Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chińska gospodarka wita w roku Smoka

Dziś Chińczycy świętują swój Nowy Rok – zaczyna się Rok Smoka, ale okres zakupowo-konsumpcyjny, do którego przywiązuje się w Chinach wielką wagę, zaczyna się znacznie wcześniej. Handel, wzorujący się na zachodnim, już od grudnia czerpie korzyści ze świętujących obywateli. Dłużej też trwa sezon bilansów i noworocznych prognoz gospodarczych.
Chińska gospodarka wita w roku Smoka

(CC BY-NC-SA Jim Nix-Nomadic Pursuits)

Jeszcze większe stymulowanie konsumpcji wewnętrznej w 2012 roku zapowiedział minister handlu Chen Deming. Mają zostać utrzymane, lub wprowadzone nowe ulgi podatkowe i dotacje na zakup samochodów, maszyn i urządzeń, sprzętu AGD, itp. Wprawdzie kłóci się to nieco z zapowiadaną kilka miesięcy temu – na skutek znacznego wzrostu inflacji – polityką zaciskania pasa i ograniczania wypływu „gorącego” pieniądza na rynek, to jednak widać wyraźnie, iż wybrano w tej dziedzinie raczej politykę ucieczki do przodu i podtrzymania konsumpcji na jak najwyższym poziomie.

Choć Chińczycy narzekają powszechnie na stały wzrost cen, zwłaszcza żywności i ubrań, to sklepy odwiedzają nadal chętnie o czym świadczą w przedświątecznym okresie długie kolejki do kas. Inflacja, tylko na krótko wymknęła się władzom spod kontroli i wiele wskazuje na to, że udało się ją zatrzymać. Dlatego konsumpcja wewnętrzna, jako jeden z gospodarczych priorytetów tego roku, jak zapowiedział rząd, będzie promowana na różne sposoby. Inna sprawa, że Chiny trochę nie mają innego wyjścia, bowiem gospodarcze spowolnienie na świecie musi się odbić na wynikach chińskiego eksportu (może jednak tak źle nie będzie skoro ze Stanów Zjednoczonych docierają sygnały o gospodarczym ożywieniu i o tym, że Amerykanie znowu dużo kupują, przeważnie towarów wyprodukowanych przecież głównie w Chinach).

Resort handlu zapowiada zwiększenie konsumpcji na obszarach wiejskich i ich dalszą urbanizacja. Ma temu sprzyjać budowa na wsi sklepów, supermarketów, centrów biznesowych i handlowych oraz rozwój nowoczesnych przedsiębiorstw. Program ten, zapoczątkowany w 2005 roku, będzie rozwijany, jak zapowiada Wang Bingnan, dyrektor Departamentu Rozwoju Systemu Rynku w resorcie handlu.

Chińską wieś od miasta dzieli ekonomiczna i cywilizacyjna przepaść, dlatego nikt nie neguje potrzeby zmiany obecnego stanu. Inna kwestia, to pytanie, czy mieszkańcy wsi będą mieli za co kupować w nowych sklepach i supermarketach? Dziesiątki milionów z nich, (szacuje się, że nawet 150-200 mln), co roku wyruszają za pracą do miast, gdzie zarabiają, najczęściej na budowach, a pieniądze ślą pozostałej na wsi rodzinie. Konsumpcję ma stymulować nie tylko sprzedaż detaliczna, której roczny wzrost do 2015 roku ma wynosić 15 proc. (ponad 5 bln dolarów do końca 2015 r.), ale także rozwój, zwłaszcza, prywatnego sektora usług takich jak: naprawa drobnego sprzętu, pranie odzieży, catering, drobny handel, itp. Choć tzw. mikrobiznes ma teraz w Chinach swoje pięć minut, to jednak widać ile mu jeszcze brakuje, choćby do naszego.

