Autor: Aleksander Piński

Dziennikarz ekonomiczny, autor recenzji książek i przeglądów najnowszych badań ekonomicznych

Poczet pierwszych prognostów

Spośród pionierów ekonomicznych prognoz największych sukces odnieśli ci, których metody przewidywania przyszłości w gospodarce były najmniej naukowe – wynika z książki Waltera A. Friedmana „Fortune Tellers: The Story of America's First Economic Forecasters”.
Poczet pierwszych prognostów

Zapotrzebowanie na prognozy ekonomiczne wynikało z kryzysów finansowych i gospodarczych, które zniszczyły dobrobyt tysięcy rodzin w USA w latach 1837, 1857, 1873, 1893, 1907, 1920 i 1929. Wielu było przekonanych, że to skutek działania spekulantów lub spisku polityków, jednak na początku XX w. zaczęto zauważać, że gospodarka podlega cyklom. Wyzwaniem stało się przewidzenie, kiedy nastąpią w nich istotne zmiany.

Jak pisze  Friedman w publikacji  (jej polski tytuł to „Wróżbiarze: Historia pierwszych ekonomicznych prognostów Ameryki”), pierwszymi ekonomicznymi prognostami nie byli ekonomiści, lecz  przedsiębiorcy Roger Babson (1875–1967) i John Moody (1868–1958), którzy zauważyli zapotrzebowanie rynku i  postanowili na nim zarobić. Po I wojnie światowej dołączyli do nich profesjonalni ekonomiści jak Irving Fisher (1867–1947) czy Warren Persons (1878–1937). Na początku zajmowali się głównie tzw. prawdziwą ekonomią, czyli zmianami w produkcji, zatrudnieniu, handlu i usługach.  Rynek jednak domagał się prognoz giełdowych, bo o ile w 1900 r. tylko 1 proc. Amerykanów posiadało akcje, o tyle w 1929 r. było to już 12 proc.

W rozwoju branży bardzo pomógł amerykański rząd, szczególnie późniejszy prezydent USA Herbert Hoover (1874–1964), który był wielkim zwolennikiem  prognozowania stanu gospodarki. Sprawił, że Departament Handlu, którym kierował w latach 1921–1928, istotnie zwiększył liczbę zbieranych danych statystycznych.

Rozwój profesjonalnych prognoz łączył się z rządowym atakiem na hochsztaplerów, którzy twierdzili, że są w stanie przewidzieć, co się stanie w gospodarce, np. na podstawie gwiazd. Za taką działalność można było trafić do więzienia, chociaż istniał problem z odróżnieniem prognoz naukowych i nienaukowych. Niejaka  Evangeline Adams z Nowego Jorku była astrologiem. Przez około 30 lat zawodowo doradzała biznesmenom. Od 1927 r. wydawała biuletyn finansowy, a od 1930 r. miała nawet swoją rubrykę w „The Washington Post”. Zmarła w 1932 r. jako bardzo zamożna osoba.

Mistycyzm czy chłopski rozum

Za pierwszego poważnego współczesnego prognostę ekonomicznego w Ameryce uchodzi jednak Roger Babson (choć miał on także swoich przeciwników, np. John Kenneth Galbright określał metodologię przewidywań Babsona jako „hokus-pokus” i „mistycyzm”). Jego biuletyn „Babson’s Report” był jednym z pierwszych wydawnictw, w którym dokonywano regularnych przewidywań stanu gospodarki na podstawie danych statystycznych. Babson zamieszczał w nim m.in. dane o wielkości produkcji, transakcjach na giełdzie papierów wartościowych, bankructwach firm, liczbie emigrantów. Do tego dodawał tzw. Babsonchart, czyli atrakcyjnie zaprezentowane wykresy wybranych danych. Prognozował wszystko, na co tylko było zapotrzebowanie. Od poziomu cen i wielkości zatrudnienia po wysokość sprzedaży. Pierwsze wydania „Babson’s Report” pojawiły się po okresie paniki na rynku finansowym  z 1907 r., a w roku 1910 autor biuletynu był już regularnym komentatorem spraw ekonomicznych w „The New York Times”. Babson przekonywał swoich czytelników, że wydarzenia w gospodarce nie w były wynikiem działania siły wyższej czy przypadku, lecz skutkiem, którego pojawienie się można przewidzieć. Uważa się go za twórcę zawodu ekonomicznego prognosty.

