Autor: Tomasz Świderek

Dziennikarz specjalizujący się w tematach szeroko rozumianej branży telekomunikacyjnej i nowych technologii.

Szykuje się wielkie przetasowanie

Ujawnione przez media w ostatnim tygodniu listopada rozmowy BT dotyczące zakupu sieci komórkowej mogę spowodować mocne przemeblowanie układu sił w telekomunikacji w Europie.
Szykuje się wielkie przetasowanie

(CC By H Michael Miley)

W samym końcu listopada na wartym 15,5 mld funtów rocznie brytyjskim rynku telefonii komórkowej doszło do ciekawej sytuacji. Właściciele dwóch z czterech działających tam operatorów zabiegali o to, by to ich spółkę przejął operator zasiedziały. Najpierw hiszpańska Telefonica, a potem niemiecki Deutsche Telekom i francuskie Orange w odstępie trzech dni oficjalnie poinformowali, że rozważają różne opcje dla swoich brytyjskich sieci komórkowych. Jedyną wymienioną w komunikatach jest ewentualna sprzedaż sieci mobilnej operatorowi zasiedziałemu BT. Jak zaznaczono, rozmowy dotyczące zarówno EE, największej brytyjskiej sieci komórkowej, jak i O2, drugiego co do liczby klientów gracza są we wstępnej fazie.

Taka informacja musiała wywołać reakcje zarówno konkurentów, jak i potencjalnych inwestorów. Według mediów, do walki o EE albo o O2 szykuje się Hutchison Whampoa, właściciele 3UK, czwartej co do wielkości brytyjskiej sieci komórkowej. Vodafone, trzeci pod względem liczby klientów gracz na brytyjskim rynku mobilnym, rozważa potencjalne opcje przejęć, tak, by szybko zdobyć znaczący kawałek stacjonarnego rynku. Podobno do planów kupna EE powróciły też fundusze private equity widzące potencjalną podaż.

Dwie sieci do wzięcia

O tym, że właściciele EE chcą wyjść z konkurencyjnego brytyjskiego rynku, który przestał być dla nich kluczowym wiadomo od kilkunastu miesięcy. Poszukiwania nowego właściciela EE, które powstało 1 kwietnia 2010 r. po tym, jak Komisja Europejska zgodziła się na ogłoszone 8 września 2009 r. połączenie brytyjskich sieci T-Mobile i Orange, rozpoczęli w ubiegłym roku. Według mediów, rozmawiali o sprzedaży operatora grupie funduszy private equity wśród których były Apac, CVC Capital Partners i KRK. Gdy to nie wypaliło pojawił się pomysł wprowadzenia spółki na giełdę, ale w styczniu 2014 roku został zaniechany. Do planów IPO wrócono jesienią. Właściciele EE wyceniają na ok. 12 mld funtów. Analitycy na co najwyżej 10-11 mld funtów.

Informacje o możliwej sprzedaży O2 – spółka wyceniana jest na do 9,5 mld funtów – mogą być pewnym zaskoczeniem. Co prawda niemal od początku roku spekulowano o takiej możliwości, ale teraz po raz pierwszy pojawiły się jakiekolwiek konkrety.

Warto przypomnieć, że hiszpański właściciel sieci O2 jest aktywny na europejskim telekomunikacyjnym rynku fuzji i przejęć. Telefonica w tym roku sprzedała swą irlandzką sieć komórkową oraz czeskiego operatora zasiedziałego. Równolegle przejęła w Niemczech od KPN, holenderskiego operatora zasiedziałego, sieć mobilną E-Plus, by połączyć ją ze swą niemiecką siecią komórkową O2.

BT wraca na mobilny rynek

Chęć kupienia przez BT któregoś z lokalnych operatorów komórkowych może być uznane za pewne zaskoczenie. BT w 2002 roku sprzedało Telefonice za 17,7 mld funtów sieci komórkowe w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Niemczech. Transakcja pozwoliła oddłużyć brytyjskiego operatora, który przez następne lata koncentrował się na rynku stacjonarnym.

Ponowne zainteresowanie rynkiem mobilnym BT zaczęło wykazywać kilkanaście miesięcy temu, gdy wiele sygnałów zaczęło wskazywać, że brytyjski rynek zaczyna zmierzać w kierunku konwergencji usług mobilnych i stacjonarnych. Konwergencja polega na oferowaniu w pakietach stacjonarnych usług telefonicznych, szerokopasmowego internetu, płatnej telewizji oraz kompletu usług mobilnych. Taka ofertę w Wielkiej Brytanii ma już Virgin Media i TalkTalk Telecom, a wprowadzenie pakietów usług stacjonarno-mobilnych planują Vodafone i BT.

