła.
Myślę, że jest jeszcze za wcześnie, aby oceniać gospodarcze skutki wojny, ponieważ nie wiemy, jak długo ona potrwa. W każdym razie wpłynie ona na stronę podażową – wojna jedynie zintensyfikuje szoki podażowe, które oddziałują na inflację. Wojna w Ukrainie będzie mieć także negatywny wpływ na aktywność gospodarczą, doprowadzając do schłodzenia gospodarki. Wojna nie tylko odbije się na relacjach handlowych z Ukrainą i Rosją, ale także znacząco wpłynie na nastroje gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, co – w połączeniu ze wzrostem kosztów – ograniczy ich aktywność konsumpcyjną i inwestycyjną.
Istotne jest jednak to, w jaki sposób wspomniane schłodzenie aktywności gospodarczej przełoży się na poziom cen, czyli innymi słowy, w jakim stopniu przyczyni się do wzrostu inflacji w przyszłości. Zgodnie z naszymi wstępnymi założeniami – w tym zakresie zaczekać musimy na publikację naszej nowej prognozy makroekonomicznej w maju – można się spodziewać, że inflacja wzrośnie do wyższych poziomów niż wskazywała poprzednia prognoza i że utrzyma się na wysokim poziomie przez dłuższy okres niż poprzednio sądziliśmy. Jednocześnie nowa prognoza będzie obarczona jeszcze większą niepewnością niż poprzednia, choćby dlatego, że nie da się oszacować, jak długo potrwa konflikt na Ukrainie.
Czechy żyją z wysoką inflacją od ponad sześciu miesięcy i ta sytuacja prawdopodobnie utrzyma się jeszcze przez kilka miesięcy. Jednak CNB aktywnie zdusza przyszłą inflację, podnosząc stopy procentowe. Można założyć, że inflacja osiągnie swój szczyt w połowie tego roku, a następnie zacznie spadać, do czego przyczyniać się będą dotychczasowe kroki podjęte w zakresie polityki pieniężnej. Ta fundamentalna narracja prognozy prawdopodobnie pozostanie niezmieniona w stosunku do pierwotnego scenariusza. Różnica będzie polegała na tym, że z powodu wojny na Ukrainie inflacja wzrośnie do wyższego poziomu niż CNB oczekiwał jeszcze niedawno i będzie spadać bardziej stopniowo. Pierwsza obniżka stóp procentowych prawdopodobnie również zostanie z tego powodu odłożona w czasie.
Przedstawione wyżej działania są makroekonomiczną odpowiedzią Narodowego Banku Czeskiego na skutki wojny między Rosją a Ukrainą. Wynikają one z naszego ustawowego mandatu do utrzymywania stabilności cen. Ważne jest również, aby nie zapominać o ludzkim wymiarze tego niepotrzebnego konfliktu. W pierwszych dniach wojny Republika Czeska przyjęła i zapewniła ochronę dla około 300 000 ukraińskich uchodźców, głównie kobiet i dzieci, co odpowiada około 3 proc. całkowitej populacji Republiki Czeskiej. Zajmujemy tym samym drugie miejsce po Polsce pod względem liczby przyjmowanych uchodźców w przeliczeniu na jednego mieszkańca.
Pracownicy Narodowego Banku Czeskiego również starają się pomagać na różne sposoby. Niektórzy z nich zapewnili zakwaterowanie obywatelom Ukrainy, inni pomogli finansowo, m.in. wpłacając środki na zbiórkę organizowaną przez CNB dla organizacji humanitarnych działających na Ukrainie. Z punktu widzenia naszej instytucji zapewnienie ukraińskim uchodźcom dachu nad głową w obiektach noclegowych CNB w trzech miastach czeskich było jedynie drobnym gestem wsparcia, ale ludzi dla uciekających przed wojną miało to fundamentalne znaczenie.
Oprócz natychmiastowej pomocy humanitarnej dla wyniszczonego wojną kraju i jego obywateli, powinniśmy również zacząć przygotowywać się mentalnie na lepsze czasy, czyli na chwilę gdy rozpocznie się odbudowa Ukrainy i potrzebna będzie pomoc materialna ze strony krajów sąsiednich. Musimy mieć nadzieję, że to europejskie państwo odzyska siłę gospodarczą i znaczenie, jakie miało przed wojną i że już nigdy nikt nie będzie kwestionował jego suwerenności.
Jiří Rusnok, prezes Narodowego Banku Czech.
Artykuł ukazuje się w cyklu publikacji, których autorami są prezesi banków centralnych i wybitni ekonomiści. Cykl jest objęty specjalnym patronatem Prezesa Narodowego Banku Polskiego, prof. Adama Glapińskiego. Autorzy artykułów zrzekają się honorarium za napisanie tekstów, w zamian NBP przekazuje kwoty odpowiadające honorariom na konto Narodowego Banku Ukrainy w celu wsparcia NBU w czasie wojny. Poniżej słowo wstępne Prezesa NBP do całego cyklu:
24 lutego wydarzyła się w Europie ogromna tragedia, w obliczu której nie sposób przejść do porządku dziennego.
Żaden człowiek nie może przejść obojętnie wobec nieszczęścia, jakie spadło na naród ukraiński.
Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci doniesieniami prasowymi, a zwłaszcza tym, co widzimy w środkach masowego przekazu.
Walcząca Ukraina to nie tylko jej dzielni żołnierze, ale także armia tysięcy cywilów usiłujących zachować normalność w kraju dotkniętym agresją rosyjską.
W skład tej armii wchodzą urzędnicy Narodowego Banku Ukrainy, z którymi NBP utrzymuje stały kontakt.
Świadomi potrzeb, jakie mają nasi ukraińscy koledzy, zaprosiłem kilku prezesów banków centralnych oraz wybitnych ekonomistów do podzielenia się swoją wiedzą na temat procesów gospodarczych zachodzących na świecie.
Rzadko się zdarza, aby tak zaszczytne grono autorów gościło na łamach wydawanego przez NBP Obserwatora Finansowego. Wart podkreślenia jest fakt, że wszyscy autorzy zrezygnowali z pobrania swoich honorariów po to, aby przekazać je na potrzeby naszych kolegów pracujących w NBU.
Wierzę, że zainteresuje Państwa cykl tych artykułów, za którymi kryje się nie tylko wiedza i doświadczenie, ale przede wszystkim chęć pomocy dla dotkniętego wojną NBU.
Prof. Adam Glapiński, Prezes NBP