Autor: Jan Cipiur

Dziennikarz ekonomiczny, publicysta Studia Opinii

Shadow banking, czyli pieniądze w strefie ryzyka

Wśród przyczyn napięć i tąpnięć w gospodarkach Zachodu najczęściej wskazuje się olbrzymią kreację pieniędzy bez pokrycia. W tym kontekście nie wolno zapominać o dużej kreacji w instytucjach finansowych, które nie są bankami, ale obracają wielkimi pieniędzmi: shadow banking.
Shadow banking, czyli pieniądze w strefie ryzyka

CC By images of money)

Opis tego wielkiego świata finansów na uboczu tradycyjnej bankowości wypełnia  studium z października 2011 r. pt. „Shadow Banking: Strengthening Oversight and Regulation”, firmowane przez Financial Stability Board (FSB). Poprzedniczką FSB było Financial Stability Forum działające od 1999 r. z nadania ówczesnej grupy G-7.

Rada Stabilności Finansowej to swoisty think-tank grupujący wysoko postawionych reprezentantów instytucji odpowiedzialnych w państwach G-20 za szeroko rozumiane finanse. Jej celem jest opracowywanie i upowszechnianie stosowania standardów poprawiających stan i bezpieczeństwo obrotu finansowego. Są to ministerstwa finansów, banki centralne, komisje nadzoru finansowego, giełdowego i bankowego, a także organizacje i banki, m.in.: Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, Europejski Bank Centralny, czy Bank Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) z Bazylei.

Gdyby chcieć stosować polskie tłumaczenie, shadow banking byłoby całkiem blisko do pożyczania w strefie cienia. Nie oddaje to jednak istoty tego obszaru działalności, podobnie zresztą jak angielskie określenie. Najprostsza definicja shadow banking wskazywałaby na wszystkie te przedsięwzięcia, które dają różnoraki dostęp do pieniędzy, a nie gromadzą depozytów i nie są poddane regulacjom oraz nadzorowi, jak to jest z bankami.

Cudowne wynalazki współczesnych finansów

Reguła w biznesie działa w ten sposób, że jak potrzebuję więcej środków niż ich dzisiaj mam, idę do banku po pożyczkę lub kredyt. Gdy z jakichkolwiek powodów bank odmówi, od dwóch dekad stoi do dyspozycji  cały przekrój shadow banking w postaci funduszy hedgingowych, funduszy rynku pieniężnego (Money Market Funds), banków inwestycyjnych (które potrafią ukryć zabronioną im z reguły działalność stricte pożyczkową) oraz innych wehikułów inwestycji strukturyzowanych (Structured Investment Vehicles) jak równie uczenie, co pokrętnie nazywane są rozliczne „cudowne” wynalazki współczesnych finansów.

Cechą przedsięwzięć zajmujących się shadow banking jest wolność (po prawdzie, niecałkowita) od reguł i norm ostrożnościowych narzucanych prawdziwym bankom. Z jednej strony umożliwia to szybką ekspansję w działalności pożyczkowo-kredytowej, a z drugiej tworzy groźbę natychmiastowych kłopotów w razie jakichkolwiek spowolnień i zatorów w gospodarce. Niebezpieczeństwo rodzi najzwyklejszy rozziew w czasie.

Zasoby instytucji nie-bankowych odbierających chleb regularnym bankom składają się głównie z tzw. krótkich pieniędzy, czyli ze środków, które w razie czego trzeba natychmiast oddać, zaś ich aktywa (pożyczki i kredyty, czy pakiety derywatów powiązanych np. z rynkami nieruchomości) są długoterminowe i z natury swojej mniej płynne. To jest praźródło wszelkich problemów oraz obaw związanych z shadow banking. Nie byłoby sprawy, gdyby pożyczanie w strefach cienia, poza zasięgiem regulatorów i nadzorców, było w świecie rzadkim wyjątkiem, a nie coraz powszechniejszą regułą.

Wielkie pieniądze w cieniu

Financial Stability Board szacuje, że pierwsza fala ekspansji shadow banking nastąpiła na samym początku obecnego tysiąclecia. Aktywa nie-bankowych pośredników kredytowych wzrosły z 27 bilionów dolarów w 2002 roku do 60 bilionów dolarów w 2007 roku. Pierwsza fala kryzysu finansowego spowodowała w 2008 r. ubytek aktywów w shadow banking o wartości 4 000 mld dolarów, ale potem następowała stopniowa odbudowa poprzednich pozycji. Obecne rozmiary shadow banking są oceniane na ok. 60 bilionów dolarów. Jest to 25-30 proc. globalnego systemu finansowego lub równowartość połowy wszystkich bankowych aktywów w świecie.