Wielkie Brytania nie jest jedynym rynkiem, na którym nastąpił wzrost zainteresowania operatorów mobilnych i stacjonarnych, w tym kablowych konwergencją. Podobnie jest m.in. w Hiszpanii, Francji i Niemczech.

– W ciągu ostatnich 12-18 miesięcy krajobraz rynku telekomunikacyjnego się zmienił – zauważa Adrian Baschonga, analityk firmy doradczej E&Y. – Bariera między operatorami stacjonarnymi i komórkowymi zaczyna znikać.

Jeśli w Wielkiej Brytanii konwergencja stanie się popularna – jak to ma miejsce np. w Hiszpanii, gdzie ok. 75 proc. klientów stacjonarnego internetu oferowanego przez Jazztel i Orange korzysta z usług mobilnych tych sieci – to operatorzy, którzy nie będą w stanie jej udostępnić mogą zacząć tracić klientów. Grozi to i EE i O2. EE ma słabą pozycję na rynku stacjonarnego internetu – w końcu września miało 793 tys. klientów. O2 zaś w ubiegłym roku sprzedało operatorowi płatnej telewizji Sky swój stacjonarny biznes, który miał ok 500 tys. użytkowników.

BT, którego wartość rynkowa wynosi 32,5 mld funtów przygotowania do powrotu na rynek mobilny prowadzi trzytorowo. Wiosną tego roku podpisało z EE umowę, dzięki której stało się wirtualnym operatorem korzystającym sieci LTE tego operatora. Operator zasiedziały świadczenie usług jako MVNO planuje rozpocząć w kwietniu 2015 r.

BT ruszyło także po częstotliwości i w przeprowadzonej w maju 2014 r. aukcji kupiło bloki z zakresu 2600 MHz. Ta częstotliwość nadaje się do świadczenia usług mobilnych w centrach miast, a także obiektach jak dworce, lotniska, biurowce czy centra handlowe, jak również w mieszkaniach. Do oferowania w tym paśmie usług w budynkach wykorzystywane są femtokomórki, czyli stacje nadawczo-odbiorcze bliskiego zasięgu, które z siecią operatora łączą się za pomocą stacjonarnego internetu. BT chce je oferować swoim klientom.

Podczas majowej aukcji O2 kupiło tylko bloki częstotliwości z pasma 800 MHz (świetnie nadaje się do budowy sieci w terenach słabo zurbanizowanych) i zobowiązało się do zapewnienie dostępu do internetu w technologii LTE800 98 proc. mieszkańców Wielkiej Brytanii. Taki rozkład zainteresowania spektrum wywołał spekulacje, że BT i O2 mogą zacząć ze sobą współpracować na rynku mobilnym.

Trzecia droga BT ku mobilności, to rozbudowa sieci hotspotów WiFi (aktualnie jest w niej 1,6 mln punktów dostępowych), Dzięki nim klient BT używający smartfona i odpowiedniej aplikacji może mieć nie tylko dostęp do internetu, ale także inicjować – darmowe, albo bardzo tanie – rozmowy telefoniczne w technologii VoIP.

Ewentualne przejęcie operatora mobilnego przyspieszy wejście BT na rynek mobilny. W ocenie analityków, BT nie powinno mieć kłopotów ze sfinansowaniem transakcji. Szacuje się, że spółka bez obawy o utratę ratingu (Baa2/BBB/BBB) może zwiększyć zadłużenie o ok. 10 mld funtów. Dodatkowym źródłem finansowania może być emisja akcji na zasadzie prawa poboru, na którą – w ocenie analityków – akcjonariusze powinni się zgodzić bez większych oporów.

Co wybrać

Jeśli BT zdecyduje się na transakcję z Telefonica – według mediów, hiszpańska firma za akcje O2 oczekuje 6 mld euro w gotówce oraz 20 proc. akcji BT – to ma szanse powstać paneuropejski sojusz obecny w Hiszpanii, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Sojusz mógłby próbować przeciwstawić się oczekiwanej europejskiej ekspansji operatorów z Ameryki Północnej, czego obawiają się szefowie Telefoniki.

