Droga do rynku. Rzecz o Akcji Gospodarczej i jednej ustawie

Droga Polaków do rynku zaczęła się wcześniej niż przyjęty dwadzieścia lat temu przez parlament plan gospodarczy, zwany planem Balcerowicza. Okres przed planem miał historyczne i krytyczne dla jego powodzenia znaczenie. Żadna pomoc zagraniczna czy plany znane z historii nie uruchomiłyby takiej energii polskiego społeczeństwa, jak zwyczajne przywrócenie wolności gospodarczej.

Socjalizm był dla Polaków przez blisko półwiecze gospodarką permanentnego niedoboru. Był systemem biurokratycznej dezorganizacji życia sterowanego przez armię urzędników. Według jednej z najkrótszych definicji socjalizm był najdłuższą i najkosztowniejszą drogą od wolnego rynku do wolnego rynku.

W drodze tej rzesze partyjnych i „bezpartyjnych” ekonomistów próbowały odsunąć to, co nieuchronne, ordynując podwyżki, wdrażając kolejne „etapy reform” i wprowadzając atestację stanowisk pracy. Wymyślano urynkowienie, ale bez rynku i własności. Tak jak później przy Okrągłym Stole koncepcję „wyborów niekonfrontacyjnych” z wiadomym do przewidzenia dla ówczesnej władzy skutkiem w wolnych wyborach do Senatu.

Nieprzezwyciężalne mentalnie w rządzącym establishmencie niezrozumienie zasad demokracji i rynku przybierało anegdotyczne rozmiary, kiedy to sekretarz generalny kierowniczej partii, rozmawiając z premierem rządu, stwierdzał, że „rozumie konieczność reform, ale nie rozumie, dlaczego te same produkty mają różne ceny w sklepach”. Znawca biurokratycznej alienacji i paranoi Cyril N. Parkinson stwierdził, że „ustroje upadają, nie dlatego, że są okrutne, tylko dlatego, że bankrutują”.

Zanim system 13 grudnia 1981 roku nieodwołalnie zbankrutował, również  moralnie, od dawna był już niewydolny ekonomicznie. Gdyby jednak wszyscy w opozycji oglądali się na tzw. Zachód, nie doszłoby do tak głębokiego zerwania z socjalizmem, jak to miało miejsce w Polsce. Był to czas, w którym w demokratycznych państwach próbowano odnaleźć jego „dobre strony” i prowadzono różnego rodzaju eksperymenty z jego elementami. Póki były na to pieniądze, podtrzymywały one złudzenie, że można mieć socjalizm w przedsiębiorstwach, a kapitalizm w sklepach.

Innowacyjna opozycja

3 grudnia 1988 roku od dawna współdziałający liderzy Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego i Towarzystwa Gospodarczego w Warszawie zaprosili do warszawskiej siedziby spółki „Wola” działaczy podobnych towarzystw z całej Polski. Powstawały one w wielu miastach z wspólnej krakowsko-warszawskiej inspiracji. Zaproszono również tych liderów środowisk opozycyjnych, którzy wykazywali największe zrozumienie dla konieczności przywrócenia wolnego rynku w Polsce, oraz tych ekonomistów i publicystów, którzy nie tracili czasu na zastanawianie się, czy socjalizm jest reformowalny.

Zebrani nie mieli wątpliwości, że odrodzenie kraju nie jest możliwe w ramach dotychczasowego ustroju ekonomicznego. Łączył ich „twórczy antykomunizm”, sformułowany i propagowany przez niekwestionowanego lidera opozycji wolnorynkowej i Akcji Gospodarczej, Mirosława Dzielskiego. Dzielski zakładał bezkompromisową walkę z zasadami systemu, a nie z jego funkcjonariuszami.

Opozycja jak na wolnorynkową przystało zorganizowała się w nieznany dotąd i „innowacyjny” sposób. Zawiązała spółkę z ograniczona odpowiedzialnością w obecności państwowego notariusza. Dwadzieścia osób tworzących Akcję Gospodarczą złożyło podpisy pod aktem notarialnym i posiadło jej udziały, a jej liderzy dodatkowo uzyskali pakiet kontrolny. W przyszłości udziały miały być odsprzedawane zgłaszającym akces do Akcji. W następnych miesiącach Akcja rozszerzyła współpracę na Gdańskie Towarzystwo Społeczno-Gospodarcze „Kongres Liberałów”, z którym pod koniec 1989 roku rozpoczęła tworzenie partii politycznej, znanej później jako Kongres Liberalno-Demokratyczny.

Minimum zmian

Pierwszy dokument Akcji Gospodarczej „Minimum zmian” dotarł do opinii publicznej na przełomie grudnia 1988 i stycznia 1989 r., oficjalnie przedrukowany przez tygodnik „Ład” i „Gazetę Bankową”. Wskazywał na konieczność odblokowania elementarnych mechanizmów gospodarczych. Był to program nie reform, ale zmian systemowych, jakie należało przeprowadzić, aby uruchomić realny proces ratowania gospodarki.