W finansach wszystko co największe dzieje się zawsze w Ameryce. Tam wielkość shadow banking wyniosła 25 bilionów dolarów w 2007 roku, a do 2010 roku zmalała do 24 bilionów dolarów. USA ciągle niepodzielnie dominują na tym rynku, lecz ich udział w nim spadł z 54 proc. w 2005 r. do 46 proc. obecnie. Drugi wielki rynek kredytów w strefie cienia funkcjonuje w Wielkiej Brytanii, która ma 13-procentowy udział w globalnym shadow banking. Udziały pozostałych 9 państw zbadanych dokładniej przez FSB są jednocyfrowe. Warto jednak spojrzeć jeszcze na Kanadę, gdzie udziały banków i instytucji shadow banking w całości aktywów tamtejszego sektora finansowego idą od dekady „łeb w łeb” i są na poziomie po ok. 35 proc. dla obu tych kategorii.

Banki biorą w tym udział

Struktura instytucjonalna i rodzajowa shadow banking jest mało przejrzysta w tym sensie, że większość aktywów przypisywana jest w zestawieniach do grupy „inne” określanej także jako „pozostałe”. W 2010 roku ok. 9 proc. aktywów shadow banking największych gospodarek Ameryki Płn. i Europy Zachodniej zgromadziły firmy określane jako Structured Investment Vehicles (SIV). Pod tą nazwą chowają się zwykle spółki należące do banków inwestycyjnych, które wyprowadzają do SIV cześć aktywów ze swoich bilansów.

Bodźcem jest najzwyklejsza pazerność. Banki są poddane rygorom, z których podstawowy to zachowanie bezpiecznego poziomu wypłacalności. Jeśli przy niezmienionym kapitale i zasobach przenieść część pożyczek, kredytów i inwestycji z bilansu banku do SIV, to nawet wtedy gdy bankowa aktywność grzeje się do czerwoności, a dźwignia finansowa sięga przestworzy, wskaźniki wypłacalności banku pozostaną zadowalające.

SIV działa tak, że emituje krótkoterminowe papiery (najczęściej tzw. commercial papers) o zapadalność krótszej niż rok. Ponieważ jest to spółka należąca do instytucji finansowych z najwyższym ratingiem, to cena pozyskanych w ten sposób pieniędzy jest najlepsza lub prawie najlepsza z możliwych. Zgromadzone w ten sposób środki inwestuje w obligacje i derywaty w rodzaju collateralised debt obligation (CDO), credit default swaps (CDS) i inne tego rodzaju „wynalazki”.

Różnica między kosztem pozyskania przez SIV funduszów, a zyskami z tego rodzaju aktywów stanowi zysk. W czasach boomu ogromny. Widać z tego, że SIV działają w drugiej linii shadow banking, ponieważ najczęściej nie mają bezpośredniej styczności z końcowym użytkownikiem środków zgromadzonych poprzez emisję i sprzedaż CDO, CDS itp.

DŹWIGNIA FINANSOWA (LEVERAGE)

W rozumieniu bilansowym dźwignia finansowa w bankach występuje już wtedy, gdy aktywa banku są tylko niewiele większe od jego kapitałów. Z istoty biznesowych korzyści z działalności bankowej wynika zatem, że dźwignia w bankach musi być dwucyfrowa. Mierzy się ją mnożnikiem (ile razy aktywa są większe od kapitałów) lub wskaźnikiem procentowym. Jeśli mnożnik wynosi np. 20, to wskaźnik 5 proc.

W okresie od 1995 do 2008 r. w wielkich amerykańskich bankach komercyjnych mnożnik był kilkunastokrotny. 50 największych banków świata legitymowało się w tym czasie mnożnikiem w przedziale ok. 25 – 30. Podobny mnożnik miały wielkie banki europejskie, a jedynie w Japonii mnożnik na początku pierwszej dekady obecnego stulecia przekroczył 40.

Pierwsze SIV-y utworzone dla Citigroup w 1988 i 1989 roku, czyli Alpha Finance Corp. i Beta Finance Corp. miały mnożniki od 5 do 10. Należący także do Citigroup SIV o nazwie Sedna chwalił się w 2004 roku mnożnikiem ponad 100.

Obowiązek obliczania dźwigni istnieje obecnie jedynie w USA i Kanadzie. Szwajcaria ma dołączyć do tej dwójki do 2013 roku. Wskaźnik maksymalnej dopuszczalnej dźwigni (leverage ratio) dla „silnych” banków o najwyższych ratingach wynosi w USA 3 proc., a dla wszystkich pozostałych 4 proc., lecz rzeczywiste dźwignie są tam obecnie mniejsze.

