Wirus SARS-CoV-2 trzęsie rynkami finansowymi i nieubłaganie przeradza się w źródło głębokiej recesji i długotrwałego kryzysu ekonomicznego we wszystkich państwach. W różnym stopniu paraliżuje funkcjonowanie różnych działów i sektorów gospodarki, a zwłaszcza szeroko rozumianych usług. Kilku- lub co najwyżej kilkunastoprocentowe spadki na rynkach surowców, walut i giełdach papierów wartościowych są niczym w porównaniu do kilkudziesięcioprocentowych spadków w świecie kryptowalut.
Wielki zjazd po równi pochyłej
Nadszedł ten dzień, czwartek 12 marca 2020 roku. Zamknięcie notowań na giełdach kryptowalutowych ujawniło załamanie na niespotykaną dotąd skalę na wszystkich rynkach umownych walut internetowych. W ciągu doby (11-12 marca 2020 r.) wycena zdecydowanej większości cyfrowych aktywów ze świata kryptowalut zanurkowała. Spadek Bitcoina, najstarszej wśród walut wirtualnych kreowanych bez udziału centralnego emitenta i poza oficjalnym systemem monetarnym państwa lub ugrupowania integracyjnego, wyniósł od 45 proc. do 55 proc., w zależności od giełdy. Takiego potężnego tąpnięcia kursu Bitcoina wobec dolara amerykańskiego w ciągu jednego dnia nie wyobrażali sobie nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy i krytycy tej kryptowaluty.
Zawirowania na światowych giełdach wywołane przez koronawirusa ujawniły prawdziwą naturę kryptowalut jako aktywów obarczonych wielkim ryzykiem i bardzo podatnych na spekulację. W jednej chwili pękła jak bańka mydlana koncepcja promująca Bitcoin jako cyfrowe złoto XXI wieku (gold 2.0).
Krach na Bitcoinie pokazał, jak wielki dystans dzieli go od prawdziwego złota. Waluty wirtualne są rewelacyjnym obiektem inwestowania, gdy na giełdach panuje trend wzrostowy. Euforia na rynku sprzyja spekulacji, a skokowe wzrosty notowań przyciągają nowe rzesze graczy i amatorów szybkiego zysku. Działa typowy mechanizm zachowań behawioralnych; sprawdza się tu „teoria większego głupca” (greater fool theory). Każdy z inwestorów, kupując drożejące aktywa kryptowalutowe, wierzy w to, że odsprzeda je innym nabywcom z dużym zyskiem. Wszystko odbywa się na zasadzie spirali wzrostu oczekiwań na nieprzerwane zyski z coraz wyższych notowań tych instrumentów. Gdy koło zamachowe spekulacji zacznie obracać się w drugą stronę, to szybko dochodzi do paniki wśród inwestorów i do pośpiesznego wyprzedawania posiadanych walorów, nierzadko nawet poniżej pierwotnej ceny zakupu.
Względne bezpieczeństwo dla inwestorów w momencie krachu giełdowego na światowych rynkach zapewniają waluty fiducjarne, takie jak szwajcarski frank, euro, amerykański dolar oraz złoto.
W ciągu 24 godzin nastąpił swoisty test i weryfikacja, które aktywa są pożądane przez inwestorów i stanowią dla nich bezpieczną przystań w niepewnych czasach. Okazało się, że względne bezpieczeństwo dla inwestorów w momencie krachu giełdowego na światowych rynkach zapewniają waluty fiducjarne, takie jak szwajcarski frank, euro, amerykański dolar oraz złoto. Względnie niewielki spadek dotyczył również podstawowych surowców, takich jak srebro (-6,5 proc.) oraz ropa naftowa West Texas Intermediate (-6,3 proc.). Znacznie wyższe spadki odnotowały światowe indeksy giełdowe, jak np. S&P 500, Nasdaq Composite, czy Dow Jones Industral Average, na których spadki doszły do poziomu 10 proc. Tego szczególnego stres-testu nie zaliczyły natomiast kryptowaluty. Bitcoin i jego forki, powstałe w wyniku „rozgałęzienia się” głównej kryptowaluty Bitcoin Cash i Bitcoin SV) straciły, w zależności od giełdy, od 45 proc. do nawet 71 proc. Dla porównania, spadek kursu złota w ciągu jednej doby wyniósł 4,1 proc.
Inne kryptowaluty również notowały zniżki po kilkadziesiąt procent. W tym kontekście nie może być mowy o wypełnianiu przez umowne waluty cyfrowe funkcji przechowywania wartości (store of value) oraz zaklasyfikowaniu ich do grupy aktywów określanej mianem bezpiecznej przystani (safe heaven). Generalnie kryptowaluty są instrumentem uprawiania spekulacji i nie sprawdzają się w roli aktywów rezerwowych, o niewielkiej amplitudzie zmian.
Światowa epidemia koronawirusa i wywołane przez niego turbulencje na rynkach, skutkowały zmniejszeniem się kapitalizacji wszystkich giełd kryptowalutowych o 108,9 miliardów dolarów, z czego 53,7 mld USD dotyczyło samego Bitcoina.
Nie spełniły się oczekiwania zwolenników Bitcoina, że będzie on największym beneficjentem, jeśli dojdzie do krachu na rynkach finansowych. Jak na ironię ta kryptowaluta stała się największym przegranym pandemii koronawirusa i zaburzeń w światowej gospodarce. Świat kryptowalut okazał się nieodporny na globalne zawirowania.
To, co wydarzyło się w ciągu 24 godzin na rynku kryptowalut jest jednym z największych krachów ostatnich lat. Inwestorzy doświadczyli brutalnej i bezwzględnej siły rynku. To prawdziwy koniec mitu Bitcoina jako bezpiecznej przystani. Muszą przyjąć to do wiadomości zarówno doświadczeni traderzy kryptowalut, jak i spekulanci-amatorzy. To krytyczny moment dla umownych walut internetowych. Stres-test zaserwowany przez SARS-CoV-2 dla globalnych rynków, jednoznacznie wskazał, co w czasach pandemii koronawirusa inwestorzy uważają za bezpieczną przystań i jakie aktywa najlepiej nadają się do przechowywania wartości.