Sam Babson był przede wszystkim przedsiębiorcą. Zakładał albo kupował firmy produkujące tak różne rzeczy, jak alarmy przeciwpożarowe, papierowe ręczniki i żwir. Skończył studia inżynierskie na Massachusetts Institute of Technology (w 1935 r. wspominał, że nienawidził „tego miejsca i wszystkich wykładów, w których uczestniczył”).

Jak dokonywał prognoz? Wymyślił w tym celu tzw. teorię obszaru (ang. The Area Theory). Uważał, że aby dokonać dokładnej prognozy, należy przemnożyć długość trwania części cyklu (recesji albo ekspansji) przez jego intensywność. Po krótkiej i ostrej recesji może nastąpić długa i powolna ekspansja. Babson uważał swoją teorię za prawdziwą z założenia i nie widział powodu, by testować skuteczność wynikających z niej przewidywań. W praktyce zaś w naukowym żargonie wyraził ogólnie znaną prawdę, że rynki idą raz w górę, raz w dół.

Paradoksalnie ta umiejętność wystarczyła, by z sukcesem prognozować. Babson był bowiem jedynym liczącym się prognostą, który przewidział Wielki Kryzys. Co prawda zaczął o nim mówić już w 1926 r., ale ludzie zapamiętali prognozę z 5 września 1929 r., w której ostrzegał on przed gwałtownymi spadkami na giełdzie w Nowym Jorku. Jeszcze tego wieczora indeksy spadły o 3 proc., a to był dopiero początek.

Reklama dźwignią branży

Prognozy „na chłopski rozum” Babsona („jak coś poszło do góry, to musi w końcu spaść”) stały w sprzeczności z tym, co przewidywał uznany ekonomista Irving Fisher, który po przeanalizowaniu danych utrzymywał, że wysokie ceny akcji w USA pod koniec lat 20. XX w. mają uzasadnienie i nie ma powodu, by spadały. Fisher stracił fortunę, a Babson wykorzystał Wielki Kryzys do zarobienia pieniędzy. Reklamował się hasłem „Miej rację z Babsonem” (Be right with Babson).

Największą umiejętnością Babsona było właśnie umiejętne sprzedawanie siebie i swoich prognoz. Już w 1910 r. twierdził, że jego firma to największy instytutu statystyczny w Stanach Zjednoczonych.  Pisał dziesiątki artykułów miesięcznie, nawet do magazynów dla miłośników ogrodnictwa, by dotrzeć do inwestujących kobiet. W 1915 r. tylko na nich zarobił 20 tys. dol., (według dzisiejszej wartości prawie 0,5 mln dol., czyli ok. 1,5 mln zł). Kiedy umierał w 1967 r., jego majątek był wart około 60 mln dol.

Książka Friedmana to czytadło dla ekonomistów. Pełne  historycznych ciekawostek i smaczków z przełomu XIX w. i XX w. Ma razem z przypisami 273 strony, które czyta się szybko i przyjemnie. Pełno w nim starych zdjęć i wykresów z archiwalnych biuletynów pionierów ekonomicznej prognozy. Publikację wydała uniwersytecka oficyna Princeton University Press, a zrecenzowały ją m.in. „The Wall Street Journal” i „The New York Times”. Książka jest tym bardziej aktualna, że pomimo upływu ponad 100 lat ciągle nie potrafimy prognozować istotnych zmian z cyklu koniunkturalnym. Nikt np. nie przewidział stagnacji gospodarczej, która nastąpiła w Polsce w 2001 r. (wzrost PKB spadł wówczas do 1,2 proc., tymczasem jeszcze na początku roku 12 renomowanych instytucji szacowało, że wyniesie on 4–5,5 proc.).

Prof. Walter A. Friedman jest wykładowcą Harvard Business School. W 2005 r. wydał książkę „Birth of a Salsman. The transformation of Selling in America” (Narodziny sprzedawcy. Transformacja sprzedaży w Ameryce) a obecnie pracuje nad historią największych amerykańskich firm w latach 1920–1980.

Otwarta licencja


Tagi