źr. Katia D’Hulster, „The Leverage Ratio, a new binding limit on banks”, World Bank December 2009, CrisisResponse – Public Policy for the Private Sector.

Na drugim miejscu w strukturze shadow banking są fundusze rynku pieniężnego oraz domy maklerskie i brokerzy (po 8 proc. udziału), a za nimi firmy pośrednictwa finansowego (7 proc.). Największy tłum tworzą jednak „Inne” (36 proc.) oraz „Inne Fundusze Inwestycyjne (32 proc.).

Nawet laik dostrzeże, że brak jasnych ram i ściślejszego nazewnictwa tworzy rozległe pole do niedomówień, które mszczą się w razie trudności na rynkach finansowych. Widać też, że do gry w duże pieniądze biorą się podmioty i osoby, u których z trudem doszukiwać się stateczności oczekiwanej u bankierów i bankowców.

G-20 szykuje ostrzejsze regulacje

Jednak Financial Stability Board podkreśla, że określenia shadow banking nie używa w żadnym razie w kontekście pejoratywnym. Wskazuje, że oferta tego rodzaju pośredników jest przydatna, bowiem skraca spragnionym finansowania drogę do pieniędzy. Zapewnienia, że shadow banking nie są groźne blakną jednak, gdy spojrzeć na listę postulatów i propozycji rozwiązań, które w oczekiwaniu ludzi stojących za FSB miałyby ten wielki podsektor wziąć w ciaśniejsze tryby.

FSB zapowiada, że co roku będzie oceniać sposób działania i rozmiary shadow banking. W ciągu najbliższego półtora roku zaplecze badawcze G-20 zamierza, wspólnie z innymi instytucjami regulacyjnymi, zbadać poszczególne części tego rodzaju działalności i wypowiedzieć się miarodajnie na temat funduszów rynku pieniężnego, sekurytyzacji, pożyczania papierów wartościowych, transakcji ratowania płynności poprzez warunkowe zakupy przez banki centralne krótkoterminowych papierów wartościowych od banków połączone z zobowiązaniem do ich odsprzedaży tym samym bankom komercyjnym, czyli transakcji repo oraz wszelkich innych metod shadow banking.

Uwaga ma być skupiona na czterech najgroźniejszych ryzykach. Należy do nich zmiana terminu zapadalności zobowiązań (pierwotna pożyczka w dowolnej formie miała być spłacona po roku, ale kiedy stała się np. częścią CDS – credit default swap termin ten wydłużył się praktycznie dowolnie). Drugie ryzyko to zmiana stopnia płynności z wysokiej na mniejszą. Trzecie – nie w pełni skuteczny transfer ryzyka (np. w formie udzielanych gwarancji) w wyniku operacji shadow banking i/lub wysoka z reguły dźwignia finansowa.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że działalność parabankowa w strefie cienia była kluczowym czynnikiem wybuchu kryzysu finansowego 2007-2008 w Stanach Zjednoczonych. Pozostaje otwarte pytanie, czy bez krachu na amerykańskim rynku nieruchomości i związanych z nimi derywatów dłużej czekalibyśmy w Europie na otrzeźwienie, czy też bańka budżetowych i publicznych deficytów i tak by pękła w obecnym mniej więcej czasie. Nie zmienia to wszak istoty rzeczy. Światowy sektor finansowy, wspomagany w swej nieroztropności przez rządy najbogatszej części świata, doprowadził Europę do stanu wielkiej niepewności.

Myślenie FSB idzie w kierunku objęcia shadow banking rygorami informacyjnymi i regulacyjnymi. Obie sfery są ważne. Wydaje się jednak, że podstawowym wyzwaniem dla świata jest opracowanie i jak najszybsze wdrożenie systemu informacji o globalnych i cząstkowych podażach pieniądza we wszystkich możliwych jego formach oraz jego wędrówkach w dowolnym okresie.

Dlaczego informacja jest ważniejsza od narzędzi przymusu? Z prostego powodu – sterowanie we mgle jest trudne, a czasem wręcz niemożliwe. Dotychczas, oprócz bariery politycznej stała przed postulatem pełnej informacji bariera technologiczna. Sporo wskazuje, że ta druga ma już całkiem mikre rozmiary. Pozostaje pierwsza i dlatego zamierzenia FSB są tak istotne.

Autor jest publicystą ekonomicznym, był szefem redakcji serwisów ekonomicznych PAP. Publikuje w internetowym Studiu Opinii.

CC By images of money)

Otwarta licencja


Tagi