Po rynku od jakiegoś czasu krążą pogłoski, że AT&T zainteresowane jest przejęciem Vodafone, który poza Wielką Brytanią działa także – jako operator komórkowy i stacjonarny – w dziesięciu innych krajach Europy (m.in. w Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, Grecji i Portugalii), a same usługi telefonii komórkowej oferuje w Albanii i na Węgrzech. Z kolei Caros Slim, meksykański multimiliarder i właściciel Telmex oraz America Movil zbudował już europejski przyczółek kupując blisko 60 proc. akcji działającej w Europie Środkowej i Wschodniej grupy Telekom Austria. Slim ma też ponad 20-proc. pakiet akcji holenderskiego KPN, ale po nieudanej próbie przejęcia kontroli nad tą spółką gotów jest się go pozbyć.

Jeśli BT wybierze EE na pewno powstanie najsilniejszy zintegrowany operator w Wielkiej Brytanii. Czy ewentualna transakcja może mieć konsekwencje paneuropejskie w postaci związków kapitałowych trudno powiedzieć. Przecieki o rozmowach BT z DT i Orange ograniczały się jedynie do informacji, że rozmowy się zaczęły.

BT jest liderem na rynku brytyjskiego stacjonarnego szerokopasmowego internetu. Ma w nim udział na poziomie 32,1 proc. Drugim graczem jest BSkyB (22,8 proc.), trzecim – Virgin Media (19,8 proc.), a czwartym – TalkTalk Telecom – 18,3 proc. Na rynku mobilnym największym graczem jest EE (33,8 proc. rynku przychodów). Wyprzedza Vodafone (26,5 proc.) i O2 (26,2 proc.). Czwartą pozycję ma sieć 3UK (10,2 proc.).

Zaletą przejęcia EE – poza efektem skali – jest to, że jakość sieci tego operatora jest zdecydowanie lepsza niż O2, a co za tym idzie nie będzie wymagać wysokich nakładów na modernizację, co wydaje się nieuchronne w przypadku sieci O2. Wielką zaletą EE są zasoby częstotliwości. Sieć ma w sumie 115 MHz pasma z różnych zakresów, a O2 jedynie 48 MHz. BT ma 35 MHz. Zasoby częstotliwości są kluczowe dla możliwości oferowania dobrej jakości usług szybkiego mobilnego dostępu do internetu. Analitycy oceniają, że synergie kosztowe przy tej transakcji będą większe niż w przypadku zakupu O2.

Potencjalna wady kupna EE, to konieczność rozmów z dwoma udziałowcami oraz oczekiwane większe problemy z uzyskaniem zgód regulatorów, w tym prawdopodobieństwo, że część pasma 2600 MHz trzeba będzie sprzedać. Poza tym marka EE jest słabsza niż O2, a baza klientów korporacyjnych mniejsza.

Życie nie znosi próżni

Sprzedaż EE pozwoliłaby Deutsche Telekom i Orange uwolnić gotówkę. W przypadku Orange pieniądze najprawdopodobniej byłyby przeznaczone na inwestycje, w tym przejęcia. Z kolei pieniądze uzyskane przez DT w części posłużyłyby zapewne finansowaniu działalności amerykańskiej sieci T-Mobile, a także na inwestycje w Europie, w tym w usługi telewizyjne na niemieckim rynku. Telefonika środki uzyskane ze sprzedaży O2 mogłyby przeznaczyć na zmniejszenia wysokiego zadłużenia.

Na rynku panuje przekonanie, że skoro dwie sieci są na sprzedaż, a BT może kupić tylko jedną, to wkrótce pojawią konkurencyjne oferty. Według mediów, do zakupu EE lub O2 przymierza się Hutchison Whampoa, mający siedzibę w Hongkongu konglomerat, który w Wielkiej Brytanii i innych krajach europejskich na mobilnym rynku działa pod marką 3. Media twierdzą, że oferta pojawi się jeszcze w tym roku.

Jeśli Hutchison rzeczywiście przedstawi ofertę, to z jednej strony może skomplikować BT rozgrywkę, a z drugiej – po sfinalizowaniu ewentualnej transakcji, na co będzie wymagana zgoda Komisji Europejskiej – liczba operatorów na Wyspach Brytyjskich może spaść z trzech do czterech. Hutchison w ostatnich latach uzyskał w KE zgody na dwie transakcje przejęcia – w Austrii należąca do niego sieć Drei przejęła austriackie Orange, zaś w Irlandii tamtejsza sieć 3 kupiła O2.