Akcja Gospodarcza wskazywała na praktyczne rozwiązania dające zmiany, takie jak „zniesienie ograniczeń odnoszących się do warunków powstawania, rozmiarów zatrudnienia, rodzaju i zbytu odnoszących się do niektórych segmentów gospodarki, a nie obowiązujących innych. (…) Przyjęcie zasady, że żadna kategoria podmiotów gospodarczych nie może być uprzywilejowana. Zniesienie monopolu państwa na handel zagraniczny, niestosowanie licencji handlowych. Dopuszczenie swobodnej działalności instytucji finansowych, w tym prywatnych banków i firm ubezpieczeniowych, jednolite traktowanie kapitału obcego i rodzimego”. Mimo upływu już dwóch dekad w dokumencie tym znajduje się wiele do dziś aktualnych postulatów, jak chociażby ten o jednakowym traktowaniu polskiego i zagranicznego kapitału (ten ostatni jest przez rządy, jakby nie było już demokratyczne, mocno faworyzowany).

Horyzont zmian w gospodarce dla opozycji demokratycznej kończył się na samorządzie pracowniczym w przedsiębiorstwach państwowych, jak sami jej liderzy później, w okrągłą rocznicę obrad Okrągłego Stołu, wspominali. Prezentowanie programu przywracającego rynek z prywatnymi bankami było tworzeniem faktów intelektualnych, z pełnym przekonaniem, że za moment rozwój sytuacji sprawi, że staną się faktami politycznymi.

Za ruchem towarzystw przemysłowych i gospodarczych oraz opozycją wolnorynkową – Akcją Gospodarczą stały nieporównywalnie mniejsze środowiska i zasoby niż opozycji demokratycznej, która mogła liczyć na „Solidarność” w państwowych zakładach pracy. Jednak to siła idei dotyczących bezpośrednio spraw gospodarczych i powszechne przekonanie, że system już dawno ekonomicznie zbankrutował, dawała przewagę wolnorynkowemu programowi w konfrontacji z rozważaniami o kolejnej „ludzkiej twarzy socjalizmu”. Program Akcji przeładowany był energią wolności i odwoływał się do wiary w człowieka i jego aktywność na rynku, a nie w obezwładniającą omnipotencję urzędników rządowych.

Następny programowy dokument Akcji Gospodarczej, poświęcony polityce rolnej, był podstawą decyzji ówczesnych władz o uwolnieniu cen żywności. Do tej bezpośredniej inspiracji przyznał się jeden z członków ówczesnego rządu Aleksandrowi Paszyńskiemu, prezesowi Towarzystwa Gospodarczego i liderowi Akcji Gospodarczej (który odrzucił propozycję wejścia do rządu Mieczysława Rakowskiego; został później senatorem OKP i ministrem budownictwa w rządzie Tadeusza Mazowieckiego).

Społeczeństwo, które zaznało swoistego pluralizmu konsumpcyjnego dekady Edwarda Gierka, oczekiwało życia, jakie podglądało nie tylko w amerykańskich serialach, ale doświadczało w licznych jak na tego typu reżimy indywidualnych wyjazdach do wolnego świata. Każdy taki wyjazd nie tylko na Zachód, ale też na wschód zamieniał Polaka w jednoosobowe biuro handlu zagranicznego bez rządowej koncesji i mimo wszystko upowszechniał oraz wzmacniał przedsiębiorczą postawę.

Materializacja idei czyli konstytucja wolnej przedsiębiorczości

Reżim podejmował kolejne, coraz bardziej rozpaczliwe, próby reorganizacji zawiadywania systemem prowadzącym do całkowitej gospodarczej destrukcji. Przed najzwyczajniejszym bankructwem ekonomicznym systemu nie uchronił ani ówczesny konstytucyjny porządek, ani policja polityczna. Jedyną drogą wyjścia z tej ekonomicznej fikcji było to, co proponował i od lat propagował Stefan Kisielewski „Kisiel”, czyli „likwidacja socjalizmu bez likwidacji nazwy”. Establishment reżimu uznał, że przegrał walkę z deszczem, bo nie znał praw przyrody. Akceptacją tego stanu rzeczy była zgoda na tzw. ustawę Wilczka.

Dziennik ustaw z 23 grudnia 1988 roku zawierał „Ustawę o działalności gospodarczej”. Przeszła ona do historii jako niekwestionowana konstytucja polskiej wolnej przedsiębiorczości. Nawet dziś, kiedy została zniszczona przywracaniem kolejnych koncesji i zezwoleń, okazuje się być niedoścignionym wzorem, który przyniósł do tej pory najdalej idący zakres wolności gospodarczej. Prawie w całości jest zgodna z międzynarodowymi zobowiązaniami po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, co publicznie poświadczył przedstawiciel Komisji Europejskiej w dwudziestą rocznicę jej uchwalenia.

