Stypendia za osobiste zobowiązanie

Koszty uzgodnienia umowy między osobami są niższe a zerwania wyższe niż w przypadku takiej samej umowy z instytucją. To daje „umowom osobistym” pewną przewagę. Działanie tego psychologicznego mechanizmu widać w uruchamianym właśnie programie stypendialnym Fundacji Edukacyjnej Jana Karskiego.
Stypendia za osobiste zobowiązanie

Szkoła Biznesu Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley (CC BY-NC-SA www78)

Fundacja Edukacyjna Jana Karskiego chce wysyłać młodych zdolnych Polaków na najlepsze amerykańskie uczelnie, żeby tam zdobytą wiedzę, doświadczenie i kontakty przywieźli do Polski. Niespełna rok od zarejestrowania Fundacja jest gotowa wysłać pierwszego stypendystę na studia MBA do Szkoły Biznesu Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.

– Chcieliśmy znaleźć finansowanie na pierwsze stypendium jak najszybciej – mówi Przemysław Krych, dyrektor w Fundacji. – Najtrudniejszy jest pierwszy krok, kolejne zrobić jest łatwiej.

Można łatwo zrozumieć, że taki właśnie fundraising – nawet na najszczytniejszy cel – jest łatwiejszy w przypadku projektów w toku niż tych, które dopiero startują. Kolejny potencjalny darczyńca – widząc sukcesy pierwszego stypendysty może mieć większe zaufanie, że zakładane przez projekt cele zostaną zrealizowane. Pierwszy fundator ma więc kluczowe znaczenie. Symptomatyczne jest to, że została nim osoba prywatna, a nie instytucja.

– Jako absolwent Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley mam do spłacenia wielki dług wdzięczności – tłumaczy swoje motywacje Tomasz Ulatowski, emigrant, który od 20 lat prowadzi interesy w Polsce. – Funduję to stypendium licząc, że po studiach wybrana osoba nie pójdzie do pracy na Wall Street, ale zechce skorzystać z niesamowitych szans, jakie oferuje Polska.

A jeśli nie zechce?

– Pracowałem w bankowości, więc wiem jak odzyskać swoje pieniądze – odpowiada żartem  Ulatowski. – Mówimy o obietnicy powrotu. Liczę na zrozumienie moich intencji. Powiedziałem, jaki cel mi przyświeca. Kandydaci do stypendium nie są siłą roboczą. Są wolnymi ludźmi. Mam nadzieję, że jak najlepiej wykorzystają daną im szansę. I bardziej polegam na tym, że Polska pod względem możliwości biznesowych jest w ścisłej światowej czołówce niż na umowach i obietnicach.

Organizacje pewnych rzeczy „nie traktują osobiście”

Gdyby fundatorem była instytucja ta sytuacja siłą rzeczy wyglądałaby inaczej. Przy tej samej kwocie stypendium, przy identycznie sformułowanej umowie, relacja między stypendystą a fundatorem-osobą jest inna niż w przypadku gdyby fundatorem była instytucja – zwłaszcza duża i bezosobowa.

Relacja między osobami ma więcej wymiarów niż relacja między osobą a instytucją. Jak wskazuje Nassim Nicolas Taleb, autor głośnej „Antykruchości”, w relacjach osobowych w grę może wchodzić hojność, wdzięczność, przyzwoitość, duma, wstyd. Są to motywatory bardziej subtelne, choć wcale nie słabsze niż zapisy umowy. W relacjach z instytucjami te bardziej subtelne motywatory występują rzadziej lub nie występują wcale.

Wobec instytucji nie odczuwa się wdzięczności tak jak względem osoby. Cierpliwość osoby się wyczerpuje, zaś instytucja co najwyżej „odstępuje od podjęcia kroków w sprawie”. I w ostateczności, wobec osoby odczuwa się wstyd, ale wobec instytucji? Zarzuty ze strony instytucji adwokaci odpierają w sądzie „z wigorem” nawet w przypadku najbardziej oczywistych naruszeń.

Osoby mają niższe koszty transakcyjne niż organizacje. Powyższe okoliczności sprawiają, że „koszty zawarcia” umowy między osobami są niższe niż między instytucją a osobą. Natomiast koszt jej naruszenia jest wyższy. Dlatego właśnie osoby mogą podejmować większe ryzyko niż instytucje.

Finansowanie nowych firm dostarcza kolejnego przykładu tego właśnie zjawiska. „Pierwszej rundy” finansowania start-upów dokonują przyjaciele i rodzina świeżo upieczonego przedsiębiorcy. Często obywa się to przy minimalnych kosztach transakcyjnych bez żadnych prawników i umów, bo wszyscy się znają i sobie ufają. Przy kolejnych rundach finansowania, gdzie z jednej strony pojawiają się coraz bardziej skomplikowane instytucje: najpierw aniołowie biznesu, potem Venture Capital i w końcu następuję pierwsza oferta publiczna, zaś sam start-up staje się instytucją, koszty transakcyjne rosną. Relacja osobista między inwestorem a przedsiębiorcą cały czas jest jednak bardzo ważna. Doświadczeni inwestorzy przyznają, że przy podejmowaniu decyzji o wsparciu danej firmy „chemia” między nimi a przedsiębiorcą jest ważniejsza niż najlepiej skonstruowana umowa.

Podobnie jest w przypadku stypendium im. Fundacji Edukacyjnej Jana Karskiego. W proces zaangażowanych jest wiele instytucji. Fundacja znalazła fundatora. Wyboru stypendysty w toku zwykłej rekrutacji dokona Uniwersytet Kalifornijski i on również – na podstawie umowy – przyzna stypendium. Cały czas jednak wiadomo kto komu pomaga i w jakim celu. Nie sposób takiego stypendium nie potraktować osobiście. To wróży dobrze na przyszłość.

OF

Szkoła Biznesu Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley (CC BY-NC-SA www78)

Otwarta licencja


Tagi