Chińscy ekonomiści są pełni optymizmu co do perspektyw chińskiej gospodarki w 2012 roku, choć nie zupełnie bezkrytyczni. W każdym razie nie zgadzają się całkowicie z opinią Paula Krugmana, laureata ekonomicznego Nobla, który ostrzega przed możliwością krachu chińskiej gospodarki w niedalekiej przyszłości, czego zapowiedź widzi w spowolnieniu tempa jej wzrostu. Tutejsi analitycy uważają jednak, że około 9 – proc. wzrost w Chinach to wielki sukces na tle tego co dzieje się z gospodarką europejską i amerykańską. Twierdzą, że Chiny są trwale uodpornione na światowe spowolnienie gospodarcze, czego dowodem był już rok 2008, kiedy to jako jedno z niewielu państw obronną ręką wyszły z międzynarodowego kryzysu finansowego. W 2009 roku gospodarki krajów rozwiniętych spadły o 3,2 proc. przy wzroście chińskiej wynoszącym 8,7 proc.

Oprócz naturalnej witalności tutejszej gospodarki, chińscy analitycy chwalą sobie fakt kontroli przez rząd narzędzi makroekonomicznych, dający możliwość szybkiego reagowania, gdy na horyzoncie pojawiają się zagrożenia. Takich instrumentów nie posiadają, ich zdaniem, rządy państw zachodnich, albo też, pozbyły się ich niejako na własne życzenie. Przytaczają jako przykład rynek nieruchomości, któremu groził w Chinach krach na skutek spekulacji i nieograniczonego wzrostu cen.

Administracyjne decyzje ten wzrost, na razie, skutecznie powstrzymały. Co więcej, wtórując swym przywódcom, analitycy ci podkreślają, że gdyby nie rozwijająca się chińska gospodarka i chińskie inwestycje za granicą, skutki światowego spowolnienia byłyby odczuwalne jeszcze bardziej. Innymi słowy, uważają, że szybki chiński rozwój, to wkład Państwa Środka w podtrzymanie światowej gospodarki.

Te hurraoptymistyczne opinie sumujące kolejny udany rok w tutejszej gospodarce są jednak tonowane przez mniej liczne głosy. Centrum Badań nad Rozwojem przy Radzie Państwowej, czyli rządzie centralnym, zapowiada w swoich analizach spadek wysokiego tempa wzrostu chińskiej gospodarki i przejście do wzrostu średniego, na poziomie mniej więcej 6, 7 proc. przez, być może, kolejnych 20 lat. Przez najbliższe 3 lata, jak przewiduje, roczny wzrost PKB w Chinach oscylować będzie na poziomie 8,9 proc. Uważa, że będzie to mieć charakter obiektywny i naturalny spowodowany przez takie czynniki jak np. nasycenie chińskiej gospodarki inwestycjami strukturalnymi.

Typowym tego przykładem może być sieć autostrad, których nabudowano tu już na zapas, więc nie ma sensu budowania na razie nowych. Dodajmy, że wielkie inwestycje w zaniedbaną infrastrukturę, to obok eksportu jeden z motorów napędzających gospodarkę ChRL. Co więcej eksperci Centrum uważają, wbrew niektórym tutejszym urzędnikom i politykom, że administracyjne stymulowanie gospodarki daje krótkoterminowe rezultaty, a na dłuższą metę może nawet doprowadzić do recesji. Twierdzą też, że Chiny muszą wyciągnąć lekcję z międzynarodowego kryzysu finansowego i stawiać na gospodarkę realną a nie wirtualną i sam sektor usługowy. Właśnie wytwarzanie i produkowanie potrzebnych i nowoczesnych rzeczy, dawać będzie krajowi, w ich opinii, konkurencyjną przewagę w globalnym systemie gospodarczym.

Kraj żyje już Świętem Wiosny i rzeczą najbardziej teraz przez Chińczyków pożądaną jest bilet, zwłaszcza kolejowy. Całe Chiny w okresie noworocznym wyruszają bowiem na rodzinne spotkania. Co roku z kupnem biletów w tym czasie są ogromne problemy i jest to temat nr 1 w tutejszych mediach. Plusem jest to, iż w chińskich przeludnionych metropoliach robi się wtedy jak nigdy cicho i spokojnie a w pekińskim metrze siedzące miejsce można znaleźć prawie o każdej porze dnia.

(CC BY-NC-SA Jim Nix-Nomadic Pursuits)

Otwarta licencja


Tagi