Wolność i przedsiębiorczość ponad wszystko

Założycieli Akcji Gospodarczej, czyli wolnorynkowej opozycji, oraz Mieczysława Wilczka, przede wszystkim prywatnego przedsiębiorcę (tylko przez moment reżimowego ministra przemysłu), łączyło intelektualnie i praktycznie niewzruszone przekonanie, że nie ma alternatywy dla wolności i przedsiębiorczości. Nie ma „trzeciej drogi” ani „socjalizmu z ludzką twarzą”. Działając po przeciwnych stronach barykady, niezależnie tworzyli  intelektualne podstawy i rozwiązania dla wolności ekonomicznej, która była źródłem polskiego cudu gospodarczego.

Wolnorynkowe idee i rozwiązania oraz antysocjalistyczna ustawa doprowadziły do „kontrrewolucji straganów”, która to odmieniła gospodarczo i cywilizacyjnie nasz kraj. Ten „plankton gospodarczy”, jak określał małe przedsiębiorstwa Krzysztof Dzierżawski, stworzył w ciągu kilku pierwszych lat od 5 do 6 milionów nowych miejsc pracy. To dzięki nim nie doszło w Polsce do masowych protestów i zatrzymania zmian systemowych. Pracownicy z hurtowo likwidowanych państwowych zakładów mogli znaleźć pracę w eksplodującym prywatnym sektorze. Gdyby go nie było, trudno sobie wyobrazić konsekwencje nie tylko dla sytuacji gospodarczej Polski, ale przede wszystkim politycznej.

Wolność gospodarcza jako jedyne wyjście z kryzysu

Epizod Akcji Gospodarczej i krótkie życie „Ustawy o działalności gospodarczej” uruchomiły reakcję łańcuchową. Konsekwencje tej reakcji przeszły najśmielsze oczekiwania. Żadna pomoc zagraniczna czy plany znane z historii nie uruchomiłyby takiej energii polskiego społeczeństwa, jak zwyczajne przywrócenie wolności gospodarczej.

Plan gospodarczy rządu, zwany planem Balcerowicza, przyjmowany rok po ustawie Wilczka, w grudniu 1989 r., nadawał częściowe ramy żywiołowi przedsiębiorczości, który w Polsce od miesięcy wypełniał odblokowaną przestrzeń.

Tak jak nie byłoby sukcesu Lecha Wałęsy bez rzesz strajkujących, tak plan bez aktywności setek tysięcy ujawnionych z dnia na dzień przedsiębiorców mógłby pozostać tylko rozwiązaniem teoretycznym. Przedsiębiorcy są bezimiennymi bohaterami zmiany systemu gospodarczego, która dokonywała się już na wiele miesięcy przed planem. Są, jeżeli nie twórcami, to rzemieślnikami polskiego cudu gospodarczego. Z pewnością nie znali słów Richarda Weavera, że „idee mają swoje konsekwencje”, zwłaszcza idea wolności gospodarczej, ale potrafili z niej zrobić najdoskonalszy użytek, odmieniając gospodarczo i cywilizacyjnie Polskę.

Andrzej Sadowski – jeden z inicjatorów i członek Zarządu Towarzystwa Gospodarczego w Warszawie (1986-1989), jeden z założycieli Akcji Gospodarczej i członek jej zarządu (1988-1989), założyciel i wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha – Pierwszego Niezależnego Instytutu w Polsce (od 1989).

Akcję Gospodarczą w 1988 roku utworzyli: Andrzej Arendarski, Bolesław Banaszkiewicz, Marek Budzisz, Michał Chałoński, Jerzy Dietl, Mirosław Dzielski, Witold Gadomski, Tomasz Gruszecki, Gabriel Janowski, Stefan Kurowski, Andrzej Machalski, Aleksander Paszyński, Józef Płoskonka, Ryszard Reiff, Andrzej Sadowski, Ernest Skalski, Tadeusz Syryjczyk, Zbigniew Wilk, Michał Wojtczak oraz Andrzej Zawiślak.

Kompendia: Reformy gospodarcze w Polsce 1988-2009

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Droga do uniezależnienia energetycznego Europy i Polski od Rosji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Po agresji Rosji Na Ukrainę, która spowodowała szokowy wzrost cen surowców energetycznych, ożyły obawy o trwałość postpandemicznego ożywienia gospodarczego. Konflikt zbrojny pokazał jednocześnie skalę uzależnienia krajów członkowskich UE od dostaw węglowodorów i węgla z Rosji.
Droga do uniezależnienia energetycznego Europy i Polski od Rosji