Z punktu widzenia Hutchisona, korzystniejszy byłby zakup EE. 3UK ma bowiem umowę roamingu krajowego z tą siecią. Dodatkowym atutem jest to, że powstałaby największa brytyjska sieć z ponad 40 proc. udziałem w rynku dysponująca w sumie 155 MHz pasma. Transakcję może opóźnić lub wręcz zablokować KE. Co prawda w nowym składzie wydaje się być – na podstawie deklaracji współodpowiadających za telekomunikację komisarzy – bardziej otwarta na fuzje i przejęcia w branży niż poprzedniczka, ale nadal musi mieć na uwadze interesy pozostałych obecnych na rynku graczy. W tym nadal hipotetycznym przypadku są nimi BT oraz O2 i Vodafone.

Walka o EE może się zaostrzyć, gdyby stanęły do niej fundusze private equity. Według mediów, KRK wspólnie z Apax mocno to rozważają. Nie należy jednak oczekiwać, by w ewentualnym konkursie piękności ofert przejęcia EE licytowały zbyt wysoko. Fundusze PE z reguły gotowe są płacić za aktywa telekomunikacyjne mniej niż inwestorzy branżowi.

Przebudzenie Vodafone

Lawina, jaką uruchomiło upublicznienie informacji o rozmowach BT w sprawie zakupu EE lub O2 sprawiła, że swą pozycję na brytyjskim rynku zaczął rewidować Vodafone. Według „Financial Times” i agencji Reuters operator analizuje cele potencjalnych akwizycji, które pozwoliłby mu szybko na dużą skalę zacząć sprzedawać w Wielkiej Brytanii usługi konwergentne. Vodafone takie usługi ma już w ofercie m.in. w Hiszpanii i Niemczech, gdzie – m.in. dzięki przejęciom sieci telewizji kablowej – ma mocną pozycję na rynku stacjonarnym.

Według mediów, wśród rozważanych wariantów jest zarówno zakup TalkTalk Telecom, jak i operatora płatnej telewizji Sky, a także przejęcie działającej w 12 krajach Europy, w tym w Polsce, grupy Liberty Global. Na większości europejskich rynków Liberty występuje pod marką UPC, a w Wielkiej Brytanii jest właścicielem Virgin Media.

Ta ostatnia opcja jest bardzo ciekawa. Jeśli dojdzie do skutku miałaby wymiar paneuropejski. Powstałaby największy pod względem kapitalizacji firma telekomunikacyjna w Europie, a Vodafone będzie operatorem zintegrowanym w 12 krajach Europy, w tym w siedmiu znaczącym. Jednocześnie będzie to opcja najdroższa (wraz z długiem firma wyceniana jest na co najmniej 80 mld dolarów) i najtrudniejsza do przeprowadzenia. Wymagać będzie sięgnięcia albo po dług, albo po pieniądze akcjonariuszy, a być może emisji akcji dla akcjonariuszy przejmowanej spółki. Ponadto wymagać zgody akcjonariuszy na ewentualną emisję akcji oraz Komisji Europejskiej na samą transakcję. KE jeśli ją wydana, to na pewno zawrze zobowiązania do sprzedaży części aktywów.

Vodafone w przypadku przejęcia Liberty Global musi się liczyć z koniecznością dezinwestycji w Niemczech, gdzie obie grupy kontrolują silne sieci telewizji kablowej. Podobny problem potencjalnie dotyczy także Irlandii, gdzie obie firmy mają łącznie ponad 45 proc. rynku stacjonarnego szybkiego internetu. Nie wykluczone są też działania dezinwestycyjne w Wielkiej Brytanii, gdzie Virgin Media jest największym wirtualnym operatorem i ma ponad 3 mln klientów.

Z 10 pozostałych krajów, w których działa Vodafone Liberty Global jest obecne w sześciu. W dwóch jako MVNO świadczy usługi mobilne, ale ma znikomy udział w rynku. To stwarza szansę stworzenia ewentualnej konwergentnej oferty bez konieczności dezinwestycji.

Nie znając struktury finansowania ewentualnej transakcji trudno jest przewidzieć jakie mogłyby być losy spółek Liberty Global w sześciu krajach, w których Vodafone nie działa. W jednym z nich – w Belgii – Liberty jest obecne zarówno na rynku mobilnym i stacjonarnym, w pozostałych, w tym w Polsce tylko na rynku stacjonarnym. Teoretycznie nie można wykluczyć, że w niektórych krajach – np. w Polsce i Szwajcarii – Vodafone mogłoby się zdecydować na przejęcie któregoś z działających tam operatorów komórkowych, ale ze względu na spodziewany znaczący wzrost zadłużenia po transakcji przejęcia Liberty jest to mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobna wydaje się sprzedaż biznesu przejmowanej spółki w tych krajach.

(CC By H Michael Miley)

Otwarta licencja


Tagi